Impotencja arabskich i zachodnich przywódców


Chalaf Ahmad Al-Habtoor 2014-09-20

Pokojowa demonstracja w Cardiff podczas szczytu NATO 4-5 września 2014
Pokojowa demonstracja w Cardiff podczas szczytu NATO 4-5 września 2014

Alarabiya.net opublikowała 8 września 2014 r. artykuł znanego arabskiego biznesmana i publicysty, w którym zjadliwie krytykuje nieudolność okazywaną przez zarówno zachodnich, jak arabskich przywódców w reakcji na ISIS, organizację, którą wzmocnili swoją biernością w Syrii.

Rzeczywistość przekracza parodię


Jakże imponujący pokaz urządza NATO w walijskim mieście Newport![1] Green, Green Grass of Home Toma Jonesa jest obecnie upstrzona czołgami i rakietami, podczas gdy Cardiff gości potężne okręty wojenne. Wrogowie Zachodu muszą trząść się ze strachu; ale z jakiegoś powodu tego nie robią. Muszą chichotać na puste słowa padające z ust Przywódcy Wolnego Świata i jego europejskich sojuszników, puste słowa wypowiadane w obecności przedstawicieli czterech krajów arabskich. Czy są tam po to, żeby napisać tekst do jednej ze słynnych parodii Adela Imama[2]; ta sytuacja zaczyna wyglądać jak pożywka dla jednego z filmów tego legendarnego aktora egipskiego.


Książę Walii przylatuje na szczyt NATO
Książę Walii przylatuje na szczyt NATO

Nasza planeta jest widownią bezprecedensowego kryzysu stworzonego przez człowieka. Podobnie jak ja, ludzie na całym świecie pytają: „Czy świat zwariował?” Patrzymy na tych przywódców i myślimy, jeśli to są ludzie odpowiedzialni za obronę naszego życia, to niech nas Bóg ma w swojej opiece.


Choć brzmi to niewiarygodnie, oto akcja. Gotowy scenariusz dla Adela Imama!


Banda nieudaczników szukających władzy, bogactwa i terytorium dla własnego państwa postanawia nabrać ograniczonych umysłowo młodych muzułmanów obietnicą Państwa Islamskiego; utopijnego kraju obejmującego Syrię i Irak, a z czasem Liban, Jordanię, Kuwejt i Arabię Saudyjską,  kraju, w którym chłosta, kamienowanie, obcinanie głów, ukrzyżowanie i grzebanie dzieci żywcem są zaakceptowaną normą. W tym rzekomo „magicznym kalifacie” kobiety, rozpoznawalne jedynie po oczach, nie mają prawa wychodzić z domów bez bliskich krewnych płci męskiej. Telewizory zostają rozbite. W szkołach nie wolno uczyć muzyki, sztuki i filozofii. Palący otrzymują publiczną chłostę. Punkty orientacyjne zostają pomalowane na czarno, żeby pasowały do powiewających flag.


To jest miejsce, gdzie fałszywi imamowie mówią wyznawcom: “Zaprowadzimy was do raju, choćbyśmy mieli ciągnąć was w łańcuchach przez całą drogę”. To piekło na ziemi nie tylko przyciąga wykształconych wojowników z odległych stron, jest także atrakcyjne dla młodych dziewcząt z Zachodu, które chcą zostać pannami młodymi i urodzić nowe pokolenie psychopatów.


Około 10-15 tysięcy tych zamaskowanych i odzianych w czerń wojowników zdobyło początkowo obszary terytoriów Syrii i Iraku większe niż całe Zjednoczone Królestwo, praktycznie nie natykając się na opór. Całe armie uciekały jak króliki przed tymi zbirami; złapani żołnierze są bezlitośnie zabijani. Dziesiątki tysięcy cywilów uciekło na szczyt nagiej góry, gdzie wielu zmarło z pragnienia. Rodzice, osłabieni głodem i brakiem wody, uciekając, zostawiali na pustyni starych rodziców i małe dzieci.


Tymczasem fanatycy konsolidują swoje państwo wyposażeni w broń “Made in America” i z skarbcem przelewającym się od pieniędzy za ropę naftową, gotówki ze splądrowanych banków, okupów za porwanych i pieniędzy ze sprzedaży kobiet i dziewcząt na lokalnym rynku niewolników. Nikt nie może oskarżyć ich, że są niezorganizowani. Zarządzają społeczeństwem, nadzorują instytucje publiczne, wydają prawa, zatrudniają ekspertów, którzy doradzają im w różnych dziedzinach i robią świetne interesy handlując naturalnymi zasobami Iraku…


Wczoraj, obserwując najpotężniejszych ludzi na ziemi, kiedy dyskutowali, co zrobić z tak zwanym Państwem Islamskim Iraku i Syrii (ISIS) podczas szczytu NATO, czułem narastające poczucie katastrofy. O czym tu dyskutować! Usunięcie garstki zbrodniarzy zanim zaraza rozszerzy się, z pewnością nie jest wyzwaniem dla supermocarstwa. USA i ich sojusznicy nie wahali się wybrać przeciwko nieistniejącej broni masowego zniszczenia Saddama Husajna ani najechać na Afganistan, by wykurzyć mieszkańca jaskini. Prawdę mówiąc, muszą ponosić odpowiedzialność za wzrost tej bandy; ISIS, obecnie samozwańcze Państwo Islamskie, czerpało siłę i popularność z bezczynności Obamy w Syrii, by zakończyć rzeź dokonywaną przez Assada na własnym społeczeństwie. Ten sukces, wzmocniony dobrze naoliwioną machiną propagandową, mnoży macki, które sięgają do lochów, mrocznych zaułków i tuneli, tworząc skomplikowaną sieć zagrożenia.


Jeśli rządy nie mogą wykonać zadania, powierzcie je mafii


Niemniej, w sprawie ISIS, prezydent Obama i jego pomagier David Cameron wykluczyli wysłanie żołnierzy do Iraku i Syrii. Także ich zobowiązanie się do uzbrojenia kurdyjskiej Peszmergi, walczącej o obronę Arbil oraz oblężonych mniejszości, dopiero ma się zmaterializować w przyszłości. Zrzucanie bomb na konwoje ISIS sprawy nie załatwi. Dlaczego? Bo ci ekstremiści po prostu wtopią się w populację lokalną, albo wrócą do północnej Syrii, by się przegrupować. A jak sam Obama uczciwie przyznał, nie ma on żadnej strategii na zaatakowanie ISIS w Syrii, gdzie jest kwatera główna tej bandy. Brawa należą się również Davidowi Cameronowi! Uspokaja świadomość, że rząd Wielkiej Brytanii zaczął  już zbierać dowody przeciwko wojownikom ISIS o popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości. Założę się, że te karaluchy, które wolą śmierć od życia, spędzają bezsenne noce zamartwiając się możliwością skończenia za kratkami po procesie w Hadze. Tymczasem zasługują na deratyzację, a nie na ławę sędziowską.


Jeśli Stany Zjednoczone, Europa i NATO są zbyt tchórzliwe, by powstrzymać tę plagę, powinni zatrudnić najemników pod kierownictwem byłych dowódców armii/wywiadu, by wykonali za nich robotę, jak osławiona firma ochroniarska Blackwater, która w 2003 r. terroryzowała populację Iraku. Mafia sycylijska byłaby skuteczniejsza niż Obama&Co. Może dałoby się przekonać peruwiański Świetlisty Szlak albo kolumbijski Farc.


Jedno pytanie jednak gryzie mnie znacznie bardziej niż wszystkie inne. Gdzie są Arabowie? To szaleństwo rozgrywa się pod naszymi oknami; grozi nam bezpośrednio i to już dziś, a nie w dalekiej przyszłości. Fakt, że ukrywa się pod sztandarem islamu, jest świętokradczym atakiem na naszą wiarę. Zapomnij o świecie arabskim jako o jednostce; jest podzielony i w stanie chaosu! GCC [Rada Współpracy Zatoki] ma siłę rażenia i ekspertyzę do samodzielnej interwencji militarnej. Państwa GCC nie potrzebują pozwolenia z Waszyngtonu do obrony siebie i naszych braci w Iraku i Syrii. Dlaczego nie wstydzimy się, że Kurdowie walczą za nas? Jeśli nie przeciwstawimy się temu zagrożeniu i innym, takich jak szyiccy Houthi, zdecydowani na zniszczenie Jemenu, nie tylko historia będzie naszym sędzią, ale także nasze prawnuki.


Nie ma bohaterów w tej rozwijającej się akcji; są tylko dranie, słabeusze i głupcy, którzy prowadzą nas do Armagedonu. Jeśli zaś chodzi o Obamę i Camerona, są tylko drugoplanowymi paradującymi aktorami, których ta akcja przyprawia o gęsią skórkę. Wydaje się, że prezydent USA ma tremę i rozpaczliwie szuka podpórki u brytyjskiego premiera. Nie widać żadnego przywódcy na miarę Abrahama Lincolna, Winstona Churchilla lub Dwighta Eisenhowera, nie wspominając naszych wielkich osobistości arabskich, jak Omar bin al-Chattab i Chalid bin al-Waleed[3], których słowa coś znaczyły i których stać było na odwagę.  


W tym podrzędnym  filmie banda krwiożerczych czarnych charakterów wyłania się jako zwycięzcy. Mogę się tylko modlić o inne zakończenie, zanim ten film dotrze do kin na sąsiedniej ulicy.  

 

Przypisy: 

 

[1] Szczyt NATO zebrał się 4-5 września z członkami NATO, partnerami NATO i UE oraz przedstawicielami ONZ. Wśród krajów arabskich uczestniczących w spotkaniu były Jordania, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie.

[2] Adel Imam jest popularnym aktorem egipskim, urodzonym w 1940 r. i nazywa się go arabskim Charlie Chaplinem. Grał w filmach potępiających terroryzm i fanatyzm. Za czasów rządów Muhammada Morsiego został skazany in absentia na trzy miesiące więzienia za obrażanie islamu.

[3] Umar Bin Al-Chattab (579-644) towarzysz Mahometa, który został kalifem w 634 r., podbił Imperium Perskie i większość Imperium Bizantyjskiego. Chalid Ibn Al-Walid (592-642), inny towarzysz Mahometa, był znanym dowódcą militarnym, który zjednoczył Arabię pod kalifatem.



Chalaf Ahmad Al-Habtoor

Znanym biznesmanem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Jest przewodniczącym Al-Habtoor Group, konglomeratu specjalizującego się w budownictwie i energetyce oraz częstym komentatorem spraw politycznych i dyplomatycznych.