Światowa stolica teorii spiskowych


Michael Totten 2014-05-14

Egipcjanin demonstrujący z portetem Mubaraka, który ma gwiazdę Dawida na czole.
Egipcjanin demonstrujący z portetem Mubaraka, który ma gwiazdę Dawida na czole.

Teorie spiskowe istnieją wszędzie na świecie, ale są szczególnie powszechne na Bliskim Wschodzie i są rozszalałe w Egipcie, nawet jak na standardy regionalne. Na ogół są nieszkodliwe, kiedy wierzą w nie tylko świry z marginesu, kiedy jednak przedostają się do głównego nurtu i zakażają najwyższe szczeble sfer politycznych i mediów – mogą być groźne.

W “National Geographic” jest opis najnowszej niedorzecznej teorii, która krąży po Egipcie. Puścił ją w obieg gubernator prowincji Minja.  


Niedawno lokalny motłoch splądrował muzeum i doszczętnie spalił czternaście kościołów, zaś on obwinia Stany Zjednoczone ogólnie, a Biały Dom w szczególności. 


“To był Obama – powiedział. – I wszyscy politycy amerykańscy, którzy podzielili cały świat. Oni są jedynymi ludźmi, którzy popierali Bractwo Muzułmańskie, ponieważ wiedzieli, że Bractwo Muzułmańskie zniszczy cały Egipt”.


Takie gadanie jest typowe dla Egiptu i jest tak od dziesięcioleci. Jeśli tak nie uważasz, przeczytaj ponownie esej napisany niedawno przez Samuela Tadrosa o żydowskim problemie Egiptu w „The American Interest”.


“Izrael, Turcja, Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Katar spiskują przeciwko Egiptowi -  krzyczy samozwańczy liberał egipski; Stany Zjednoczone działają przeciwko Koptom na korzyść Żydów, krzyczy aktywista koptyjski; Bractwo wprowadza w życie Protokoły mędrców Syjonu, pisze gazeta, która kiedyś była produktem sztandarowym partii liberalnej; Izrael zamierza podzielić Egipt na wiele mniejszych i słabszych państw, pisze inna gazeta; Przywódcy Bractwa są masońskimi Żydami, oznajmia przywódca suficki; nie, to zamach wojskowy działa na korzyść Żydów, oświadcza witryna internetowa Bractwa. Wszystko to są objawy paranoicznego społeczeństwa”.


Jedyną różnicą między tymi szokującymi teoriami – które obejmują całe spectrum polityczne  - a tą najnowszą jest to, że skupia się ona na Stanach Zjednoczonych, zamiast na Izraelu.


Najpierw zajmijmy się sprawą oczywistą. Politycy amerykańscy nie mogli być jedynymi ludźmi na świecie, którzy popierali Bractwo Muzułmańskie. Ich kandydat, Mohammad Mursi, zdobył 51 procent głosów w wyborach prezydenckich, pierwszych i jedynych otwartych i uczciwych wyborach w historii Egiptu.


Poparcie dla Bractwa oczywiście wyparowało w ramach masowego rozczarowania własnymi decyzjami przy urnach, ale przecież nikt – nikt – nie zmuszał milionów Egipcjan do głosowania na Mursiego i jego partię. To był ich wybór.


Nie jestem pewien, dlaczego tak wielu Egipcjan sądzi, że Izraelczycy i Amerykanie są zdecydowani na zniszczenie ich kraju. Być może jest to związane z chorobliwym przekonaniem, że są  wiecznie w świetle reflektorów. Jakakolwiek jednak przyczyna, jest to zaskakująco powszechne przekonanie. Słyszałem różne wersje tej teorii w Kairze także od ludzi, którzy wydawali się na poły rozsądni.


Tarek Heggy, jeden z nielicznych prawdziwie liberalnych intelektualistów w Egipcie, tak to ujął kilka lat temu w Aleksandrii: “Egipcjanie wierzą, że Izrael budzi się rano, zastanawiając się, co może dzisiaj zrobić, żeby zaszkodzić Egiptowi, realizuje to co wymyślił, kładzie się spać i następnego dnia wstaje i historia się powtarza”.


Nie zachwycałem się słynnym przemówieniem Obamy w Kairze, jak to robili niektórzy ludzie, ale przynajmniej powinna ona była pokazać, że jakiekolwiek są obecnie wady Białego Domu, pragnienie zniszczenia Egiptu do nich nie należy.


Wyjaśnijmy przy okazji, że politycy amerykańscy nie tyle popierali Bractwo Muzułmańskie, ile dali się nabrać Bractwu Muzułmańskiemu i jego apologetom, że ta organizacja jest umiarkowana.


No dobrze, zgadza się, Bractwo Muzułmańskie jest umiarkowane w porównaniu z Al-Kaidą, ale co z tego? To nie mówi nam niczego użytecznego. Benito Mussolini był umiarkowany w porównaniu z Adolfem Hitlerem. Ku Klux Klan jest umiarkowany w porównaniu z Inkwizycją Hiszpańską. Fidel Castro jest umiarkowany w porównaniu z Pol Potem. Władimir Putin jest umiarkowany w porównaniu z Iwanem Groźnym. FARC w Kolumbii jest umiarkowana w porównaniu z Świetlistym Szlakiem w Peru. Żadna jednak z tych osób i organizacji nie jest umiarkowana w rzeczywistym rozumieniu tego słowa. Słowo „umiarkowany” w amerykańskim angielskim odnosi się do konserwatywnych Demokratów i liberalnych Republikanów, a nie do ludzi takich jak Fidel Castro i Władimir Putin. I nie do Bractwa Muzułmańskiego.


Prezydent Obama i jego doradcy naprawdę uwierzyli, że jeśli wyciągną rękę do Bractwa, wrogość islamistów do Stanów Zjednoczonych zmniejszy się, przynajmniej między stosunkowo “umiarkowanymi”. Wierzyli to samo w sprawie Rosji i Władimira Putina i do dziś dnia wierzą w to samo w sprawie reżimu Islamskiej Republiki Iranu. Nie zauważają, że wrogość wobec Zachodu opiera się przede wszystkim na odrzuceniu zachodnich idei i kultury.  Gra w „miłego faceta”, która doskonale działa w Berlinie, Paryżu i Ottawie, zawodzi całkowicie w Moskwie i w Kairze. Mogłaby zadziałać w Teheranie, kiedy już nie będzie reżimu Republiki Islamskiej i zdziała cuda w Hawanie, kiedy reżim Castro już nie będzie u władzy, ale jedyna sytuacja, w jakiej to działa przy całkowitej wrogości ideologicznej jest wtedy, kiedy trzeba przeciwstawić się większemu wrogowi, który grozi nam wszystkim. (Pamiętajmy sojusz amerykański ze Związkiem Radzieckim przeciwko Niemcom nazistowskim.)


Amerykanie nabrani przez Bractwo Muzułmańskie powinni byli wiedzieć lepiej. Każda sunnicka organizacja terrorystów islamskich na Bliskim Wschodzie jest albo odłamem Bractwa Muzułmańskiego, albo odłamem odłamu. Nie ma usprawiedliwienia dla  niezrozumienie tego zjawiska, ale popełnienie błędu jest bardzo dalekie od używania Bractwa Muzułmańskiego jako broni w spisku prowadzącym do zniszczenia Egiptu.


Egipt nie może nawet zacząć wygrzebywać się z zapaści, dopóki nie przyzna faktu, że to Egipcjanie – nie Izraelczycy, nie Amerykanie, nie Turcy i nie politycy Kataru – są autorami ich własnej tragedii. Terapeuci ludzi uzależnionych mówią: nie możesz zmienić tego, czego nie przyznajesz.


Ten kraj ma mnóstwo problemów, ale największym, z którego wypływa tak wiele innych, jest jego ideologiczne odrzucenie liberalnych wartości politycznych. Większość świeckich partii Egiptu jest równie zajadle antyamerykańska, antyzachodnia, antyizraelska i antyliberalna jak islamiści. Żeby rozkwitnąć, Egipt nie musi kopiować Zachodu w najdrobniejszych szczegółach, ale nie ma ucieczki od faktu, że ludzie, którzy odrzucają wszystko, co reprezentuje Zachód, mają gwarancję życia w biedzie i z butem własnych dyktatorów na karku.


Pora, byśmy zrozumieli, że nikt, kto ma obecnie jakąkolwiek siłę w Egipcie, włącznie z najbardziej wojowniczymi antyislamistami, nie jest naszym przyjacielem.


Conspiracy Theory Capital of the World

World Affairs, 4 maja 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Michael J. Totten

Amerykański dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent zagraniczny, znawca problemów Bliskiego Wschodu.  

Strona www autora