Jak Bibi uparcie brnął do zwycięstwa
Kiedy pracujesz wystarczająco długo w dziedzinie strategii, w końcu dochodzisz do przygnębiającego wniosku, że zwycięstwo w każdej wielkiej wojnie nie jest osiągane dzięki jakiejś genialnej strategii, wyczynom dowódcy, ani nawet wyższej technologii. Częściej jest osiągane dzięki upartej wytrwałości.
Wytrwałość jest najważniejszą cnotą przywódców narodowych w czasie wojny, która pozwala im brnąć dalej bez pewności zwycięstwa, odpierając ogromną presję polityczną, by się poddać. Winston Churchill wykazał się tą cechą w 1940 r. W czerwcu czterdziestego roku Niemcy wydawały się niepowstrzymane. Paryż i cała Europa Zachodnia upadły. Luftwaffe rozprawiała się z brytyjskimi pilotami, których miażdżąco przewyższała liczebnie, a w belgijskich portach montowano niemieckie barki desantowe. Nawet wtedy, gdy Wielka Brytania rozpaczliwie potrzebowała wsparcia ze strony USA, amerykańska debata narodowa w sprawie interwencji, wywołana wybuchem wojny we wrześniu 1939 r., nadal zdecydowanie przechylała się na korzyść izolacjonistów.
Rozważenie porozumienia z Niemcami wydawało się niezwykle rozsądnym i ostrożnym sposobem działania ze względu na hojną ofertę Herr Hitlera pozostawienia Wielkiej Brytanii i jej ogromnego imperium w spokoju. Kiedy brytyjscy parlamentarzyści naciskali na Churchilla, aby przedstawił swój plan, wyznał swoim bliskim, że nie ma żadnego planu. Był zdecydowany po prostu brnąć dalej.
Potem sytuacja stała się jeszcze bardziej ponura dla Brytyjczyków i osobiście dla Churchilla. W czerwcu 1941 r. armia niemiecka wdarła się do Rosji, szybko zbliżając się do tego, co wyglądało na bliskie zwycięstwo. Chociaż szybkie podboje Wehrmachtu zapowiadały możliwość całkowitego zaradzenia głównej słabości Niemiec — brakowi ropy naftowej —w Kongresie USA nadal dominowali izolacjoniści. Tymczasem w Londynie, huczało od plotek o nadmiernym piciu Churchilla, jego osobistym uzależnieniu od prezentów od żydowskich przyjaciół, aby zapłacić za jego ekstrawaganckie gusta i, przede wszystkim, jego całkowitym braku strategii — nie udało mu się zaproponować żadnej drogi, która mogłaby potencjalnie prowadzić do zwycięstwa.
Wszystko wyglądało ponuro. W Afryce Północnej genialny niemiecki taktyk Erwin Rommel z łatwością przechytrzył siły brytyjskie. Jeszcze gorsze były pierwsze doniesienia o zdumiewającym postępie technologicznym Niemiec: pierwszy na świecie myśliwiec odrzutowy, który mógł z łatwością prześcignąć każdy brytyjski i amerykański myśliwiec; pierwszy na świecie pocisk powietrze-ziemia (Fritz X), który we wrześniu 1943 r. zatopił włoski pancernik Roma (aby zapobiec jego poddaniu się Aliantom); i czołg Tiger, który mógł zniszczyć brytyjskie wojska pancerne.
Mimo to izolacjoniści w Kongresie odmówili sfinansowania nawet prozaicznego projektu myśliwca z silnikiem tłokowym – P-51 Mustang, najlepszego myśliwca alianckiego tej wojny – który został opracowany za szybko kurczące się fundusze brytyjskie.
Odpowiedź Churchilla? Po prostu brnąć dalej.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu od dawna głosi podziw dla Churchilla; portret brytyjskiego przywódcy wisi w jego biurze. Podziela gust Churchilla w kwestii koniaku i cygar i od lat ma kłopoty z powodu wyjątkowo surowych praw politycznych Izraela dotyczących prezentów, ponieważ przyjął koniak w prezencie od dżentelmena, który ani o nic nie prosił, ani nie otrzymał żadnych rządowych przysług.
Netanjahu zyskał porównanie ze swoim podziwianym wzorem osobowym dzięki sposobowi, w jaki radził sobie z Waszyngtonem podczas trwającej wojny. Podczas gdy problemem Churchilla był izolacjonistyczny Kongres, który powstrzymywał ogólnie sympatyzującego prezydenta, Netanjahu cieszył się dużym poparciem na Kapitolu, ale stanął w obliczu amerykańskiej administracji zdeterminowanej, by ograniczyć możliwości manewru Izraela, a jego samego odsunąć od władzy.
Podczas gdy w październiku 2023 r. Izrael toczył wielką wojnę na wielu frontach, kluczowi urzędnicy amerykańscy podsycali w Izraelu wewnętrzne oburzenie przeciwko Netanjahu i starali się ograniczyć go i wręcz obalić jego rząd.
Nie wszystko to było działaniem samego prezydenta, ale administracja Joe Bidena była wypełniona pozostałościami po Baracku Obamie, całą armią patologicznych izraelożerców, od Samanthy Power do Roberta Malleya — syna żydowskich stalinowców z Egiptu mieszkających w Paryżu, których poznałem w młodości, gdy pracowali dla algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego, który nie tylko był fanatycznie antyizraelski, ale także jawnie antyżydowski, podobnie jak dzisiejsi Huti w Jemenie. Ponieważ CIA była w większości bardzo wroga wobec Izraela (już od momentu jej powstania w 1947 r., co w pełni ujawniają odtajnione dokumenty), tylko Pentagon dawał schronienie niektórym przyjaciołom Izraela — chociaż to nie powstrzymało administracji przed wykorzystaniem wszelkich możliwych sztuczek, by w środku wojny opóźnić dostawy broni do Izraela.
Netanjahu stanął w obliczu skoordynowanej kampanii, kierowanej z Waszyngtonu, w której zebrały się izraelskie organizacje pozarządowe i polityczni przeciwnicy Netanjahu. Prawie od samego początku Netanjahu musiał przezwyciężać apele i protesty dobrze wykształconych — a czasami nawet mających dobre intencje — Izraelczyków i amerykańskich Żydów, a także wszystkich tych, którzy zawsze podnoszą głos przeciwko Izraelowi w stolicach europejskich oraz niemal we wszystkich rządach na świecie, którzy nieustannie domagają się zawieszenia broni, nie jako przerwy, ale jako zakończenia izraelskiej obrony.
Co gorsza, kilku dawno i świeżo emerytowanych generałów izraelskich poparło akcję zawieszenia broni. Niektórzy zrobili to z autorytetem prawdziwych bohaterów, jak Jair Golan, szef partii niezbyt subtelnie nazwanej Demokratyczną (połączenie lewicowych Partii Pracy i Meretz) i były zastępca szefa sztabu Sił Obronnych Izraela. Golan wskoczył do swojego małego samochodu 7 października, aby skutecznie ratować ludzi za pomocą swojego pistoletu, podobnie jak to zrobił były szef Dyrekcji Operacyjnej Sił Obronnych Izraela, Israel Ziv, obecnie, po zakończeniu wybitnej służby w wojsku, świetnie prosperujący wykonawca usług bezpieczeństwa za granicą, który stał się guru dla całej kliki emerytowanych generałów, w tym kilku, którzy służyli w rządzie Netanjahu, dopóki go nie opuścili, aby mu się przeciwstawić. Potem, nieuchronnie, pojawili się tandetni karierowicze, którzy w jakiś sposób zostali generałami, nie robiąc nic poza gadaniem, jak Amos Gilead, który jest dobrze znany i bardzo faworyzowany w amerykańskiej polityce ze względu na swoją wrogość wobec Netanjahu.
Wszyscy ci generałowie domagali się tego samego, choć w różnym czasie: zakończenia wojny bez możliwości odzyskania izraelskich zakładników i bez możliwości zmuszenia Hamasu do zaakceptowania nadzorowanego rozbrojenia, co pozwoliłoby śmiertelnemu wrogowi na wykorzystanie zawieszenia broni do odbudowy swoich sił.
Co więcej, ci generałowie nie zaproponowali żadnego rozwiązania dylematu Hezbollahu na północy. Dzień po ataku z 7 października Hezbollah rozpoczął ostrzał rakietowy Izraela. Gdyby Izrael nie zaatakował, siły Hezbollahu, wówczas z pewnością najpotężniejsza armia niepaństwowa na świecie, byłyby w stanie spalić każde żydowskie miasto i wioskę na północ od Hajfy niezliczonymi rakietami (liczba 110 tysięcy, która była szeroko rozpowszechniona, okazała się po prostu wymyślona), jednocześnie atakując elektrownie, lotnisko Ben Guriona, obiekty portowe, każdą fabrykę chemiczną i rafinerię oraz każdą bazę lotniczą tysiącami pocisków kierowanych. Gdyby Izrael zareagował z całą mocą, te masowe ostrzały rozpoczęłyby się natychmiast.
Gdy Netanjahu rozważał ten dylemat, musiał poradzić sobie nie tylko ze swoim establishmentem bezpieczeństwa, ale także z nieustającą presją ze strony Waszyngtonu. Zaledwie kilka dni po 7 października administracja Bidena interweniowała i jasno wyraziła sprzeciw wobec izraelskiego ataku wyprzedzającego na Hezbollah — stanowisko, które utrzymała przez następny rok. W rzeczywistości, gdy Izrael w końcu zlikwidował Hassana Nasrallaha w ataku na jego bunkier 27 września 2024 r., reakcją Bidena było wściekłe: „Bibi, co do cholery?”
Administracja Bidena wykazała się podobną, bierną postawą wobec pełnomocnika Iranu w Jemenie, pozwalając Teheranowi wywierać coraz większą presję na Izrael. Huti dołączyli do walki ze swoimi spódnicami, sandałami i irańskimi pociskami przeciwokrętowymi i dronami, które nie tylko pozbawiły Izrael dostępu do drugiego portu morskiego na Morzu Czerwonym, ale także atakowały statki handlowe innych krajów, blokując żeglugę w tym rejonie i zmuszając firmy żeglugowe do znalezienia dłuższych i droższych tras, zwiększając tym samym presję USA i społeczności międzynarodowej na Izrael, aby zakończył wojnę. Waszyngton pozwolił Iranowi zatrzymać ruch morski na Morzu Czerwonym i Kanale Sueskim bez żadnych represji wobec Teheranu i jego ruchu morskiego, podczas gdy chaos na Zachodzie spotęgował spektakl bardzo kosztownych europejskich marynarek wojennych, które nic nie robiły, nawet gdy ich porty śródziemnomorskie zamarły z powodu zablokowania całej żeglugi z Azji.
Ta haniebna bierność wzmocniła izraelskie przekonanie, że Francja, Włochy i Hiszpania, niezdolne i niechętne do obrony nawet własnych bezpośrednich interesów materialnych, ulegną muzułmańskiej presji demograficznej i politycznej również w innych kwestiach. Tylko Brytyjczycy dołączyli do Stanów Zjednoczonych w ograniczonym uderzeniu na Huti, choć głównie symbolicznie i w żaden sposób nie zbliżyli się do mocnej i ukierunkowanej kampanii wymaganej do zniszczenia potencjału Huti.
W obliczu amerykańskiej bierności wobec wielotorowej kampanii Iranu i wsparcia Waszyngtonu dla krajowej opozycji Netanjahu, wezwania do zawieszenia broni w Strefie Gazy nasiliły się i stały się automatycznym stanowiskiem na scenie politycznej, od izraelskiej lewicy i umiarkowanego centrum, po większość rządów europejskich, w dodatku do administracji Bidena.
Na tym tle należy zrozumieć czystą determinację Netanjahu. Przy tym niezwykłym zestawie sił, zewnętrznych i wewnętrznych, które na niego napierały, jego uparta wytrwałość była jedyną rzeczą, która się liczyła.
Wytrzymując tę nieustającą presję przez rok, Netanjahu manewrował, by osiągnąć pozycję, w której w drugiej połowie 2024 r. Izrael był w stanie odwrócić sytuację i zmienić cały obraz geopolityczny w historycznej sekwencji wydarzeń. Mossad i IDF genialnie zniszczyły Hezbollah, przeprowadzając trzyetapowe rozbicie tej grupy terrorystycznej przy pomocy eksplodujących pagerów, co wymusiło użycie radiotelefonów polowych, co z kolei wymusiło osobiste spotkanie wyższych rangą dowódców Hezbollahu, którzy zostali następnie zlikwidowani w precyzyjnym ataku, który całkowicie sparaliżował grupę, niwelując jej ogromny arsenał rakietowy. Ponieważ Nasrallah zmonopolizował dowodzenie i kontrolę Hezbollahu, jego śmierć sparaliżowała organizację.
Chociaż administracji Bidena udało się w końcu narzucić zawieszenie broni w Libanie, po tym jak podobno zagroziła sponsorowaniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa, która mogłaby doprowadzić do międzynarodowych sankcji wobec Izraela, kości były już rzucone. W wyniku zniszczenia Hezbollahu syryjski wasal Iranu, Baszar al-Assad, który od dawna był zależny od Hezbollahu i irańskich milicji, znalazł się bez obrońców. Na początku grudnia 2024 r. zakończyły się półwieczne rządy rodziny Assadów. Wraz z upadkiem ich lenna w Syrii i kontrolą IDF nad granicą Gazy z Egiptem, Irańczycy stracili możliwość odbudowy Hezbollahu i Hamasu, co dało Izraelowi najbardziej decydujące zwycięstwo od 1949 r.
Niesamowita sprawność techniczna Izraela i duch walki jego armii są, oczywiście, integralną częścią tego zwycięstwa. Ale nic z powyższego nie mogłoby się wydarzyć, gdyby Netanjahu nie oparł się nieprzyjaznej administracji amerykańskiej i towarzyszącemu jej asortymentowi autorytetów i instytucji, a także wyjącym tłumom w Izraelu i na całym świecie, które domagały się zawieszenia broni i izraelskiego premiera w kajdankach.
Netanjahu wciąż stoi przed poważnym wyzwaniem. Teraz, gdy Huti są na celowniku nowej przyjaznej i zaangażowanej administracji USA oraz jej brytyjskiego sojusznika, tylko sam Iran wciąż stoi, znajdując się teraz o krok od możliwości produkcji wystarczających ilości materiału rozszczepialnego na broń jądrową. Izrael zniszczył najlepszą obronę powietrzną Iranu w precyzyjnych uderzeniach w październiku ubiegłego roku, co umożliwia izraelskie ataki na jego obiekty nuklearne, gdy tylko przybędą nowe izraelskie tankowce powietrzne. Ale bez wsparcia dużych amerykańskich bombowców dalekiego zasięgu B-2 i B-52, atak musi polegać na trafieniach dokładnie w odpowiedni budynek we właściwej bazie. Kara za niedoskonałość jest zbyt duża, ponieważ pozwoliłaby bandyckiemu reżimowi na posiadanie urządzeń nuklearnych, nawet jeśli nie będą to gotowe głowice rakietowe. To nie jest akceptowalne ryzyko. Netanjahu nie ma innego wyjścia, jak tylko brnąć dalej.
This story originally appeared in English in Tablet Magazine, at tabletmag.com, and is reprinted with permission.
Link do oryginału: https://www.tabletmag.com/sections/israel-middle-east/articles/netanyahu-buggered-on-victory-israel
Tablet, 16 kwietnia 2025
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Edward Luttwak amerykański ekonomista, strateg i historyk wojskowości, były doradca Prezydenta USA George’a H.W. Busha i konsultant w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych, konsultant w Centrum Analiz Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.