Żołnierz i Refusenik


Chloe Valdary 2014-01-25


Wstęp:

Nasz dział „syjoniści” pokazuje ludzi, którzy sami siebie określają jako syjoniści, chociaż  nie mają nic wspólnego z żydostwem, ani powiązań rodzinnych, ani nie zamierzają nawracać się na judaizm. Przez syjonizm rozumieją to, czym syjonizm jest: długi ruch na rzecz prawa Żydów do własnej ojczyzny i współczesne prawo Żydów do posiadania własnej ojczyzny oraz do obrony własnego życia.

Znajdziecie tu między innymi Indianina - działacza o prawa amerykańskich Indian, muzułmankę, Palestyńczyka, byłego niewolnika z Sudanu, czy (jak w przypadku Autorki poniższego tekstu) czarną studentkę z Nowego Orleanu. Sądzę, że oni wszyscy, podobnie jak ja, podpisaliby się pod wielokrotnie przypominanymi przeze mnie słowami Tadeusza Mazowieckiego: 


„Dlatego walka z antysemityzmem nie jest żadną zasługą ani żadnym humanitarnym gestem litości; nie jest ona też tylko walką o godność Żydów, ale w równej mierze walką o naszą własną godność. Jest walką o godność wszystkich. Uogólnienie właściwe samej istocie antysemityzmu prowadzi bowiem poza pewien próg pojęć moralnych, którego człowiekowi przekroczyć nie wolno, jeśli nie ma się wszystko zawalić.”

Andrzej Koraszewski

 

Studium przypadku psychopatologicznej autoodrazy

 

Maya Wind i Eran Efrati są, jak twierdzą, działaczami pokojowymi i jeżdżą po kraju, ostrzegając studentów amerykańskich uniwersytetów przed grzechami Żydów. Nazywają siebie „Żołnierz i Refusenik”; moi przyjaciele i ja mieliśmy, na nieszczęście, okazję zobaczenia ich wykładu w Tulane University w Nowym Orleanie w Luizjanie.

 

Efrati, było żołnierz Izraelskich Sił Obronnych (IDF), który obecnie nienawidzi zarówno IDF, jak i własnego kraju, ma dobrą nawijkę. Zaczyna od przedstawienia studentom dobrze przećwiczonej sentymentalnej historii o tym, jak był niewinnym, naiwnym żołnierzem, który pragnął widzieć miłość i pokój między Arabami i Żydami i dał w Hebronie  cukierka małemu dziecku arabskiemu. Później, w przypadkowo wybranym przez IDF domu, Efrati znajduje się w mieszkaniu tego właśnie chłopca. Po popełnieniu błędu i skierowaniu lufy karabinu w kierunku dziecka i po doprowadzeniu do aresztowania ojca dziecka – z powodu własnego niedbalstwa Efratiego – podobno znajduje przysłowiowe światło i postanawia walczyć przeciwko Izraelowi, syjonizmowi i samostanowieniu własnego narodu. A wszystko to z powodu własnej głupoty, za którą obwinia samo istnienie państwa żydowskiego. Tak więc, jak większość psychopatów, za własne patologie obwinia całkowicie nie mający z tym związku byt, a mianowicie Izrael, a dla usprawiedliwienia swojego działania, wymyśla historyjki o państwie syjonistycznym. Na przykład, rozdziera szaty z powodu punktów kontrolnych, które chronią zarówno Żydów, jak Arabów przed zamachami terrorystycznymi. Mówi, że punkty kontrolne są oczywistymi dowodami „apartheidu” (co według tych standardów oznacza, że lotnisko JFK jest także dowodem na amerykański „apartheid”).

 

Wind czaruje publiczność innymi klimatami. Od początku odmówiła służby w IDF i odsiedziała jakiś czas w więzieniu w Izraelu, gdzie najwyraźniej odkryła, że Izrael nienawidzi wszystkich ludzi kolorowych; czego dowodem, jak mówi, jest fakt, że była w więzieniu  tylko jedną z niewielu aszkenazyjskich Żydów. Widzicie, Wind jest produktem podstępnego, paradygmatycznego światopoglądu, według którego świat jest podzielony na czarnych i białych, lub raczej na białych i nie-białych, i każdy biały ma naturalne skłonności do uprzedzeń (co samo w sobie jest naturalnie uprzedzeniem), a każda nie-biała osoba jest w sposób nieuchronny ofiarą uprzedzeń białych.

 

Tak więc w uproszczonym i – jak na ironię, w rasistowskim światopoglądzie pani Wind - każda próba wskazania istnienia terroryzmu lub ucisku w społeczności Arabów palestyńskich jest sama w sobie aktem rasizmu. Jest ona ideologiem i nagina rzeczywistość, żeby pasowała do jej pojęcia sprawiedliwości. Nie stanowi dla niej problemu wciskanie kłamstw publiczności i zastępowanie faktów historycznych mitycznym nonsensem.

 

Fakt historyczny ruchu Żydów europejskich na rzecz Eretz Yisroel staje się okazją do stwierdzenia, że „syjonizm był stworzony tylko dla Żydów aszkenazyjskich”.

 

Fakt, że niemal 100 tysięcy Arabów palestyńskich ma zezwolenia na pracę w Izraelu, za co utrzymują swoje rodziny, staje się okazją do powiedzenia: „w Izraelu istnieje niewolnicza praca palestyńska”.

 

Jest to taktyka oszustwa i zwykłych fałszerstw narzucanych niczego nie podejrzewającej, a często podatnej na wpływy publiczności, która wie mało lub nie wie niczego o Bliskim Wschodzie, nie mówiąc już o Izraelu.

 

Co gorsze jednak, są to Żydzi, którzy są zaciekle antysemiccy. Część definicji antysemityzmu Departamentu Stanu USA brzmi: „szczególnie, ale nie wyłącznie [szerzenie] mitu o światowym spisku żydowskim lub o Żydach kontrolujących media, gospodarkę, rząd lub inne instytucje społeczne”. Efrati podsyca ten pogląd utrzymując, że istnieje ogólnoświatowy spisek, że jest kolaboracja między siłami policyjnymi Stanów Zjednoczonych a państwem Izrael, która  „globalizuje i szkoli do uciskania nas, globalnie”.

 

Departament Stanu definiuje także antysemityzm jako „Odmawianie narodowi żydowskiemu prawa do samostanowienia i odmawianie Izraelowi prawa do istnienia”. W swoim wystąpieniu Efrati wzywa do „bojkotu, pozbawienia i sankcji tego laboratorium, jakim jest Izrael”. Na swojej stronie Facebooka napisał: „Obiecałem sobie, że nie będę dłużej wspierał syjonistycznego reżimu apartheidu i wezmę czynny udział w obaleniu go [i wyrzuceniu] na śmietnik historii”.

 

To jest czysty antysemityzm. I to jest nie do zaakceptowania.

 

Tak więc Efrati i Wind jeżdżą teraz po całym kraju, propagując antysemicki nonsens na uniwersytetach i kampusach. Według ich witryny internetowej w najbliższych miesiącach będą w Teksasie, Nowym Meksyku, Colorado, Kalifornii i Waszyngtonie. Te wykłady, szczególnie jeśli odbywają się na uniwersytetach i kampusach uczelni, powinny być bojkotowane i, jeśli to możliwe, należy podejmować kroki prawne przeciwko organizacjom, które goszczą takich ludzi. Uczelnie bardzo często mają statutowe regulacje, które zabraniają dyskryminacji studentów w oparciu o ich pochodzenie etniczne. Goszczenie Efratiego i Wind jest bezpośrednim pogwałceniem takich zasad. Tak więc, jeśli studenci dowiedzą się, że mają się oni pojawić, powinni zwrócić się do administracji uczelni i podjąć przeciwko temu właściwe działania.

 

To nie jest rok 1939.Naród żydowski żyje. Żadna ilość antysemickich kazań propagandowych na kampusach uczelnianych nie będzie skuteczna, jak długo my, społeczność syjonistyczna, będziemy to zwalczać. Żadna ilość kłamstw i nienawiści wypluwanych z ust tchórzy i zdrajców własnych ludzi nie zdoła nas uciszyć. Razem z przyjaciółmi protestowałam w zeszłym tygodniu. Podnosiliśmy napisy: „Fałsz” i „Nieścisłość” za każdym razem, kiedy mówca mówił coś, co nie zgadzało się z rzeczywistością. Wydawaliśmy okrzyki niezgody, zadawaliśmy pytania, byliśmy wyzywający. I nadal będziemy rzucali rękawicę oszczercom, i wzywamy was do tego samego. Jeśli kiedykolwiek odkryjesz, że coś takiego dzieje się w twojej społeczności, zabierz głos, podejmij działania, walcz; nie wolno nam dać się zawrócić na mroczną drogę pogromów i praw antyżydowskich, nie tutaj, nie gdzie indziej, nigdy.

 

A może to się zacząć od ulotki. Może to się zacząć od książki. Może zacząć się od antyizraelskiej organizacji albo wykładu na kampusie uczelni w Nowym Orleanie w Luizjanie. Odważnie więc głoście swoje przekonania. Powstań Syjonie.


Oryginał: The Soldier and the Refusenik: A case study in psychopathic self abhorrence

Tłumaczenie M.K.



Chloé Valdary

 

Studentka na wydziale Stosunków Międzynarodowych University of New Orleans. Pisze o sobie:


„Mam na imię Chloe i jestem chrześcijanką. Odczuwałam uczucie przerażenia w minionym roku, grozę, której większość świata nie zauważa. Rośnie czarna chmura niechęci do jednego z narodów. W pokoju międzynarodowych stosunków od dawna jest słoń, którego nikt nie widzi”.        

FB: https://www.facebook.com/chloe.valdary?fref=ts