Kto zwariował, Panie Ministrze?


Andrzej Koraszewski 2014-05-26


W dniu 20 maja 2014 roku, na wniosek złożony wspólnie przez Algierię, Egipt, Irak, Jordanię, Kuwejt, Libię, Maroko, Oman, Palestynę, Tunezję, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Jemen, Światowe Zgromadzenie Zdrowia podjęło  rezolucję krytykującą warunki zdrowotne na tzw. okupowanych terytoriach palestyńskich. Polska głosowała razem z Syrią i Rosją, w ramach zwartego bloku 105 państw.

Adresowanie tego listu do Pana to czysta retoryka, najprawdopodobniej nigdy go Pan nie przeczyta, a nawet gdyby do Pana dotarł, to mam niemal pewność, że nie będzie odpowiedzi.

Adresowanie tego listu do Pana to czysta retoryka, najprawdopodobniej nigdy go Pan nie przeczyta, a nawet gdyby do Pana dotarł, to mam niemal pewność, że nie będzie odpowiedzi. 


Nadal będę głosował na PO w krajowych wyborach parlamentarnych i europejskich, co nie oznacza pełnej akceptacji linii politycznej tej partii. Zwracam się do Pana ufając, że w ćwierć wieku po upadku komunizmu ma to odrobinę więcej sensu niż gadanie do ściany.  


Jak Panu wiadomo, Światowa Organizacja Zdrowia ma rodzaj parlamentu w postaci Światowego Zgromadzenia Zdrowia. Oczywiście jesteśmy w tym Zgromadzeniu reprezentowani, a sposób naszych głosowań może być wskazówką, że nasza polityka zagraniczna nie jest zdrowa i że jesteśmy częścią międzynarodowej mafii.


Ad rem
. W dniu 20 maja 2014 roku, na wniosek złożony wspólnie przez Algierię, Egipt, Irak, Jordanię, Kuwejt, Libię, Maroko, Oman, Palestynę, Tunezję, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Jemen, Światowe Zgromadzenie Zdrowia podjęło  rezolucję krytykującą warunki zdrowotne na tzw. okupowanych terytoriach palestyńskich. Polska głosowała razem z Syrią i Rosją, w ramach zwartego bloku 105 państw. Zaledwie 5 krajów zachowało elementarną przyzwoitość, sześciu obecnych na sali dyplomatów wykazało heroiczną odwagę powstrzymania się od głosu, a 60 przedstawicieli różnych krajów wybrało nieobecność.


Powie Pan, że jesteśmy w dobrym towarzystwie, bo przecież do Syrii, Omanu, Egiptu, Iraku czy Białorusi dołączyły tak nieskazitelne demokracje jak Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, a nawet Czechy.


Odwagę powiedzenia temu bezczelnemu łajdactwu „nie” miały tylko takie kraje jak Australia, Kanada, Papua Nowa Gwinea, USA i oczywiście Izrael.


Można się spierać czy tzw.  terytoria okupowane są rzeczywiście okupowane, a jeśli są okupowane, czy istnieją inne okupowane terytoria mające ten poziom autonomii i mające tak liczną reprezentację w ciałach międzynarodowych? Zostańmy jednak przy zdrowiu jako takim.


Nie wiem, na ile jako Minister Spraw Zagranicznych interesuje się Pan sytuacją zdrowotną społeczeństw w krajach, które zaproponowały tę rezolucję? Na ile interesuje Pana sytuacja zdrowotna społeczeństwa w ogarniętej wojną domową Syrii, na ile interesuje Pana Ministra sytuacja zdrowotna Palestyńczyków w tejże Syrii, w Libanie, czy w samej Autonomii Palestyńskiej oraz w Gazie?  Nie wiem, na ile interesuje Pana Ministra sytuacja zdrowotna mieszkańców ponad dziesięciokrotnie większego od Izraela okupowanego przez Maroko terytorium Zachodniej Sahary?    


Nawet jeśli nie jest to obszar, który śledzi Pan ze szczególną uwagą, coś musiało chyba do Pana dotrzeć.  Mógł Pan coś słyszeć o tragicznym losie uchodźców z Syrii i w samej Syrii. Nie mogę wykluczyć, że zna Pan nawet jakieś liczby dotyczące liczby zgonów, by nie wspominać gwałtów. Mógł Pan słyszeć o pomocy medycznej udzielanej przy granicy z Syrią przez szpitale izraelskie, może coś słyszał Pan o opiece medycznej udzielanej potrzebującym takiej opieki pacjentom z Autonomii Palestyńskiej, a może coś dotarło do Pana o kształceniu palestyńskiego personelu medycznego dla placówek medycznych na tzw. okupowanych terytoriach.


Zakładając nawet, że zajęty czuwaniem nad polską polityką zagraniczną nie ma Pan szczegółowej wiedzy o sytuacji zdrowotnej społeczeństw ani na tzw. terytoriach okupowanych, ani w krajach sponsorujących tę rezolucję, to kierując się wyłącznie zdrowym rozsądkiem, chyba dostrzega Pan Minister jej astronomiczną absurdalność? Mam nadzieję, że rozumie Pan moje zdumienie i prośbę o wyjaśnienie dlaczego Polska solidaryzuje się z Putinem w krytyce Izraela za grzechy, których ten nigdy nie popełnił, a które (nawet gdyby były prawdą) to przy wskazywanych przez Pana rozmiarach grzechów Rosji, byłyby odpowiednikiem przestępstwa z gatunku przejścia przez jezdnię w niewłaściwym miejscu.


Gdyby to był odosobniony przypadek, budziłby tylko zdumienie, ale Polska uczestniczyła już w takich cyrkach dziesiątki razy. Nie tylko w czasach komunizmu opowiadaliśmy się za sponsorowaną przez ZSRR rezolucją głoszącą, że syjonizm jest rasizmem, już jako kraj wolny i demokratyczny głosowaliśmy wielokrotnie za rezolucjami haniebnymi. Czy przyglądał się Pan Minister rezolucjom potępiającym Izrael podejmowanym przez Radę Praw Człowieka ONZ? Może zainteresował się Pan chociażby drobnym wycinkiem polskiej polityki zagranicznej, kiedy to polski dyplomata stał na czele tej niesławnej agendy ONZ?


Swego czasu, oburzony antysemickimi wybrykami w Internecie, wkroczył Pan nawet  na drogę prawną.  Niewiele Pan wskórał, czytanie komentarzy pod artykułami dotyczącymi czy to Izraela, czy Żydów, czy historii drugiej wojny światowej, wywołuje autentyczne mdłości.  O ileż jednak poważniejszą sprawą od antysemityzmu internautów, kiboli, czy nawet dziennikarzy spod znaku „Le Monde Diplomatique” jest antysemityzm dyplomatów; antysemityzm będący stałym elementem polityki zagranicznej. Czy kiedykolwiek zastanawiał się Pan, ile razy członkowie naszego korpusu dyplomatycznego udzielali w imieniu Polski poparcia takim rezolucjom, jak ta podjęta właśnie przez Światowe Zgromadzenie  Zdrowia?


Zaledwie siedem dni przed udzieleniem przez mój kraj wsparcia dla tej osobliwej rezolucji opublikowany został raport na temat poziomu antysemityzmu na  świecie. Przebadano ponad 53 tysiące osób z 102 krajów. Jak wynika z tych badań, ponad jedna czwarta dorosłej ludności świata ma silne antysemickie uprzedzenia. Krótko mówiąc ponad miliard mieszkańców naszej planety zdecydowanie preferuje przeklinanie Żydów niż naprawianie płotu, dziury w drodze, czy budowanie szpitala.


Podobnie jak w wielu innych sprawach jesteśmy gdzieś w środku tego peletonu i daleko nam zarówno do liderów, jak i do tych, którym ta choroba właściwie nie dokucza. Liderami są Palestyńczycy z Autonomii Palestyńskiej, ludzie mieszkający na owych rzekomo okupowanych terytoriach, gdzie w świątyniach, w szkołach i w kontrolowanych wyłącznie przez okupowanych Palestyńczyków mediach antysemityzm jest propagowany od świtu do nocy.              


Zapewne nie zdziwi Pana Ministra daleko idąca zbieżność czołówki tego peletonu i państw, które zaproponowały popartą przez Polskę rezolucję:

W tych badaniach (podobnie jak w wielu innych badaniach na temat antysemityzmu) widać wyraźną korelację między antysemickimi uprzedzeniami a religią. Poziom antysemityzmu jest znacznie wyższy w krajach zdominowanych przez islam niż w krajach zdominowanych przez chrześcijaństwo, w krajach zdominowanych przez chrześcijaństwo jest wyższy w społeczeństwach zdominowanych przez prawosławie i katolicyzm niż w społeczeństwach zdominowanych przez protestantyzm. Socjolog dostrzega tu szereg dodatkowych zmiennych, takich jak poziom wykształcenia, zamożności, indeks swobód demokratycznych, itp. pozostaje jednak goły fakt, że w międzynarodowych organizacjach, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, istnieje potężny blok dyktatur (często teokracji lub semi-teokracji), których polityka zagraniczna jest otwarcie antysemicka i że skażone irracjonalnymi przesądami inicjatywy tych krajów natrafiają na wsparcie nie tylko dyktatur świeckich (takich jak Kuba, Korea Północna czy Wenezuela), ale również państw demokratycznych, takich jak Polska.


Pojawia się pytanie, czy polityka zagraniczna powinna być moralna. Zwolennicy realpolitik powiadają, że państwa nie mają przyjaciół, mają tylko interesy. Jest to pośrednie stwierdzenie, że polityka zagraniczna wręcz powinna kierować się moralnością Kalego. Wszyscy jednak, włącznie z najgorszymi dyktatorami, nieustannie wygłaszają kazania i prawią o moralności. Dla zwykłego obywatela, w którego imieniu Minister Spraw Zagranicznych kształtuje politykę zagraniczną kraju i w którego imieniu dyplomaci głosują na takim lub innym forum międzynarodowym, nie tylko pytanie o moralność naszej polityki zagranicznej jest ważne, ważne jest równie pytanie o interesy naszego kraju. Jakimi interesami Polski kierują się nasi dyplomaci opowiadając się za takimi rezolucjami?


Panie Ministrze, w dzisiejszym głosowaniu do Parlamentu Europejskiego oddam głos na kandydata Platformy Obywatelskiej, Unia Europejska jest wspólnotą, która zmieniła oblicze Europy, jest równocześnie wspólnotą, która dziś pomaga w finansowaniu palestyńskiego terroryzmu i wspiera na polu dyplomatycznym najdziksze inicjatywy najmniej demokratycznych państw świata, państw, w których elity polityczne nie mając ani ochoty, ani umiejętności dbania o interesy swoich społeczeństw, systematycznie podsycają najbardziej obrzydliwe odwieczne przesądy.


Od ćwierć wieku przechodzimy trudny praktyczny kurs wolności i demokracji. Panie Ministrze, chciałbym dożyć chwili, w której doszlusujemy do tych, którzy potrafią powiedzieć nie; którzy potrafią powiedzieć nie na forum ONZ, na forum Parlamentu Europejskiego i w innych międzynarodowych gremiach. Ten głos jest wołaniem na puszczy, ale milczenie nie pozwoliłoby mi dziś na pójście do lokalu wyborczego i wrzucenie kartki wyborczej do urny. Nasza polityka zagraniczna jest chora i pytanie, kto tu zwariował, nie jest pytaniem od rzeczy.
Dobrzyń, 25 maja 2014r.