Sześć lat i sześć dni


Noru Tsalic 2014-06-15

W żargonie wojskowym każda duża operacja wojenna ma własny D-Day. Współczesna historiografia zna jednak tylko jedną taką datę: 6 czerwca 1944 r.

Można opisywać lądowanie Aliantów na plażach Normandii językiem superlatywów: największa operacja morska w historii, która zdecydowanie przyczyniła się do zakończenia najkrwawszej wojny w historii. I zakończyła zwycięstwem Dobra.

70 lat później przyjmujemy to zakończenie jako oczywiste. Ale czy musiało zakończyć się w ten sposób? W powieści o „alternatywnej historii” pod tytułem Fatherland Robert Harris opisuje zwycięski reżim nazistowski rządzący Europą w latach 1960., z USA jako nadal istniejącym, ale dalekim przeciwnikiem. Na szczęście „alternatywna historia” znaczy po prostu „fikcja”. Prawdę jednak mówiąc, ta fikcja nie była tak odległa od stania się rzeczywistością. Hitlerowi udało się albo okupować, albo podporządkować sobie całą Europę – poza Wyspami Brytyjskimi. Wielka Brytania pozostała niezdobytą i wyzywającą fortecą za swoją wielką morską fosą. Było tak przede wszystkim dzięki zaciekłej determinacji jej mieszkańców i sile jej przywódców, ale częściowo także dzięki pomocy USA i wyborowi Hitlera, by rozpocząć bombardowania powietrzne zamiast natychmiastowej inwazji. Obrona Wielkiej Brytanii – ostatniego bastionu wolności europejskiej – umożliwiła D-Day i, z czasem, V-Day. Nie było to jednak nieuniknione zakończenie, a raczej „zwycięstwo wyrwane z paszczy porażki”. Gdyby Wielka Brytania padła, rzeczywistość przypominałaby bardzo „alternatywną historię” Harrisa – i kto wie, na jak wiele dziesięcioleci?

Nawet z dumnie trwającą Wielką Brytanią i USA, które dodały całą swoją potęgę w 1941 r., II wojna światowa trwała sześć długich lat i kosztowała życie 70 milionów ludzkich istnień,  z czego 50 milionów było cywilami.

Mówię “sześć lat”, ponieważ historycy na ogół uważają inwazję Wehrmachtu na Polskę, która zaczęła się 1 września 1939 r. za „oficjalny” początek II wojny światowej. Ale agresja, która w nieubłagany sposób prowadziła do tej wojny, zaczęła się znacznie wcześniej.

Hitler został Kanclerzem Niemiec w styczniu 1933 r., jako przywódca największej partii. Nie, to nie był zamach stanu; Hitlera do władzy wyniosła runda wyborów parlamentarnych.  Gdyby zdarzyło się to w 2013 r. zamiast w 1933, „Guardian” nadal pisałby o nim jako o "demokratycznie wybranym przywódcy Niemiec” i wzywałby do otwartego i pełnego szacunku dialogu z „umiarkowanymi narodowymi socjalistami”.

Dojście Hitlera do władzy oznaczało początek nieustającej serii agresywnych posunięć. Niemal natychmiast rozpoczął odbudowę armii niemieckiej, nie zwracając uwagi na ograniczenia narzucone przez traktaty pokojowe po I wojnie światowej. W marcu 1936 r. rozkazał siłom Wehrmachtu wejść na teren Nadrenii (strefy zdemilitaryzowanej), otwarcie gwałcąc w ten sposób porozumienia pokojowe. Później, tego samego roku, Hitler interweniował w hiszpańskiej wojnie domowej, wysyłając niemieckie wojska i broń. Następnie zaanektował Austrię, najpierw destabilizując, a potem zastraszając jej rząd do podporządkowania się. To zdarzyło się w marcu 1938 r. i Hitler niemal natychmiast ruszył na kolejny cel: Czechosłowację. Zaczął od podżegania konfliktu etnicznego między czeską większością i niemiecką mniejszością; dla „ochrony” tej ostatniej zażądał terytorium zwanego Sudetenland; a kiedy je dostał, poszedł dalej okupując całą Czechosłowację.


Sekwencja tych agresji nie mogła być bardziej złowieszcza. Niemniej reszta świata – choć zaniepokojona – pozwoliła Hitlerowi działać; dopiero we wrześniu 1939 r., kiedy Niemcy nazistowskie zaatakowały Polskę (i zajęły ją w ciągu jednego miesiąca) Wielka Brytania i Francja wreszcie wypowiedziały wojnę. Ale nawet wtedy powstrzymały się przed operacjami militarnymi na dużą skalę, rozpaczliwie czepiając się nadziei na jakąś „ugodę” w ostatniej chwili.

Przy powtarzających się pogwałceniach umów i aktach agresji (jak również ideologii Hitlera i jego polityce wewnętrznej) trudno zrozumieć i wybaczyć te tchórzliwe reakcje. Dzisiaj historycy zgadzają się na ogół, że mimo wielkich inwestycji w odbudowę armii niemieckiej, w latach 1936-1938 Hitler był nadal narażony. Także armia czechosłowacka – mniejsza, ale dobrze wyposażona i okopana w fortyfikacjach sudeckich – mogła stanowić problem dla Wehrmachtu, szczególnie gdyby musiał on walczyć także na frontach polskim i brytyjsko-francuskim.

Początkowo posunięcia Hitlera były nadal nieśmiałe: kiedy remilitaryzował Nadrenię, został poinformowany, że wojska francuskie postawiono w stan wojenny; wahający się Führer postanowił kontynuować, ale był podobno gotowy do rozkazania odwrotu, gdyby armia francuska rzeczywiście przekroczyła granice. Ale nie zrobiła tego; dyktator otrzymał sygnał, że może mu to ujść na sucho, że się go boją.

Premier Chamberlain poleciał do Niemiec, by “negocjować” z Führerem, z kapeluszem w ręku...
Premier Chamberlain poleciał do Niemiec, by “negocjować” z Führerem, z kapeluszem w ręku...

Jednak to sprawa Czechosłowacji spowodowała, że wojna stała się nieunikniona. Zdecydowany ugłaskać Hitlera za wszelką cenę premier brytyjski Neville Chamberlain kilkakrotnie leciał do Niemiec, żeby „wynegocjować” rozwiązanie „problemu sudeckiego”. Przystawał stopniowo na kolejne żądania Hitlera; wreszcie w Monachium, gwałcąc solenne zobowiązania swojego kraju wobec Czechosłowacji, Chamberlain praktycznie podał Hitlerowi Czechosłowację na srebrnym półmisku w zamian za słomiane obietnice. Z perspektywy czasu widać, że nie tylko ośmieliło to Hitlera i zlikwidowało możliwości działania jego przeciwników; wzmocniło to nadal słabą gospodarkę Niemiec oraz armię.


... i wrócił z kawałkiem papieru, obiecując “pokój w naszych czasach”.
... i wrócił z kawałkiem papieru, obiecując “pokój w naszych czasach”.

Choć niewielu to pamięta, przedwojenna Czechosłowacja była bogatym, stosunkowo dobrze rozwiniętym krajem z silnym przemysłem zbrojeniowym (jako przykład, słynny karabin maszynowy “Bren”, używany przez armię brytyjską podczas całej wojny, został zaprojektowany w czeskim mieście Brno i ostatecznie produkowany w Enfield).

Według Katriel Ben-Arie, zrabowane przez Hitlera w Czechach

“złoto, waluta zagraniczna i zapasy surowców oraz ukończonych produktów o wartości 3 miliardów Reichsmarks uratowały Rzeszę Hitlera przed szybkim załamaniem się gospodarczym”.

Niall Ferguson ocenia:

“Hitler zyskał natychmiast na Monachium. Z wykastrowaną Czechosłowacją wschodnia granica Niemiec była znacznie mniej narażona. Okupując Sudetenland Hitler za jednym zamachem zdobył 1,5 miliona karabinów, 750 samolotów, 600 czołgów i 2000 dział, z których wszystko okazało się użyteczne w następnych latach. Istotnie, więcej niż co dziesiąty czołg użyty przez Niemców w ofensywie zachodniej w 1940 r. był wyprodukowany w Czechach… Ujmując to inaczej: było znacznie trudniej walczyć z Niemcami w 1939 r. niż byłoby w 1938”.

 

Niemniej po powrocie do Anglii Neville Chamberlain uważał siebie za “zbawcę pokoju” – i był okrzyczany jako taki. Przemawiając przed siedzibą premiera na Downing Street 10, przechwalał się:

"Moi przyjaciele, po raz drugi w naszej historii premier brytyjski wraca z Niemiec przynosząc pokój z honorem. Wierzę, że jest to pokój w naszych czasach”.

Prasa brytyjska i niechętne wojnie społeczeństwo na ogół zgadzało się. „Manchester Guardian” (poprzednik obecnej gazety – pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają) ogłosił, że „Europa została uratowana” , choć kosztem odległego, nieważnego kraju.
Głos Churchilla musiał brzmieć jak głos oszalałego proroka zagłady:

"Anglia miała wybór między wojną a hańbą. Wybrała hańbę, ale będzie miała wojnę”.  


Chamberlain: ”największy orędownik pokoju od początku świata”, lub człowiek, którego działania pozwoliły na „największa wojnę od początku świata?
Chamberlain: ”największy orędownik pokoju od początku świata”, lub człowiek, którego działania pozwoliły na „największa wojnę od początku świata?

Oczywiście nie ulega wątpliwości, że Chamberlain i “obóz pokoju” chcieli dobrze – podobnie jak dobrze chciał Churchill. To nie jest spór między ludźmi pokoju a podżegaczami wojennymi, ale między naiwnością a realizmem. Nie powstrzymasz zbira ugłaskiwaniem go – to tylko go ośmiela; choć jest to bardzo niemiłe, jedynym sposobem powstrzymania zbira jest zdecydowane przeciwstawienie się.


Chamberlain i ci, którzy go darzyli uznaniem, chcieli pokoju; ale pokoju nie było w tej ofercie; wojna miała zacząć się w kilka miesięcy później. Przeciwstawienie się Hitlerowi w latach 1936-1938 kosztowałaby wiele ludzkich istnień; ale uratowałaby życie milionom  innych ludzi. W tej zaś sytuacji dobre intencje „obozu pokoju” jedynie utorowały drogę do piekła, które trwało 6 lat i pochłonęło życie 70 milionów ludzi. Włącznie z 4414 żołnierzami alianckimi, którzy zginęli 6 czerwca 1944 r. na plażach Normandii.


Prawie równe 23 lata po D-Day (5 czerwca 1967 r.) w innej części świata rozpoczynała się inna operacja militarna: samoloty izraelskie startowały, a ich misją było zbombardowanie egipskich lotnisk wojskowych i zniszczenie sił powietrznych tego kraju. Właśnie rozpoczęła się wojna, która miała trwać nie sześć lat, ale sześć dni; to była inna wojna pod każdym niemal względem.

Nasser z królem Husseinem z Jordanii i egipskim szefem sztabu, generałem Amerem. Obwiniany za klęskę Amer popełnił w końcu samobójstwo w dość tajemniczych okolicznościach...
Nasser z królem Husseinem z Jordanii i egipskim szefem sztabu, generałem Amerem. Obwiniany za klęskę Amer popełnił w końcu samobójstwo w dość tajemniczych okolicznościach...

Podobnie jednak jak II wojna światowa główne działania wojenne były poprzedzone przez coraz śmielsze posunięcia agresywne egipskiego dyktatora. Były oficer, który doszedł do władzy przez zamach wojskowy, prezydent Egiptu Gamal Abdel Nasser, inwestował olbrzymie sumy w rozbudowę armii, mimo że kraj był bardzo biedny. Zawarł również sojusze militarne z Syrią i Jordanią – Syria była także zjednoczona politycznie z Egiptem, zaś siły zbrojne Jordanii zostały oddane pod dowództwo egipskie. Towarzyszyła temu skrajnie agresywna retoryka i liczne potyczki graniczne z Izraelem. Wreszcie w maju Nasser dał rozkaz amii wejścia na Synaj i zajęcia pozycji na granicy z Izraelem. Trzy dni później rozkazał siłom pokojowym ONZ opuszczenie Synaju – który to rozkaz ta organizacja międzynarodowa natychmiast potulnie wykonała. Na koniec, 22 maja, Nasser ogłosił blokadę morską, zamykając Cieśninę Tirańską (międzynarodową drogę morską kontrolującą dostęp do Morza Czerwonego) dla izraelskich statków i towarów. Każdy z tych trzech kroków – zgromadzenie wojska na Synaju, wydalenie sił pokojowych i oczywiście, blokada morska – były wyraźnymi pogwałceniami porozumień o zawieszeniu broni.


Bezpośrednie zamiary Nassera pozostaną przedmiotem debat między historykami i działaczami politycznymi – niektórzy widzą w tym tylko złą ocenę przy prowadzeniu polityki na przetrzymanie i nieudaną próbę zdobycia korzyści politycznych i militarnych; nie ma prawdziwych wątpliwości, że na długą metę był zdecydowany wymazać Izrael z mapy, jeśli to tylko możliwe.

Izrael stanął przed dylematem: choć posunięcia Nassera stanowiły akt agresji i w zasadzie uruchamiały prawo do samoobrony, “międzynarodowa opinia publiczna” (i część krajowej opinii publicznej) była przeciwko wojnie i wzywała do “powściągliwości”, “umiarkowania” i “dialogu międzynarodowego”.

Izraelski premier Levi Eshkol i młody Icchak Rabin
Izraelski premier Levi Eshkol i młody Icchak Rabin

Początkowo premier izraelski, Levi Eshkol zgadzał się z tym: wysyłał tajne pisma uspokajające do Nassera i zgodził się na to, by „społeczność międzynarodowa” rozwiązała kryzys. Ale próby zorganizowania międzynarodowej eskorty, by postawić wyzwanie blokadzie egipskiej, spełzły na niczym; choć słychać było gołosłowne poparcie dla „prawa międzynarodowego”, ani ONZ, ani USA, ani Wielka Brytania lub Francja nie były gotowe do egzekwowania tego prawa. Z siłami egipskimi zgromadzonymi na południowej granicy Izrael musiał zmobilizować swoją armię, składającą się głównie z rezerwistów. To spowodowało zatrzymanie się gospodarki; „powściągliwość” osłabiała Izrael, rozzuchwalając Nassera, którego groźby stały się jeszcze bardziej otwarte.

 

1 czerwca został zaprzysiężony izraelski rząd jedności narodowej. 4 czerwca nowy rząd wydał rozkaz armii izraelskiej zlikwidowania egipskich sił powietrznych.

Wojna Sześciodniowa kosztowała życie ponad 700 Izraelczyków. Na szczęście nigdy nie dowiemy się, ilu ludziom uratowała życie.

Wojna jest straszną, koszmarną, ohydną rzeczą. Jaki człowiek o zdrowych zmysłach lubi albo chce wojny? Niemniej zbirów nie można ugłaskać polityką ustępstw i trzeba im się przeciwstawić. Jedyną rzeczą gorszą od wojny jest dłuższa i bardziej krwawa wojna. A jedyną rzeczą gorszą od walki w długiej i krwawej wojnie, jest jej przegranie.

Six years and six days

Politically-Incorrect Politics, 7 czerwca 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Noru Tsalic

Izraelski bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.