Palestyńczycy i Holocaust


Petra Marquardt-Bigman 2014-04-28


W ostatnich tygodniach kilka doniesień naświetliło jadowite reakcje na wizytę grupy studentów palestyńskich w Auschwitz pod koniec marca. Ta kontrowersyjna wizyta – podobno pierwsza w swoim rodzaju – została zorganizowana w ramach wspólnego programu o Pojednaniu i Rozwiązaniu Konfliktu uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie w Niemczech i uniwersytetu Ben Guriona na Negewie i kierował nią profesor uniwersytetu Al-Kuds Mohammed S. Dajani.

Doniesienia medialne z tej wizyty nie pozostawiają wątpliwości, że profesor Dajani zareagował na obelgi i groźby wobec siebie z godną podziwu odwagą i prawością; jest także jasne, że stanowił inspirację dla studentów, którzy uczestniczyli w tej wyprawie. Ponadto organizatorzy tego programu w sposób oczywisty mieli najlepsze możliwe intencje. Niemniej jest chyba godne ubolewania, że nikt nie uczynił wysiłku, by wykorzystać tę okazję do przekazania studentom palestyńskim lekcji historii o kolaboracji Hadż Amina al-Husseiniegoz nazistami. Jak powiedział potem jeden ze studentów palestyńskich, którzy odwiedzili Auschwitz: „Jest dziwną rzeczą dla Palestyńczyka pojechanie do nazistowskiego obozu śmierci. Ale zalecałbym taką wyprawę”.


Jest oczywiste, że ten student był całkowicie nieświadomy tego, że kiedy Palestyńczycy odwiedzają nazistowski obóz śmierci, nie bardzo mogą czuć się jak całkowicie bezstronni obserwatorzy, dla których ta wyprawa jest nieco „dziwna”. Wręcz przeciwnie, kiedy Palestyńczycy odwiedzają nazistowski obóz śmierci, idą śladami człowieka, o którym mówi się czasami jako o “muftim Hitlera” i mają okazję zrozumienia, co ten palestyński sojusznik nazistów widział i co planował dla Bliskiego Wschodu po zwycięstwie nazistów, na które miał nadzieję.



W opublikowanej niedawno książce Nazis, Islamists, and the Making of the Modern Middle East Barry Rubin i Wolfgang Schwanitz piszą, że albo sam al-Husseini, albo jeden z jego bliskich współpracowników i krewny, odwiedził w czerwcu 1942 r. Sachsenhausen razem z trzema innymi funkcjonariuszami arabskimi (s. 2); istnieją także wiarygodne informacje, że w rok później “Eichmann osobiście zabrał al-Husseiniego na wizytę w obozach koncentracyjnych Auschwitz i Majdanek”. (s. 164)


Rubin i Schwanitz przedstawiają także dokumenty, że w tym czasie al-Husseini wiele podróżował po okupowanej przez Niemcy Polsce i na początku lipca 1943 r. był gościem Himmlera w ukraińskim mieście Żytomir. Jak al-Husseini napisał później we własnych pamiętnikach, Himmler powiedział mu przy tej okazji. że naziści już „zlikwidowali około trzech milionów Żydów”. (s. 188)


Zrzut z ekranu pokazujący zdjęcie ze spotkania Hadż Amina al-Husseiniego<br /> z przywódcą SS Heinrichem Himmlerem,<br /> z dedykacją:<br /> \
Zrzut z ekranu pokazujący zdjęcie ze spotkania Hadż Amina al-Husseiniego
z przywódcą SS Heinrichem Himmlerem,
z dedykacją:
"Jego Ekscelencji Wielkiemu Muftiemu na pamiątkę; 4 VII: 1943; H.Himmler".


Była to najwyraźniej dobra wiadomość dla al-Husseiniego. Podczas gdy nazistom początkowo wystarczało rozwiązanie ich „problemu żydowskiego” przez wygnanie Żydów z Niemiec i z terenów okupowanych przez Niemcy, Rubin i Schwanitz twierdzą, że znaczenie, jakie przypisywali sojuszowi z palestyńskim muftim, było jednym z czynników, które doprowadziły do przyjęcia „ostatecznego rozwiązania”. Ponieważ al-Husseini chciał, by ziemie arabskie, którymi zamierzał rządzić, były równie judenrein, jak nazistowskie Niemcy i Europa, naziści uznali to za jeden więcej powód do wniosku, że w ich interesie leży systematyczne zabijanie Żydów.


Według Rubina i Schwanitza nie było całkowitym przypadkiem to, że wkrótce “po spotkaniu z wielkim muftim Hitler nakazał rozesłanie zaproszeń na konferencję, która miała odbyć się w willi przy jeziorze Wannsee. Celem tego spotkania było wszechstronne zaplanowanie eksterminacji wszystkich Żydów Europy”. (s. 8) Al-Husseini był także “pierwszym nie-Niemcem poinformowanym o tym planie, jeszcze zanim został on formalnie przedstawiony na konferencji. Zadanie to powierzono samemu Adolfowi Eichmannowi. Eichmann informował al-Husseiniego w pokoju map w kwaterze głównej SS, posługując się prezentacją przygotowaną na konferencję. Jak wspominał adiutant Eichmanna, wielkiemu muftiemu bardzo to zaimponowało, był pod takim wrażeniem tego projektu ludobójstwa, że poprosił Eichmanna o wysłanie eksperta […] do Jerozolimy, by był jego osobistym doradcą przy zakładaniu obozów śmierci i komór gazowych, kiedy już Niemcy wygrają wojnę, a on będzie przy władzy”. (s. 8-9) 


Naziści wierzyli, że – w odróżnieniu od niektórych innych przywódców arabskich, którzy okazali zainteresowanie współpracą z nimi – mufti cieszył się ponad narodowym uznaniem i wpływami z powodu swojej pozycji przywódcy religijnego. Wynikający z tego szacunek nazistów dla al-Husseiniego nie tylko znajdował wyraz w jego dostępie do najwyższych eszelonów kierownictwa nazistowskiego – włącznie z długą audiencją u Hitlera – ale także w wystawnym zakwaterowaniu i przekazywanych pieniądzach:


“W listopadzie 1941 r. al-Husseini przybył do Berlina, a przywitanie go pokazywało, że Niemcy widzą go jako przyszłego przywódcę Arabów i muzułmanów […] Umieszczono go w luksusowym Zamku Bellevue, kiedyś domu niemieckiego następcy tronu, a dzisiaj oficjalnej rezydencji niemieckiego prezydenta. Al-Husseini otrzymywał na swoje potrzeby osobiste i polityczne sumę równoważną dzisiaj około dwunastu milionom dolarów rocznie. Fundusze na to uzyskiwano ze sprzedaży złota zabranego Żydom zesłanym do obozów koncentracyjnych. Idąc tym wzorem al-Husseini na swoje biuro poprosił i otrzymał przejęty apartament żydowski. Jego personel był zakwaterowany w sześciu innych domach przydzielonych przez Niemców. Ponadto al-Husseini otrzymał apartament w wytwornym hotelu berlińskim Hotel Adlon, a na wakacje luksusowe zakwaterowanie w Hotel Zittau i Zamku Oybin w Saksonii”. (s.5)


Zupełnie nie jest więc “dziwną rzeczą dla Palestyńczyka pojechanie do nazistowskiego obozu śmierci” – szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że al-Husseini pozostaje czczonym przywódcą palestyńskim. W ostatnich latach prezydent palestyński Mahmoud Abbas wielokrotnie składał hołd al-Husseiniemu, co niewątpliwie rzuca cień na dzisiejszą wiadomość, że po raz pierwszy Abbas wydał specjalne oświadczenie z okazji izraelskiego Dnia Pamięci Holocaustu i Bohaterstwa [1], opisując Holocaust jako “najbardziej ohydną zbrodnię przeciwko ludzkości, jaka zdarzyła się w nowoczesnej erze”.


Tego oświadczenia nie powinno się lekceważyć, ponieważ niewątpliwie wywoła wściekłe reakcje tych wszystkich, którzy twierdzą, że palestyńska „nakba” była porównywalną tragedią. Niemniej ci, którzy pędzą teraz, by chwalić Abbasa za to oświadczenie, powinni zatrzymać się na chwilę i rozważyć, jak wiele więcej można by osiągnąć dla perspektyw prawdziwego pojednania i pokoju, gdyby Palestyńczycy i inni Arabowie byli wreszcie skłonni do skonfrontowania własnych powiązań historycznych z erą nazistowską. Jak słusznie piszą Rubin i Schwanitz: „Reżimy, które później rządziły Irakiem przez czterdzieści lat, Syrią przez pięćdziesiąt lat i Egiptem przez sześćdziesiąt lat, wszystkie zostały ustanowione przez grupy i przywódców, którzy byli sympatykami nazizmu”. (s. 4) Biorąc pod uwagę ponowne pojawienie się islamizmu, jest nie mniej ważne, by zrozumieć, że ta „ideologia nosi piętno al-Husseiniego i innych kolaborantów nazizmu z czasów wojny, szczególnie zaś Bractwo Muzułmańskie”.


[1] Izraelski Dzień Pamięci Holocaustu i Bohaterstwa łączy pamięć o Zagładzie i o Powstaniu w Getcie Warszawskim, przypada na dzień 27 miesiąca Nisan (w tym roku jest to 28 kwietnia.)

 

The Palestinians and the holocaust

The Warped Mirror, 27 kwietnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Petra Marquardt-Bigman

Mieszka w Izraelu, wychowała się w Niemczech, pochodzi z rodziny niemieckich uchodźców z terenów dzisiejszej Polski, studiowała w USA, gdzie obroniła pracę doktorską o amerykańskim wywiadzie w nazistowskich Niemczech, prowadzi blog "The Warped Mirror".