Wiadomości z innego kraju, ze świata, czasem nawet z Polski
Struktura klasowa w społecznej świadomości Stanisława Ossowskiego była źródłem niekończących się rozmów. Oboje uwielbialiśmy Ossowskich — zarówno Stanisława, jak i Marię. Małgorzata płakała, że z jego wykładów nie dawało się robić notatek. Co innego Maria Ossowska — nie biegała jak wariatka, nie wybuchała śmiechem, nie było anegdotek, wierszy i pytań bez odpowiedzi. Ossowski był aktorem — jego wykład był zawsze spektaklem. A to z zapałem opowiadał, jak wszedł do wigwamu indiańskiego wodza, a tam Encyclopædia Britannica stoi sobie na półce równiutko i gapi się na niego. Więc jak to jest — czy to tylko przebierańcy, zarabiający na życie cyrkową zabawą dla turystów? Wódz jakiegoś plemienia Indian wyjaśniał mu z powagą skomplikowane problemy godzenia tożsamości powiązanej z przodkami ze światem białego człowieka.
Badania nad źródłami informacji o własnym kraju i o świecie pokazywały, że różne źródła dawały odmienny obraz świata. Ossowska nigdy nie kwestionowała socjologii jako takiej. Domagała się rzetelności, uczciwości intelektualnej i poważnego traktowania metodologii. Ossowski uważał, że socjologia właściwie nie jest nauką — jest wiedzą opartą na interpretacji zawsze niepełnych danych. Obraz świata to nie jest tylko analiza docierających danych. Docierające dane przesiewamy, żeby były zgodne z naszym obrazem świata.
To wszystko było tak dawno, a przez resztę życia każdego dnia pytaliśmy najpierw, co się wczoraj stało. Po śmierci Małgorzaty straciłem zapał do ciągłego sprawdzania, co się wydarzyło wczoraj. Poranny przegląd wiadomości nie zajmuje już wielu godzin. W szalonym biegu przelatuję tytuły. Tak, oczywiście powinienem wiedzieć, czy Wezuwiusz nie strzelił lawą wulkaniczną, która ponownie zniszczyła Pompeję, czy Pakistan nie zrzucił bomby atomowej na Delhi, czy Putin żyje — bo mógł go zastrzelić żołnierz ze strzegących go ochroniarzy. Rzucam zatem okiem i widzę tylko to, co — jak mi się zdaje — powinienem widzieć.
AFP donosi:
Tymczasowy prezydent Syrii, Ahmed al-Sharaa, ponowił swoje zobowiązanie do ochrony mniejszości po tym, jak starcia na tle religijnym doprowadziły do śmierci ponad 700 osób w prowincji As-Suwajda, zamieszkanej głównie przez Druzów.
— Państwo syryjskie zobowiązuje się do ochrony wszystkich mniejszości i wspólnot w kraju… Potępiamy wszystkie zbrodnie popełnione w As-Suwajdzie — powiedział Sharaa w przemówieniu telewizyjnym, wygłoszonym krótko po tym, jak jego biuro ogłosiło „natychmiastowe zawieszenie broni” w południowej prowincji.
Times of Israel(to taka angielskojęzyczna izraelska gazeta — nie przepadam za nią, ale nawyk każe mi zaczynać oglądanie świata od ToI) pisze:
Stany Zjednoczone ogłosiły w piątek, że Izrael i Syria zgodziły się na zawieszenie broni po kilku dniach krwawych starć w zamieszkanym głównie przez Druzów regionie Swejda, które pochłonęły życie ponad 300 osób.
W środę Izrael przeprowadził naloty na Damaszek, a także uderzył w siły rządowe na południu kraju, domagając się ich wycofania i oświadczając, że jego celem jest ochrona syryjskich Druzów — niewielkiej, ale wpływowej mniejszości, której wyznawcy mieszkają również w Libanie i Izraelu.
Ambasador USA w Turcji, Tom Barrack, pełniący także funkcję specjalnego wysłannika ds. Syrii, napisał na platformie X, że premier Izraela Benjamin Netanjahu oraz prezydent Syrii Ahmed al-Sharaa, przy wsparciu amerykańskiego sekretarza stanu Marco Rubio, zgodzili się na zawieszenie broni „zaakceptowane” przez Turcję, Jordanię oraz innych, nieujawnionych sąsiadów.
Ciekawe, kto kogo przechytrzy w tej grze w chujki zwanej dyplomacją. Podejrzewam, że najbardziej cwany jest w tym towarzystwie Ahmed al-Sharaa.
Wzywamy Druzów, Beduinów i sunnitów do złożenia broni i wspólnego budowania nowej, zjednoczonej tożsamości syryjskiej — oświadczył Barrack, nie podając jednak żadnych dalszych szczegółów dotyczących rozejmu.
Izrael nie wydał natychmiastowego komentarza.
Jak czytamy dalej:
Biuro prezydenta Syrii Ahmeda al-Sharaa potwierdziło „natychmiastowe zawieszenie broni” w prowincji Swejda w sobotę, gdy siły ministerstwa spraw wewnętrznych zostały rozmieszczone w regionie zamieszkanym głównie przez Druzów.
Prezydentura wezwała „wszystkie strony do pełnego poszanowania” rozejmu.
Oświadczenie pojawiło się w momencie, gdy na nowo wybuchły starcia między grupami druzyjskimi a klanami beduińskimi, które doprowadziły do śmierci setek osób i przesiedlenia dziesiątek tysięcy ludzi, pogłębiając trwający kryzys humanitarny.
Czuję się poinformowany we wszystkim. Wiem kto, gdzie i kiedy — nie wiem tylko kto i co zamierza. Tak czy inaczej, czuję się poinformowany i mogę przejść do dalszego przeglądu wiadomości.
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Izraelu, Mike Huckabee, zagroził, że publicznie ogłosi, iż Izrael nie jest już krajem przyjaznym grupom chrześcijańskim, w związku z — jak to ujął — odmową Jerozolimy w kwestii zatwierdzania wiz turystycznych dla misji ewangelikalnych.
Musiałem coś przegapić. Co jest grane? Izrael — kraj będący w stanie wojny — ogranicza turystykę amerykańskich chrześcijan. Skandal ewidentny. Ciekaw jestem, o co chodzi — tekst długi, nie mam czasu czytać. Podejrzewam, że czyste spekulacje.
Ciekawe, co Ilan o tym sądzi (Ilan to syn kuzynki Małgorzaty — wspaniały człowiek. Był u nas dwa razy: najpierw wiele lat temu z dwoma małymi synkami, kiedy wracał do Izraela z kontraktu z uniwersytetem w Norwegii, gdzie przez rok wykładał matematykę, drugi raz z młodszym synem, który wcześniej był u nas, gdy miał dziewięć lat, a teraz właśnie ukończył służbę wojskową. Był w Gazie jako sanitariusz. Planuje podróże przez rok, a potem studia). Jak nie umrę, to wieczorem napiszę do Ilana.
Na żółtej karteczce piszę dwa słowa: Ilan, ewangelicy. Odkładam na czarną podstawkę ekranu komputera.
W pustym mieszkaniu mówię głośno fragment wiersza Majakowskiego Obłok w spodniach:
„Pamiętaj — zginęła Pompeja, gdy rozdrażniono gniew Wezuwiusza.”
Nie wiem dlaczego. Nie ma to żadnego znaczenia.
Patrzę bez zainteresowania na kilka tytułów. Kawałek dalej w mózgu — jakieś rozbłyski. Moje synapsy szaleją:
Sędzia federalny wstrzymuje egzekwowanie sankcji Trumpa wobec MTK za ściganie Izraela.
Sędzia uznała, że rozporządzenie Trumpa wobec prokuratora Karima Khana i 900 pracowników MTK było zbyt szerokie i naruszało konstytucyjną wolność słowa.
Robię notatkę na różowej karteczce: Śledzić uważnie dalszy rozwój.