Powody nieuznawania Izraela tkwią w idei “dhimmi”


Lyn Julius 2014-03-28

Żydzi jemeńscy ratowani przed pogromami w 1948 roku.
Żydzi jemeńscy ratowani przed pogromami w 1948 roku.

W rozmowach pokojowych prowadzonych za pośrednictwem USA strona arabska stanowczo odrzuciła żądanie uznania Izraela za państwo żydowskie. 

Usłyszeliśmy to wyraźnie z ust wysokich rangą funkcjonariuszy palestyńskich. Usłyszeliśmy to z ust samego Mahmouda Abbasa, to odrzucenie zatwierdzone zostało przez Fatah i przez  Ligę Arabską.


Oczywiście, sam sekretarz stanu John Kerry powiedział, że nie widzi potrzeby takiego uznania. Inni wyciszali to żądanie, przedstawiając wszelkiego rodzaju zastrzeżenia i dystrakcje. Udało im się nawet przekonać komentatorów takich jak Gilead Ini, że chodzi tylko o odmowę Palestyńczyków z rezygnacji z “prawa powrotu” – co zamieniłoby państwo żydowskie w państwo z większością arabską przez zalanie go milionami powracających uchodźców i ich potomków.

 

Tak wygląda idea dwóch państw dla dwóch narodów. Żeby nie było żadnych wątpliwości, tym, o co chodzi Palestyńczykom, jest arabizacja Izraela, czyli o dwa państwa dla jednego (arabskiego) narodu.


Jak dotąd niewielu wspomina o religijnych i kulturowych podstawach arabskiej niemożności “uznania Izraela za państwo żydowskie”.


Współczesna muzułmańska odmowa praw mniejszościom jest zakorzeniona w historycznym odrzuceniu praw narodów nie-muzułmańskich. Dhimmitude, termin ukuty przez historyka Bat Ye’or, opisuje islamską praktykę odmawianie równości Żydom i chrześcijanom, którzy żyją pod rządami muzułmańskimi. Islam oferuje im autonomię religijną, nie zaś wolność narodową. Ortodoksyjnym stanowiskiem palestyńskim było i jest nadal odmawianie prawa Izraela do istnienia, z równoczesną ofertą pozwolenia Żydom, po upadku Izraela, na życie w „świeckim i demokratycznym” państwie palestyńskim. Nawet w saudyjskiej inicjatywie pokojowej, okrzyczanej przez wielu Izraelczyków jako plan umiarkowany i rozsądny, zawarta jest koncepcja, że w zamian za „normalizację”, Żydzi w Izraelu muszą przystać na poddanie się tradycyjnej kulturowej i politycznej dominacji muzułmanów.

 

Przez 14 stuleci Żydzi, których obecność na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej wyprzedza islam o ponad tysiąc lat, żyli obok muzułmanów w atmosferze „serdecznej nienawiści”. Jest kwestią sporną, czy Żydom „było lepiej” pod rządami muzułmanów, czy chrześcijan; jest to według znanego historyka Bernarda Lewisa jeszcze jeden mit. Żydom „pogardzanym ale niezbędnym” oszczędzono przymusowego nawrócenia na islam, ponieważ można było wykorzystywać ich potrzebne umiejętności – jako tradycyjnych kupców, lichwiarzy i rzemieślników.

 

Żydzi mieli jednak niewiele praw pod kuratelą islamską. Rezygnowali z prawa do samoobrony na rzecz muzułmanów, płacąc „haracz” – pogłówne dżizja – które miało gwarantować im bezpieczeństwo fizyczne. Musieli poddawać się rytualnym upokorzeniom, przypominającym im o ich wyklętym i niskim statusie – musieli nosić specjalne ubrania, nie mogli budować domów wyższych niż domy muzułmanów, nie mogli świadczyć w sądzie przeciwko muzułmanom. Te reguły raz z mniejszym raz z większym rygoryzmem dotyczyły również innych grup wyznaniowych i zostały w zasadzie zniesione w XIX wieku w wyniku nacisków europejskich mocarstw kolonialnych, ale po powstaniu i wzroście XX-wiecznego nacjonalizmu arabskiego, a obecnie politycznego islamizmu, rdzenni mieszkańcy (nie Arabowie) i nie muzułmanie znowu doświadczają prawnej dyskryminacji. Chrześcijanie asyryjscy, Kurdowie i Koptowie doświadczali – i nadal doświadczają – bezwzględnych prześladowań. Ale tylko jedna grupa – Żydzi – która przed 1948 r. liczyła ponad milion mieszkańców muzułmańskiego Bliskiego Wschodu, została „etnicznie wyczyszczona” z regionu.


Żydzi uciekli przed szubienicami w Iraku, torturami w więzieniach egipskich, przemocą i dławieniem politycznym i ekonomicznym w innych krajach arabskich, i szukali schronienia w Izraelu i na Zachodzie. Oni i ich potomkowie stanowią dziś niemal połowę żydowskiej populacji Izraela. Izrael rozkuł ich z tradycyjnych kajdan podporządkowania islamowi. Borykali się z dyskryminacją społeczną w Izraelu w początkowych latach i ci Żydzi z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej są dzisiaj wolnymi i pełnymi obywatelami izraelskimi, mogącymi żyć w godności i bezpieczeństwie i zdolnymi do obrony siebie i swojego państwa.

 

Żydzi jednak są jednym z niewielu nie-muzułmańskich narodów, który osiągnął samostanowienie. Naród byłych niewolników popełnił niewybaczalny grzech obalenia boskiego porządku naturalnego:  Izrael wielokrotnie pokonał Arabów na polu bitwy. Jest nie do zniesienia, by upokorzeni upokarzali swoich tradycyjnych ciemiężców.


Albert Memmi, pisarz tunezyjsko-żydowski pisał:


“W przeszłości Arabowie zaledwie tolerowali istnienie mniejszości żydowskich i nic więcej. Jeszcze nie otrząsnęli się z szoku, zobaczywszy swoich byłych poddanych, którzy podnieśli głowy i spróbowali zdobyć niepodległość! Znają na to tylko jedną odpowiedź: obciąć im głowy!”

 

50 procent Izraelczyków, którzy pochodzą z krajów “arabskich”, będzie raczej bronić swojej suwerenności i niepodległości za cenę własnego życia, niż podda się ponownie rządom muzułmańskim. 


Jest tragedią, że zachodni liberałowie nie postrzegają kwestii samostanowienia małego, tubylczego narodu bliskowschodniego – Żydów – jako postępu. Natomiast popierają palestyńską kampanię przeciwko Izraelowi – okrywając rasizm i dyskryminację religijną płaszczykiem praw człowieka. Ci liberałowie stają się tym samym rzecznikami ponownego ustanowienia arabskiej i muzułmańskiej supremacji nad narodem „dhimmi”. Palestyńczycy umiejętnie kultywowali swój wizerunek „słabszego”. W rzeczywistości jednak stoją za nimi setki milionów Arabów i muzułmanów, olbrzymia siła polityczna i niezmierne zasoby finansowe. Sprawa palestyńska była zawsze sprawą panarabską. Obecnie, z Hamasem i Hezbollahem i poparciem islamskiej republiki Iranu jest to sprawa islamska.


Zachód systematycznie ignoruje lub minimalizuje los innych małych i bezsilnych nie-muzułmańskich i nie-arabskich ludów, które dzielą Bliski Wschód z arabskimi i muzułmańskimi sąsiadami. Jest dwukrotnie więcej Koptów niż Palestyńczyków, ale gdzie są protesty przeciwko gwałceniu ich praw człowieka? Jest trzykrotnie więcej Kurdów niż Palestyńczyków, ale gdzie są wezwania o ich prawa kulturowe i polityczne?


Wrzenie “Wiosny Arabskiej” rzuciło trochę światła na haniebną, represyjną politykę reżimów arabskich. Być może wynikiem będzie większa wolność dla tak nie-muzułmanów, jak muzułmanów. Wymagałoby to jednak całkowitej zmiany sposobu, w jaki Zachód patrzy na prawa polityczne mieszkańców Bliskiego Wschodu jako należące wyłącznie do arabskich muzułmanów. Izrael jest często fałszywie przedstawiany jako przyczółek zachodniego kolonializmu. W rzeczywistości reprezentuje wyzwolenie narodowe Żydów, jednego z najstarszych tubylczych ludów Bliskiego Wschodu.


The dhimmi roots of non recognition

 

Times of Israel, 22 marca 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Lyn Julius  

 

Dziennikarka, współzałożycielka brytyjskiego stowarzyszenia HARIF, Żydów pochodzących z Północnej Afryki i krajów Bliskiego Wschodu; stowarzyszenia informującego o liczącej trzy tysiące lat historii Żydów na Bliskim Wschodzie i o losie tej mniejszości wyznaniowej i religijnej w XX wieku. Rodzina Lyn Julius pochodzi z Iraku.

 

Te religijne powody zmuszające tak wielu muzułmanów do odrzucenia samej możliwości uznania żydowskiego państwa są zazwyczaj tak ubrane w słowa, żeby mógł to połknąć kochający prawa człowieka zachodni lewicowiec. A kiedy są położone na talerzu, tak że nie można udawać, że mówią coś innego, wtedy okazuje się, że jesteśmy islamofobami, bo pokazujemy coś, czego  nie chcą wiedzieć.