Krwawy, niekończący się pokój


Daniel Greenfield 2014-07-13

Zwrot „Wojna jest pokojem" wszedł do naszego słownika sześćdziesiąt cztery lata temu. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy arcydzieło Orwella schodziło z pras drukarskich, wynegocjowano zawieszenie broni między Izraelem a najeźdźczymi armiami arabskimi. Zawieszenie broni rozpoczęło długą wojnę pokojową lub wojujący pokój.

Cała ta szarada nie w pełni kwalifikowała się do orwellowskiego królestwa aż do rozpoczęcia procesu pokojowego. Proces pokojowy między Izraelem a terrorystycznymi milicjami finansowanymi przez kraje owych najeźdźczych armii trwa już dłużej niż większość rzeczywistych wojen. Pochłonął również więcej ofiar niż większość wojen.


Wojna ma punkt końcowy. Pokój nie ma. Pokój, w który jesteś stale w stanie wojny, może trwać wiecznie, bo podczas gdy patriotyzm entuzjastów wojny w końcu wyczerpuje się, entuzjaści pokoju nigdy nie zrezygnują ze swoich wysiłków pokojowych.


Podżegacze wojenni mogą zatrzymać się po kilku tysiącach trupów, ale Podżegacze Pokoju będą kręcić swoje piruety na milionie trupów.


Kiedy będziesz to czytać Obama będzie prawdopodobnie przedzierał się przez jakąś ceremonię lub przemówienie w Izraelu (tekst pisany 20 marca 2013). Wszystkie przemówienia powtarzają to samo, ale w rzeczywistości jest tylko jeden cel tej wizyty. W rzeczywistości zawsze był tylko jeden cel takich wizyt. Ponowne odwiedziny niekończącej się wojny pokoju.


Dwadzieścia lat po tym, jak proces pokojowy zawiódł na wszystkie wyobrażalne strony. Dwadzieścia lat po zapełnianiu cmentarzy po obu stronach ofiarami pokoju. Dwadzieścia lat, które stworzyły dwa poronione dwa państwa palestyńskie w stanie wojny ze sobą i z Izraelem.


Dwa dziesięciolecia później nadal jest czas na pokój.


Czas pokoju oznacza, że trzeba wymóc trochę więcej ustępstw izraelskich w nadziei na ściągnięcie terrorystów i ich skłóconych państw do stołu negocjacyjnego na kolejną sesję fotograficzną we wspaniałym albumie rozjemców pokoju. A jeśli fotografie będą dobrze zaaranżowane, może będzie kolejna Nagroda Pokojowa Nobla dla wszystkich uczestników.


Miło byłoby pomyśleć, że choroba pokoju jest jednym z tych wirusów, które przenoszone są tylko w krwioobiegu liberałów. Ale nie jest.


Dość często ludzie zadają mi pytanie o rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńsko-arabsko-muzułmańskiego i rozmówca jest zawsze skonsternowany, kiedy odpowiadam, że nie ma rozwiązania. „W ogóle żadnego rozwiązania? Ale przecież musi być rozwiązanie. A co z tymi wszystkimi umiarkowanymi głosami dobrej woli? Co z matkami, które chcą tylko wychowywać swoje dzieci do śpiewania radosnych piosenek o pokoju? Co ze starymi żołnierzami, którzy są zmęczeni wojną? Jeśli zgromadzimy ich wszystkich w jednym miejscu, żeby uścisnęli sobie ręce i pozowali do fotografii? Czy nie będzie wtedy pokoju?"


W miarę jak społeczeństwo stało się bardziej postępowe, jest coraz trudniej wyjaśnić nawet inteligentnym ludziom, że świat po prostu tak nie działa.


Było niemal niemożliwe wyjaśnić dwóm pokoleniom czasów zimnej wojny, że naprawdę nie będzie pokoju ze Związkiem Radzieckim poza jakąś formą zimnego pokoju podtrzymywanego równowagą sił. Ich dzieci i wnuki wydają się równie niezdolne do zrozumienia, że najpoważniejsze wojny kończą się, kiedy jedna ze stron zdecydowanie przegrywa i zmienia się fundamentalnie w wyniku porażki, albo obie strony zachowują zimny pokój, który będzie trwał tylko dopóty, dopóki żadna ze stron nie wierzy, że może zmiażdżyć tę drugą w niespodziewanym ataku.


Izrael istotnie miał pokój do rozpoczęcia negocjacji pokojowych. Nie był to doskonały pokój, ale poza pomniejszymi problemami intifady, stosunkowym ukłuciem szpilki w porównaniu z przemocą, która zaczęła się po niesławnym uściśnięciu dłoni w Rose Garden, był to dobry czas i niczego podobnego nie było póki Izrael nie przestał bawić się w proces pokojowy z terrorystami i nie zaczął ich zamiast tego trzymać z daleka.


Ale stosunkowa nieobecność przemocy, według amatorskich rozjemców pokojowych, nie jest pokojem. Pokój w czasie wojny nie jest tym, czego chcą. Niech zdrapują z chodników zakrwawione kawałki ludzkich ciał, ale niech będą również chóry dziecięce śpiewające o pokoju. Niech stawiają tysiące nagrobków, byle wierzyć, że pokój jest za rogiem.


To wulgarne czczenie pokoju jako religii, wyznania, które przywraca niewiernym mężczyznom i kobietom wiarę w ludzkość, jest połączeniem pustego sentymentalizmu i wyrachowanej ignorancji.



Musimy mieć pokój w naszych czasach, mówią działacze pokojowi. I Izrael musi go dostarczyć. Trzeba położyć na stole więcej koncesji terytorialnych. Trzeba pokazać więcej dobrej woli. Trzeba stanąć na głowie, żeby działacze pokojowi mogli patrzeć na swoje telewizory i westchnąć, bo ich wiara w dobroć każdego mężczyzny, kobiety, dziecka i zamachowca-samobójcy została przywrócona.


Z kim Izrael zawrze pokój? Prezydent Abbas z Autonomii Palestyńskiej, który nie stawał do wyborów od czasu, kiedy Hamas wygrał wybory, nie chce negocjować. Hamas chce negocjować tylko o krótkiej przerwie w swojej nieustającej kampanii na rzecz zniszczenia Izraela. Abbas, kiedy nie walczy z Hamasem, oznajmia, że ma ten sam pogląd na terroryzm, co Hamas.


Hamas lub Abbas, któregokolwiek nasz działacz pokojowy wybierze, ten z pewnością zrobi z niego durnia.


Ale działacze pokojowi nie zajmują się szczegółami. Lubią całościowy obraz. A całościowy obraz jest taki, że musi być odpowiedź. Dziesiątki tysięcy żądały odpowiedzi w Londynie przed wojną i Chamberlain im ją dostarczył. Pokój przybył w naszych czasach, na krótko przed nazistowskimi bombowcami. Jeszcze więcej tysięcy żądało tego od każdego amerykańskiego prezydenta, który przy stole negocjacyjnym spotykał komunistycznego zbira. I dostali ją.


Były traktaty nuklearne, które nic nie znaczyły dla Związku Radzieckiego i które nie przyniosły pokoju, ale dały lepsze samopoczucie amatorskim działaczom pokojowym. A potem zamiast pokoju przychodzącego w wyniku negocjacji, Związek Radziecki upadł, ponieważ wymagający kowboj nie chciał zrezygnować z programu obrony przeciwrakietowej, o której każdy absolwent Harwardu wiedział, że nigdy nie będzie działać. A teraz, kiedy inny absolwent Harwardu dumnie próbuje przyjąć na siebie zasługę za izraelską Żelazną Kopułę, nadal wiedzą, że nie może działać.


Reagan nie zakończył zimnej wojny traktatami; zakończył ją uparcie dążąc do większej siły ognia. I dlatego w imię pokoju absolwent Harwardu, oglądający Żelazną Kopułę podczas wizyty w Izraelu, pokazał Rosji swoją pokojową elastyczność przez porzucenie ostatniego etapu tworzenia obrony przeciwrakietowej. Każdy absolwent Harwardu wie, że obrona przeciwrakietowa nie przynosi pokoju. Ale czego można było oczekiwać od Reagana? Biedny dureń uczęszczał do Eureka College. Skąd mógł wiedzieć, że pokonanie Związku Radzieckiego nie zadziała?


Obama chce tej samej rzeczy od Izraela, jaką próbuje zdobyć przez sprzedanie Polski w sprawie obrony przeciwrakietowej. Chce pokoju. Podczas gdy jedyne okresy, kiedy Izrael miał jakikolwiek spokój, były następstwem wojny, absolwenci Harwardu i ludzie, którzy ich słuchają, wiedzą, że pokój przychodzi tylko na końcu długiego szeregu ustępstw i ugłaskiwania. A kiedy już oddałeś swojemu prześladowcy klucze do mieszkania, kluczyki samochodu i twój szczęśliwy banknot dwudolarowy, wtedy, przeszukując twoje puste kieszenie, przytaknie niechętnie i wreszcie zgodzi się na pokój. To znaczy, jeśli nie chodziło mu również o to, by cię zabić.


I to jest problem z działaczami pokojowymi; nie biorą pod uwagę tego, jak zawrzeć pokój z mordercami. Większość krajów zamyka morderców, którzy dla zabawy zabili dziesiątki ludzi. Kiedy jednak zabijają dziesiątki ludzi w celu wyzwolenia innych morderców, albo mają roszczenia do kawałka ziemi, wtedy warci są negocjacji. A jedynym wynikiem takich negocjacji jest zatwierdzenie mordowania jako taktyki negocjacyjnej.


Pokój prowadzi do wojny, ponieważ czynienie pokoju nagradza czyniących wojnę. Nagradza zawziętych morderców, którzy odmawiają zaprzestania mordów. A im bardziej ich nagradza, tym więcej zabijają.


To dlatego Izrael spóźnia się o dziesięciolecia z dostarczeniem pokoju, jakiego chcą wszyscy amatorscy działacze pokojowi. Za każdym razem, kiedy dzwoni do Terrorism Inc., żeby zamówić pokój zwieńczony braterstwem, zamachowiec-samobójca wjeżdża przez jego drzwi frontowe. I tak przez dwa dziesięciolecia, w uprzykrzonej rzeczywistości, o której nie chce słyszeć żaden działacz pokojowy… pokój znaczył wojnę.


Za każdym rozpoczęciem nowej fazy niekończącego się procesu pokojowego ginęło więcej ludzi. Więcej ludzi ginie w trakcie negocjacji niż bez nich. Działacze pokojowi wyjaśniają to, mówiąc, że terroryści, którzy nie siedzą przy stole negocjacyjnym, próbują sabotować terrorystów, którzy przy tym stole siedzą. Zabici są ofiarami na rzecz pokoju i jeśli Izrael walczy przeciwko jednej lub drugiej grupie terrorystów, to jest winny hamowaniu procesu pokojowego, który inaczej rozwijałby się dobrze.


Tu więc jesteśmy, z koszulkami z wizerunkiem Obamy na sprzedaż dla liberalnych Żydów amerykańskich w kioskach Jerozolimy, miasta, którego żydowskości nie uznaje człowiek na koszulkach, bo zaszkodziłoby to procesowi pokojowemu. A najważniejszym pytaniem w ich umysłach jest, jak wreszcie doprowadzimy do pokoju.



Racjonalną odpowiedzią jest, że pokoju po prostu nie będzie. Dwie grupy terrorystyczne usadziły się w swoich dwóch państwach z jednym celem: zniszczenia Izraela. Finansują je i popierają te kraje, które atakowały czołgami farmy izraelskie w czasach, kiedy Orwell kończył pisanie „Wojna jest Pokojem, Niewolnictwo jest Wolnością i Ignorancja jest siłą".


Nie ustaną w próbach zniszczenia Izraela, bo tylko to umieją i jest to jedyny powód ich istnienia. A gdyby tego nie było dość, przez pokolenia uczyli swoje dzieci nienawiści i nie ma w ogóle żadnych oznak, że starają się założyć hamulce machinie nienawiści, która wyraża wyraźniej niż cokolwiek innego, że nie zamierzają przestać walczyć teraz ani za dwadzieścia lat.


Nie, bo ich system edukacyjny zajęty jest szkoleniem samobójców zamachowców na jutro.


Ignorancja jednak jest szczególną siłą działaczy pokojowych. Nie chcą znać powodów, dlaczego ich marzenia nie staną się rzeczywistością. Ani nie chcą słyszeć, że najlepszym rodzajem pokoju z ludźmi, których religia mówi im, że pójdą do nieba, jeśli zginą w trakcie podrzynania ci gardła, jest ciężko uzbrojony pokój zimnego żelaza i stali.


Wojna jest ich pokojem, a ignorancja jest ich siłą.


Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Tekst oryginału

Sultan Knish, 20 marca 2013r.

Pierwsza publikacja polskiego tłumaczenia na łamach portalu „Racjonalista” wiosną 2013 roku. Daniel Greenfield przypomniał również ten tekst na swojej stronie 10 lica 2014.    

 



Daniel Greenfield

Amerykański pisarz i publicysta, mieszka w Nowym Jorku. Prowadzi stronę internetową Sultan Knish.