Od KGB do Gazy: Jak radziecka propaganda nadal manipuluje Zachodem
Zaledwie nieco ponad dekadę później rosyjski strateg Aleksandr Dugin nadał tym metodom nową, intelektualną strukturę. W swojej książce z 1997 roku „Podstawy geopolityki: Geopolityczna przyszłość Rosji” przekonywał, że sposób na osłabienie Stanów Zjednoczonych i NATO polega na wywoływaniu chaosu wewnątrz amerykańskiego społeczeństwa — poprzez podsycanie konfliktów rasowych i społecznych, sianie nieufności wobec instytucji oraz wspieranie ruchów separatystycznych i ekstremistycznych. Jego program stanowił de facto plan demontażu Zachodu poprzez wykorzystanie jego własnych pęknięć.
Sojusz radziecko-palestyński
Te idee nie pojawiły się w próżni. Już w czasie zimnej wojny KGB utrzymywało bliskie kontakty z palestyńskimi ugrupowaniami terrorystycznymi, szkoląc operatywnych członków i dostarczając im materiałów propagandowych, wykorzystując konflikt arabsko-izraelski dla własnych celów. Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) i jej odłamy nie były jedynie wykonawcami zamachów antyizraelskich — działały jako marionetki KGB, mające na celu osłabienie państwa żydowskiego oraz wprowadzanie antyizraelskiej i antyzachodniej ideologii do Europy i Ameryki.
Propaganda z tamtej epoki — ukazująca Izrael jako kolonialnego agresora, Palestyńczyków jako wieczne ofiary, a USA jako imperialistycznego manipulatora — była starannie konstruowana w Moskwie i powielana w stolicach arabskich, na europejskich uniwersytetach, a w końcu także na kampusach amerykańskich. To, co dziś nazywa się „ruchem pro-palestyńskim” na Zachodzie, w dużej mierze stanowi spuściznę dekad manipulacji finansowanych przez KGB. Kultura autonienawiści, moralny relatywizm i wybiórcze oburzenie, dominujące we współczesnych progresywnych kręgach, zostały zasiane przez sowieckich strategów, którzy wiedzieli, że podważenie zaufania Zachodu do samego siebie może być bardziej niszczące niż dywizje czołgów.
Ferguson, Baltimore i dalej
Metody Kremla zostały dostosowane do nowych technologii. W 2015 roku, w czasie napięć rasowych w Ferguson i Baltimore, rosyjscy operatorzy rozpoczęli kampanię propagandową wymierzoną w społeczeństwo amerykańskie. Media społecznościowe stały się bronią. Boty i farmy trolli celowały w obie strony konfliktu, podsycając białą frustrację, wzmagając czarną wściekłość i prowokując konfrontację i przemoc.
Taktyki Moskwy, oparte na „whataboutismie”, polegały na podkreślaniu niedoskonałości Ameryki przy jednoczesnym tuszowaniu represyjnej rzeczywistości Rosji. Profesor Mark Jacobson z Uniwersytetu Georgetown podsumował to tak:
„Rosja będzie jawnie i skrycie wspierać organizacje dążące do secesji lub politycznego podziału Stanów Zjednoczonych, a także będzie potajemnie popychać ruchy protestacyjne w stronę ekstremizmu, a w końcu przemocy.”
Gra na dwie strony
Dowody tej „zorganizowanej dwoistości” można znaleźć na rosyjskiej stronie na Facebooku „Being Patriotic”, która przed zamknięciem zgromadziła 6,3 miliona polubień. Strona promowała pro-Trumpowską retorykę i wrogość wobec Black Lives Matter. Tymczasem inny profil kontrolowany przez Kreml — „Blacktivist” — rozpowszechniał treści anty-policyjne i nawoływał do odwetu, np. „Czarnoskórzy muszą coś zrobić. Oko za oko.” Strona ta, zanim została usunięta, zebrała 6,18 miliona udostępnień.
Między czerwcem 2015 a majem 2017 roku Facebook zidentyfikował około 100 000 dolarów wydanych na reklamy powiązane z rosyjskimi operatorami — około 3 000 reklam i 470 fałszywych kont. Te „fałszywe wzmacniacze” nie były marginalnymi eksperymentami — stanowiły skoordynowane narzędzie do manipulowania amerykańską debatą wokół najbardziej drażliwych tematów: rasizmu, przemocy i sprawiedliwości.
Plan na zamieszki
W 2018 roku Dossier Center — grupa śledcza finansowana przez rosyjskiego dysydenta Michaiła Chodorkowskiego — ujawniła dokumenty opisujące jeszcze bardziej ambitne plany. Jeden z nich, zatytułowany „Strategia rozwoju państwa panafrykańskiego na terytorium USA”, zakładał rekrutację Afroamerykanów, szczególnie tych z kryminalną przeszłością lub powiązaniami z radykalnymi grupami, w celu wywołania masowych niepokojów. „Infrastruktura tego projektu już istnieje” — ostrzegał później Chodorkowski, podkreślając, że amerykańskie społeczeństwo pozostaje niebezpiecznie podatne na takie apele.
Fabryki trolli
Na poziomie operacyjnym, niesławna Agencja Badań Internetu (IRA) — rosyjska fabryka trolli — stała się główną siłą tych kampanii. Tylko między 2015 a 2017 rokiem jej upolitycznione posty dotarły do ponad 30 milionów użytkowników na Facebooku i Instagramie. Miliony Amerykanów nieświadomie udostępniały, „lajkowały” i komentowały treści sfabrykowane przez Kreml, często nadając im większy zasięg niż materiałom mediów głównego nurtu.
Algorytmy nagradzające oburzenie stały się najlepszymi sojusznikami Moskwy. Wpisy wirusowe rozprzestrzeniały dezinformację z wydajnością, o jakiej organy propagandowe z czasów zimnej wojny mogły tylko marzyć. Dolina Krzemowa nieświadomie oddała Rosji idealny kanał do prowadzenia wojny cyfrowej.
Mutacja: Wokizm i kulturowa dywersja
Rosyjska dywersja nie ograniczyła się do polityki rasowej. Problemy kulturowe, które dominują dziś na Zachodzie — agresywny „wokizm”, supremacjonistyczne odchylenia w niektórych frakcjach BLM, radykalizacja aktywizmu LGBT w kierunku ekstremizmu politycznego, przemoc anarchistów z Antify, ideologiczne zatrucie skrajnej lewicy — wszystkie wpisują się w ten sam sowiecki schemat.
Wszystkie te ruchy przedstawiają się jako walka o sprawiedliwość, ale ich wspólnym skutkiem jest: erozja spójności Zachodu, delegitymizacja tradycyjnych wartości oraz paraliż instytucji demokratycznych. Od ideologii gender forsowanej w szkołach, po tłumy burzące pomniki — wszędzie widać ślady wieloletniej wojny psychologicznej. To, co zaczęło się od sponsorowania palestyńskich organizacji przez KGB, przekształciło się w kalejdoskop tożsamościowych ruchów, które pełnią tę samą, destabilizującą funkcję.
Islamizm: Bractwo Muzułmańskie, Iran i Katar
Ta ofensywa ideologiczna nie została pozostawiona wyłącznie Rosji. Bractwo Muzułmańskie, reżim irański oraz Katar chętnie przejęły pałeczkę po sowieckiej subwersji. Dla Bractwa sowiecki podręcznik infiltracji instytucji, wykorzystywania resentymentów i rekrutowania młodych okazał się idealnym wzorem do ekspansji ideologii islamistycznej w społeczeństwach zachodnich. Iran, ośmielony po 1979 roku, wprowadzał ten sam jad antyamerykański i antyizraelski zarówno do konfliktów Bliskiego Wschodu, jak i do zachodniej debaty publicznej, podczas gdy Katar wykorzystywał swoje ogromne zasoby finansowe do wspierania sieci propagandowych (np. Al-Dżazira) i finansowania ekstremistycznych ruchów.
Wszyscy trzej gracze znaleźli wspólny język, czyniąc z Izraela wiecznego „kozła ofiarnego” — wygodny katalizator gniewu, nienawiści i mobilizacji. Przekształcając każdy konflikt regionalny czy globalny w akt oskarżenia przeciw państwu żydowskiemu, przedłużali sowiecką narrację, dodając do niej religijny fanatyzm. W praktyce to nieświęte przymierze sowieckiej spuścizny i islamistycznej oportunistyczności spotęgowało wewnętrzne podziały Zachodu, wzmocniło politykę tożsamościową i podkopało zaufanie do demokracji.
Czynnik Obama–Biden
Na tym tle należy też rozważyć polityczny awans Baracka Obamy i kontrowersyjną legitymizację prezydentury Joe Bidena. Lata Obamy to czas instytucjonalizacji polityki tożsamości, normalizacji radykalnych agend kulturowych i cichego wspierania ruchów takich jak BLM i Antifa. Zwycięstwo Bidena — przez wielu postrzegane jako splamione nieprawidłowościami i korupcją — a także katastrofalne rządy, w tym kapitulacja przed talibami, inwazja Rosji na Ukrainę, otwarte granice i niekontrolowana migracja, inflacja, balony szpiegowskie z Chin, zgony z powodu fentanylu, zakupy ziemi w pobliżu baz wojskowych przez obce podmioty oraz porzucenie inicjatywy śledczej wobec Chin — wszystko to jeszcze bardziej podważyło zaufanie do amerykańskiej demokracji.
Czy z powodu celowych działań, czy zwykłej niekompetencji, obaj przywódcy przyspieszyli procesy podziałów, kultury ofiary i osłabienia autorytetu USA za granicą. Dla przeciwników Ameryki to dowód, że strategia Sowietów odniosła sukces: Zachód, wydrążony od środka, sam się unicestwia — bez potrzeby oddania choćby jednego strzału.
Obecne zagrożenie
W ostatnich miesiącach rosyjscy urzędnicy jeszcze silniej podkreślają rzekome systemowe porażki Ameryki: „dyskryminację rasową, etniczną i religijną, brutalność policji, stronniczość sądownictwa, przepełnione więzienia i niekontrolowany dostęp do broni palnej” — jak twierdzi rosyjskie MSZ. Ironią jest, że Rosja — jeden z najbardziej autorytarnych reżimów świata — poucza Amerykę w kwestiach praw człowieka. Jednak ta propaganda działa na ludzi, którzy nie wiedzą, że są manipulowani — zarówno w kraju, jak i za granicą.
To samo ideologiczne ziarno, zasiane przez KGB za pośrednictwem palestyńskich pełnomocników, dziś wydało owoce w postaci toksycznej mieszanki aktywizmu antyizraelskiego, antyamerykańskiej niechęci i zachodniej samonienawiści kulturowej. Hasło „From the river to the sea”, skandowane na amerykańskich kampusach, to nie tylko studencki slogan — to echo sowieckiej agitacji rozbrzmiewające przez pokolenia.
Zabójstwo Charliego Kirka: złowieszcza ilustracja
Zabójstwo Charliego Kirka może być najciemniejszą, najbardziej wyrazistą ilustracją procesu opisanego powyżej. Kirk, młody lider konserwatystów, aktywny w wojnie kulturowej, przemawiający publicznie, otwarty na debatę — został zastrzelony na oczach tysięcy.
Jego śmierć to nie tylko tragiczny akt przemocy. To sygnał, że ideologiczne i polityczne podziały, niegdyś sztucznie podsycane przez takich przeciwników jak ZSRR, palestyńskich pełnomocników, radykalną lewicę, islamistów z Bractwa Muzułmańskiego, Iranu i Kataru, a także postępujący rozkład zachodnich norm — osiągnęły punkt, w którym każda forma sprzeciwu grozi śmiercią.
Zabójstwo Kirka można odczytywać nie jako jednostkowy incydent, ale jako zgniły owoc strategii uprawianej przez dekady — strategii, która wykorzystywała strach, nienawiść, osłabienie instytucji i kulturową dekadencję jako narzędzia geopolitycznej wojny. Jeśli Zachód nie zajmie się tym zagrożeniem teraz — zarówno działaniami sił zewnętrznych, jak i rozkładem wewnętrznym — kolejną ofiarą mogą być wolność słowa i sama demokracja.
Link do oryginału: https://www.gatestoneinstitute.org/21908/kgb-russia-soviets-palestinians
Gatestone Institute 18 września 2025
Pierre Rehov — francuski prawnik, reporter, powieściopisarz i reżyser filmów dokumentalnych. Autor sześciu powieści, w tym „Za czerwoną linią”, „Trzeci testament” i „Czerwony Eden”. Jego najnowszy esej o konsekwencjach masakry z 7 października — „7 octobre - La riposte” — stał się bestsellerem we Francji. Jako filmowiec wyprodukował i wyreżyserował 17 dokumentów, zrealizowanych często z dużym ryzykiem w strefach wojennych Bliskiego Wschodu, skupiających się na tematyce terroryzmu, stronniczości mediów oraz prześladowaniach chrześcijan. Jego najnowszy film dokumentalny „Pogrom(y)” ukazuje kontekst antyżydowskiej nienawiści w kulturze muzułmańskiej jako główną siłę napędową masakry z 7 października.