Dekret antysyjonistyczny
Kto dzisiaj wydaje dekrety i jakie dla narodu Izraela? Przygotujcie się. Antysyjonizm, oś dwóch religii i ruchu świeckiego, dekretuje, że Żydzi nie mają większych praw niż przyznawał im Hitler. Praktycznie rzecz biorąc, antysyjoniści mówią narodowi Izraele: „Nie macie prawa do życia”.
Możemy rzucać pogardliwe spojrzenia na Al-Kaidę lub Hezbollah, a nawet na mułłów w Iranie. Zapomnij o tych antysyjonistach. Płomienne transparenty w Durbanie lub Gazie mogą być warte chichotu: „Zabić syjonistów”; lub „Gdyby tylko Hitler dokończył dzieła”. Zapomnij o zapaleńcach. Pamiętaj o BBC, pamiętaj o „Guardianie”; pamiętaj o CNN i o Zgromadzeniu Ogólnym ONZ; pamiętaj o Radzie Praw Człowieka i o Parlamencie Europejskim; pamiętaj o Amnesty International i o Oxfamie; o ruchu bojkotu; a wreszcie, pomyśl o domowego chowu akademikach izraelskich i NGO. To są antysyjoniści, o których należy pamiętać. Przysłuchajmy się uważnie, a usłyszymy ich werdykt na naród Izraela: „Nie ma prawa do życia”.
W Google niczego takiego nie znajdziesz. Niewielu antysyjonistów z krajów liberalnych wypowiedziałoby, lub choćby sugerowało karę śmierci. Nie odważają się. Zniszczyłoby to wiarygodność i reputację takiego aktywisty. Zrujnowałoby całe życie człowieka przemawiającego na rzecz „uciskanych”. Dlatego też antysyjoniści temperują swoje słowa; utrzymują żądania w jakichś granicach, głoszą szacunek dla praw humanitarnych i ich zatroskanie ludzkością jest merytoryczne. Antysyjonista myśli o ostatecznym rozwiązaniu, ale bierze pod uwagę rzeczywistość i hamuje się. Zmuszony dobierać słowa, dobiera je starannie. Nic z tego, co mówi, nie zbliża się nawet do wyroku śmierci. Ale kłamstwa, które opowiada, i opinie, które szerzy, łączą się z hitlerowskim dekretem: „Nie macie prawa do życia”.
Gdzie więc należy patrzeć? Nie na brzmienie słów, ale na to, co te słowa rzeczywiście znaczą. Rozważmy żądania nawołujących do bojkotu i to, co one znaczą. Chcą, żeby Izrael rozebrał „Mur”, który w nieludzki sposób zamyka ludzi i rozdziela rodziny. Chcą także, by każdy Palestyńczyk na świecie wrócił do „domu”. Pierwsze żądanie odebrałoby Żydom możliwość powstrzymania samobójczych morderców. Drugie żądanie zamieniłoby jedyne na świecie państwo żydowskie w kolejne państwo szariatu, pozostawiając Żydów, jak chrześcijan w Pakistanie lub Egipcie, bezbronnymi ofiarami gotowymi w każdej chwili do zadręczenia. „Nie macie prawa do życia” jest niewypowiedzianą śpiewką ruchu bojkotu.
Albo rozważmy natychmiastowe wyroki wydawane na Izrael przez samozwańcze wyrocznie o tym, co jest dobre a co złe. Do tego jednak musimy rozważyć prawo – lub to, co pozuje na prawo.
Prawo, jak dobrze wiemy, można zaprząc do celów, jakich nie mieli na myśli jego autorzy, i nie używać go do celów, jakie mieli na myśli. Prawo można także całkowicie odwrócić – nadużywać go przeciwko zamierzonym przez autorów celom. W tym kontekście rozważmy diabelski plan upichcony przez antysyjonistów zebranych w Durbanie na Światową Konferencję o Rasizmie ONZ w 2001 r. Ten plan ma nazwę: Lawfare – wojna prawna.
Anne Herzberg, radca prawny NGO Monitor, wie więcej o wojnie prawnej niż większość ludzi.
“NGO, które twierdzą, że promują prawa człowieka, są zaangażowane w lobbing, jak również w pozwy cywilne lub skargi do sądownictwa karnego przeciwko przedstawicielom Izraela o rzekome przestępstwa przeciwko ludzkości”.
Herzberg wyjaśnia, że pozornie te działania mają dążyć do sprawiedliwości dla ofiar, w rzeczywistości jednak chodzi o nadużycie prawa i stosowanie perwersji prawnej tam, gdzie zawiodły wielokrotne akcje zbrojne. Wojna prawna stara się dokonać tego, czego przemoc ad hoc i skoordynowane napaści armii arabskich nie zdołały dokonać. Broń wybrana tym razem ma zakończyć nienawistny odcisk stopy żydowskiej na Bliskim Wschodzie. Środkiem do tego celu jest zmuszenie Izraela do płacenia za ataki antyterrorystyczne, jak również ograniczanie gotowości armii Izraela do takich ataków.
Proszę zauważyć cztery element tej perwersji prawnej:
Agenda: karanie narodu Izraela za walkę z wrogiem, pałającym żądzą morderstwa, okaleczeń i męczeństwa.
Zamiar: sparaliżowanie IDF, kiedy wróg przyjdzie następnym razem, żeby mordować, okaleczać i zostawać męczennikiem.
Pułapka: Ustawienie poprzeczki prawnej dla legalnej reakcji militarnej wystarczająco wysoko (znacznie wyżej niż gdziekolwiek indziej na ziemi), by zagwarantować, że Izrael złamie prawo.
Oczekiwany rezultat: Przy nieuniknionym naruszeniu, podnieść alarm i postawić Izrael i jego przywódców na ławie oskarżonych przed ONZ, mediami i sądem opinii publicznej za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Skupmy się nie na znaczeniu tych elementów, ale na tym, czemu się one razem równają: “Naród Izraela nie ma prawa bronić się ani chronić życia swoich obywateli”.
“Każdy człowiek ma prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa swej osoby”. Artykuł 3 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka nie jest naprawdę powszechny. Nie obejmuje Żydów, żyjących w resztce ich wytęsknionej i starodawnej ojczyzny. Tylko naród Izraela nie ma prawa do życia. I każde spotkanie delegatów z całego świata w Radzie Praw Człowieka mechanicznie to zatwierdza.
Jerusalem Post, 9 kwietnia 2014
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Steve Apfel
Dyrektor School of Management Accounting w Johannesburgu. Autor książki "Hadrian’s Echo: The whys and wherefores of Israel’s critics" i współautor "War by other means" (Israel Affairs, 2012). Jego kolejna książka, "Bilaam's curse" spodziewana jest na początku 2014 roku. Jego teksty publicystyczne ukazują się również w prasie amerykańskiej i europejskiej.
