Od wtorku do wtorku minął tydzień


Andrzej Koraszewski 2025-06-24


Nieznośna lekkość dalszego bytu. Informuję szanownych czytelników o chwilowej (lub trwałej) impotencji twórczej. Podobnie jak z pszczołami (tymi od Kubusia Puchatka), z impotencją nigdy nic nie wiadomo. Mój mózg chodzi na zwolnionych obrotach, a nie chciałbym zabierać ludziom czasu ględzeniem.


Zbyt dużo palę. Siedzę na schodkach werandy, gdzie siedzieliśmy 40 minut przed śmiercią Małgorzaty, a ona silnym i ożywionym głosem referowała ostatnie wiadomości. Zawsze lubiliśmy siedzieć na tych schodkach, czasem dziwiliśmy się, że tak pięknie urządziliśmy sobie to nasze ostatnie gniazdko. Tak wyszło — dziewięćdziesiąt procent zasługi to wiele przypadków, dziesięć procent to wysiłki, żeby przypadkowym zdarzeniom nadać jakiś sens.


Dzieje się strasznie dużo, więc jest dużo pytań. Co mnie teraz na tych schodkach frapuje?


Czy w Iranie wzrasta bunt społeczeństwa przeciw tyranii mułłów? Czy obawa przed buntem zmieni się w morderczy terror wobec własnych obywateli? Czy w szeregach sługusów reżimu zaczynają pojawiać się pęknięcia? Jakie są nastroje w irańskiej armii?


Co właściwie widać i gdzie szukać wskazówek? Analiza mediów społecznościowych (znacznie ułatwiona dzięki AI) pokazuje trochę, ale tylko ułamek. Sieć jest blokowana, chociaż blokada ma luki. Ludzie się boją, izolowane środowiska wyolbrzymiają powszechność własnych postaw. Poziom agresji wśród zwolenników reżimu wzrósł niesamowicie po uderzeniu Amerykanów. Wszystko, co możemy powiedzieć, to że właściwie nie wiemy nic.


Człowiek ma skłonność do myślenia przez analogię. W systemie komunistycznym osłabienie władzy kusiło jednych partyjnych do ucieczki z tonącego okrętu, innych do wzmacniania partyjnego betonu, środek szukał możliwości zreformowania tego, co było niereformowalne. Sytuacja jest nieporównywalna — polski komunizm lat 80. to była miękka dyktatura. W Iranie, uciekająca przed izraelskimi bombami władza wzmacnia krwawy terror przeciwko swoim, obawiając się (być może nie bez powodu), że utrata władzy oznacza śmierć. Tam grubej kreski raczej nie będzie.


Czy jest jakimś wskaźnikiem to, co dzieje się teraz w Gazie? Jak informuje MEMRI, 19 czerwca Al-Hayat Al-Jadida, gazeta Autonomii Palestyńskiej, oskarżyła Hamas o mordowanie mieszkańców Gazy, którzy próbowali dotrzeć do amerykańskich punktów rozdawania żywności. Jak czytamy w tej gazecie, „szwadrony śmierci” z jednostki Al-Sahm Hamasu polują na mieszkańców Gazy przybywających do centrów dystrybucji, strzelają do nich i zabijają ich pod pretekstem, że współpracują z Izraelem.



Palestyńska gazeta pisze, że Hamas nie waha się atakować mieszkańców Gazy, aby zachować monopol na rozdawanie żywności, a tym samym kontrolę nad dostarczaną pomocą. Powtarza się oskarżenie, że Hamas kradnie pomoc żywnościową i sprzedaje ją na czarnym rynku. (Wydaje się, że nawet reżimowym Palestyńczykom łatwiej o tym pisać niż naszym pismakom.)


Wychodzący w Autonomii Palestyńskiej organ prasowy cytuje posty zamieszczane w mediach społecznościowych przez mieszkańców Gazy, oskarżające Hamas o zamordowanie ich bliskich, gdy próbowali dotrzeć do centrów dystrybucyjnych. Jeden z postów został zamieszczony przez Hibę Al-Mishal, która powiedziała, że jej brat Osama został zamordowany przez oddział Hamasu, gdy był w drodze do punktu rozdzielania pomocy. Internautka napisała na swoim koncie na Facebooku, że oddział z jednostki Al-Sahm Hamasu zatrzymał autobus, którym jechał jej brat i kilku innych młodych mężczyzn, wyprowadził ich na zewnątrz, zaczęli do nich strzelać, a potem nie dopuścili do nich pomocy. Napisała również, że Hamas zmusił innych cywilów do bicia wskazanych przez nich ludzi.

Czy szeregi wściekłych islamistów będą się zwierać, czy to tylko czcza gadanina?


18 czerwca 2025 r. dr Salah Abdel-Haq, pełniący obowiązki Generalnego Przewodnika Bractwa Muzułmańskiego, opublikował na X oświadczenie o poparciu dla Iranu, kierując je do Najwyższego Przywódcy Iranu, Alego Chameneiego. Oświadczenie zaczyna się od podkreślenia „całkowitego poparcia tej organizacji dla Republiki Islamskiej w obliczu brutalnej izraelskiej agresji” i złożenia kondolencji z powodu „zamordowania” irańskich przywódców, duchownych i obywateli. (Styl jakby mu to Guterres pisał, ale firma poważniejsza. Bractwo Muzułmańskie jest potęgą w wielu krajach sunnickich.)


18 czerwca wspierana przez Iran iracka milicja szyitów Zulfiqar Forces też złożyła kondolencje Iranowi z powodu „męczeństwa” przywódców, uczonych i obywateli, dodając, że naród irański jest niezwyciężony i odniesie zwycięstwo „na polu dżihadu” (zabijając niewiernych) i w każdym państwie muzułmańskim. Twierdząc, że „jesteśmy w pokoju z tymi, którzy są w pokoju z Republiką Islamską i w stanie wojny z tymi, którzy z nią walczą” Oświadczenie głosi, że „tymczasowy byt” [tj. Izrael] i jego sojusznicy „wciągają się w otchłań”, ponieważ „sprawiamy, że krew naszych męczenników staje się paliwem dla nas [do kontynuowania] wojny”.


W oświadczeniu stwierdzono ponadto, że Izrael nie zdaje sobie sprawy, z kim walczy, i poleca powrót do historii „i przyjrzenie się temu, kto pokonał was w Chajbarze”. Grupa dodaje, że nie boi się ani gróźb Izraela, ani tego „przestępcy” Trumpa pod adresem Najwyższego Przywódcy Iranu Alego Chameneiego. Kończą: „Każdy z nas jest potencjalnym poszukiwaczem męczeństwa, a ani wasze bazy, ani wasi agenci w Iraku nie będą bezpieczni […] godzina odwrotu minęła i nie ma czasu na ucieczkę”.


I znów to samo pytanie — pyskują tylko, czy będą atakować?


A co w Izraelu? Pęknięcia w społeczeństwie coraz większe, czy wręcz przeciwnie? Czy grozi rozpad koalicji i nowe wybory? Ponownie wróżenie z fusów. Tam wszystko wisi na włosku.


Chyba najwięcej pytań o kolejne kroki Trumpa. Na co się zdecyduje, na ile będzie miał wolne ręce — bo Ameryka jest demokracją i prezydent nie może robić tego, co chce.


Siedzę na schodkach i wiem, że nic nie wiem. Ktoś mówił to już przede mną.