Jan Karski - Autentyczny bohater


David Harris 2014-04-24


Dziś przypada setna rocznica urodzin Jana Karskiego. Z upływem czasu brakuje mi go coraz bardziej. Właśnie teraz, kiedy jego głos jest potrzebny bardziej niż kiedykolwiek, nie ma go już pośród nas. W 1914 r. Jan Karski (Kozielewski) urodził się w Polsce w rodzinie katolickiej. Najmłodszy z ośmiorga dzieci, został zmobilizowany do armii polskiej w 1939 r. tuż przed inwazją nazistowską 1 września.

Jego przeżycia wojenne jako oficera, więźnia sowieckiego reżimu, uciekiniera, więźnia Gestapo, działacza polskiego podziemia i kuriera, wykraczają daleko poza określenie życiorys „niezwykły”. W świecie dzisiejszym, w którym słowa takie jak “odwaga” i heroizm” są tak nadużywane i stosowane bez opamiętania w sporcie, rozrywce i polityce – że praktycznie tracą sens, Karski był tym spośród nielicznych, który rzeczywiście ucieleśniał je oba. Raz za razem narażał życie w obronie wyższych zasad – walki przeciwko nazizmowi i obronie swojej ukochanej ojczyzny, Polski.

Na całe życie pozostały mu blizny, także te na rękach, kiedy przeciął żyły w próbie samobójstwa po długich torturach z rąk nazistów. Nie znikły także ani się nie zaleczyły jego blizny emocjonalne. Nie chciał również, by zniknęły.

Po zostaniu obywatelem amerykańskim w 1954 r. i przez cały czas pracy na Georgetown University przez czterdzieści lat nie pozwalał, by to, czego był świadkiem, odeszło z pamięci, chociaż, przy jego niezwykłej skromności, odmawiał zrobienia kariery wykorzystując swoje czyny z przeszłości. Widział potworne, nieopisane bestialstwo Trzeciej Rzeszy dokonywane w Polsce. Polska była epicentrum wielkiego planu nazistów. W 1944 r. napisał książkę Courier from Poland: The Story of a Secret State (Tajne państwo: opowieść o polskim Podziemiu) po tym, jak dotarł do Stanów Zjednoczonych z zadaniem opowiedzenia władzom amerykańskim tego, co widział w Polsce. Kiedy już tam dotarł, jego przełożeni powiedzieli mu, by nie wracał do domu, bo jego tożsamość została ujawniona. Książka była natychmiastowym bestsellerem. Z czasem jednak popadła w zapomnienie. Na szczęście w zeszłym roku wznowiła ją Georgetown University Press.

Jest to porywająca opowieść. Powinna właściwie być lekturą obowiązkową dla zrozumienia II wojny światowej od podstaw. W sumie opowiada trzy historie. Pierwszą jest historia samego Karskiego, szczególnie lat 1939 do 1944. Narracja jest prosta, bez ozdobników i poruszająca – otrzeźwiające przypomnienie tego, do czego zdolny jest człowiek, kiedy odwaga moralna i fizyczna stapiają się w jedno. Druga jest historią Polski czasu wojny, a szczególnie rozwoju polskiego ruchu oporu. Nie ma drugiej takiej historii w okupowanej Europie. Nie tylko władze miejscowe odmówiły kolaboracji z nazistami, inaczej niż we Francji, Norwegii i zbyt wielu innych krajach, ale połączone wysiłki polskiego rządu na wygnaniu i przemyślnie rozbudowanego podziemia były czymś poza wszelkimi wyobrażeniami tamtych czasów. A trzecią jest historia tragedii Żydów polskich.

Zanim tajna wyprawa zaniosła go do Londynu i Waszyngtonu na spotkania z takimi ludźmi jak brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden i prezydent USA Franklin Roosevelt, Karski, noszący opaskę z Gwiazdą Dawida, został szmuglowany dwukrotnie do Warszawskiego Getta. Później, w przebraniu strażnika, spędził godziny na nazistowskim punkcie tranzytowym, skąd wysyłano Żydów do obozu śmierci w Bełżcu.

To, co zobaczył w Getcie Warszawskim i w Izbicy Lubelskiej, nigdy go nie opuściło. W Tajnym państwie: opowieści o polskim Podziemiu napisał:
“Znam historię. Nauczyłem się bardzo dużo o ewolucji narodów, systemów politycznych, doktryn społecznych, metod podboju, prześladowaniach i eksterminacjach i wiem także, że nigdy w historii ludzkości, nigdy nigdzie w dziedzinie stosunków ludzkich nie było niczego, co można porównać do tego, co wyrządzono żydowskiej populacji Polski”.
A potem pyta: „Czy nadal jest niezbędne opisywanie Getta Warszawskiego?”

Na szczęście odpowiada twierdząco na własne pytanie. Na nieszczęście jednak, nie wszyscy czytają jego odpowiedź. Od śmierci Karskiego w 2000 roku cała lawina działaczy propalestyńskich – od członków parlamentu brytyjskiego, takich jak George Galloway, Oona King i Jenny Tonge, do Trine Lilleng z norweskiego korpusu dyplomatycznego; od byłego sprawozdawcy ONZ Richarda Falka do nieżyjącego już portugalskiego laureata Nagrody Nobla José Saramago; od prezydenta Wenezueli aż do jego śmierci w zeszłym roku, Hugo Chaveza, do karykaturzystów w gazetach hiszpańskich – którzy wykorzystują nazistowską terminologię do opisu Izraela, włącznie z obscenicznymi porównaniami Getta Warszawskiego i Strefy Gazy.

Tutaj jest odpowiedź Karskiego z owego czasu, która obnaża absurdalność takich oskarżeń:

“Tyle już napisano o tym, było tak wiele relacji całkowicie wiarygodnych świadków. Cmentarz? Nie, bo te ciała jeszcze się poruszały, często były wręcz gwałtownie wzburzone. To byli nadal żywi ludzie, jeśli moglibyśmy ich tak nazwać. Bo poza skórą, oczyma i głosem nic ludzkiego nie pozostało w tych drżących postaciach. Wszędzie był głód, nieszczęście i okropny zapach rozkładających się ciał, żałosne jęki umierających dzieci i rozpaczliwe krzyki i dyszenie ludzi walczących o życie przeciwko wszelkim szansom”.

A potem, spodziewając się może tego, co odległość w czasie i przestrzeni może znaczyć dla zrozumienia tej epoki, napisał:

“Wiem, że wielu ludzi mi nie uwierzy, nie będzie w stanie mi uwierzyć, będą myśleli, że przesadzam lub zmyślam. Ale ja to widziałem”.

Zastanawiając się nad tym, czego był świadkiem, w 1981 r. przemawiał do grupy weteranów wojennych, którzy wyzwalali obozy nazistowskie. Jego słowa krzyczą do nas do dnia dzisiejszego:

„I tak sam zostałem Żydem. I tak jak cała rodzina mojej żony została unicestwiona w gettach Polski, w jej obozach koncentracyjnych i krematoriach – tak wszyscy zamordowani Żydzi stali się moją rodziną. Ale jestem chrześcijańskim Żydem… jestem praktykującym katolikiem… Moja wiara mówi mi, że drugi grzech pierworodny został popełniony przez ludzkość. Ten grzech będzie prześladował ludzkość do końca świata. I chcę, by tak było”.

Karski do śmierci stał jako strażnik przeszłości i jej znaczenia dla teraźniejszości. Pozostał płomiennym orędownikiem wolności i antykomunizmu i, na szczęście, dożył powrotu Polski do rodziny narodów demokratycznych, włącznie z przystąpieniem do NATO. Służył jako wczesny system alarmowy powrotu antysemityzmu. I rozumiał centralną rolę Izraela w życiu narodu żydowskiego.

W 1993 r. American Jewish Committee przyznał Karskiemu swoją najwyższą nagrodę. W przemówieniu akceptującym ją oznajmił, że jest pewien, iż nigdy więcej nie będzie Holocaustu przeciwko Żydom i powiedział, że wie, dlaczego. Zawiesił na chwilę głos, a potem z głębi swojej duszy przywołał swoje jednosłowne wyjaśnienie, wymawiając każdą z trzech sylab słowa „Izrael”, jak gdyby były całkowicie odrębnymi słowami, pozwalając, by ten moment trwał.

Istotnie, był to moment, którego nigdy nie zapomnę. W następnym roku profesor Karski otrzymał honorowe obywatelstwo Izraela. Oto, co powiedział przy tej okazji:

“To jest najdumniejszy i najbardziej przepełniony znaczeniem dzień w moim życiu. Dzięki honorowemu obywatelstwu państwa Izrael sięgnąłem duchowego źródła mojej wiary chrześcijańskiej. W pewien sposób ja także stałem się częścią społeczności żydowskiej… A teraz ja, Jan Karski, urodzony jako Jan Kozielewski – Polak, Amerykanin, katolik – stałem się także Izraelczykiem”.

Jan Karski zmarł w 2000 r. nie pozostawiając za sobą bliskiej rodziny. Ale z jego sprawozdaniami świadka naocznego, jego zapisanymi słowami i jego niesamowitym przykładem odwagi, przekonania i współczucia, historia jego życia daje ludzkości promyk nadziei. Niechaj jego pamięć służy jako błogosławieństwo i inspiracja dla przyszłych pokoleń.

Jan Karski authentic hero

Jerusalem Post, 18 kwietnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

David Harris

Urodzony w 1949 roku amerkański prawnik, przewodniczący American Jewish Committee (AJC).