“New York Times” i Izrael


Gilead Ini 2014-06-25


Dwa lata temu w Jerozolimie banda nastoletnich opryszków izraelskich pobiła arabskiego nastolatka o imieniu Dżamal Dżulani. Atak był brutalny. Nieprzytomną ofiarę przetransportowano do szpitala, gdzie odzyskał przytomność i został wypuszczony kilka dni później.

Zrozumiałe, że ta historia agresywnych Żydów, urzeczonych jakimiś ideami, które skłaniają młodych ludzi do głupoty i nienawiści, wywołała wielkie wzburzenie w Izraelu, wystarczająco wielkie, by przywódcy całego spektrum politycznego głośno i wyraźnie potępili ten atak.

 

Nieco mniej zrozumiała była waga, jaką temu incydentowi przypisał “New York Times”. Informacja o tym pobiciu pojawiła się na cennym miejscu na samej górze pierwszej strony, gdzie redaktorzy umieszczają wiadomości, na których dostrzeżeniu przez czytelników zależy im najbardziej – i podniosła kwestię „kompasu moralnego młodzieży” dorastającej w miejscu konfliktu. Tydzień później, w artykule, który także ukazał się na pierwszej stronie lokalnego wydania dla New England, gazeta informowała czytelników, że incydent ujawnił „jątrzące się rany rasy, przemocy i ekstremizmu” w Izraelu.

Czy ciosy i kopniaki zarażonych rasizmem młodych ludzi w odległym kraju, niezależnie od tego, jak niszczące i niepokojące, dostają się na pierwszą stronę “New York Timesa” nie raz, ale dwa razy? Bardzo mało prawdopodobne. W rzeczywistości „New York Times” poinformował o zlinczowaniu Matthew Sheparda, studenta geja na University of Wyoming i ofiary jednego z najgłośniejszych w Ameryce w ostatnich latach przestępstw nienawiści, na stronie dziewiątej.  I chociaż kolejny artykuł o Dżamalu Dżulanim, zatytułowany After Attacks, Israeli Schools Confront Hate [Po ataku szkoły izraelskie przeciwstawiają się nienawiści] uznano za materiał na pierwszą stronę, podobnie zatytułowany artykuł w sprawie Matthew Sheparda, After Beating of Gay Man, Town Looks at Its Attitudes [Po pobiciu geja miasto sprawdza własne postawy] został zagrzebany na stronie 12. (Dopiero kiedy Shepard zmarł z powodu odniesionych ran kilka dni po ataku, gazeta umieściła tę sprawę na pierwszej stronie.) Skąd taka uderzająca rozbieżność? Czy może być tak, że przemoc w Izraelu dostała się na pierwszą stronę, bo gazeta wierzy, że Bliski Wschód i jego rasistowskie nastolatki są ważniejsze niż te z Wyoming? Niestety, to nie jest właściwe wyjaśnienie. W końcu nie było artykułu na pierwszej stronie „New York Timesa” półtora roku wcześniej, kiedy dwóch palestyńskich nastolatków włamało się do żydowskiego domu i zarżnęło nożami rodzinę Fogel.

 

Brutalność tego morderstwa i wiek ofiar – 11 lat, 4 lata i 3 miesiące – zaszokowały kraj. Ale redaktorzy „New York Times” relegowali szczegóły tej masakry na stronę 16 gazety i tym razem reporterzy nie czuli się w obowiązku pytać o “kompas moralny” i “ekstremizm” młodzieży palestyńskiej indoktrynowanej do nienawiści do Żydów.

Wręcz przeciwnie, kiedy przywódcy izraelscy mówili o związkach tego ataku z edukacją do nienawiści w społeczeństwie palestyńskim, reporterzy, niejako automatycznie, znowu wskazali oskarżycielskim palcem na Izrael, prosząc czytelników, by rozważyli, czy „skupienie się na podżeganiu” przez Izrael nie dowodzi braku gotowości rozmawiania z przywództwem palestyńskim. Istnieją podwójne standardy w „New York Times”, które wypływają z praktyki dziennikarstwa ideowo zaangażowanego, które stara się zminimalizować udział Autonomii Palestyńskiej w odpowiedzialności za konflikt, a równocześnie szkaluje państwo żydowskie.

„Szkalowanie” może być mocnym słowem. Jest jednak trafne. Na stronach wiadomości gazety przywódcy izraelscy są określani jako “wrzaskliwi”, „uparci”, „wojowniczy”, „szorstcy” i „cyniczni”. I to tylko w ciągu ostatniego miesiąca. Ta salwa obelg uderzająco kontrastuje z opisem przywódców AP jako „umiarkowanych” i „pojednawczych” i ostro odbiega od obietnicy gazety, że będzie „relacjonować wydarzenia tak bezstronnie, jak to możliwe”.

Jedna z dziennikarek, szefowa biura w Jerozolimie Jodi Rudoren, posunęła się do powiedzenia czytelnikom, że premier Benjamin Netanjahu  jest “najlepiej znany, a może najlepszy” w mówieniu “wojowniczym tonem”. Następnie, również na stronach wiadomości, Rudoren zapytała czytelników, czy Izrael winien jest „beznadziejnej hipokryzji”, której to obelgi gazeta nigdy nie używa do opisania Palestyńczyków (ani żadnego innego rządu lub osoby, jako że zwrot ten ukazał się ostatnim razem w 1906 r. w listach do redakcji).

Izrael “wypaczył” korzyści finansowe Iranu z umowy nuklearnej, powiedziała Rudoren czytelnikom i nieważne, że oceny izraelskie były zgodne, a nawet niższe niż te, które przedstawili inni szanowani eksperci.

Ponieważ dziennikarstwo ideowo zaangażowane jest, jakie jest, takie “sprawdzanie faktów” jest zarezerwowane tylko dla strony izraelskiej. Kiedy prezydent AP Mahmoud Abbas cytując “list z 1948 r. podpisany przez prezydenta Harry’ego Trumana, w którym ‘państwo żydowskie’ jest przekreślone i zastąpione przez ‘państwo Izrael’”, w sposób oczywisty wypaczył fakty przez sugerowanie, że prezydent Truman nie uznał Izraela za państwo żydowskie, Rudoren posłusznie i bez kwestionowania przekazuje twierdzenie przywódcy palestyńskiego, pozostawiając czytelników w nieświadomości tego, że Truman oczywiście popierał i uznał państwo żydowskie, że w tym wypadku słowa „państwo żydowskie” zostały przekreślone w liście, ponieważ list został napisany tuż przed nadaniem formalnej nazwy państwu żydowskiemu, oraz że druga wzmianka o „państwie żydowskim” pozostała nietknięta.

Te anegdoty pasują do udokumentowanej stronniczości gazety. CAMERA opublikowała niedawno sześciomiesięczne badania zawartości “New York Timesa”, w którym stwierdzono, że izraelski punkt widzenia jest systematycznie bagatelizowany, a propagowana jest perspektywa palestyńska. Od tego czasu sprawy tylko się pogorszyły. Dlatego też CAMERA umieściła olbrzymi afisz na budynku na przeciwko redakcji „New York Timesa” na Manhattanie, wskazujący na wyraźną i haniebną „niesprawiedliwość wobec Izraela”. I dlatego czytelnicy w USA i za granicami USA, którzy chcą solidnych wiadomości o konflikcie arabsko-izraelskim, powinni szukać ich gdzieindziej.

The New York Times and Israel

Jerusalem Post, 2 czerwca 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Gilead Ini

Analityk w Committee for Accuracy in Middle East Reporting in America (CAMERA) gdzie prezentuje badania i analizy sposobu informowania społeczeństwa o konflikcie arabsko-izraelskim, pokazując jak stronnicze doniesienia  utrudniają zrozumienie sytuacji na Bliskim Wschodzie.