Przepraszam, ale się stąd nie wyniesiemy!


Burak Bekdil 2014-06-05


 

Żyjemy w czasach, kiedy zrozumienie „polityki tureckiej” nie wymaga pomocy tylko politologów, ale także specjalistów z dziedziny psychiatrii. Mimo ośmiu zwycięstw wyborczych na przestrzeni 12 lat i w oczekiwaniu na wysoce prawdopodobne dziewiąte zwycięstwo wyborcze, premier Recep Tayyip Erdoğan jest pełen nienawiści, gniewu, nerwowości, poczucia nieszczęścia i niezadowolenia.

Zachowuje się jak bogaty ale nieszczęśliwy ojciec, który ma cudownego, uwielbianego syna. Ale ma także drugiego syna, którego nie może nauczyć dobrych manier, indywidualistę, który nieustannie odmawia bycia podobnym do swojego pobożnego i posłusznego brata. Stąd więc w domu pana Erdoğana są nieustające walki, a jego frustracja w sprawie tego syna -wagabundy ciągle rośnie.


Odwiedzając Somę po katastrofie górniczej 13 maja pan Erdoğan wszedł podobno do supermarketu, krzyknął: “Jeśli wygwiżdżecie premiera tego kraju, zostaniecie uderzeni” i uderzył młodego człowieka, nazywając go “nasieniem żydowskim”. 

Młody człowiek powiedział później, że premier uderzył go lekko, ale że jego ochroniarze bardzo go pobili. Następnie zmienił swoja opowieść o tym incydencie i powiedział dziennikarzom, że działanie pana Erdoğana miało w rzeczywistości obronić go przed ochroniarzami. „Nie wierzę, że nasz premier by mnie obraził” – powiedział. Miałem nadzieję, że ten młody człowiek przeprosi jeszcze ochroniarzy, iż zmusił ich, by go pobili, ale nie był wystarczająco uprzejmy.

Inny młody górnik wynagrodził jednak ten brak uprzejmości, kiedy powiedział: “Kochamy cię tak bardzo, Panie Premierze. Bardzo wiele w nas bólu. Ale oczywiście powinniśmy być uderzeni”. Dobry chłopak. Oczywiście powinniście być uderzeni.  

W drugim słynnym incydencie po tym wydarzeniu widzieliśmy demonstranta, przytrzymywanego na ziemi przez dwóch policjantów, podczas gdy jeden z doradców pana Erdoğana (obecnie zwolniony) kopał go. Ten młody człowiek także przemówił wreszcie do dziennikarzy: „Przepraszam naszego premiera” – powiedział. Wreszcie trochę uprzejmego zachowania za strony młodego człowieka, który zmusił policjantów i doradcę pana Erdoğana, by dać mu solidny wycisk. Powiedział też: „Nie mogę wyjść z domu. Czuję się okropnie zawstydzony. Przebaczyłem mu [doradcy, który go kopał] i on także mi wybaczył. Nie złożyłem zażalenia”. 

To wspaniała wiadomość, że doradca wybaczył górnikowi, iż zmusił go do skopania go. Skłonienie ważnego człowieka ze świty premiera do kopania obywatela, mogło z łatwością zarobić temu obywatelowi wyrok długoletniego więzienia. Ten górnik miał szczęście.   

Chodzi o powiedzenie tego wszystkiego zwykłym, a co najmniej mniej politycznie niepoprawnym językiem. W przemówieniu pan Erdoğan wspomniał kiedyś o swojej ambicji wychowania pobożnego pokolenia. W innym powiedział zgromadzonym studentom: „Jeśli wierzycie [w islam], z pewnością jesteście lepsi niż inni”, a w innym powiedział: „Młodzi ludzie, nie zapominajcie, że światło przychodzi ze Wschodu”, po czym powiedział im, że “Palestyna, Syria, Egipt, Somalia, Irak, Afganistan, Myanmar i Afganistan są ojczyznami  waszych braci!” 

W mniej przyjemnie sformułowanym przesłaniu dyrektor tureckiego Czerwonego Półksiężyca w Stambule i brat byłego ministra transportu pana Erdoğana, Binali Yıldırım, wysłał tweeta po śmierci jednego z protestujących: “Albo będziesz żył spokojnie jak osioł w tym kraju, albo wynoś się stąd”.

Wszystko to dotyczy niezgodności między panem Erdoğanem, jego posłusznym, pobożnym synem i jego synem indywidualistą, który upiera się być wagabundą. W idealnym świecie pana Erdoğana nowe pokolenie tureckie powinno składać się wyłącznie z młodych ludzi, takich jak ci przepraszający górnicy z Soma, dobrzy chłopcy, którzy są wdzięczni ojcu, choć żyją w nędzy mimo bogactwa ojca, dobrzy chłopcy, którzy dziękują ojcu, za bicie ich po twarzy.   

Jak na ironię, brat-indywidualista rozpacza nad ich nędzą i broni ich praw przed ojcem. Ale dobry chłopiec jest szczęśliwy. Ojciec szczęśliwy nie jest. Nie zazna spokoju, dopóki nie nauczy chłopca-indywidualisty pobożności i bezwarunkowego respektu dla ojca. Niestety, jest on już za duży, by „zmienić się tak radykalnie” i pan Erdoğan, bystry człowiek, bez wątpienia wie w skrytości ducha, że przegrywa tę wojnę rodzinną.

Przykro mi, drogi funkcjonariuszu Czerwonego Półksiężyca; chłopiec-indywidualista nie ma innego domu, do którego mógłby sobie pójść.

 

Sorry but we won’t get the hell out

Hurriyet Daily News, 28 maja 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Burak Bekdil

Popularny publicysta wychodzącej w języku angielskim gazety tureckiej "Hurriyet Daily News".