Rasa & polityka: od sali wykładowej do ONZ


Chloe Valdary 2014-02-17


Możecie wierzyć lub nie, ale jesteśmy zdolni do tych samych rzeczy, co nasi biali bracia i siostry. Jesteśmy zdolni do miłości, jesteśmy zdolni do nienawiści. Jesteśmy zdolni do pokoju, jesteśmy zdolni do wojny. Jesteśmy zdolni do popełniania potwornych niesprawiedliwości i jesteśmy zdolni do nieopisanych osiągnięć ludzkich. A nawet jesteśmy zdolni do posiadania uprzedzeń.

Dlaczego nastroje antyizraelskie są tak wszechobecne na kampusach? Jest to pytanie, które od dłuższego czasu zastanawia społeczność proizraelską. Obserwując to jako studentka spraw międzynarodowych stwierdziłam, że antyizraelskie nastroje na salach wykładowych pochodzą z propagowania konkretnego paradygmatycznego światopoglądu; z ideologii analitycznej, której adwokaci dają indywidualne, państwowe i globalne interpretacje działania społeczeństwa. Jak pokażę, jest związek między tą pozornie odległą ideologią a wszechobecnością antyizraelskich uprzedzeń, i jest on wyraźny oraz aksjomatyczny.


Ideologia zaczyna się od z samej natury nietolerancyjnej przesłanki: Biały Człowiek ma wrodzone  uprzedzenia. Czerpie ta ideologia z najrozmaitszych danych historycznych i epizodów rasizmu w historii świata, żeby zilustrować ten główny punkt. Następnie ekstrapoluje z tego punktu, by utrzymywać, że ponieważ Biały Człowiek jest od urodzenia uprzedzony, jest też z natury rzeczy uprzywilejowany i, jako przeciwieństwo, jego nie-biali odpowiednicy są z racji swojego urodzenia ofiarami tego uprzywilejowania.


Jako dowód istnienia przywileju ta ideologia przedstawia przykłady, które na pierwszy rzut oka wydają się dowodzić tej tezy. Na przykład, dwóch mężczyzn z takim samym wykształceniem, takim samym statusem ekonomicznym, i takim samym ogólnym wychowaniem stara się o tę samą pracę, Jeden mężczyzna ma na imię Tyler i jest biały. Drugi ma na imię Darnell i jest czarny. Pracodawca ogląda ich podania i wybiera Tylera, nie zaś Darnella po prostu dlatego, że „Tyler” brzmi bardziej atrakcyjnie dla tego miejsca pracy niż Darnell. Jest to niezbity dowód przywileju białego, mówi wykładowca swoim studentom.  


Profesor kontynuuje. Zaczyna analizę na poziomie indywidualnym i przechodzi do coraz szerszego zakresu, szerszego kontekstu społeczno-politycznego, który dotyczy państw narodowych i całego świata. Kontynuuje w sposób naturalny bazując na tej ekstrapolacji, i twierdzi, co następuje: narody Białych Europejczyków Zachodnich są ze swej istoty imperialistyczne, kolonialne i z definicji nikczemne. Nie-białe nie-europejskie kraje, na ogół z trzeciego świata, są skolonizowanymi ofiarami swoich europejskich odpowiedników i są aksjomatycznie i odwiecznie niewinne jakiemukolwiek czynieniu zła. W ten sposób ustalony zostaje paradygmatyczny pogląd na świat i wciśnięty w umysły grupie podatnych na wpływy studentów.


Świat widziany jest przez soczewkę imperializmu i ziemia jest podzielona rzekomo na Zachód i resztę; to pierwsze jest uosobieniem zła, to drugie nieskazitelnie niewinne. Tak samo jak Lenin wziął Kapitał i próbował zastosować go do społeczeństwa w Rosji po upadku caratu, profesorowie dzisiaj biorą marksowski podział „posiadający kontra nieposiadający”, przekładają to na dwa portrety fenotypowe i używają tych portretów do wyjaśnienia społeczno-ekonomicznej stratyfikacji ludów świata.


Plan lekcji profesora obejmuje uczone prace napisane przez akademików, które pokazują rzekomo, że wszystkie formy nierówności są niesprawiedliwe i są dowodem na hierarchię rasową, jaka dzisiaj dręczy społeczeństwo. Wychwala się takie postaci historyczne jak Che Guevara i Lenin; pomija się ich zbrodnie przeciwko ludzkości, ponieważ reprezentują oni podobno wielką walkę przeciwko „systemowi” – w której zawsze dominują biali kolonialni kapitaliści. Terroryści, którzy wrzucają bomby do autobusów pełnych dzieci, przedstawiani są jako bojownicy o wolność, którzy po prostu chcą uwolnienia od białego/kapitalisty. W podręcznikach i programach nauczania profesora pokutuje również ten wyświechtany slogan, że nie-białych nigdy nie można nazywać rasistami, ponieważ są oni wiecznymi ofiarami systemu.


Z wszystkich sporów, jakie nękają świat, konflikt arabsko-izraelski jest tym, na punkcie którego orędownicy tej ideologii mają największą obsesję. Nieustanna fiksacja na zaangażowanych w ten konflikt narodach, rozgrywającej się polityce i absolutnej konieczności zniszczenia Izraela jako jedynego pragmatycznego rozwiązania konfliktu, są czynnikami dyskutowanymi przez akademików promujących tę ideologię. Dlaczego? No cóż, biorąc oryginalną przesłankę i stosując ją do konfliktu arabsko-izraelskiego ideolodzy dochodzą do dwóch głównych postulatów:


  1. Izrael jest kolonialnym krajem osadniczym białych z Zachodniej Europy.
  2. “Palestyna” jest a) krajem, który istniał w jakimś punkcie historycznym, i b) zawiera rdzenną populację palestyńską, składającą się w większości z Arabów.


Logicznie wynika z tego, że „brązowi” Palestyńczycy muszą być zaangażowani w wieczną wojnę „oporu” przeciwko „białemu” państwu Izraela, aż pokruszy się ono i upadnie. Każde desygnowanie terminu „opór” jako „terroryzm” jest świadomie rasistowskim czynem przeciwko Arabom, bo Arabowie z definicji nie mogą być terrorystami, ponieważ są brązowi – w odróżnieniu od Izraelczyków (którzy nie są). Orędownicy tej ideologii żywią dogmatyczne, niemal religijne, przywiązanie do tego punktu widzenia, zastępując fakty fabrykacjami i półprawdami, żeby podeprzeć swój pogląd na świat.


Problemy z tą ideologią są oczywiście złożone i wieloaspektowe. Spróbuję je omówić zaczynając od końca, wyjaśniając najpierw czym są na poziomie konfliktu arabsko-izraelskiego i na koniec na poziomie jednostki.


Żydzi są narodem semickim z Bliskiego Wschodu. Nie są „biali” w europejskim sensie tego słowa. Historycznie rzecz biorąc są narodem o wspólnym języku, religii i kulturze, które powstały na obszarze znanym jako Lewant. Co ważniejsze, są rdzennymi mieszkańcami Erec Izrael. W odróżnieniu od tego wielu arabskich mieszkańców tej ziemi to na ogół potomkowie imperialistycznego imperium arabskiego, które rozszerzyło się z Arabii na cały obszar znany dzisiaj jako Bliski Wschód.


Ten fakt jest herezją dla omawianych powyżej ideologów. Lud, który ma brązowy kolor skóry ma historię imperializmu? Niemożliwe, to nie pasuje do paradygmatu. Dlatego jest to odrzucane jako nonsens albo po prostu w ogóle pomijane.


Ponadto, jeśli chodzi o biologiczny fenotyp, istnieją biali Arabowie i czarni Żydzi. Świat jest niesłychanie zróżnicowanym miejscem; nie jest czarno-biały (i to nie jest gra słów). Ale to także nie pasuje do paradygmatu, w jaki wierzą nasi ideolodzy. Widzą ten konflikt jako walkę między białymi i czarnymi.


Jakie są jednak implikacje tych faktów dla ludzi takich jak ty i ja? Czy mamy nienawidzić naszych arabskich braci i siostry z powodu tych faktów historycznych, z powodu ich imperialistycznej historii i kolonialnych przedsięwzięć? Oczywiście, że nie. Musimy uznać prawdę taką, jaka ona jest i pracować nad rozwiązaniem uwzględniającym tę prawdę i inne fakty, z którymi mamy do czynienia. Pozwala nam to na przejście do wyjaśnienia, dlaczego drugi pogląd, a więc twierdzenie, że białe kraje zachodnioeuropejski były i są wyłącznie imperialistyczne, nie jest poprawny.


Nawet pobieżne spojrzenie na historię ludów świata pokaże, że niemal wszystkie narody angażowały się w przeszłości w jakiś rodzaj imperialistycznych podbojów. Biali. Czarni. Brązowi. I każdy odcień pomiędzy. Pragnienie podboju jest częścią natury człowieka i nie jest ograniczone do tych o jaśniejszym kolorze skóry. Głoszenie tak głupiego twierdzenia pokazuje nie tylko brak wiedzy historycznej, ale jest, jak na ironię, rasistowskie, ponieważ utrzymuje, że ludy o ciemniejszej skórze są niezdolne do posiadania pewnych cech, posiadanych przez ludzi białych. Ponadto, twierdzenie, że ludy o ciemniejszej skórze mają odwieczną cechę niewinności, jest podwójnie obraźliwe, ponieważ zamienia nas w bezradne dzieci i czyni niezdolnymi do samodzielnego podejmowania decyzji; definiuje się nas przez tę niekompetencję i uzależnienie od pomocy owych ideologów, którzy twierdzą, że działają w naszym imieniu.


Możecie jednak wierzyć lub nie, ale jesteśmy zdolni do tych samych rzeczy, co nasi biali bracia i siostry. Jesteśmy zdolni do miłości, jesteśmy zdolni do nienawiści. Jesteśmy zdolni do pokoju, jesteśmy zdolni do wojny. Jesteśmy zdolni do popełniania potwornych niesprawiedliwości i jesteśmy zdolni do nieopisanych osiągnięć ludzkich. A nawet jesteśmy zdolni do posiadania uprzedzeń.


Na indywidualnym poziomie analizy przyznaję, że w każdym danym momencie osoba o białej skórze może być traktowana lepiej i to istotnie można przełożyć na “biały przywilej”. Nie jest to jednak jedyny czynnik, ani nie ma to ostatecznego znaczenia w kategoriach tego, co niekorzystnie wpływa na nas, przynajmniej w Ameryce.


Rozważmy okres od lat 1940. do 1960. Był to okres dyskryminacji, sankcjonowanego rasizmu i koszmarnych aktów przemocy przeciwko mojemu ludowi na amerykańskim Południu. Niemniej w tym okresie, kiedy biały przywilej był znacznie silniejszy w społeczeństwie amerykańskim, statystyki pokazują, że więcej czarnych wyszło z biedy niż po uchwaleniu praw obywatelskich w latach 1960. Tak więc, kiedy biały przywilej był większy, widzieliśmy większe wydostawanie się z biedy, niż kiedy biały przywilej był mniejszy/ Pokazuje to, że biały przywilej – podczas gdy istniał – nie miał związku z naszą zdolnością wytrwania w tych przedsięwzięciach, jakich postanowiliśmy dokonać. Jest to więc teza dyskusyjna i w ogólnym rachunku całkowicie nieistotna.


Ponadto istnieją wszelkiego rodzaju przywileje i nie mają ich wyłącznie biali ludzie. W pewnych dziedzinach jest wyższy odsetek czarnych niż innych, jak również w pewnych dziedzinach jest wyższy odsetek Azjatów niż innych. Tak samo jak istnieją biali pracodawcy, którzy pominą czarnych w procesie zatrudniania z powodu ich imion, istnieją również czarni pracodawcy, którzy pomijają białych z powodu ich koloru skóry. Nie mówię tego po to, żeby trywializować tę sprawę. To jest oczywiście złe i nie powinno się zdarzać. Twierdzenie jednak, że tylko biali dokonują takich niesprawiedliwych czynów, jest absurdalne. Jak widzieliśmy, wyznawanie tej ideologii prowadzi do utrwalania wszelkiego rodzaju fałszerstw na uczelniach i uniwersytetach, a w ostatecznym rachunku także na arenie międzynarodowej.


Ta ideologia twierdzi, że jest antyrasistowska, ale jest de facto rasizmem. Utrzymuje, że ludzie o ciemniejszej skórze są dziećmi zdolnymi do ograniczonej gamy uczuć, ludźmi którzy muszą być hołubieni i rozpieszczani, żeby zapewnić ich dalsze istnienie na ziemi. Najlepiej ujął to Rudyard Kipling:


Dźwignij brzemię Białego Człowieka

wyślij najlepszych ze swej rasy
skaż swych synów na wygnanie
aby służyli na trudnym posterunku
ludom niespokojnym, dzikim, posępnym
diabłom i dzieciom na poły"

Wystarczy tylko zamienić słowo “diabłom” na “niewinnym aniołom” i, proszę bardzo! Masz panującą ideologię, która zatruwa dzisiaj sale wykładowe uczelni. Wiemy jednak, że świat nie jest taki prościutki. Ludzkość jest bardzo złożona i nie daje się tak łatwo wyjaśnić dualistycznym pojęciem białego i czarnego. Pójdźmy zamiast tego za wspaniałym wezwaniem dra Kinga, by sądzić jednostkę, mieszkańców państwa narodowego i ludność Izraela po ich charakterze, niezależnie od tego, czy jest to czarny, czy biały, Żyd czy Arab.



Read more: Race & politics: From the classroom to the UN
Times of Israel, 7 lutego 2014

Tłumaczenie M.K.



Chloé Valdary


Studentka na wydziale Stosunków Międzynarodowych University of New Orleans. Pisze o sobie:


„Mam na imię Chloe i jestem chrześcijanką. Odczuwałam uczucie przerażenia w minionym roku, grozę, której większość świata nie zauważa. Rośnie czarna chmura niechęci do jednego z narodów. W pokoju międzynarodowych stosunków od dawna jest słoń, którego nikt nie widzi”.