Polityka Nowego Ateizmu


Barefoot Bum 2014-02-28

Czterech jeźdźców Apokalipsy
Czterech jeźdźców Apokalipsy

Nowy Ateizm jest ruchem politycznym. Mówi o zmianie norm etycznych, wartości kulturalnych, silnie broniąc rozdziału kościoła i państwa, mówi o zachowaniach rządu. Mamy pewne dodatkowe cele, ale głównie chcemy stworzyć społeczeństwo, w którym nałożenie kołnierzyka tyłem do przodu i mówienie nam, co niewidzialna istota w niebie chce, byśmy zrobili z naszymi pieniędzmi lub naszą aparaturą rozrodczą byłoby dla każdego całkowicie absurdalne.

Nie wstydząc się atakujemy zestaw instytucji, które to właśnie robią: instytucji, które zapewniają, że naprawdę istnieje Bóg i że naprawdę chce on, by tylko jeden penis wchodził w tylko jedną pochwę (i nie waż się robić tego tylko dla przyjemności!), chce, byśmy zabijali ludzi, którzy mają odrobinę niepoprawną opinię o Nim, chce, by macica kobiety była własnością Państwa, chce, by jego specjalnym facetom uchodziło na sucho fizyczne, umysłowe, emocjonalne i seksualne maltretowanie dzieci oraz potrzebuje pieniędzy. Nowi Ateiści patrzą na te instytucje i chcą, by zniknęły; naszym argumentem jest to, że absurdem jest sugerowanie, iż Bóg chce, byśmy zrobili cokolwiek, ponieważ nie ma Boga, by mógł chcieć cokolwiek.

 

Pomijając zwykłe błędne argumenty, istnieją trzy główne nurty krytyki Nowego Ateizmu. Najbardziej oczywistą krytyką jest to, że istnieją ludzie religijni, którzy nie są rasistami, seksistami, homofonami, nie są pruderyjni, nie maltretują dzieci, nie chcą nikogo mordować i nie chcą oskubywać prostaczków. Nikt nigdy nie twierdził, że religia automatycznie zamienia każdego w najgorszego typu bigota i przestępcę. Ponadto, jest wcale niemało ateistów, którzy są bigotami, przestępcami albo po prostu  ludźmi małostkowymi i samolubnymi. Oczywiście. Nikt nigdy nie twierdził, że ateizm automatycznie zmienia każdego w najlepszy gatunek szczodrych, uprzejmych i cnotliwych obywateli. Argument Nowych Ateistów jest dużo prostszy. Nie ma w ogóle żadnego sposobu, mimo tysiącleci prób, na odkrycie, czego Bóg chce (co jest dużą częścią powodu, dla którego nie wierzymy, że taki byt w ogóle istnieje). Kiedy ktoś mówi, że wie, czego chce Bóg, nawet jeśli to, co mówi, brzmi dobrze, nie ma absolutnie żadnych podstaw do argumentowania przeciwko komuś, kto mówi, że Bóg chce czegoś innego. Nie ma żadnego sposobu na rozstrzygnięcie takich sporów. Ponadto, jeśli Bóg chce dokładnie tego, co my chcemy, to nie ma powodu powoływania się na Niego: możemy robić rzeczy, które chcemy, ponieważ sami chcemy je robić. Bob Avakian pisze o tym z naciskiem w Away with All Gods: poskrob „liberalnego” chrześcijanina (amerykańskiego), oraz (a może szczególnie) ich instytucje, a często odkryjesz usprawiedliwiany Bogiem seksizm i homofonię. Cieszymy się, że nie każdy chrześcijanin jest Fredem Phelpsem, ale mówimy, że liberalni chrześcijanie używają tych samych argumentów, jakich używa Phelps, a my nie możemy powiedzieć, kto ma rację w sprawie Boga. Twierdzenie, że Bóg chce, byśmy czynili dobre rzeczy, wzmacnia twierdzenia, że Bóg chce, byśmy czynili złe rzeczy, ponieważ zakłada się, że jest dla nas ważne odkrycie, czego chce Bóg. Nowi ateiści idą prosto do sedna: nie ma Boga, nie ma sposobu odkrycia, czego Bóg chce, a więc wszystkie argumenty zawodzą, także te, które zapewniają, ze Bóg chce, byśmy czynili dobre rzeczy. Chciej czego chcesz, ale rób to na własny rachunek, a nie na rachunek Pana Boga.


Drugim argumentem jest to, że ignorujemy “wyrafinowaną” teologię i filozofię. Ale Nowy Ateizm nie jest ruchem filozoficznym; nie zabieramy się za rozwiązywanie filozoficznego problemu Boga. Tysiąclecia teologicznych i filozoficznych spekulacji nie potrafiły posunąć się nawet o centymetr do przodu w mówieniu czegoś spójnego o Bogu; pora pójść dalej. Także „wyrafinowani” teolodzy i filozofowie-akomodacjoniści przyznają, że idea osobowego Boga – rodzaj osobowego Boga, w jaki wierzą miliardy ludzi – jest nie do obrony. Ale rodzaj „boga” opisywanego przez „wyrafinowanych” teologów jest w najlepszym wypadku najsłabszą możliwą herbatką, a w najgorszym, bezmyślnym nonsensem. Podstawa wszelkiego bytu? Na poważnie? Co ważniejsze, nikogo poza wyrafinowanymi teologami nie obchodzi wyrafinowana teologia: faktyczna zawartość wyrafinowanej teologii nie ma w ogóle żadnego znaczenia politycznego, kulturalnego lub społecznego. Jeśli chodzi o nas, Nowych Ateistów, kwestia filozoficzna jest rozwiązana: nie ma bogów, o których warto rozmawiać. Widzieliśmy argumenty wyrafinowanej teologii i, uczciwie, uważamy, że są równie głupie i nieistotne, jak spory o to, ilu aniołów może tańczyć na główce od szpilki. Niektórym ludziom może być potrzebne ugłaskanie swojego niepokoju egzystencjalnego przez metafizyczne lub teologiczne spekulacje, ale większość Nowych Ateistów nie chce marnować na to czasu. Jesteśmy zajęci atakowaniem realnych podstaw realnych instytucji, które wyrządzają realne szkody.


Muszę jednak zapytać: jeśli miliardy wierzących w osobowego Boga – w ten rodzaj Boga, którego atakują Nowi Ateiści – rzeczywiście tak całkowicie mylą się w sprawie Boga, to dlaczego krytykować wybitnych Nowych Ateistów, a szczególnie ulubiony cel, Richarda Dawkinsa? Czyż nie mamy wspólnego przeciwnika, ludzi, którzy tak całkowicie źle rozumieją Boga? Dawkins i większość Nowych Ateistów wyraźnie zadeklarowali, że nie jesteśmy specjalnie zainteresowani „wyrafinowaną” teologią; dlaczego nie dobierać się więc do FEMA, NASA lub Greenpeace, którzy są równie niezainteresowani? Mogą być tylko trzy przyczyny. Pierwsza, twierdzenie, że nie ma osobowego Boga w jakiś sposób podważa wiarę tych, którzy wierzą w jakiś rodzaj Boga „wyrafinowanie” metafizycznego, „podstawę wszelkiego bytu”, kosmicznego celu, który nie obchodzi nikogo poza nimi. Być może, ale wiara, którą można podważyć po prostu ignorując ją, wydaje się niezmiernie krucha. Drugą przyczyną jest to, że oni sami chcą zatwierdzić religijny autorytet moralny. Jeśli tak, to są niesłychanie nieskuteczni. Trzecią przyczyną jest to, że ten metafizyczny bóg w rzeczywistości wspiera autorytet moralny instytucji religijnych, przeciwko którym walczą Nowi Ateiści. Dzięki nie kwestionowaniu teologii metafizycznej autorytet moralny instytucji religijnych – z którymi „wyrafinowani” teolodzy podobno głęboko się nie zgadzają – pozostaje silny. Te skargi wydają się albo infantylne, albo zakłamane.


Trzecim argumentem jest to, że religia, jakkolwiek fałszywa, jest niezbędną konstrukcją społeczną. Nie jest argumentem to, że ludzie i instytucje, które określają siebie jako religijne czynią czasami dobro. Każda konstrukcja społeczna, która trwa dłużej niż jedno pokolenie, czyni trochę dobra; nikt nie twierdziłby, na przykład, że powinniśmy byli kontynuować niewolnictwo sprzed wojny secesyjnej, bo w innym razie czarni na Południu byliby bezrobotni i głodowaliby. W efekcie argumentem okazuje się to, że musimy tolerować fałszywość religii, jej mizoginię, rasizm, morderczą nietolerancję wobec każdego kto myśli inaczej i pasożytnictwo, aby zdobyć korzyści, jakie religia oferuje.Jak sądzę, jest to bardzo trudne do obrony. Twierdzenie, że chirurgiczne usunięcie religii ze społeczeństwa, nie zmieniając niczego innego, pozostawiłby niezaspokojone potrzeby, wydaje się w oczywisty sposób bałamutne. Nie możemy chirurgicznie usunąć religii i jest mnóstwo czasu na zaspokojenie lub wręcz wyeliminowanie tych potrzeb (takich jak pociecha dla najbiedniejszych), których dostarcza obecnie religia. Nie mówimy, że wszystko w religii jest złe; mówimy, że możemy czynić dobro, którego dokonuje religia, i robić to znacznie lepiej.


Nowi Ateiści walczą przeciwko instytucjom, które uważamy za złe - w każdym normalnym, cywilizowanym i rozsądnym znaczeniu tego słowa. Walczymy przeciwko instytucjom, które popierają i bronią morderstw, bronią mizoginii, seksizmu, rasizmu, absurdalnej pruderii seksualnej, pasożytnictwa, ucisku i eksploatacji. Jeśli ludzie nie zgadzają się z nami, jeśli uważają, że te instytucje czynią dobro, że powinniśmy mordować ludzi, którzy nie zgadzają się z nami, że powinniśmy podporządkowywać sobie kobiety, że powinniśmy podporządkowywać sobie ludzi innych ras, że powinniśmy ograniczać naszą seksualność do bardzo wąskiej sfery, że nie powinniśmy robić niczego dla najbardziej upośledzonych i uciskanych w społeczeństwie poza daniem im pocieszającego urojenia, i że powinniśmy płacić prawdziwe pieniądze grupie mężczyzn, żeby powiedzieli nam, że tego chce Bóg, to, oczywiście przeciwstawiajcie się nam i stawajcie między nami a kościołami. Jeśli jednak ludzie zgadzają się z nami, że te instytucje są plagą naszego społeczeństwa, to co najmniej zejdźcie nam z drogi, albo lepiej, włączcie się do walki po naszej stronie. 


Czterech jeźdźców Nowego Ateizmu
Czterech jeźdźców Nowego Ateizmu

The politics of New Atheism

 

The Barefoot Bum, 7 lutego 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

The Barefoot Bum

Jest mężczyzną, ma na imię Larry i prowadzi swój blog od 2006 roku.