Pora przestać infantylizować Palestyńczyków


Alan Johnson 2014-06-27

Zdjęcie: Getty

Zdjęcie: Getty



Entuzjastyczna reakcja wielu Palestyńczyków na porwanie trzech nastoletnich chłopców izraelskich spotkała się na Zachodzie ze wzruszeniem ramion. Oficjalna gazeta Autonomii Palestyńskiej “Al-Hayat Al-Jadida” opublikowała karykaturę, szydzącą z trzech uczniów i świętującą ich porwanie.

Facebook Fatahu zamieścił karykaturę trzech szczurów dyndających na wędce. Na ulicach rozdawano słodycze (tradycyjne okazywanie radości i świętowania). Na Facebooku zamieszczono zdjęcia wielu dzieci, zrobione przez ich rodziców, które z uśmiechem trzymają do góry trzy palce. Kampania internetowa nabiera tempa i “powszechne poparcie dla porwania nadal szerzy się w palestyńskich mediach społecznościowych”, według dziennikarza Elhanana Millera. Oczywiście Hamas jest rozradowany. Tak, Abu Mazen potępił porwanie i było kilka odważnych głosów palestyńskich w obronie trzech niewinnych chłopców, ale ich głosy są izolowane; Palestyńczycy wzywający do zwrócenia chłopców otrzymali groźby.


Niemniej, mimo wszystkich tych wyrazów radości i wiwatów z powodu traumy i możliwej śmierci Naftalego Fraenkela i Gilada Shaara, szesnastolatków, i Eyala Yifracha, dziewiętnastolatka, Palestyńczycy najprawdopodobniej zapłacą niezmiernie małą cenę w społeczności międzynarodowej lub globalnej opinii publicznej. Dlaczego?


Częściowo dlatego, że nastawienie anty-syjonistyczne zakorzeniło się na Zachodzie i leży u podstaw przyjmowanego na ślepo założenia – że Izraelczycy i Palestyńczycy są różnymi rodzajami ludzi. Izraelczycy mają możliwości sprawcze, odpowiedzialność i wybór, Palestyńczycy nie mają. Krótko mówiąc, świat traktuje Palestyńczyków jak dzieci – nazywa się to „patologią paternalizmu”.


Niewypowiedzianym założeniem anty-syjonistów jest, że Palestyńczycy są ludźmi zdominowanymi przez okoliczności i motywowanymi emocjami; są to cechy kojarzone ze światem natury. Izraelczycy są przeciwieństwem tego; są panami wszystkich okoliczności, racjonalnymi i kalkulującymi; cechy kojarzone ze światem kultury.


Z tego dychotomicznego myślenia wynikają trzy złe konsekwencje.


Po pierwsze, przez przyznanie tylko jednej stronie konfliktu sprawczości i odpowiedzialności, dychotomia wypacza kluczowe wydarzenia konfliktu (np. wojnę 1948 r., załamanie się rozmów pokojowych Camp David w 2000 r., wyjście Izraela z Gazy w 2005 r.).Palestyńczycy są ustawieni w roli biernych ofiar (dziennikarz „Haareth Yitkhak Laor twierdzi, że druga intifada była “wzniecona” przez… politykę izraelską); oszukanych ludzi (działaczka Tikva Honig-Parnass pisze o “zaplanowanym z góry przez Baraka załamaniu się rozmów w Camp David w październiku 2000 r.”); oraz ludźmi niezdolnymi do samodzielnego rozeznania.Profesor Jacqueline Rose uważa palestyńskich zamachowców samobójców za “ludzi pchniętych do skrajności” i twierdzi, że Izrael jest “odpowiedzialny za dylemat” zamachowca samobójcy.


Po drugie, to dychotomiczne rozumienie Palestyńczyków i Izraelczyków wypacza nasze zrozumienie bezpieczeństwa Izraela. Niebezpieczeństwa, przed jakimi stoi Izrael, są pomijane, a kroki zapewnienia bezpieczeństwa podejmowane przez Izrael przedstawia się jako akty okrucieństwa bez przyczyny. Na przykład, Shlomo Sand argumentuje, że Izrael fałszywie “przedstawia się jako prześladowany niewinny” i twierdzi, że taka prezentacja, nie zaś rzeczywiste zagrożenie, jest dla społeczeństwa izraelskiego “źródłem głębokich, kolektywnych lęków”. Ilan Pappe, izraelski profesor wykładający obecnie w Wielkiej Brytanii, twierdzi, że “syjoniści zmuszają naród, by nieustannie stał pod bronią” przez pobudzanie „stałego lęku” przez nadużywanie pamięci Holocaustu. Odrzuca „użyteczną fabrykację izraelskiego cierpienia pod intensywnym ostrzałem rakietowym” jako „wymysły apologetów”. Dla anty-syjonistów więc troska Izraela o bezpieczeństwo jest albo patologią (nieświadomym stanem psychicznym, z którego Izraelczycy nie potrafią się wyrwać) albo – proszę zauważyć sprzeczność – przypadkiem manipulacji (świadomą sztuczką polityczną).


Trzecią konsekwencją tego dychotomicznego myślenia o naturze tych dwóch narodów jest infantylizacja Palestyńczyków: na wieczność pozostają poniżej wieku dorosłego; źródła ich zachowania zawsze są zewnętrzne, zawsze umieszczone w działaniach Izraela.


Na przykład, kiedy izraelski powieściopisarz i lewicowy syjonista Amos Oz skarżył się, że podżeganie przez palestyńskich intelektualistów jest jednym z powodów, dla których Palestyńczycy są “dławienie i zatruci ślepą nienawiścią”, Yitzhak Laor odpowiedział oskarżając Oza o „podżeganie” przeciwko Palestyńczykom. Czelność Oza, który próbował pokazać odpowiedzialność Palestyńczyków, pogrążała go w oczach Laora.


Profesor Jacqueline Rose twierdziła, że palestyński zamachowiec samobójca jest człowiekiem zmuszonym, a kilka linijek dalej napominała Izrael za niezwracanie uwagi na ostrzeżenie Freuda, że „siła, z jaką grupa buduje i broni swojej tożsamości, jest centralną kwestią czasów nowożytnych”. (Wygląda na to, że jest to coś, o co mają martwić się tylko kulturalni Izraelczycy.)


Izrael musi pójść na kompromis i podzielić ziemię, umożliwiając utworzenie państwa palestyńskiego. Jeśli jednak Palestyńczycy traktowani są jak dzieci, nigdy nie pociągani do odpowiedzialności za kultywowanie kultury nienawiści, to nigdy ze swej strony nie uczynią kompromisów na rzecz pokoju. A bez takich kompromisów – na Bliskim Wschodzie, który z każdym dniem odchodzi dalej od norm ludzkiego zachowania – Izrael nie podejmie ryzyka na rzecz pokoju. I nie powinien.


It’s time to stop infantilising the Palestinians

The Telegraph, 21 czerwca 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Alan Johnson

Redaktor magazynu Fathom, poświęconego problemom Izraela i innych krajów Bliskiego Wschodu, analityk w   BICOM (Britain Israel Communications and Research Centre), wykładowca teorii i praktyki demokracji, współpracuje również z magazynem Dissent oraz  z Foreign Policy Centre.