Czy może istnieć sztuka bez artysty? 


Vinod Wadhawan 2013-12-30


Ludzie są zabawni. Mając dwie sytuacje o porównywalnej złożoności, nie mają żadnych trudności z zaakceptowaniem, że jedna powstała spontanicznie (bez udziału żadnego projektanta, kontrolera lub stwórcy), ale często upierają się przy projektancie lub stwórcy („Bogu”) dla wyjaśnienia tej drugiej. Rozważmy globalną ekonomię. Wszyscy zgadzamy się, że jest niesłychanie złożona, a także, że nie ma żadnej władzy centralnej, która zaprojektowała to, co widzimy dzisiaj. Złożoność wyewoluowała w czasie i jest samoregulująca się.

Istnieją suwerenne narody, każdy z własną gospodarką. Istnieje handel między narodami i w ramach każdego narodu. Istnieją niezależne giełdy, różne waluty i kursy walutowe, które zmieniają się codziennie bez żadnej władzy centralnej, która by je dowolnie kontrolowała. Sytuacja wygląda na tak dobrze wyregulowaną, że Adam Smith ukuł swoje słynne (ale będące przenośnią) słowa o „niewidzialnej ręce” ukrytej za całym porządkiem i złożonością współczesnej ekonomii.


Gdy jednak dochodzi do spontanicznej ewolucji złożoności biologicznej, ludzie nagle przestają być racjonalni i postulują Boga, który musiał stworzyć złożone formy życia. Ten teleologiczny argument wysuwał między innymi teolog brytyjski William Paley. Załóżmy, że jesteś na plaży i natykasz się na kamień. Nie widzisz w tym nic dziwnego (tj. nie myślisz o stwórcy kamienia) i idziesz dalej. Następnie widzisz zegarek. Jesteś całkiem pewien, że musiał go zrobić zegarmistrz: ponieważ jest zegarek, to musi być i zegarmistrz, jako że w zegarku są dowody projektowania. Paley twierdził, że w podobny sposób cała złożoność biologiczna, jaką widzimy wokół siebie, wskazuje na istnienie stwórcy i projektanta, czyli Boga.


Ludzie, którzy podpisują się pod tą linią rozumowania, przywłaszczyli sobie zwrot “nieredukowalna złożoność” (IC) żeby twierdzić, na przykład, iż złożoności cząsteczki DNA nie można wyjaśnić ani zredukować do przyczyn ewolucyjnych i ewolucji z prostszych cząsteczek. DNA kontroluje syntezę białek, a przecież białka musiały już istnieć do stworzenia cząsteczki DNA. Dlatego – jak twierdzą – musi się przywołać Boga dla wyjaśnienia takiej IC.

[Mówię, że “przywłaszczyli”, ponieważ naukowe znaczenie IC w rzeczywistości odnosi się do losowości logicznej (patrz Część 67): układ nieredukowalnie złożony to układ, w którym żadna kompresja informacji nie jest możliwa, co znaczy, że jego zawartość informacyjna nie jest większa niż zawartość informacyjna algorytmu lub wzoru matematycznego potrzebnego do jego wyrażenia lub wyjaśnienia; złożoność nie może być zredukowana przez odkrycie reguły lub prawa, które ją wygenerowało, ponieważ żadne takie prawo nie istnieje.]

Richard Dawkins w książce z 1986 r. Ślepy zegarmistrz rozbił w puch twierdzenie, że “jeśli jest zegarek, to musi być zegarmistrz” . Gdyby Bóg stworzył nieredukowalną złożoność form życia, musiałby być obdarzony jeszcze większą złożonością, informacją i inteligencją. Kto to stworzył? Jak można wyjaśnić zaobserwowaną złożoność przez powoływanie się na jeszcze większą złożoność jako na pierwszą przyczynę? Ma znacznie więcej sensu twierdzenie (które można udowodnić), że stopień złożoności wzrasta stopniowo, zaczynając od mniej skomplikowanych układów, wspomaganych przez darwinowski dobór naturalny i dostępność energii słonecznej z niską entropią lub „wysokiej jakości”, pamiętając cały czas, że mamy do czynienia z układami termodynamicznie otwartymi (patrz Część 6).

Darwinowski dobór naturalny nie jest procesem całkiem losowym. Działa poprzez zmienność genetyczną wytworzoną przez losowe mutacje i dryf genetyczny i pomagający wyłonić się tym organizmom, które mają bardziej adaptacyjne cechy, użyteczne do przetrwania i rozmnożenia się.

Prawdopodobieństwo spontanicznej ewolucji istniejących form życia istotnie jest bardzo małe. ALE OLBRZYMIA LICZBA ALTERNATYWNYCH FORM ŻYCIA MOGŁA TAKŻE WYEWOLUOWAĆ. Jest olbrzymia liczba ścieżek ewolucyjnych, którymi mogły pójść organizmy i mogły pójść każdą z nich. Ta olbrzymia liczba powinna zostać pomnożona przez bardzo małe prawdopodobieństwo ewolucji istniejących form życia; wtedy otrzymujemy znacznie wyższe ogólne prawdopodobieństwo.

Aby zrozumieć to lepiej, spójrzmy na analogię. Idziesz na targ i widzisz wielu ludzi. Skupmy się na jednym z nich. Nie ma niczego cudownego w tym, że zobaczyłeś tę osobę. Cofnijmy się teraz w czasie – jesteś w domu i przed wyjściem wyliczasz prawdopodobieństwo spotkania tej właśnie osoby, Jest ono doprawdy bardzo małe. A przecież spotkałeś tę osobę. Wygląda to na „cud” tylko wtedy, jeśli wyliczasz prawdopodobieństwo po wydarzeniu, tj. po wybraniu jednej, konkretnej osoby! Jest po prostu głupie wyobrażanie sobie, że siły kosmiczne spiskowały i ktoś przesądził z góry, że dzisiaj zobaczysz tego właśnie konkretnego obcego ci człowieka.

Feynman wyśmiewał takie tendencje. Oto jak pisał o nim Bill Bryson (2003):

Fizyk Richard Feynman dowcipkował o wnioskach a posteriori – rozumowaniu idącym od znanych już faktów do możliwych przyczyn. „Wiesz, zdarzyło mi się dzisiaj coś niesłychanie zdumiewającego – mówił – Zobaczyłem samochód z tablicą rejestracyjną ARW 357. Możesz to sobie wyobrazić? Z wszystkich milionów tablic rejestracyjnych w tym stanie, jaka była szansa, że dzisiaj zobaczę tę właśnie? Zdumiewające!” Chodziło mu oczywiście o to, że łatwo jest zwykłej, banalnej sytuacji nadać pozór czegoś nadzwyczajnego, jeśli traktujesz ją jako przeznaczenie.

Jeszcze jedna analogia może być tu pomocna. Popatrz na talię 52 kart. Każda z tych kart może być na spodzie. Dla każdej takiej sytuacji są 51 sposoby wybrania drugiej karty, by ją umieścić na tej pierwszej. Dla trzeciej karty jest 50 możliwości i tak dalej. Całkowita liczba możliwości wynosi 52 x 51 x 50 x . . .3 x 2 x 1. W sumie jest ~1068 sposobów, na jakie karty mogą być ułożone w talii, istotnie olbrzymia liczba. Jest tylko 1 szansa na 1068, że ułożą się one w każdą daną sekwencję. A przecież głupotą byłoby uważać, że zdarzył się cud, ponieważ zaobserwowaliśmy taki a nie inny układ kart.

Polecam książkę Irreligion: A Mathematician Explains Why the Arguments for God Just Don't Add Up Johna Paulosa (2008), która uczy zwracania uwagi na probabilistyczne błędy logiczne, które ludzie często popełniają.

Kwiat jest dziełem sztuki, ale nie stworzył go artysta. Kwiat wyewoluował z prostszych rzeczy, które z kolei wyewoluowały z jeszcze prostszych.



Więcej o obalaniu argumentu IC znajduje się TUTAJ.

Poniższe wideo (“Dawkins tworzy oko”) także będzie pomocne w przekonaniu czytelników do głównej tezy tego postu. Kreacjoniści używają istnienia oka ludzkiego jako mocnego dowodu na rzecz argumentu o nieredukowalnej złożoności: oko musi być jako całość, by przynosiło korzyści stworzeniu (a więc Stwórca musiał stworzyć je za jednym zamachem); według tego argumentu nie możesz mieć pół oka, żeby widzieć. Dawkins bardzo cierpliwie demoluje ten argument w poniższym wideo.




Tekst oryginału: Irreducible Complexity' Deconstructed, or Why There Can be Art without an Artist

Tłumaczenie M.K.




________________

Vinod K. Wadhawan

Induski emerytowany fizyk atomowy, współwydawca portalu PHASE TRANSITIONS, publicysta, autor wielu książek.

Strona www autora