Bóg, moralność i geografia


Jerry Coyne 2014-03-28



W ramach Pew Research “Global Attitudes Project” Pew Research przeprowadził ogólnoświatowy sondaż zadając w różnych krajach odwieczne pytanie (na które od dawna znamy odpowiedź): “Czy potrzebujesz Boga, żeby być moralny?”. Odpowiedzi respondentów były generalnie na “tak”, ale taka odpowiedź padała znacznie częściej w krajach biednych niż w bogatych.

Na same badania moją uwagę zwrócił C.J. Werleman prezentując swój komentarz na temat tych badań na stronie Alternet. Do jego wniosków wrócę później, najpierw dane Pew w podziale na kraje:


Badanie objęło 40 080 ludzi.


Jak widać, zamożniejsze kraje Europy i Azji mają dość wysoki odsetek ludzi, którzy nie uważają wiary w Boga za konieczną do tego, żeby być moralnym, podczas gdy Afryka subsaharyjska i Bliski Wschód (z wyjątkiem Izraela) pokazuje znacznie wyższą wiarę, że dobroć wymaga bogobojności. Zgadza się z tym również większość ludzi w Ameryce Łacińskiej. 


Proszę zauważyć, że mieszkańcy USA są bardziej przekonani o związkach moralności z wiarą  niż jakiekolwiek badane społeczeństwo europejskie (53%), podczas gdy nasi rozsądniejsi sąsiedzi kanadyjscy są zdecydowanie mniej przesądni (31%).


Pew opublikował także interesujący wykres pokazujący korelację między częstotliwością przekonania o związku moralności z wiarą w Boga a zamożnością (wyrażoną w wielkości PKB na głowę ludności).  Jak widać poniżej, korelacja jest silna. Są jednak dwa elementy tego obrazu, które odstają; jak pisze Pew:


Amerykanie znacznie częściej niż inne zamożne społeczeństwa twierdzą, że wiara w Boga jest zasadnicza dla moralności, podczas gdy Chińczycy zgoła odwrotnie.



Zastanawiające jest, że badanie w ogóle nie wspomina o korelacji między religijnością a przekonaniem, że dobroć wymaga bogobojności. Z pewnością bowiem jest jeszcze inny czynnik w pokazanym powyżej związku: wiara w Boga. Te kraje z Afryki subsaharyjskiej i z Bliskiego Wschodu są najbardziej religijnymi krajami świata. USA są najbardziej religijne spośród krajów pierwszego świata, a Chiny z powodu komunistycznej przeszłości i ogólnego braku bożych religii są wyraźnie mniej religijne. Grecja i Polska są bardziej religijne niż Wielka Brytania lub Francja, a Kanada jest mniej religijna niż USA.


Innymi słowy, gdyby zrobić wykres religijności tych narodów wobec wskaźnika procentowego „dobroć wymaga Boga”, otrzymalibyśmy ten sam rodzaj związku, ale z korelacją pozytywną.  To jest oczywiste, bo kraje, które są bardziej religijne, będą miały mieszkańców uznających religijność za ważniejszą dla moralności.


Co ciekawe jednak, nie ma wspomnienia o tym oczywistym fakcie ani o odkryciach (z innych badań), że religijność jest skorelowana negatywnie z przeciętnym dochodem, a szczególnie ze wskaźnikami niskiej solidarności  społecznej, takimi jak nierówność dochodów, brak rządowej opieki zdrowotnej i tak dalej. Jestem gotów założyć się, że gdyby socjologiczne wskaźniki dobrostanu zastosować do Afryki subsaharyjskiej i Bliskiego Wschodu, wiele z tych krajów okazałoby się głęboko dysfunkcjonalnych.


Pew podaje jeszcze jeden wynik:


Istnieją także znaczące podziały wewnątrz niektórych krajów w oparciu o wiek i wykształcenie, szczególnie w Europie i Ameryce Północnej. Ogólnie, osoby powyżej 50 lat i ci, bez wykształcenia wyższego, częściej wiążą moralność z religią. Na przykład w Grecji 62% starszych dorosłych mówi, że konieczna jest wiara w Boga, by być osobą moralną, podczas gdy tylko 29%  osób w wieku18 do 29 lat zgadza się z tym. W USA większość osób bez wykształcenia wyższego (59%) mówi, że wiara jest zasadnicza, by być prawym człowiekiem, podczas gdy mniej niż czterech na dziesięciu absolwentów wyższych uczelni mówi to samo (37%).


I, oczywiście, starsi Amerykanie (nie wiem, jak jest z Europejczykami) są bardziej religijni niż młodsi, podczas gdy lepiej wykształceni są mniej religijni.


Wszystko więc, co te dane pokazują, to że im bardziej religijny człowiek, tym bardziej prawdopodobne, że będzie uważał, iż wiara jest niezbędna dla moralności. Nie wiem, dlaczego Pew koncentruje się wyłącznie na przeciętnym dochodzie, wieku i wykształceniu, ignorując poziom religijności.


W każdym razie, pytanie, czy potrzeba Boga, by być moralnym, już ma dwie odpowiedzi: filozoficzną odpowiedź Platona w argumencie Eutyfrona i empiryczną odpowiedź poprzez obserwację, że kraje, które są w dużej mierze bezbożne, jak kraje Europy północnej, są równie moralne – jeśli nie bardziej moralne – jak miejsca takie jak USA lub Bliski Wschód. Ponadto, w miarę jak Zachód stawał się mniej religijny, stawał się także, jak przekonująco to pokazuje Steve Pinker, bardziej moralny.  


Chciałbym dodać trochę danych wspomnianych przez Werlemana, które potwierdzają moje podejrzenia, że tym, co konserwuje religijność jest społeczna obojętność. Podobnie jak niektórzy socjolodzy uważam, że ci, którzy nie mają szans na zapewnienie bezpieczeństwa przez państwo, ani na pomoc w formie elementarnej solidarności społecznej, będą zwracać się do boga po pociechę i nadzieję. W tym sensie Karol Marks miał rację, kiedy oskarżał religię, że jest „westchnieniem uciśnionej istoty”.  Werleman przytacza dane popierające negatywny związek między religijnością a społecznym dobrostanem:


Zatrzymując się przy USA, tę korelację między wysokim poziomem biedy i wysokim poziomem religijności popiera badanie Pew Forum z 2009 r. „Znaczenie religii”, które ustaliło stopień gorliwości religijnej we wszystkich 50 stanach. Badanie mierzyło wiele zmiennych, w tym częstość modlitw, absolutną wiarę w Boga i tak dalej. Z Mississippi, Alabamą i Arkansas na czele dziewięć z 10 najbardziej religijnych stanów było stanami południowymi. Oklahoma zepsuła bezwzględne zwycięstwo Południa, wkradając się na siódme miejsce.


Nie przypadkowo, znowu z Mississipi Alabamą i Arkansas na czele, dziewięć z najbiedniejszych stanów znajduje się na Południu, podczas gdy stany północne i znad Pacyfiku, takie jak Wisconsin, Waszyngton, Kalifornia, Nowy Jork, New Hampshire i Vermont należą do najmniej religijnych i najzamożniejszych.


Werleman kończy:


We wcześniejszym poście pisałem, że najważniejszą przyczyną skrajnej nędzy dzieci w tych stanach południowych jest fakt, że ponad jedna trzecia dzieci ma rodziców, którzy nie mają zatrudnienia, przyzwoitej płacy i opieki zdrowotnej. Dzięki jednak religii ci biedni ludzie głosują na partię, która odrzuca rozszerzenie Medicaid, sprzeciwia się wczesnej edukacji, ustanawia większe cięcia budżetu na edukację i obcina bony żywnościowe, żeby mieć więcej na subsydia naftowe i rolnicze, w dodatku do cięć i luk podatkowych  dla korporacji i dla bogatych. Zasadniczo, partia republikańska przekonała dziesiątki milionów mieszkańców Południa, że głos za publicznym wystawieniem Dziesięciu Przykazań jest ważniejszy dla potrzeb chrześcijanina niż głos przeciwko cięciom w wydatkach na edukację, redukcji bonów żywnościowych, zniesieniu obiadów w szkołach i zlikwidowaniu programów opieki zdrowotnej.


… Podczas gdy partia republikańska zachowuje monolityczny uścisk na Południu, reszta Ameryki pozostaje bez uniwersalnej opieki zdrowotnej, samochodów elektrycznych, sensownej kontroli dostępu do broni palnej, zakazu emisji dwutlenku węgla i praw o kolektywnych przetargach, które zmniejszyłoby nierówność dochodów. Innymi słowy, bez religijności Południa „Ameryka” znowu wyglądałaby jak rozwinięty, świecki kraj, gdzie jest prawdopodobne, by ateista został wybrany na stanowisko polityczne i gdzie nie patrzono by na pozostałych 50 milionów ateistów jak na gwałcicieli, złodziei i morderców.


On niemal nawołuje do secesji!


Choć nie widzę żadnego koniecznego związku między ateizmem a wiarą w reformy społeczne – reformy, które w większym stopniu zabezpieczają potrzeby ekonomiczne i społeczne i dostarczają finansowanej przez społeczeństwo opieki medycznej – zaczyna wydawać się jasne, że jeśli chcemy wyeliminować uścisk, w jakim religia trzyma świat, musimy wyeliminować te warunki, które rodzą religię. W tym sensie Marks miał rację (a teraz zobaczysz, że Discovery Institute zacznie nazywać mnie marksistą!)


Ten pogląd, który podzielam, różni się od tak zwanych “wojowników sprawiedliwości społecznej”, którzy widzą konieczny związek filozoficzny między ateizmem a „sprawiedliwością społeczną”. Nie zgadzam się – ateizm jest po prostu brakiem wiary w bogów i nie ma żadnego koniecznego związku z jakimikolwiek poglądami społecznymi. Związek, jaki widzę, jest taktyczny i praktyczny: jeśli, jako ateiści, interesujemy się nie tylko własnymi przekonaniami, ale przekonujemy innych, by wierzyli (lub, jak w tym wypadku, nie wierzyli) podobnie, to musimy zająć się czynnikami, które promują wiarę religijną. Jeśli wśród nich jest społeczne zacofanie, a moim zdaniem jest, to wyeliminowanie wiary wymaga przebudowania społeczeństwa.


Brak rządowej opieki zdrowotnej i nierówność dochodów jest dobrym punktem wyjściowym w tej walce o zmianę.


Must you be religious to be moral. A worldwide survey and its lesson
 

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Jerry A. Coyne

Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.