Ratując gatunek możesz go niechcący skazać


Ed Yong 2014-01-11


Skalinek czarny jest uroczą kulką puchu z dziobem i znajduje się go tylko na Wyspach Chatham u wschodniego wybrzeża Nowej Zelandii. W 1980 r. pozostało ich tylko pięć sztuk.  


Żyły na skałach o powierzchni kilkuset metrów  kwadratowych. Strome skały chroniły je przed kotami, gronostajami i szczurami, przywiezionymi na wyspy przez marynarzy. Ostre wiatry okazały się jednak zbyt niebezpieczne dla tych małych ptaków i większość wymarła. Kiedy została już tylko jedna para - Old Blue i Old Yellow – ich przyszłość wyglądała ponuro.


Don Merton i zespół działaczy ochrony przyrody rozpoczęli heroiczny wysiłek, by je uratować. Przenieśli tę parę na większą wyspę i przez wiele lat nadzorowali ich rozmnażanie się, przenosząc ich jaja do rodziców zastępczych na okres inkubacji. W 1989 r. było już 80 skalinków czarnych. W 1998 było ich ponad 200. Skalinek czarny, kiedyś najbardziej na świecie zagrożony ptak, stał się sztandarowym przykładem sukcesu ochrony przyrody.


Jest to jednak przykład dobrych intencji, które prowadziły do niezamierzonych skutków.


W pierwszych latach, kiedy zespół nadal starannie nadzorował ptaki, zauważyli, że wiele samic składało jaja na krawędzi gniazda, zamiast pośrodku. Umieszczone niebezpiecznie z boku te „jaja z krawędzi” nigdy nie rozwijały się i nie wykluwały się z nich pisklęta. Ponieważ ważył się los gatunku, każde jajo było cenne. Zespół zmieniał więc pozycję jaj z krawędzi i wkładał je do środka.


Nie jest jasne, czy bez tego gatunek tak szybko by się rozrósł. Obarczyło to jednak skalinki kłopotliwym dziedzictwem.


Melanie Massaro
z Charles Sturt University w Australii pokazała teraz, że składanie jaj na krawędzi ma silną podstawę genetyczną. W normalnych okolicznościach dobór naturalny szybko wytępiłby allele (wersje genów) odpowiedzialne za takie zachowanie, ponieważ każda posiadające je samica składałaby skazane jaja. Przez ratowanie tych jaj opiekunowie niechcący dali „składaczkom na krawędzi” szansę, zamieniając ich nieprzystosowawcze zachowanie na zachowanie neutralne.


Oczywiście allele na składanie jaj na krawędzi rozprzestrzeniły się w rosnącej populacji skalinków. Szybkość tego rozprzestrzenienia się stała się jasna, kiedy Massaro sprawdziła stare notatki dotyczące zachowania skalinków. Old Blue, ostatnia płodna samica z 1980 roku, składała jaja w normalny sposób. W 1984 r. było pięć samic i jedna złożyła jedno jajo na krawędzi. W 1989 było 35 samic, z których 18 (ponad połowa) składała jaja na krawędzi.


Można zobaczyć to rozprzestrzenianie się na drzewie rodowym poniżej, które pokazuje pokrewieństwo każdej pary skalinków w latach 1980. Niebieskie kółka pokazują samice składające jaja na właściwym miejscu; czerwone – składające na krawędzi. Taki diagram można zrobić, kiedy gatunek ma niewielu osobników i znasz je wszystkie.



Rodowód skalinka czarnego, 1980-1989. Źródło: Massaro et al, 2013. PLOS.


Jest możliwe, że skalinki coraz częściej składały jaja na krawędzi w reakcji na swoje środowisko, ale wzór w drzewie rodowym sugeruje coś innego. Wyglądało na to, że składanie jaj na krawędzi miało silną podstawę genetyczną. W rzeczywistości było najprawdopodobniej spowodowane przez dominujący allel – wersję genu, która daje składanie na krawędzi, także kiedy ptak dziedziczy tylko jedną kopię od któregoś z rodziców.


Gdyby grupa kontynuowała przemieszczanie jaj z krawędzi do środka gniazda, możesz sobie wyobrazić przyszłość, kiedy przeżycie skalinków całkowicie zależałyby od ludzi. Praktycznie żyłyby w dzikim zoo. Popatrz na udomowione jedwabniki – ćmy, które zaopatrują nas w jedwab. Pięć tysięcy lat hodowli przez człowieka w cieplarnianych warunkach pozbawiło te owady umiejętności latania lub samodzielnego żerowania.


Na szczęście “skalinek czarny wymknął się takiemu losowi” napisała Massaro.


Zespół przestał zmieniać pozycję jaj w 1990 r., kiedy to liczba skalinków doszła do bardziej obiecującego poziomu. Dobór naturalny zaczął robić swoje i odsetek samic składających jaja na krawędzi spadł z 50 procent do około 10 procent. Te allele nadal jednak istnieją, chowając się w organizmach samców, czekając na przejście do następnego pokolenia.


Celem działaczy ochrony przyrody nie jest tylko chwilowe uratowanie gatunku, ale stworzenie dzikiej populacji, która może przetrwać bez naszej pomocy. Skalinek czarny pokazuje, jakie to może być trudne. Zespół uratował ptaka, ale ich działania groziły, że nie będzie on w stanie samodzielnie rozmnażać się. Byłoby to bezużyteczne: programy konserwacji są pracochłonne i kosztowne i nie mogą trwać w nieskończoność.


Jak napisał zespół: “Planowanie konserwacji musi przezwyciężyć zasadniczy dylemat szybkiego podniesienia wielkości poważnie zagrożonej populacji, by uniknąć wymarcia, ale bez równoczesnego podniesienia częstotliwości występowania szkodliwych alleli, które już są obecne w populacji”.


PS:
Jak zwykle w artykule podane są szczegóły, co robił każdy z autorów, przez podanie ich inicjałów. Mówi, kto dokonywał eksperymentów, analizował dane, przyczynił się materiałami i narzędziami i kto napisał artykuł. I dość zachwycająco kończy się zdaniem: „Kierował zespołem, który uratował skalinka czarnego przed wymarciem: DM”.  Dobra robota, Don Merton, Dobra robota.

 

Źródło: Massaro, Sainudiin, Merton, Briskie, Poole & Hale. 2013. Human-Assisted Spread of a Maladaptive Behavior in a Critically Endangered Bird. PLoS ONE http://dx.doi.org/10.1371/journal.pone.0079066


In saving a species you might accidentally doom-it

Not Exactly Rocket Science, 2 stycznia 2014

 



________

Ed Yong 

Mieszka w Londynie i pracuje w Cancer Research UK. Jego blog „Not Exactly Rocket Science” jest próbą zainteresowania nauką szerszej rzeszy czytelników poprzez unikanie żargonu i przystępną prezentację.

Strona www autora