Machina religijnej nienawiści w działaniu


Satish Chandra 2014-09-09


Minął rok od zamordowania Narendry Dabholkara. Podczas gdy racjonaliści, humaniści i wolnomyśliciele pamiętają, o co walczył Narendra Dabholkar i żądają o wymierzenia sprawiedliwości jego mordercom, których nadal nie zatrzymano, prawicowa gazeta hinduska, inaczej widzi Narendrę Dabholkara.

Pod zdjęciem umieszczonym na ich stronie na Facebooku czytamy:

Rozmowa między neutralnym obserwatorem a działaczem przeciwko przesądom może wyglądać następująco:

- Chociaż mam wątpliwości, jak wiele rzeczywistych reform dokonujesz, należy to docenić, jeśli pomaga to ludziom.

- Cóż, dziękuję za poparcie.

- .. proszę bardzo. Mam jednak często wrażenie, jakbyście używali tej działalności jako przebrania do atakowania wszystkiego, co jest związane z wiarą hinduską. Dlaczego tak jest?

- .. a jak inaczej twoim zdaniem moglibyśmy dostawać fundusze zagraniczne od  FCRA liczące się w milionach?

- Nie mam nic więcej do dodania.

————————–

Morderstwo jest skrajną zbrodnią. Jednak dla niektórych staje się czymś pożytecznym, bo wybiela ich czyny i ratuje ich przed możliwą hańbą publiczną.

Co więcej, niektórym nadaje etykietkę wielkości.

Jednym takim przykładem jest tak zwany działacz przeciwko przesądom Narendra Dabholkar.

Został zamordowany w zeszłym roku i jego mordercy nadal są na wolności. Odebrali życie Dabholkarowi, a także prawu możliwość rozprawienia się z nim za jego czyny, media zaś zrobiły z niego „męczennika”.

————————–


Jadu przeciwko dr Dabholkarowi nie można po prostu zlekceważyć, uznając, że to działanie jakiejś marginalnej grupy. Oskarżenie o “nienawiść do hindusów” i o “zagraniczne finansowanie” jest dobrze znane każdemu, kto kiedykolwiek krytykował zabobony lub religię hinduską. Mają podstawę ideologiczną w Hindutwa [hasło hinduskiego purytanizmu, MK] i jej głównych założeniach:

  1. Krytyka hinduizmu jest „nienawiścią do hindusów”
  2. Taka krytyka powinna być nielegalna, a sugerowaną podstawą jej zakazania jest to, że Indie to Hindu Rasztra (Naród hinduski),  a więc “nienawiść do hindusów” jest występowaniem przeciwko narodowi.
  3. Taka krytyka jest finansowana “z zagranicy”, co jest innym sposobem powiedzenia, że jest finansowana przez chrześcijan, muzułmanów lub także Hindusów, którzy nie są prawdziwymi  hindusami,  tj. nie są prawdziwie patriotyczni i oddani Ojczyźnie i Świętej ziemi.

 

Nienawiść do hindusów


Pojęcie „nienawiści do hindusów” ma silne paralele do “islamofobii”. Można mieć pełne uczucia empatii wobec muzułmanów, nie akceptując równocześnie irracjonalności islamu. Niemniej apologeci islamscy określają krytykę islamu jako „nienawiść do muzułmanów”. Mają własny interes w dławieniu krytyki islamu, a więc znajdują ucieczkę w islamofobii, jako metodzie uciszenia krytyków.


Ustawa przeciwko przesądom
, o którą walczył dr Dabholkar, celuje w bardzo określone czyny i obejmuje przesądy i zabobony panujące także w społecznościach chrześcijańskich i muzułmańskich.


Ignorancją byłoby twierdzenie, że jego działalność była selektywnie wymierzona w hinduizm. A nawet gdyby była, byłoby nadal niesłuszne nazywanie tego nienawiścią do hindusów, ponieważ nie ma niczego złego w chęci zreformowania hinduizmu. Przewrotnością byłoby twierdzenie, że nie można reformować hinduizmu dopóki najpierw nie zostaną zreformowane inne religie.

 

W rzeczywistości, jak pisze Narendra Nayak, stanowisko dra Dabholkara było stosunkowo łagodne:

 

Dr Narendra Dabholkar nie prowadził zawziętych kampanii, jak to robi wielu spośród nas. Był bardzo łagodny. Nie twierdził nawet, że jest ateistą (chociaż nim był) i mówił ludziom, że wiara nie jest niczym strasznym, jak długo wierzący nie zachowują się nieludzko i nie występują przeciwko godności ludzkiej.

Próbował doprowadzić do reform przez edukację, jak na przykład prosić ludzi, by nie zanieczyszczali wody, zanurzając w niej pomalowane idole, lub nie pogorszali środowiska innych na przykład hałasem powodowanym przez petardy. Był wspaniałym planistą i prowadził działalność przez dawanie przykładu. Jest ruchoma wystawa MANS o naukowym podejściu do otaczających nas zjawisk - nadal jeździ po całym stanie.

Niemniej mówi się, że dr Dabholkar „nienawidził hindusów”. Trzeba być bardzo radykalnym, żeby tak o nim mówić. Ale Hindutwa jest bardo radykalna.


Hindu Rasztra


Ustanowienie Indii jako Hindu Rasztra (naród hindusów) jest podstawowym celem Hindutwa. Definicja Hindu Rasztra, według jego orędowników, brzmi mniej więcej tak:

Słowo Hindu nie jest etykietką religijną. Wywodzi się do perskiego słowa Sindhu, które oznacza ziemię na wschód od rzeki Indus. W takim razie wszyscy mieszkańcy tej ziemi są hindusami, a Indie są narodem hindusów. Jest także kwestia wspólnej kultury, która różni się od kultur islamskiej i chrześcijańskiej, powstałych poza subkontynentem indyjskim. Ta wspólna kultura jest kulturą hindusów.

Przy takiej definicji, co zrobiłoby z kogoś człowieka nienawidzącego hindusów? Jeśli urodzenie się w Indiach i dorastanie w jej kulturze czyni z człowieka Hindusa, dr Dabholkar powinien być bona fide Hindusem. Dlaczego więc miałby być „nienawidzącym hindusów”? Odpowiedź leży w orwellowskiej dwójmowie, jakiej używa Hindutwa. Kiedy mówi „wspólna kultura”, ma na myśli tylko jeden podzbiór kultur na subkontynencie indyjskim – podzbiór, który stanowi religia hinduizmu, a bardziej szczegółowo, religia wedyjska.


To dlatego krytykowanie przesądów, które są żywotną częścią każdej religii, jest uwłaczaniem „wspólnej kulturze”. Każdy, kto to robi, staje się „nienawidzącym hindusów”. Ponieważ Hindutwa uważa Indie za Hindu Rasztra, kto według ich definicji jest człowiekiem  „nienawidzącym hindusów”, jest automatycznie wrogiem narodu, a więc może być ścigany prawnie. To wyjaśnia, dlaczego powyższa ilustracja sugeruje, że dr Dabholkar mógł być ścigany sądownie za swoje „czyny”.


Zagraniczne finansowanie


Jest to teoria spiskowa, która w ostatnich latach pochwyciła wyobraźnię przeciętnego zwolennika Hindutwa. Od czasu do czasu do „Nirmukty” przychodzą osobliwe komentarze mówiące na przykład, że jesteśmy misjonarzami chrześcijańskimi i akceptujemy obce fundusze, by oczerniać hinduizm, jak na przykład ten. Byłoby ich więcej, ale moderatorzy na ogół wyrzucają je do kosza. Te oskarżenia o branie pieniędzy za krytykowanie przesądów są jednak wspólnym doświadczeniem każdego, kto próbował krytykować hinduizm.

 

Co powoduje, że orędownicy Hindutwa wierzą, iż ludzie tacy jak dr Dabholkar akceptują zagraniczne fundusze z wyraźnym celem bluźnienia przeciwko ich religii? Naprawdę nie wiem. Zgaduję, że jest to związane z byciem „wrogiem narodu”. Ponieważ działacze tacy jak dr Dabholkar mają duży wpływ na młodych ludzi, musi być bardzo trudno zagorzałym fanatykom z Hindutwa przełknąć fakt, że wpływ ten sięga tak daleko. Ich zdaniem jedynym logicznym wyjaśnieniem muszą być te mgławicowe „zagraniczne fundusze” lub jakieś agencje wywiadowcze, takie jak CIA lub KGB, które chcą zdestabilizować Indie. Myśl, że można być dobrym obywatelem Indii, a także reformatorem, nawet im nie powstaje w ich głowach. (Jak na ironię,  istnieje również ta NGO, która otrzymuje zagraniczne fundusze.)

 

Wszystkie te czynniki zbiegły się więc razem przy tworzeniu tego nikczemnego medialnego „napadu” na zamordowanego dr Dabholkara. Jego zdjęcie widzimy przez celownik, żeby pokazać, że był już od dawna celem, ale zainterweniował „los” i oszczędził im kłopotu dalszego polowania na niego. Teraz będą oczywiście twierdzić, że celownik jest metaforyczny i że tylko chcieli “mierzyć” w niego przy pomocy prawa, ale to jest znowu orwellowska dwójmowa. Dr Dabholkar nigdy nie zrobił niczego nielegalnego. Musieliby zmienić konstytucję Indii, by zdelegalizować krytykę przesądów. Biorąc jednak pod uwagę, jak mało to jest prawdopodobne, nawet z rządem, który popiera sprawę Hindutwa, zastanawiam się, czy religia nie skłania do myślenia: „Prawo nie działa, jak powinno, muszę więc wziąć sprawy we własne ręce i wymierzyć sprawiedliwość”.

 

The hindutva hate machine in action

Nirmukta, 3 września 2014

Tłumaczeie: Małgorzata Koraszewska

 

Satish Chandra

 

Publicysta „Nirmukty”, indyjskiego magazynu racjonalistów.