Wyzwalająca przemiana nienawidzącego Żydów człowieka w syjonistę


Licia Corbella 2013-11-20

Kasim Hafeez dorastał nienawidząc Żydów i nienawidząc Izraela. Obecnie ten 28-letni muzułmanin brytyjski pakistańskiego pochodzenia jeździ po świecie tłumacząc, dlaczego przemienił się z człowieka pełnego nienawiści w miłośnika narodu żydowskiego i państwa żydowskiego.

Opowieść o jego osobistej podróży od skandowania „Śmierć Izraelowi" w Londynie na Trafalgar Square do tego, jak stał się dumnym syjonistą, trzymała w zeszły czwartek zasłuchany zarząd wydawniczy „Calgar Herald" przez znacznie dłuższy czas niż przeznaczona na to godzina.

„Mówiąc brutalnie, byłem antysemitą" — powiedział ten mieszkający w Nottingham administrator uniwersytecki.

Podczas gdy jego dziadkowie papugowali jedynie stosunkowo łagodne i absurdalne teorie spiskowe o Żydach — że kontrolują Amerykę i stali za zatruciem przez Coca Colę niedźwiedzi polarnych na Antarktydzie (gdzie niedźwiedzie polarne nawet nie istnieją) — jego ojciec był bardziej radykalny.

„Mój ojciec chwalił Hitlera jako znakomitego człowieka" — przyznał Hafeez. „Jedyną wadą Hitlera — według ojca Hafeeza — było to, że nie dokończył zadania zabicia wszystkich Żydów".

W tamtym czasie jednak meczety w Wielkiej Brytanii nie były upolitycznione i zradykalizowane. To zaczęło zmieniać się po książce Salmana Rushdiego Szatańskie wersety w 1988 r., następnie po wojnie w Bośni i ostatecznie po zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych 11 września 2001 r.

W 2000 r. Hafeez pojechał do Afganistanu i na poważnie porwał go radykalny islam; uwierzył, że muzułmanie muszą powstać i walczyć z „nikczemnymi Żydami i pomóc swoim uciskanym muzułmańskim braciom i siostrom".

Po powrocie do Wielkiej Brytanii Hafez uległ dalszej radykalizacji. Podczas naszego spotkania wyjął swój iPad i pokazał nam fotografie książek, CD i DVD — włącznie z publikacjami grupy terrorystycznej Al-Kaida — które kupował otwarcie w sklepach prowadzonych przez ludzi pochodzących z Azji Południowej w całej Wielkiej Brytanii.

Ta radykalizacja nasiliła się jednak naprawdę podczas studiów uniwersyteckich, gdzie studiował politologię, i gdzie — przy pomocy profesorów — dosłownie każda dyskusja zamieniała się w diatryby o tym, jak Żydzi ukradli palestyńską, muzułmańską ziemię i są źródłem wszelkiego zła na świecie.

Po 11 Września Hafeez i jego radykalni przyjaciele zaczęli bywać na protestacyjnych demonstracjach „Stop the War", które „natychmiast zamieniały się w orgie nienawiści do Izraela".

Razem z muzułmańskimi przyjaciółmi umyślnie starali się zaprzyjaźniać z „białymi szczeniakami z klasy średniej z Oksfordu" ze względu na ich wartość PR. „Nie widzieliśmy w nich w rzeczywistości przyjaciół, bo mieliśmy odrazę do wszystkiego, co reprezentowali" — przyznał.

Cała ta działalność nie wydawała się jednak wystarczająca i Hafeez zaczął oszczędzać pieniądze, mając nadzieję na powrót do Pakistanu i dostanie się do obozu szkoleniowego dżihadystów. „Na szczęście to nie wyszło w ten sposób" — mówi dziś ze śmiechem.

Plany Hafeeza storpedowało przeczytanie książki Alana Dershowitza The Case for Israel. Czytał tę książkę z zamiarem „przeprowadzenia dowodu, że wszystko tam jest niesłuszne".

Zamiast tego odkrył, że właściwie nie wie niczego o tym regionie — na przykład, że Żydzi żyli w Izraelu przez tysiące lat i że państwo Palestyna nigdy nie istniało. Kiedy próbował dowieść, że książka jest błędna, zaczęło dziać się coś odwrotnego:

„Zacząłem rozumieć, że w rzeczywistości za grosz nie obchodzili mnie Palestyńczycy, miałem tylko obsesję nienawiści do Izraela".

Podejrzewając, że sprawa, za którą był gotowy oddać życie, jest olbrzymim kłamstwem, Hafeez wpadł w depresję. Kiedy pozbierał się, postanowił pojechać do Izraela, żeby zobaczyć samemu ten kraj. Pojechał w 2007 r.

Zobaczył, że mimo iż przetrzymano go osiem godzin na lotnisku Ben Guriona i przesłuchiwano, był traktowany uprzejmie i przyzwoicie przez izraelskich funkcjonariuszy, którzy wielokrotnie przepraszali go i którzy byli pierwszymi Żydami, z jakimi kiedykolwiek rozmawiał.

Zaszokował go kontrast z tym, jak był traktowany w Arabii Saudyjskiej w 2002 r., kiedy pojechał tam na pielgrzymkę. Na lotnisku saudyjskim, kiedy czekał w kolejce do kontroli paszportu, pięciokrotnie przesuwano go na koniec kolejki, żeby zrobić miejsce dla arabskich muzułmanów, których uważa się za lepszych od muzułmanów z Azji Południowej: „Nigdy nie doświadczyłem takiego poziomu rasizmu jak w Arabii Saudyjskiej".

W odróżnieniu od tego w Izraelu, gdzie spodziewał się znaleźć znaki apartheidu, kierujące muzułmanów do innego autobusu, zobaczył zamiast tego muzułmanów, Żydów i chrześcijan żyjących razem w zgodzie.

„Tutaj jest państwo, które nieustannie określa się jako wroga islamu, niemniej muzułmanie w Izraelu mają prawa, jakich nie mają gdziekolwiek indziej na Bliskim Wschodzie" — powiedział.

W Jerozolimie Hafeez odwiedził meczet muzułmański — Kopułę na Skale, gdzie Żydzi mają zakaz wstępu — kościół chrześcijański — Bazylikę Grobu Świętego, a potem odwiedził także najświętsze na świecie miejsce Żydów, Ścianę Zachodnią. Dobrze pamiętając swoje doświadczenie z Arabii Saudyjskiej zakładał, że nie zostanie wpuszczony, ale nikt go nie zatrzymywał.

Stał wśród ortodoksyjnych Żydów i innych modlących się, opowiada Hafeez, a kiedy wyciągnął rękę i dotknął muru „rozpłakałem się".

Stojący obok rabin zapytał go, czy nic mu nie jest. Hafeez odpowiedział, że nie. Rabin zapytał go, czy jest Żydem i Hafeez powiedział, że nie jest. Wtedy rabin powiedział: „To w porządku, to jest Jerozolima, do jest dom dla wszystkich".

Lata nienawiści i niechęci wobec Żydów i Izraela rozpłynęły się w tym momencie i Hafeez stał się wolnym człowiekiem — jak ludzie w Izraelu.

„To po prostu nie jest zdrowe, być tak przepełnionym nienawiścią" - powiedział Hafeez, który podczas obecnej podróży odwiedził 10 miast kanadyjskich. „Życie jest o tyle lepsze, kiedy nie jesteś wściekły i pełen nienawiści".

Pod wieloma względami Hafeez poniósł wielkie koszty mówienia prawdy. Otrzymuje groźby śmierci, a jego ojciec woli kontynuować życie pełne nienawiści do Żydów i Izraela niż kochać własnego syna, którego nie chce więcej widzieć.

Hafeez powiedział, że jego ostatecznym celem jest próba ostrzeżenia Zachodu o niezgodności zradykalizowanego islamu z demokracją liberalną.

„Radykalny islam jest znakomity w używaniu określenia 'islamofobia', żeby zdławić wszelką debatę o negatywnym wpływie radykalnego islamu na społeczeństwo zachodnie" — powiedział.

„Radykalny islam używa praw o wolności słowa, by ograniczyć naszą wolność słowa" — ostrzegł. „Musimy powstrzymać to już teraz".

Tekst oryginału

Publikacja po polsku za uprzejmą zgodą „Calgary Herald", która zachowuje prawa autorskie.

„Calgary Herald", 27 października 2012
Tłumaczenie M.K. pierwsza publikacja po polsku "Racjonalista" październik 2012r.