Wolność słowa w Yale


Andrzej Koraszewski 2014-09-18


Somalijka, Ayaan Hirsi Ali, była wychowana w rodzinie muzułmańskiej, jako nastolatka przez moment była zafascynowana islamistycznymi ideami, żeby szybko się z tego otrząsnąć. Uciekła do Holandii przed przymusowym małżeństwem, gdzie ukończyła studia i zaangażowała się w działalność polityczną mającą m. in. na celu osłonę imigrantów z muzułmańskich krajów przed indoktrynacją islamistycznego fanatyzmu. Jest dziś ateistką mieszkającą w Stanach Zjednoczonych. Jej zaangażowanie ściągnęło na nią dziesiątki gróźb śmierci i nieustanne gromy ze strony miłującej spokój zachodniej lewicy.

Kiedy kilka miesięcy temu szacowny uniwersytet w Brandeis zamierzał uhonorować ją doktoratem honoris causa zmasowane protesty skłoniły rektora tej uczelni do wycofania się z tego pomysłu.

 

W pierwszych dniach września Ayaan Hirsi Ali otrzymała zaproszenie do wygłoszenia wykładu na Yale. Wiadomości o tym zaproszeniu wstrząsnęła społecznością ludzi, którym się wydaje, że bronią praw człowieka i elementarnej moralności.

 

Jak dowiadujemy się z The Yale Daily News początkowo MSA (Stowarzyszenie Muzułmańskich Studentów) zamierzało zwrócić sie z prośbą o odwołanie wykładu Ayaan Hirsi Ali. 

Ostatecznie wystosowali list, w którym czytamy m. in.

Piszemy, żeby wyrazić nasze zaniepokojenie zaproszeniem na nasz campus przez The Buckley Foundation, Ayaan Hirsi Ali, która 15 września ma wygłosić wykład pod tytułem „Zderzenie cywilizacji: Islam i Zachód.

 

W dalszych partiach długiego listu czytamy:

Uwagi pani Hirsi Ali na temat islamu są klasyfikowane jako mowa nienawiści i uważane są za kryminalne pomówienia i oczernianie. Była już za to krytykowana przez organizacje i uniwersytety. Muzułmańska społeczność i jej sprzymierzeńcy wyrażają sprzeciw, wobec faktu, że nasi koledzy z Yale zdecydowali się zaprosić kogoś takiego, dając jej forum w naszym domu.      

Ostatecznie nie udało się storpedować wykładu Ayaan Hirsi Ali, więc organizatorzy protestu postanowili zorganizować równoległą imprezę uzupełniającą, która dostarczyłaby „uczciwej wiedzy i stanowiła konstruktywny dialog”. To wezwanie zostało poparte przez następujące organizacje (wytłuszczenia moje A.K.)   


The Women’s Center

Asian American Student Alliance (AASA)
Black Church at Yale (BCAY)
The Slifka Center
Council on Middle Eastern Studies (CMES)
Yale Atheists, Humanists, and Agnostics (AHA)
Chi Alpha Christian Fellowship
Hindu Student Council (HSC)
St. Thomas More Undergraduate Council
Youth Evangelical Fellowship
The Arab Students Association (ASA)
Black Student Alliance (BSA)
Yale African Student Association (YASA)
Jews and Muslims at Yale (JAM)
Korean American Students at Yale (KASY)
South Asian Society (SAS)
Yale Friends of Turkey
Nepali Association of Yale-Undergraduate Affiliates (NAYA)
Yale Friends of Israel (YFI)
Japanese American Student Union (JASU)
Yalies for Pakistan
Students of Nigeria
Chinese American Student Association (CASA)
Albanian Students at Yale College
Dominican Student Association
Taiwanese American Society (TAS)
Women’s Leadership Initative (WLI)
Students for Syrian Relief
Students for Justice in Palestine (SJP)
Building Bridges
Survivor’s Inbox
Asian American Political Action and Education Committee (PAEC)
J Street U
Broad Recognition

DisOrient


Tak więc obok organizacji muzułmańskich (lub skupiających wielu muzułmanów) widzimy studentów zrzeszonych w organizacjach protestanckich, stowarzyszeniach czarnych studentów, studentów japońskich, koreańskich, tajwańskich, hindusów, przyjaciół Izraela, budujących mosty, feministki, a wreszcie ateistów i humanistów.


Ich powody do potwornego przerażenia były absolutnie zrozumiałe, jak można było przewidzieć, Ayaan Hirsi Ali mówiła w oparciu o swój własny życiorys o dyskryminacji kobiet w islamie, o obrzezaniu dziewczynek, o przymusowych małżeństwach (takich rzeczy nie mogą akceptować feministki). Mówiła o koszmarnej indoktrynacji religijnej (co musiał być szczególnie bolesne dla stowarzyszeń ateistów i humanistów), mówiła, że ta indoktrynacja religijna jest źródłem radykalizacji islamu i nasilenia przemocy (czego nie mogli by znieść studenci stowarzyszeni w organizacji „Budowania mostów”), mówiła o konieczności zreformowania islamu, którego święte teksty, takie jak Koran i hadisy, zawierają zachętę do nienawiści do Innego i wzywają do przemocy (co musiało być szczególnie rażące dla żydowskich studentów z JStreet U).


Komentując to wydarzenie profesor David Gelernter z Yale University pisał:

 

“Wolność” słowa w Yale 


List do studentów muzułmańskich protestujących przeciwko wykładowi Ayaan Hirsi Ali 


Do Muzułmańskiego Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w Yale i jego wielu organizacji siostrzanych, które podpisały list protestacyjny przeciwko wykładowi Ayaan Hirsi Ali’s lecture w poniedziałek
:


Uwielbiam waszą nową koncepcję wolności słowa! Oczywiście, ta kobieta powinna mieć zakaz wstępu na kampus i zaklejone usta; dlaczego nie mogli jej po prostu zamordować po cichu w Holandii razem jej kolegą – twórcą kontrowersji? Ci ludzie są gorsi niż bielizna z ręcznie tkanej wełny! Praktycznie rzecz biorąc, oni żyją po to, żeby studenci czuli się nieswojo.


Zajmijmy się jednak surową rzeczywistością. Wasza natchniona propozycja, by Zatwierdzone Autorytety przemawiały bezpośrednio po Ali, by przypomnieć studentom o autoryzowanym poglądzie społeczności muzułmańskiej, jest najbardziej ekscytującym rozwojem Wolności Słowa od czasów Inkwizycji – wszyscy będą o tym mówić! Napisaliście z ogromną powściągliwością, o tym „jak nieprzyjemnie będzie” waszym przyjaciołom, jeśli pozwoli się tej kobiecie przemawiać. E tam, nieprzyjemnie. Okaleczanie genitaliów małych dziewczynek jest po prostu odrażające! Kto pozwolił na poruszanie tego tematu w wykładzie dla niewinnych studentów Yale? Zanim się obejrzysz, ludzie będą mówili, że niektóre ortodoksyjne społeczeństwa muzułmańskie są najbardziej okrutne i nieoświecone na ziemi i że społeczeństwa zachodnie są od nich lepsze (lepsze!) jedynie dlatego, że nie okaleczają seksualnie małych dziewczynek! Albo nie zmuszają ich do poligamicznych małżeństw, nie popierają morderstw honorowych, nie traktują kobiet jako własności ich męskich krewnych i cała reszta tego. Czy nie  moglibyście wreszcie przestać o tym gadać? Można by pomyśleć, że ktoś okaleczył ich genitalia.


Wszyscy wiemy, że Wolność Słowa nie oznacza, że każdy może wstać i sobie mówić. Czy pozwolilibyście waszemu psu przemawiać przez godzinę do publiczności składającej się ze studentów Yale? Czego mamy jeszcze sie spodziewać? Zaproszenia Dicka Cheneya? Staranne studia nad współczesnymi dokumentami pokazują całkowicie wyraźnie, że kiedy Konstytucja Stanów Zjednoczonych wspomina Wolność Słowa, odnosi się to do Wolności Słowa dla Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w Yale. Wszyscy wiemy, że prawdziwa wolność słowa znaczy wolność zamknięcia ust, szczególnie, jeśli nie zgadzasz się z lepszymi od siebie. A prawdziwa wolność myśli oznacza zaprzestanie myślenia, gdy tylko właściwe Autorytety ogłoszą oficjalną prawdę – oraz wolność cierpliwego czekania, by to zrobiły.


Bo weźmy tę Hirsi Ali. Przede wszystkim jest czarną kobietą, a one nie są całkiem gotowe do zajmowania czasu w najbardziej atrakcyjnych godzinach, wiecie, co mam na myśli? I jest ona przeciwko systematycznemu maltretowaniu kobiet w społeczeństwach muzułmańskich. A co z ludźmi, którzy są za systematycznym maltretowaniem kobiet w społeczeństwach muzułmańskich? Ponadto, nie ma ona „właściwych kwalifikacji naukowych”. Czy chcecie zalać cały kampus szarlatanami wyrażającymi tak zwane opinie w oparciu o „doświadczenie” i „wiedzę” zamiast autorytetu akademickiego? I jest Holenderką. Mniej lub bardziej. Czy trzeba powiedzieć więcej?


Dziękuję Stowarzyszeniu Studentów Muzułmańskich w Yale za obronę nas wszystkich przed koniecznością wysłuchiwania nieocenzurowanych myśli i samodzielnego dochodzenia do własnych opinii. A przynajmniej za próbowanie. Będziemy cenić wasz list i będziemy zawsze trzymać go pod poduszką.


Free speech at Yale david-gelernter

National Review Online, 14 września 2014