Antysemityzm bywa wyrokiem śmierci


Joshua Hoffman 2025-06-17


Przez całą historię potężne imperia popełniały ten sam fatalny błąd: wierzyły, że mogą wymazać naród żydowski. Republika Islamska jest następna na długiej liście tych, którzy nienawidzą Żydów, a którzy zniknęli.

Trzy tysiące lat temu, w dolinie na zachód od Jerozolimy, młody pasterz zmienił równanie.


Stało się to w Dolinie Elah, strategicznej linii podziału między nadmorskimi twierdzami Filistynów a górskimi miastami starożytnego Izraela — Jerozolimą, Hebronem i Betlejem. Filistyni przybyli, aby podzielić Izrael na pół. Król Saul odpowiedział, sprowadzając swoją armię z wyżyn. Ale obie strony znalazły się w impasie. Szarża oznaczała śmierć.


I wtedy Filistyni wysłali swoją najpotężniejszą broń: Goliata.


Ponad dwa metry wzrostu. Opancerzony od stóp do głów. Z mieczem jak tasak i włócznią grubą jak belka tkacza. Wychodził dwa razy dziennie przez 40 dni, by wyśmiewać Izrael i rzucać wyzwanie — komukolwiek — by stanął z nim do walki w pojedynku. Ludzie zwycięzcy będą rządzić; ludzie przegranego pójdą do niewoli.


Żaden z wojowników Izraela nie wystąpił, z wyjątkiem jednego chłopca. Nieopancerzonego. Nieustraszonego. Uzbrojonego jedynie w procę i pięć kamieni. Na imię miał Dawid.


Reszta jest historią: To nie brutalna siła pokonała Goliata, ale szybkość, precyzja i gotowość zadania pierwszego ciosu. Własny miecz olbrzyma dokończył dzieła.


Izrael znajduje się dziś ponownie w Dolinie Elah.


Iran, niczym Goliat, ryczy na całej światowej scenie — potężny reżim szczycący się rozległym terytorium, ogromną populacją i nieograniczonym bogactwem ropy naftowej. Owija się w zbroję: terrorystycznych najemników, pociski balistyczne, centryfugi wzbogacające uran i teatr dyplomatyczny. Chwali się, że zmiecie Izrael z mapy, że zdobył Jerozolimę w swoich snach, że Żydzi są rakiem, który trzeba wyciąć.


I po raz kolejny świat stoi sparaliżowany strachem, uwięziony przez własne tchórzostwo, uśpiony przez ustępstwa, woląc martwych Żydów od nieprzyjemnych nagłówków gazet.


Ale Izrael nie boi się olbrzymów.


Iran jest 75 razy większy od Izraela. Jego populacja jest 10 razy większa. Na papierze jest faworytem. Jest Goliatem.


Ale my pamiętamy, co wydarzyło się w tej dolinie. Bo byliśmy tam.


Wiemy to, o czym świat zapomina: że rozmiary Goliata były również jego słabością. Naukowcy sądzą, że cierpiał na akromegalię, chorobę, która powoduje, że wyrastają olbrzymy, ale także mogą mieć kiepski wzrok. Potrzebował opiekuna, który by go poprowadził. Krzyczał „Chodź do mnie!” nie jako drwiące wyzwanie, ale dlatego, że nie widział przeciwnika. Był potężny, ale niezdarny. Groźny, ale podatny na zranienie. Jego siła go oślepiła.


Iran jest taki sam. To, co wygląda na siłę (jego najemni terroryści, jego retoryka, jego zapasy uranu) jest również jego obciążeniem. Przesadza. Niedocenia. Zakłada, że Żydzi będą czekać. Ale my nie czekaliśmy.


Przez całą historię potężne imperia popełniały ten sam fatalny błąd: wierzyły, że mogą wymazać naród żydowski. Faraon próbował. Babilon próbował. Grecy i Rzymianie próbowali. Tak samo jak krzyżowcy, carowie, naziści, a teraz — po raz kolejny — islamiści z Hamasu, Hezbollahu, Huti i ajatollahowie z Iranu.


Wszyscy odeszli. My nadal tu jesteśmy.


To nie przypadek. To wzór. To proroctwo. To przetrwanie siłą, wiarą i pamięcią.


Izrael to nie tylko kraj; to zbiorowa odpowiedź na 3000 lat antysemickiego urojenia. Słyszeliśmy już te groźby. I kiedy samozwańczy wrogowie przysięgają, że nas zniszczą, wierzymy im. Kiedy budują tunele, aby mordować nasze dzieci lub wzbogacać uran, aby zamienić nasze miasta w pył, nie czekamy. Działamy.


Jak naucza Tora: „Kiedy ktoś przychodzi cię zabić, powstań i zabij go pierwszy”. To nie jest zemsta. To sztuka przetrwania. To rzeczywistość.


To jest dokładnie to, co Izrael zrobił, zdecydowanie i bez skrupułów, przeciwko Hamasowi, Hezbollahowi, Huti, a teraz Iranowi. Nasz moralny kompas nie jest stępiony przez wybiórcze oburzenie świata. Bronimy naszego społeczeństwa nie zważając na to, że świat czuje się z tym niekomfortowo.


Kiedy więc w piątek minister spraw zagranicznych Iranu Abbas Araghchi wysłał list do Organizacji Narodów Zjednoczonych, domagając się potępienia Izraela za atak na irańskie obiekty wojskowe i nuklearne – nazywając ten akt „wypowiedzeniem wojny” – ironia nie mogłaby być bardziej obraźliwa.


Bez żartów, to nie jest wypowiedzenie wojny. To wojna, którą wasz reżim wypowiedział w 1979 roku.


Nie zapominajmy: przed rewolucją islamską Iran i Izrael miały pokój. Nie tylko tolerancję, ale rzeczywiste stosunki dyplomatyczne, strategiczne partnerstwo i wymianę kulturalną. Izraelscy i irańscy specjaliści rolnictwa współpracowali ze sobą. Izraelscy inżynierowie współpracowali z rządem szacha przy projektach wodnych i infrastrukturalnych. Irańscy Żydzi byli bezpieczni, dumni i prosperowali.


A potem przyszła „rewolucja”. A wraz z nią nowa doktryna: Śmierć Izraelowi. Żydzi stali się kozłami ofiarnymi. Partnerzy stali się wrogami. Napadano na synagogi. Żydów wieszano na publicznych placach. Iran zamienił swoje starożytne perskie dziedzictwo na apokaliptyczną ideologię islamistyczną. Nigdy nie oglądał się wstecz, ale my nigdy nie zapomnieliśmy.


Czego Iran się spodziewał? Że będziemy siedzieć cicho, podczas gdy oni uzbrajają Hezbollah i Hamas po zęby, ostrzeliwują rakietami izraelskie miasta, mordują i porywają naszych ludzi? Że będziemy prowadzić rozmowy pokojowe z ludźmi, którzy rutynowo wzywają do naszej zagłady? Że będziemy ignorować ich centryfugi kręcące się pod ziemią, podczas gdy oni siedzą na globalnych szczytach i recytują poezję?


To jest wojna, którą reżim irański prowadzi od tamtej pory, poprzez terror, rakiety, zakładników, milicje, ich wypaczoną ideologię męczeństwa i ludobójstwa. To wojna zapisana w ich konstytucji, głoszona z ich meczetów, wypisana na ich pociskach: „Śmierć Izraelowi”.


Nie zrozumieli, kogo obrali za cel. Izrael nie jest samobójcą. A dyplomacja nie jest przygotowana do radzenia sobie z reżimami, które używają dyplomację jako tarczę do ukrywania swoich zamiarów rozwijania zbójeckiej broni jądrowej.


Ponad 3000 lat temu Mojżesz spojrzał na udręczony, błąkający się lud i skierował do nas wezwanie, którego echo brzmi do dziś: „Bądźcie silni i odważni”.


Dzisiaj nasi ludzie noszą ten nakaz jak zbroję. Nie pragną wojny, ale nie uciekną od niej. IDF to nie tylko armia; to deklaracja, że powtarzające się groźby wobec narodu żydowskiego nie pozostają bez odpowiedzi.


Kabała ostrzega nas przed brakiem równowagi. Zbyt dużo chesed (miłującej dobroci) tworzy słabość, co umożliwia rozkwit zła. Ci, którzy działają tylko z miłością i bez ograniczeń, stają się popychadłami dla tych, którzy działają tylko z nienawiścią i bez sumienia. Dlatego kabaliści kładli nacisk na gevurah: siłę, granice i dyscyplinę. Bez tego chesed zmienia się w naiwność, a dobroć staje się wspólnictwem.


Naród żydowski dał światu sumienie. Ale sumienie bez odwagi to luksus, na który nie możemy sobie już pozwolić. Nadszedł czas na gevurah.


Nasuwa się pytanie: co zdaniem świata oznacza „zatrzymanie irańskiego programu nuklearnego”? Uroczyste obiadki? Debaty w ONZ? Ostry tweet z Brukseli? Iran używa języka dyplomacji w ten sam sposób, w jaki używa swoich najemników: cynicznie, jako manipulację z ludobójczymi intencjami tuż pod powierzchnią. Ajatollahowie nie boją się słów. Boją się rezultatów.


Izrael jest dziesięciokrotnie mniejszy od Iranu pod względem populacji. Jest 75 razy mniejszy pod względem powierzchni. Ale Iran, z wszystkimi swoimi przechwałkami, zapomina o jednym: Dawid nie tylko przetrwał Goliata. On go zlikwidował. To jest prawdziwa historia. To jest żydowska historia.


A gdyby poświęcili choć chwilę na przeczytanie Biblii, którą twierdzą, że znają lepiej od nas, zobaczyliby, jak kończy się ta historia — dla Hamana, Amaleka, Antiocha, Tytusa, Hitlera. Wrogowie Żydów znikają. Żydzi pozostają.


Nie musicie nas kochać. Ale jeśli historia jest jakimkolwiek przewodnikiem, powinniście się nas bać. Nie dlatego, że szukamy wojny, ale dlatego, że was przetrwamy.


Link do oryginału: https://www.futureofjewish.com/p/antisemitism-has-always-been-a-death

Future of Jewish, 15 czerwca 2025

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Joshua Hoffman
, przedsiębiorca, autor książki“Journeys of the Jewish Spirit”.