Dokumenty znalezione w sieci gazańskich tuneli
„Jesteśmy pewni, że do końca tych dwóch lat — lub, jeśli Allah pozwoli, nawet w ich trakcie, wykorzenimy ten wypaczony twór. Razem zmienimy region i ostatecznie, zakończymy tę mroczną erę w historii naszego narodu”.
Uważny czytelnik może zauważyć, że nie chodzi tu o żaden naród palestyński, a o „naród islamski”, przy czym inne dokumenty pokazują skryte marzenie Sinwara i innych, o przyszłym kalifacie w Jerozolimie i pod władzą Hamasu, ale tymi marzeniami z irańskim sponsorami raczej nie należało się dzielić. (Te właśnie marzenia mogłyby tłumaczyć samowolny wybór daty napaści.)
W innym przechwyconym liście tej samej trójki przywódców Hamasu (również z tego samego okresu, ale skierowanym do samego ajatollaha Alego Chameneiego) czytamy:
„Ten wyimaginowany twór jest słabszy, niż ludzie myślą. Z pomocą Allaha, waszym wsparciem i poparciem naszego narodu jesteśmy w stanie wyrwać go z korzeniami i usunąć tak szybko, jak to możliwe. Ufamy Allahowi, że jesteśmy blisko wypełnienia tej boskiej obietnicy, od której nie ma ucieczki”.
W lipcu 2021 Sinwar wysłał list do Saeeda Izadiego, odpowiedzialnego za sprawy palestyńskie w tzw. Siłach Quds, zapewniając go, że Hamas jest na progu „ogromnego zwycięstwa strategicznego o poważnych regionalnych i globalnych implikacjach”.
Rok później, w liście do Haniji datowanym na 19 czerwca 2022 r. Sinwar nakreślił praktyczny scenariusz strategiczny wojny na wielu frontach. Pisał, że od chwili zawieszenia broni trwają przygotowania i Hamas gotowy jest do wielkiej strategicznej bitwy, która zmieni kształt regionu. Zapewniał, że wszystko jest w pełni przygotowane do natychmiastowego rozpoczęcia. Przedstawia w tym liście trzy scenariusze „zjednoczenia frontów i wykorzystania okazji”.
„Sztandarem kampanii musi być Al-Aksa i Al-Kuds [Jerozolima], ponieważ jest to nuklearny wyzwalacz dla całego regionu. Czas powinien pokrywać się ze świętem żydowskim, kiedy ich najazdy na Al-Aksę [tj. Wzgórze Świątynne], ataki i modlitwy talmudyczne nasilają się. Pascha, która w pewien sposób pokrywa się z Ramadanem, jest najbardziej odpowiednia, ale inne święta żydowskie mogą wywołać eksplozję”.
Pierwszy wariant zakładał, że wszyscy z wyjątkiem samego Iranu natychmiast uderzają z całą mocą, Hezbollah wykorzystuje cały swój potencjał, rusza powstanie z Judei i Samarii, uderza Irak i Huti z Jemenu. W drugim wariancie Hezbollah włącza się tylko częściowo, Hamas odgrywa główną rolę, powodując poważne szkody w Izraelu, co skłoni wielu Izraelczyków do emigracji i pozwoli na wyzwolenie wielu więźniów, a zarazem będzie pierwszym krokiem do wyzwolenia Palestyny.
W trzecim scenariuszu, Sinwar widział minimalne zaangażowanie Hezbollah, co wymagałoby tylko zgody Nasrallaha bez zaangażowania i autoryzacji ze strony Chameneiego.
Istotnie w późniejszym okresie Iran twierdził, że nie był poinformowany o dacie ataku. Czy dlatego, że obawiano się przechwycenia informacji, czy też Hamas chciał mieć całą chwałę?
Na tym polu możemy tylko spekulować.
Cofnijmy się o pięć lat przed ludobójczym atakiem z 7 października 2023 roku. W 2018 przez ponad rok odbywały się cotygodniowe tzw. „Marsze powrotu”, o których Wikipedia pisze:
„Seria protestów w Strefie Gazy przy granicy z Izraelem, trwających od 30 marca 2018 do 6 maja 2019 roku. Demonstrujący Palestyńczycy domagali się zniesienia blokady Gazy i prawa do powrotu do znajdujących się na terenie Izraela domów, które ich przodkowie zmuszeni byli opuścić w 1948 roku, wraz z powstaniem państwa Izrael.
Informacje w zachodnich mediach nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości, że świat zachodni stanął po stronie islamonazizmu. Postronny obserwator nie miał wątpliwości, że jest to rodzaj manewrów, ćwiczeń masowego przełamania granicy. Świadomie i z premedytacją narażano palestyńską ludność cywilną, w tym dzieci i kobiety. Tym pozorowanym próbom wdarcia się morderczych tłumów do Izraela, towarzyszyło palenie dziesiątków tysięcy opon, wypuszczanie podpalających latawców i balonów na Izrael, które spowodowały spłonięcie tysięcy hektarów pół i lasów, demonstranci w swojej symbolice nie ukrywali sympatii do hitlerowskiego nazizmu. (Latawce z zapalającymi pochodniami miały często wymalowaną swastykę.)
Czy testowano tylko samo przełamywanie granicy, czy również zachodnie reakcje na otwarcie ludobójcze zamiary? Nie znam dowodów, ale Hamas wielokrotnie pokazywał swoją znajomość psychologii i prowadził analizy reakcji zachodnich mediów.
Warto przypomnieć typowe polskie reakcje na „marsze powrotu” podczas ich trwania przez ponad rok.
- Wielki Marsz Palestyńczyków „informowała” „Gazeta Wyborcza” 30 marca 2018 r. dodając już w tytule, że Izrael otworzył ogień i kilkanaście osób nie żyje.
- Zginęło trzech Palestyńczyków – krzyczał Onet w kwietniu 2018 r. (Dodając później, że wszyscy trzej przedarli się przez granicę z ładunkami wybuchowymi i zostali zastrzeleni już na terenie Izraela).
- Mordowanie cywilów, czysty apartheid – grzmiał Instytut Obywatelski w maju.
- W niedzielę, która była kolejnym dniem protestów w Strefie Gazy, zginęło 3 Palestyńczyków – informował PolsatNews.
- Takie celowe atakowanie cywilów to terroryzm – głosiło radio RMF24 w programie „Fakty i Świat”.
- Gaza spowita czarnym dymem – donosił „Tygodnik Powszechny”.
- „Strefa Gazy: dzieci ofiarami konfliktu” – informowały polskie katolickie media za Vatican News
Jak pisał dziennikarz „Wyborczej” Michał Wilgocki:
Izrael otworzył ogień do "podżegaczy" biorących udział w olbrzymiej palestyńskiej demonstracji w Strefie Gazy. ONZ wzywa do przeprowadzenia śledztwa.
Dane o 15 ofiarach śmiertelnych i kilkuset rannych przekazał w piątek palestyński minister zdrowia. W sobotę rano agencja Reutera - powołując się na informacje przekazane przez służby medyczne - poinformowała o co najmniej 16 ofiarach śmiertelnych. Rannych jest ponad 750 osób.
Dziennikarz „Wyborczej” pisze, że Izrael „usprawiedliwia” obronę swojej granicy, że protestowało około 30 tysięcy ludzi, łączy te protesty z zapowiedzią przeniesienia ambasady USA do Jerozolimy.
Ani te tytuły, ani stylistyka tych doniesień nie grzeszyły oryginalnością. Ktokolwiek śledził informacje „Al Dżaziry”, wiedział co zobaczy w BBC, w „New York Timesie”, jak będzie wyglądała depesza Reutersa i co potem napiszą fachowcy z „Wyborczej”, z Onetu, czy z ”Tygodnika Powszechnego”.
Materiały zdjęciowe mówiły równie dużo jak słowa tych dziennikarzy. Oszczędzono konsumentom tych mediów obrazów przecinania drutów kolczastych na granicy, „demonstrantów” uzbrojonych w broń palną, widoku nazistowskich symboli, widoku autobusów dowożących na te „demonstracje” rodziny z dziećmi. Odbiorca miał mieć jednolity obraz biednych-bohaterskich Palestyńczyków pokojowo protestujących przeciw strasznym Żydom i litować się nad rannymi młodzieńcami na noszach.
Dziś trudno o wątpliwości, że była to ponad roczna próba generalna. Zachodni dziennikarze nie stracili swojej miłości do islamonazizmu również po ludobójczej orgii 7 października 2023 r. Przeciwnie, ta miłość znacznie się nasiliła. Czy możemy to zrozumieć?
Zupełnie przypadkiem, w amerykańskim magazynie „Commentary” trafiłem na artykuł pod tytułem The Coalition of the Sentimental and the Homicidal. Nazwisko autorki, Irina Velitskaja, nic mi nie mówiło. Autorka zaczyna swój fenomenalny esej tak:
Ze wszystkich nieprzetłumaczalnych słów w języku rosyjskim moim ulubionym jest пошлость—poszłost— reprezentujące połącznie zestawu cech, który jest wszechobecny, choć niezauważany. We współczesnym świecie zachodnim to słowo jest nieprzetłumaczalne, ponieważ nie można go oddać jednym słowem. Ale jeśli w wysiłku jego zrozumienia ktoś chciałby rozłożyć poszłost na czynniki pierwsze, znalazłby w nim, wijące się jak małe robaki, słowa „niby mądry”, „zadowolony”, „powierzchowny” i „obskurny”.
W tym słowie ukrywa się fałsz, błędne przekonania i płytkość; poczucie, że jesteś lepszy, bardziej cnotliwy i bardziej ludzki niż większość podłych, kipiących, nieczułych mas wokół ciebie.
Co oczywiście prowadzi nas do najbardziej odrażającego przykładu poszłosti we współczesnym świecie: cienkiej warstwy sztucznego humanitaryzmu i patosu, którą zachodni intelektualiści nakładają na jawnie nienawistną rzeczywistość retoryki i przemocy islamistycznej supremacji.
Okazuje się, że Irina Velitskaja jest studentką trzeciego roku na University of California. Jest znacznie starsza od swoich kolegów z roku, przyjechała do Ameryki z Moskwy w 2012 roku. Studiuje biblijny hebrajski, starożytny grecki i nowożytną historię Bliskiego Wschodu.
Velitskaja pokazuje w tym eseju sentymentalną miłość do morderców podniesioną do rangi poezji. Na plakacie na Uniwersytecie Columbia przedstawiającym ludzką sylwetkę na lotni widniał napis „TEGO DNIA LUDZIE Z GAZY WZNIEŚLI SIĘ W NIEBO JAK STADO KOLOROWYCH WAŻEK”. Ten dzień to oczywiście 7 października 2023.
Uciekinierka z putinowskiej Rosji wydaje się rozumieć lepiej niż inni naturę tej ckliwej miłości do morderców:
Żadna z tych osób nie jest głupia. Wiedzą, że ruch „wolnej Palestyny” (który ani nie dąży do wolności, ani nie może wskazać na istnienie rzeczywistej historycznej Palestyny) jest w swej istocie hiper-brutalną, finansowaną przez Iran maksymalistyczną kampanią i częścią długoterminowego projektu ustanowienia globalnego kalifatu islamskiego, w którym jedyne miejsce dla Żydów, chrześcijan i innych mniejszości byłoby pod ziemią. I muszą wiedzieć, gdzieś głęboko w duszy, że są wykorzystywani przez dżihadystów, którzy dziękują im za ich pracę w przedłużaniu wojny, której chcieli, jednocześnie śmiejąc się za ich plecami z ich absurdalnych kostiumów i banalnych pretensji.
Ale nieszczerość jest samą esencją słowa пошлость. Jest to upiększona, pokryta lukrem pseudo rzeczywistość, która romantyzuje zło i infantylizuje tych, którzy czynią zło. Bowiem w samym sercu tego sentymentalizmu, leży odmowa uczciwego angażowania się w faktyczną rzeczywistość świata, patrzenia na świat poza starannie uprawiany ogród iluzji, rozumienia przyczyny i skutku oraz gotowości angażowania się w konsekwencje swoich działań i działań innych.
Dokumenty wydobyte z sieci gazańskich tuneli nie zmienią obrazu świata, którego zniekształcanie dostarcza tak wielu nagród i to niezależnie, czy jesteś studentem, profesorem, czy dziennikarzem.