Przeciw złemu światu


Frimet Roth 2014-04-04

Portret rodzinny: autorka z córką Malki<br /> kilka tygodni przed masakrą<br /> w restauracji Sbarro w 2001 r.
Portret rodzinny: autorka z córką Malki
kilka tygodni przed masakrą
w restauracji Sbarro w 2001 r.


Niesprawiedliwość gdziekolwiek jest groźbą dla sprawiedliwości wszędzie [1]: Apel matki

 

Pewnego upalnego poranka w sierpniu moja córka Malki wybrała się razem ze swoją najlepszą przyjaciółką Michal, żeby udekorować pokój innej ich przyjaciółki na jej powrót z wakacji.

 

Potem Malki zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że idą z Michal do centrum miasta. Stamtąd wezmą autobus na spotkanie wychowawców na obozie letnim na innym przedmieściu Jerozolimy. „Kocham cię” powiedziałyśmy obie – bo tak zazwyczaj kończyłyśmy wszystkie rozmowy. Zapowiadał się dzień dawania i dzielenia się, podobny do wszystkich innych dni Malki.


Trzynaście lat później nadal ją kocham i straszliwie za nią tęsknię. Teraz jednak jedynym sposobem wyrażenia tej miłości jest staranie się o to, żeby sprawiedliwość dosięgła tę, która ją zamordowała.

 

Tego samego upalnego poranka inna młoda kobieta, Ahlam Tamimi, wybrała się na misję zupełnie innego rodzaju. Ta dwudziestoletnia wówczas studentka dziennikarstwa wzięła dwa rodzaje broni – 10-kilogramową bombę i chętnego zamachowca-samobójcę. Udali się do pizzerii Sbarro, którą Tamimi wypatrzyła już wcześniej. W porze lunchu były tam żydowskie kobiety z dziećmi i to podobało się Tamimi. Jak ta będąca uosobieniem zła kobieta przechwalała się później, pragnęła ofiar wśród dzieci i im więcej, tym lepiej.

 

Malki i Michal zboczyły ze swojej drogi, żeby coś zjeść w Sbarro. Były wśród piętnastu mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy zginęli w wyniku eksplozji.

 

Dzisiaj Malki i Michal leżą pochowane obok siebie, podczas gdy ich morderczyni, która uśmiechała się ze szczęścia, kiedy dowiedziała się o liczbie zabitych dzieci, jest wolna i kwitnąca w Jordanii. Często podróżuje po świecie arabskim, żeby podżegać adorujące ją tłumy, by podążyły w jej ślady. 

 

W moim kraju nie wszyscy rozumieją, kiedy mój mąż i ja potępiamy to. Rodziców zamordowanych dzieci wychwala się jako bohaterów, kiedy mówią, że chcą, by mordercy uniknęli kary. Czy to w ramach „wymiany” więźniów, przedłużenia negocjacji z Autonomią Palestyńską, czy – jak brzmi banał – „dla promowania pokoju”. Rezygnacja z naszego prawa do sprawiedliwości uważana jest za rzecz szlachetną i patriotyczną.

 

Nasze dążenie do sprawiedliwości, do wyroku dożywocia dla Tamimi – nie ma tutaj kary śmierci – wywoływało oskarżenia, że jesteśmy mściwi. Nic jednak nie jest w stanie nas przekonać, że zwalnianie morderców jest akceptowalną, integralną częścią procesu pokojowego.

 

Morderczyni Malki została zwolniona w październiku 2011 r., skorzystała z kolejnej umowy o uwalnianiu terrorystów. Niektórzy mówią, że powinniśmy nauczyć się żyć z tą rzeczywistością.

 

Niemniej przy każdym zwolnieniu morderców-terrorystów  – postawionych przed sądem, skazanych i nieskruszonych – mój rząd wbija kolejny nóż w moje serce i raz za razem powtarza: „Twoje dziecko nie zostało naprawdę zamordowane. I morderca twojego dziecka nie zasługuje naprawdę na karę”.

 

To prawda, że moi przywódcy są poddawani nieprawdopodobnym naciskom z Zachodu, a szczególnie z USA, by uwolnić morderców. Zachodni politycy wymachują przed premierem Benjaminem Netanjahu groźbami i nagrodami, by wymusić na nim tę kpinę ze sprawiedliwości, której sami nigdy by nie dokonali.

 

Wyraźnie widzieliśmy tę hipokryzję, kiedy terroryści, którzy nawet nie byli jeszcze skazani przez sąd, ale podejrzani o zamordowanie żołnierzy amerykańskich, zostali niedawno zwolnieni z więzienia w Afganistanie. Rząd Stanów Zjednoczonych był oburzony. Ambasada USA krytykowała zwolnienia jako “godne głębokiego ubolewania”, jako posunięcie, które może prowadzić do dalszej przemocy w Afganistanie. Armia USA w Afganistanie ostrzegła, że “zwolnienie tych niebezpiecznych osób stanowi zagrożenie dla sił USA, Koalicji i Afgańskiego Bezpieczeństwa Narodowego, jak również dla ludności afgańskiej”.  

 

Zepchnięto naszego premiera do kąta. Niemniej jest to marna wymówka dla zwalniania morderców z więzień izraelskich. To Netanjahu ma klucze do ich cel i decyzja użycia ich należy wyłącznie do niego. Dla polityka, który przedstawia się jako twardy negocjator, w tym wypadku Nejanjahu wybrał najmiększą możliwą drogę.

 

Był to jednak bardzo starannie dokonany wybór.

 

Jest on doświadczonym i bystrym politykiem, który dobrze zna swój elektorat. Zarówno w obozie lewicowym, jak prawicowym, te zwolnienia są „do przyjęcia”. Terroryści są uważani za walutę, którą może obracać, jak uważa za stosowne.

 

Niesprecyzowane kalkulacje, tajne strategie i najgłębsza mądrość; wszystko to przypisują Netanjahu jego zwolennicy, żeby zracjonalizować te ohydne działania. I w ten sposób głównie same ofiary muszą podjąć walkę.

 

Była to walka bezowocna.

 

Nasz premier ani nie raczył się spotkać z nikim spośród nas, ani nawet nie odpowiedział na nasze pisemne apele, chociaż powiedział publicznie w 2011 r., że wysłał do nas wszystkich osobiste listy z wyjaśnieniem. Dziwne, bo żaden z tych listów nie dotarł do nikogo z nas.

 

Niemałą rolę w naciskach na Izrael odgrywają media. Jesteśmy poddawani rozmaitego rodzaju łzawym opowieściom o byłych więźniach, którzy albo utrzymują, że są niewinni, albo mówią, że są zrehabilitowani, żeby zdobyć przychylność mediów. Łatwowierni dziennikarze, jak Jodi Rudoren z „New York Times” są gotowi do odwdzięczenie się pełnymi zrozumienia artykułami. Jej najnowszy okaz “Remaking a Life After Years in an Israeli Prison” był wyjątkowo odrażający.

 

Gdzie są artykuły o terrorystach takich jak Ahlam Tamimi, którzy oświadczają “Niczego nie żałuję” i którzy powracają do terroryzmu, jak to robi niemal 50% spośród nich?

 

Wiele rodzin ofiar odczuwa gniew, ból i obawy przed konsekwencjami tych uwolnień. Niektórzy z nas pisali, że zachowanie władz Autonomii Palestyńskiej, jej szefa Mahmouda Abbasa i ludności palestyńskiej nie uzasadnia tego rodzaju gestów. Wskazujemy na to, że świętowanie i chwała, jakimi zarzucani są uwolnieni mordercy, są sprzeczne z twierdzeniami o pragnieniu pokoju i odrzuceniu terroryzmu. Przypominamy o wysokim odsetku recydywistów.

 

Nie to są jednak najmocniejsze argument.

 

W rzeczywistości jest jedna stała, nieodwołalna, niezbita cecha tych zwolnień. Są one niesprawiedliwePo prostu i zwyczajnie: niezaprzeczalnie niesprawiedliwe. Oddzielają jedną kategorię mordów od całej reszty i oznajmiają, że te mordy mają mniejsze znaczenie, są mniej zbrodnicze, nie tak bardzo niedopuszczalne.  

 

Sprawiedliwość, jak wszyscy wiedzą, jest ślepa. A przynajmniej powinna być. Powinna być ślepa na rasę, religię, wyznanie i płeć zarówno mordercy, jak i jego ofiary.

 

Te uwolnienia są sprzeczne z podstawowymi zasadami każdego demokratycznego państwa. Pora, by Netanjahu odzyskał swój kompas moralny, cofnął zegar i przywrócił nienaruszalność sądownictwa w Izraelu.

 

Tym razem Netnajhu musi pokazać, że ma moralny kręgosłup i powiedzieć “nie” dalszym uwolnieniom więźniów.  
_______

[1] 3 kwietnia 1963 roku na ulicach Birminghm w stanie Alabama rozpoczęła się akcja marszów protestacyjnych  przeciw rasizmowi i segregacji rasowej. Jednym z przywódców tego protestu był Martin Luther King, ale głównym organizatorem była organizacja  Alabama Christian Movement for Human Rights. 12 kwietnia King oraz inni przywódcy protestu zostali aresztowani, w więzieniu dostał od kogoś gazetę z artykułem podpisanym przez ośmiu  białych pastorów, protestujących przeciwko ulicznym marszom i demonstracjom i nawołujących do walki przeciw rasizmowi wyłącznie na drodze prawnej. Na marginesie gazety Martin Luther King zaczął pisać swoją słynną odpowiedź pod tytułem „Dlaczego nie możemy czekać” Letter from Birmingham Jail.  King pisał; „Gdziekolwiek ma miejsce niesprawiedliwość, jest zagrożeniem dla sprawiedliwości wszędzie”.      


Tekst pierwotnie opublikowany w FrontPageMag.com 2 kwietnia 2014 roku . 

The only way for me to express my love

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Frimet i Arnold Roth

Rodzice zamordowanej przez terrorystów z Hamsu 15-letniej Malki Roth. Ich córka została zamordowana 9 sierpnia 2001 roku podczas zamachu na restaurację  Sbarro.  W zamachu zamobójczym zginęło wówczas 15 cywilów, w tym 7 dzieci, 130 osób zostało rannych.

Frimet i Arnold Roth od wielu lat prowadzą stronę internetową This Ongoing War

Państwo Frimet i Arnold Roth założyli również fundację imienia swojej córki. Fundacja ta zajmuje się pomocą dla dzieci żydowskich, muzułmańskich i chrześcijańskich.   

 

W wywiadzie dla telewizji Hamasu Ahlam Tamimi tak opisywała swoją nieopisaną radość z powodu zamordowania 15 osób w tym siedmioro dzieci.