Kongres i Biały Dom zgadzają się: Najlepszym rozwiązaniem jest okupacja


Elder of Ziyon 2014-02-18

 Król Maroka Muhammad VI i prezydent USA, Barack Obama

 

Król Maroka Muhammad VI i prezydent USA, Barack Obama



Państwo, które okupuje terytorium, do którego ma roszczenia nie uznawane przez resztę świata, otrzymuje bezwarunkowe poparcie Białego Domu i Kongresu. USA dają fundusze temu krajowi, żeby anektował sporny obszar i dał ograniczoną autonomię mieszkającym tam ludziom, ale nikt nie chce tam państwa. Istnieje niebezpieczeństwo terroryzmu, jeśli pozostawi się sytuację taką, jak jest, a więc temu krajowi, dobremu przyjacielowi Ameryki, zostaje powierzone zabezpieczenie terenu i rozwinięcie terytorium okupowanego w inteligentny i sprawiedliwy sposób.

Czy wiedzieliście, że USA całym sercem popierają okupację? 20 stycznia 2014 roku upubliczniony został następujący tekst jednego z doradców prezydenta Obamy:

 Często zapominany podczas obecnego kryzysu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej nierozwiązany spór terytorialny wokół Sahary Zachodniej od ponad 35 lat hamuje bliższą współpracę między krajami Afryki Północnej. Terytorium, mniej więcej wielkości Kolorado, jest administrowane przez rząd Maroka, ale niepodległości żąda grupa o nazwie Front Polisario, która kieruje obozami dla uchodźców, w których przebywa między 35 a 90 tysięcy ludzi w pobliżu Tindouf w Algierii. Od lat większość obu partii w Kongresie i co najmniej trzech prezydentów popiera rozwiązanie tej kwestii w oparciu o formułę suwerenności marokańskiej i autonomii lokalnej. Ten kompromis uznaje historyczne roszczenia naszego sojusznika, Maroka, a także gwarancje autonomii lokalnej; jest to oparte na rzeczywistości, że niepodległe państwo z tak małą liczbą ludzi nie ma szans, przyczyniając się jeszcze bardziej do niestabilności w tym już wybuchowym regionie. 


Mniej niż dwa miesiące po spotkaniu w Białym Domu, na którym prezydent Obama i król Mohammed VI podkreślili “wspólne zdecydowanie” poprawienia życia ludności Sahary Zachodniej, Ustawa  2014 o przyznaniu funduszy nakazuje po raz pierwszy, by pomoc USA dla Maroka została rozciągnięta na Saharę Zachodnią. To posunięcie Kongresu pomaga prezydentowi Obamie na wsparcie solidnymi czynami zobowiązania, jakie uczynił wobec najstarszego przyjaciela USA, partnera strategicznego w regionie świata, gdzie potrzebujemy przyjaciół bardziej niż kiedykolwiek.  Przy tak wielkim wrzeniu w regionie – od Syrii do Libii, do Mali, do Iranu – USA mają szczęście, że posiadają takie partnerstwo z krajem znanym ze stabilności i postępów ku demokracji. Podjęcie tych kroków, aby zatwierdzić nasze zobowiązanie wobec tego partnerstwa, dostarcza  konkretnej pomocy USA tam, gdzie rzeczywiście możemy uczynić różnicę w świecie arabskim.   

Jest to szczególnie ważne, ponieważ konflikt o Saharę Zachodnią stał na drodze regionalnej współpracy politycznej i ekonomicznej, pilnie potrzebnej, żeby dostarczyć Afryce Północnej pokoju, bezpieczeństwa i rozwoju. Jak ostrzegała ONZ, tragiczne warunki w obozach dla uchodźców Polisario stworzyły “beczkę prochu”, mogącą wybuchnąć ekstremizmem i dostarczyć rekrutów narastającej groźbie terrorystycznej. Konkretna akcja Kongresu wraz z niedawno wyrażonym poparciem prezydenta Obamy, pokazują zdecydowanie Ameryki stanowczego zajęcia się tą sprawą. Im szybciej i jaśniej kraje Afryki Północnej uznają to nowe poparcie przez USA, tym bardziej prawdopodobne, że negocjator Narodów Zjednoczonych, którego zadaniem jest sformułowanie kompromisu politycznego, znajdzie rozwiązanie, dostarczające  ludności Sahary autonomii pod rządami stabilnego i przyjaznego kraju Maroka.

Maroko zainwestowało miliardy dolarów w prowincje południowe, konsolidując infrastrukturę drogową, budując szkoły, szpitale i inne projekty rozwojowe, ze stałym celem poprawienia warunków życia ludzi w tej części Królestwa i torując drogę do autonomii.


Edward M. Gabriel jest byłym ambasadorem USA w Maroku, 1997-2001, a obecnie doradza rządowi w sprawie Maroka.

 

Państwo, które okupuje terytorium, do którego ma roszczenia nie uznawane przez resztę świata, otrzymuje bezwarunkowe poparcie Białego Domu i Kongresu. USA dają fundusze temu krajowi, żeby anektował sporny obszar i dał ograniczoną autonomię mieszkającym tam ludziom, ale nikt nie chce tam państwa. Istnieje niebezpieczeństwo terroryzmu, jeśli pozostawi się sytuację taką, jak jest, a więc temu krajowi, dobremu przyjacielowi Ameryki, zostaje powierzone zabezpieczenie terenu i rozwinięcie terytorium okupowanego w inteligentny i sprawiedliwy sposób. Wielu ludzi z tego kraju przeniosło się na tereny sporne, zmieniając demograficzną naturę obszarów okupowanych, ale nie uważa się tego za problem i nikt nie żąda, by ci osadnicy zostali zmuszeni do wyjścia z tych terenów. Sojusznik już zbudował infrastrukturę w rejonie, gdzie uprzednio nie było praktycznie żadnej infrastruktury. Nikt nie chce tworzyć państwa, które nieuchronnie będzie niepowodzeniem, ponieważ prowadziłoby to do zwiększenia niestabilności w regionie i w całym świecie arabskim.


Z jakiegoś jednak powodu ta logika nie stosuje się gdzie indziej, gdzie polityka USA jest  dokładną odwrotnością – odmówienie staremu przyjacielowi USA praw do własnych obszarów historycznych, tworzenie nowego państwa, które z pewnością nie będzie działało sprawnie i zdestabilizuje region, ignorowanie i minimalizowanie znaczenia istniejących tam ugrupowań terrorystycznych, które codziennie przysięgają, że zniszczą to przyjazne państwo.

Oczywiście, nie chodzi tylko o USA – także Europa nie ma żadnego problemu z tą okupacją.

Skąd taka niekonsekwencja?

 

Congress and White House agree

Elder of Ziyon, 29 stycznia 2014

Tłumaczenie M.K.

 

P.S. Od redakcji „Listów”:

 

Polecamy niedawny Specjalny komunikat MEMRI, z informacją o stanowisku palestyńskiego naukowca w kwestii negocjacji palestyńsko-izraelskich.  We wstępie tego komunikatu czytamy:  


W artykule z 28 stycznia 2014 r. opublikowanym przez palestyńską agencję informacyjną Maan, profesor Muhammad Al-Dadżani Al-Daoudi, wykładowca na uniwersytecie Al-Quds, wezwał Palestyńczyków do zajęcia bardziej elastycznego stanowiska, zamiast odrzucania każdego żądania lub warunku izraelskiego, ponieważ ich mówienie „nie” nie służy ich celom i w ostatecznym rachunku mogą tego żałować. Wezwał ich do uznania Izraela za państwo żydowskie, zgodzenia się na przyznanie specjalnego, międzynarodowego statusu Jerozolimie Wschodniej, zgodzenia się na obecność sił izraelskich w Dolinie Jordanu oraz zgodzenia się na zdemilitaryzowane państwo palestyńskie.

 Wykładowca palestyński: Palestyńczycy powinni umiarkować swoje stanowisko negocjacyjne