Jajecznica


Marcin Kruk 2014-02-27


Ponieważ żona wyjechała z synem do przyjaciółki, zrobiłem sobie jajecznicę z dwóch kurczaków na boczku i zapadłem w zadumę nad położeniem świni na arce. Jedna świnia leżała jak zawsze między dwiema beczkami wina, które Noe wtoczył na arkę i ustawił w kącie, a położenie drugiej świni było nieustalone, gdyż była to świnia niesforna z dodatkiem wolnej woli i jej położenie było zmienne.

Noe był w połowie pierwszej beczki, bo zabrane na arkę parami zwierzęta parzyły się jak dzikie, a Noe był w rozpaczy po sąsiadce, którą bardzo chciał zabrać na arkę, ale go w ostatniej chwili sumienie ruszyło i pomyślał, „niech się utopi”. Teraz jednak żałował, że posłuchał głosu sumienia, pił wino i przyglądał się jak się parzą, zastanawiając się troszkę, czy mamuty nie rozhuśtają zanadto arki.  Zastanawiało go również położenie drugiej świni oraz dziwne zachowanie gołąbka, który zgodnie z przeznaczeniem miał z czasem przynieść gałązkę pokoju. Tymczasem jednak gołąbek zachowywał się nieprzyzwoicie i uprawiał pozamałżeński seks z synogarlicą.


Położenie niesfornej świni było jednak najważniejsze, gdyż ta, włażąc na przykład do boksu znudzonych otrębami lwów, popełniając jeden nieostrożny krok mogła zmienić historię świata. Nie tylko o żadnej jajecznicy z dwóch kurczaków na bekonie nie byłoby mowy, ale i powodu bezmiernego  obrzydzenia jednych do drugich trzeba by było szukać gdzieś dalej.   


Jadłem zatem moją jajecznicę zadumany, szukając mocnych przesłanek dla odrzucenia wyrzutów sumienia z powodu zjadania niewyklutych. Cywilizacja śmierci, miliardy pożartych niewyklutych, sól ziemi wykorzystywana dla doprawiania niewyklutych, brak rozumu świni i jej nadmiar wolnej woli, wszystko to czyniło historię czymś zrozumiałym i niemal oczywistym. Doskwierała mi świadomość, że to musiało się tak skończyć, obawiałem się również, że przemawiał za mnie determinizm. 


Dziwne dźwięki wyrwały mnie z zadumy i wyjrzałem przez okno. Nie myliłem się, rolnik orał traktorem pole, a tu ciągle luty, pola jeszcze nie poświęcone. Ziemia sucha, bo roztopów nie było, jako, że i śniegu właściwie nie było, niby można rolnika zrozumieć, ale była w tym jakaś nieprawidłowość, no i nadal dręczyło mnie pytanie, kto uratował świnię na arce przed konsekwencjami własnego nierozważnego postępowania? Nie mogąc udzielić sobie zadawalającej odpowiedzi na to pytanie, zadałem następne: jeśli nie bekon, to co służyłoby mi jako podkładka jajecznicy z dwóch kurczaków? Na to pytanie odpowiedzieć łatwiej, odpowiedziała bowiem na nie historia ludów żywiących obrzydzenie do świń i do tych wszystkich, którym świnia służyła jako pożywienie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie, czy Mojżesz jadł omlet, a jeśli tak, to czy zachował się przepis na omlet Mojżesza? W dzisiejszych czasach to powinno być proste, wystarczy wbić w komputer stosowne hasło.


Tymczasem jednak frapowało mnie zagadnienie spowiedzi świętej, czyli czy orka niepoświęconego pola należy do grzechów ciężkich, czy też jest grzeszkiem błahym, niewartym wspomnienia w konfesjonale? Oracz był na drugim końcu pola, spotkałem go wczoraj w sklepie, chwalił się, że córce świetnie poszła sesja i nawet wpadła na jeden dzień do domu, ale już wróciła do stolicy, bo jak mi wyjaśniał, musi się dalej uczyć, chociaż ja, patrząc przez okno podejrzewałem, że nie chciała ojcu w orce przeszkadzać.


Ptaki zdradzały niezdrowe podniecenie i wszystko wyglądało bardzo podejrzanie. Żułem bekon zastanawiając się nad pytaniem, czy dylemat świni może się dla naukowców okazać równie poważnym wyzwaniem jak dylemat więźnia?  Ponieważ przebieg wydarzeń na arce nie jest nam bliżej znany, jesteśmy skazani na dedukcję. To, że jedna ze świń znikła, możemy przyjąć za pewnik, pewne jest również to, że odnalazła się cała i zdrowa, ponieważ wiemy, że na arce była tylko jedna para świń i ta para stanowi świńską odmianę Adama i Ewy.  Fakt, że Noe był w stanie wskazującym, jest też w zasadzie potwierdzony. Dylemat świni zaczyna się od pytania: dlaczego ta świnia to zrobiła oraz czy możemy zbudować matematyczne modele powrotu świni w okolicę beczek z winem? Osobiście podejrzewam tu rękę boską, gdyż zjedzenie świni przez lwy pokrzyżowałoby wszystkie plany. Wszystkie pary z wszystkich gatunków miały obowiązek przetrwania potopu oraz pozostawienia po sobie potomstwa w ilościach pozwalających na przetrwanie gatunku do naszych czasów. Tak więc Arka musiała być równocześnie Świątynią Opatrzności, a w Świątyni Opatrzności modele matematyczne zostają zastąpione zdarzeniami cudownymi.  W tej sytuacji zostaliśmy z dylematem świni, który może trapić ludzkość przez czas nieokreślony.


Jedząc jajecznicę z kurczaków na bekonie docieramy do teologicznej teorii przeciągniętych strun i możemy mieć tylko nadzieję, że Opatrzność nie będzie  świnią i pozwoli nam powrócić do rzeczywistości.