Cykl przemocy?


Treppenwitz 2013-12-31

“New York Times” chciałby, by jego czytelnicy byli przekonani, że państwo Izrael jest czymś z tej samej kategorii, co nielegalne grupy terrorystyczne, nieustannie atakujące jego obywateli. „Zapomnijcie, że pierwszym obowiązkiem rządu suwerennego narodu jest obrona własnych obywateli”. „Nie zwracajcie uwagi na fakt, że tylko jedna strona czuje się zobowiązana podporządkowywać prawu międzynarodowemu i konwencjom współczesnego prowadzenia wojny”.


„To jest Bliski Wschód… dlaczego te dzikusy nie mogą przestać zabijać się wzajemnie?!"

Zakłamanie “New York Times” nie kończy się jednak na tym.

Każdego, kto wczoraj rano (pisane 26 grudnia 2013) przeglądał informacje na temat Bliskiego Wschodu w “New York Timesie”, witała następująca mała perełka:


[Zabijanie i zemsta na granicy Gazy i Izraela w niekończącym się cyklu przemocy
Isabel Kershner
Śmierć izraelskiego robotnika i palestyńskiego małego dziecka były najnowszymi
wypadkami w narastającej fali przemocy izraelsko-palestyńskiej.]

Imponujące, prawda?

Abstrahując od powtarzanego w kółko, wyświechtanego (i w sposób oczywisty fałszywego) komunału o „cyklu przemocy”, autorce udało się w zaskakująco niewielu słowach zasugerować moralną równowagę między zamierzonym mordem izraelskiego robotnika przez palestyńskiego terrorystę, a nieszczęśliwą, przypadkową śmiercią małego dziecka palestyńskiego, kiedy rakieta wystrzelona przez Hamas (lub jedną z pozostałych grup terrorystycznych w Gazie) została cynicznie zainstalowana w pobliżu mieszkalnego domu, który został zniszczony przez pocisk sił powietrznych suwerennego państwa Izrael.

Kiedy drony USA zabijają terrorystów w Jemenie, Pakistanie lub Afganistanie, “New York Times” nie pisze o “cyklu przemocy”. Są terroryści i są ci, którzy próbują ich zabić zanim oni zabiją kolejnych niewinnych ludzi. Proces jest liniowy, nie cykliczny.

Jest oczywiście w “New York Timesie” wiele dyskusji o przypadkowej śmierci i uszkodzeniach budynków podczas wielu z tych pozasądowych zabójstw (możemy równie dobrze nazwać je tak, bo tym właśnie są). I tak powinno być. Przed i po takiej akcji konieczna jest poważna analiza kosztów/korzyści, by zapewnić, że koszt takich uderzeń nie przeważa korzyści.

W tych doniesieniach jednak “New York Times” nie pisze, że USA i Al-Kaida uczestniczą w cyklu przemocy. „New York Times” nie pisze, że USA i talibowie uczestniczą w cyklu przemocy.

Z pewnością jest tam przemoc… ale, jak napisałem wcześniej, nie jest to cykl.

Dlaczego więc uprawnione (według oświadczenia rządu Stanów Zjednoczonych) uderzenia w personel i infrastrukturę Hamasu i Islamskiego Dżihadu (które to organizacje są formalnie uznane za organizacje terrorystyczne przez USA i Unię Europejską) systematycznie prezentowane jest w „New York Times” jak gdyby gangi Bloods i Crips walczyły ze sobą w Los Angeles, a nie jak w pełni uprawniona operacja militarna, przeprowadzana przez suwerenne państwo w obronie swoich obywateli?

Odpowiedź jest prosta:

“New York Times” chciałby, by jego czytelnicy byli przekonani, że państwo Izrael jest czymś z tej samej kategorii, co nielegalne grupy terrorystyczne, nieustannie atakujące jego obywateli. „Zapomnijcie, że pierwszym obowiązkiem rządu suwerennego narodu jest obrona własnych obywateli”. „Nie zwracajcie uwagi na fakt, że tylko jedna strona czuje się zobowiązana podporządkowywać prawu międzynarodowemu i konwencjom współczesnego prowadzenia wojny”. „To jest Bliski Wschód… dlaczego te dzikusy nie mogą przestać zabijać się wzajemnie?!"

Zakłamanie “New York Times” nie kończy się jednak na tym.

Niepoinformowanemu czytelnikowi (jakim, według reguł dziennikarstwa, ma być 100% ludzi czytających dany artykuł) powyższy strzęp wiadomości dostarcza następującej, prościutkiej narracji:

“Izraelski robotnik został zabity, więc Izrael zemścił się zabijając w odwecie małe palestyńskie dziecko ”.

Sama szansa przeciwstawienia śmierci robotnika izraelskiego (w domyśle, dorosłego) i palestyńskiego maleństwa (w domyśle - umyślne) musiała dać jakiemuś redaktorowi „New York Times” poczucie euforii!

Mam takie małe marzenie:

Chciałbym przykuć kajdankami prawe ręce dziennikarzy zespołu ds. Bliskiego Wschodu w “New York Times” do płotu oddzielającego Izrael od strefy Gazy… tego właśnie płotu, który naprawiał izraelski robotnik, kiedy zamordował go snajper palestyński.

O, nie martwcie się… każdego z nich wyposażyłbym w kamizelkę kuloodporną; aczkolwiek byłaby on kuloodporna tylko z jednej strony; na plecach.

Zostawiłbym ich tam, przykutych do płotu jedną ręką, aż nieuniknione wykręcenie ich ciał dostarczyłby przyznania, że kule, które mogą rozerwać na strzępy ich narządy, mogą nadlecieć tylko z jednego kierunku… ich strach i ta pewność obróciłyby ich twarzą do Izraela i tym samym zmusiły, by wreszcie spojrzeli w twarze naszych zmęczonych i niewinnych obywateli i przyznali, że przemoc ma tutaj wiele aspektów … ale nie jest cykliczna.

Orygiał: Not_cyclical.

26 grudnia 2013
____________

David Bogner

Autor blogu "Treppenwitz" (Mądrości na schodach) pisze o sobie, że mieszka ż żoną,  trójką dzieci i czarnym labradorem, Jordanem, w Izraelu. Tytuł jego blogu przypomina stare powiedzenie, mówiące o tym, że ważne myśli przychodzą nam do głowy zawsze zbyt późno.