Lekarz religijnie zmodyfikowany


Marcin Kruk 2014-06-06


Dostałem mail ze spóźnioną o dwa lata pracą domową:

 

Nie wiem czy pamiętasz - pisała moja była uczennica - przedostatnią lekcję wychowawczą, którą miałeś, kiedy odchodziliśmy z gimnazjum. To był 2012 rok, tak dawno. Pytałeś wtedy, czy już wiemy, co chcemy studiować. Nikt jeszcze nie był zdecydowany, a może tylko baliśmy się mówić o swoich marzeniach. Mówiłeś również o interpelacjach, o odwadze zadawania pytań i domagania się odpowiedzi, żartowałeś mówiąc, że czekasz na nasze uczniowskie, obywatelskie i poselskie interpelacje.


Wybieram się na medycynę. Czy mi się uda? Jeszcze rok walki o stopnie. A jak przegram? To po roku spróbuję jeszcze raz. Nie o tym jednak jest ten list. Napisałam interpelację do ministra zdrowia. Nie jestem posłanką, nie jestem lekarzem, jeszcze nawet nie jestem  studentką medycyny.

 

Kazałeś nam wtedy obejrzeć różne poselskie interpelacje i na nie odpowiedzieć tak jakby były adresowane do nas. Kazałeś nam pisać projekty interpelacji do ministrów, w sprawach, które są dla nas ważne i w których żądamy odpowiedzi.  Pamiętam, że nie umiałam nic wymyśleć i byłam zła. Nie napisałam nic, chociaż wiedziałem, jaką interpelację byś pochwalił. Dobrze wiedziałam, jak cię złości stosunek rządu do upraw genetycznie modyfikowanych. Szukałam w Internecie, czytałam różne wypowiedzi i poddałam się, wiedząc, że sprawię ci zawód.  Nie zwróciłeś uwagi na moje niepowodzenie, bo zachwyciłeś się interpelacją Piotra. Nieważne, z dwuletnim opóźnieniem przesyłam interpelację, którą miałam napisać na naszą ostatnią lekcję wychowawczą. Zmieniłam temat, nie, nie dotyczy upraw genetycznie zmodyfikowanych, napisałam interpelację w sprawie lekarzy religijnie modyfikowanych. To tylko żart, a może nie tylko żart.                               

 

Interpelacja obywatelska

Do ministra zdrowia w sprawie DEKLARACJI WIARY Lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej.

 

Szanowny Panie Ministrze,

 

Jako przyszły lekarz zwracam się do Pana z prośbą o przedstawienie stanowiska Ministerstwa Zdrowia w sprawie podpisanej przez 3 tysiące osób Deklaracji Wiary.

 

Jakie jest stanowisko ministerstwa zdrowia w sprawie tej Deklaracji? Na ile jej podpisanie może naruszać przepisy kontraktów podpisywanych przez placówki państwowej służby zdrowia z lekarzami?

 

Czy lekarze religijne modyfikowani będą wyraźnie oznakowani tak, żeby każdy pacjent miał wyraźną informację , że nie ma do czynienia z normalnym lekarzem?

 

Czy placówki państwowej służby zdrowia będą miały obowiązek informowania pacjentów, że zatrudniają lekarzy religijnie modyfikowanych? Jeśli tak, to czy obowiązek ten będzie dotyczył również placówek prywatnych otrzymujących jakiekolwiek pieniądze z NFZ?

 

Szanowny Panie ministrze, idąc do lekarza nigdy nie zadawałam dotąd pytań, czy jest wierzący, a jeśli tak, to w jakiego boga wierzy i w jaki sposób. Gabinet lekarski nie jest miejscem, w którym powinno zadawać się takie pytania. Człowiek wchodzący do lekarskiego gabinetu musi być z góry uprzedzony, że może mieć do czynienia z kimś, kto jest lekarzem tylko tak długo, jak długo w wykonywaniu zawodu nie przeszkadzają mu jego czy jej przesądy religijne.


W czasach kiedy była obowiązkowa służba wojskowa byli ludzie, którzy ze względów religijnych odmawiali noszenia broni. Ci ludzie mogli odbywać służbę wojskową w inny sposób. Tak, chodzi o tę samą klauzulę sumienia, która wtedy również była traktowana poważnie tylko wówczas, kiedy to sumienie było związane z wiarą religijną. ( O ile się orientuję, zwyczajny pacyfizm nie był wystarczającym powodem.) Zawód lekarza to nie jest obowiązkowa służba wojskowa, Nikt nie jest zmuszany do podpisywania kontraktu z państwową placówką zdrowia. Jeśli komuś sumienie nie pozwala na podpisanie kontraktu, to nie musi podejmować pracy, która może powodować konflikt z  jego czy jej religijnymi przesądami.

 

Pojawia się tu również problem niepublicznych placówek zdrowia. Problem na ile tym placówkom wolno wprowadzać pacjentów w błąd. Jest to kwestia wykraczająca poza tę interpelację. Przede wszystkim zwracam się do Pana ministra o przedstawienie stanowiska ministerstwa w sprawie możliwego konfliktu między podpisaną przez trzy tysiące osób Deklaracją Wiary a ich kontraktami oraz, jeśli ministerstwo nie widzi tu konfliktu wymagającego rozwiązania umów o pracę, stanowiska ministerstwa w sprawie oznakowania lekarzy religijnie  modyfikowanych tak, iżby pacjent nie musiał rozpoczynać wizyty u lekarza od pytania o jego czy jej deklarację wiary.

 

 

No i tyle. Napisałam tę interpelację i wysyłam ją do ciebie. A niby do kogo miałabym ją wysłać? Do ministra zdrowia? Do pani marszałek? Najłatwiej do nauczyciela, który kazał nam pisać interpelacje.                                                

 

W pewnym sensie Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia rządu premiera Tuska odpowiedział już na tę interpelację. Odpowiedział w audycji radiowej, a nie w Sejmie, jednak Asia ma rację, obowiązek wyraźnego oznakowania osób wykonujących zawód lekarza tylko tak długo jak długo  nie przeszkadzają im w tym przesądy religijne to minimum tego, czego oczekują pacjenci.  O wypowiedzi ministra donosiła „Rzeczpospolita:   

Kiedy zagrożone jest życie ludzkie, nie obowiązują żadne klauzule - podkreślił Bartosz Arłukowicz. Minister zdrowia odniósł się w ten sposób do podpisanej przez część lekarzy deklaracji wiary. Mówi ona o "wierności własnemu, chrześcijańskiemu sumieniu, które ma pierwszeństwo przed prawem stanowionym".


Minister Arłukowicz mówił na ten temat w radiowej Jedynce.


Szef MZ powiedział, że NFZ na bieżąco przeprowadza kontrole w szpitalach i przychodniach. Dodał, że zarówno płatnik publiczny, jak i ministerstwo zdrowia, będzie stosowało prawo ludzkie, a wszyscy ci, którzy będą narażali zdrowie  albo bezpieczeństwo pacjenta będą musieli ponieść tego konsekwencje.


Ałukowicz przyznał, że lekarz  ma prawo powołać się na klauzulę sumienia i odmówić wykonania jakiegoś świadczenia, ale wcześniej musi powiadomić o tym na piśmie swojego przełożonego, wpisać to do dokumentacji i uzasadnić swoją decyzję. Jest także zobowiązany wskazać pacjentowi placówkę, która go będzie dalej leczyć.


Kto wie, może przydała by się petycja do ministerstwa zdrowia, żądająca aby lekarze religijnie modyfikowani byli wyraźnie oznakowani.

.