Liczby, uczucia i polityka, Część II: Umowy o odzyskaniu zakładników
Nie sposób nie zwariować, gdy się temu bliżej przyjrzeć.
W części I przedstawiłam wprowadzenie do jednego ze sposobów rozważania moralności wymiany 33 zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Gazie na 734 terrorystów, z których wielu popełniło okrutne morderstwa (ale nie wliczając więźniów nukhby z 7 października). Omówiłam też, w jaki sposób takie podejście może pomóc nam w zrozumieniu decyzji o przeprowadzeniu inwazji lądowej w próbie ratowania naszych zakładników i wyeliminowania Hamasu, zamiast dywanowego bombardowania Gazy. Tutaj ocenię tak zwaną „umowę” o odzyskanie zakładników w świetle eksperymentu myślowego z tramwajem, jaki leży u podstaw tego podejścia.
Czy potrafimy pogodzić chłodne obliczenia arytmetyczne z postawą moralną?
Krótko podsumowując, ta ilustracja z artykułu wyjaśniającego dylemat najprościej przedstawia problem, jak pokazano w Części I: przypadkowy przechodzień zauważa rozpędzony tramwaj jadący w dół stromego wzgórza; zabije pięć osób na torze, jeśli przypadkowy przechodzień nic nie zrobi, i tylko jedną osobę, jeśli przechodzień przełączy zwrotnicę, aby zmienić tor, po którym porusza się tramwaj. Co odpowiedziałbyś, gdyby zapytano cię, co powinien zrobić przypadkowy przechodzień?
Większość badanych zdecydowała się na przesunięcie zwrotnicy.
Dlaczego? Najprostsze wyjaśnienie jest prawdopodobnie najbardziej trafne; podczas gdy niektóre badania próbowały ująć to w kategoriach etycznych/psychologicznych/filozoficznych, najprawdopodobniej jest tak po prostu dlatego, że wydaje się słuszne utrzymanie przy życiu pięciu osób zamiast jednej.
Ale skomplikujmy to trochę: załóżmy, że ten po prawej jest pracownikiem przedsiębiorstwa komunikacji tramwajowej, który został ostrzeżony o niebezpieczeństwach związanych z pracą i wie, że może być narażony na ryzyko, podczas gdy ta piątka to przypadkowe osoby, które nie powinny znajdować się na torach, ale są; załóżmy jednak, że ten po prawej jest dzieckiem lub najlepszym przyjacielem przechodnia; załóżmy, że ta pojedyncza osoba jest kobietą w ciąży lub że ta piątka to kobiety w ciąży. Być może przywódca kraju (a przechodzień go nie nienawidzi) jest tym jednym lub jednym z tych pięciu. Innymi słowy, takie elementy jak wiek, płeć, relacje odgrywają rolę w podejmowaniu decyzji, czy uratować pięcioro ludzi, czy jednego.
Ale chcę wprowadzić do problemu bardziej wyraźny aspekt moralny: załóżmy, że jest trzeci tor i tramwaj zjeżdża tym torem na samego przechodnia. Jeśli przechodzień nie jest skłonny poświęcić się dla dobra piątki, to jest moralnie nie do utrzymania, że poświęciłby tę jedną osobę, która prawdopodobnie również nie chce umierać tego dnia. Innymi słowy, jedyną moralną rzeczą, jaką może zrobić w tym przypadku, byłoby nic nie robić i POZWOLIĆ tej piątce umrzeć zamiast aktywnie ZABIĆ tę jedną osobę. (Wątpię, aby ktokolwiek mógł przedstawić przekonujący argument za tym, by przechodzień pozwolił zabić siebie zamiast tej piątki, gdyby wszyscy inni byli dla niego obcy, chyba że byłby śmiertelnie chory i miał niebawem umrzeć).
I tutaj zauważamy różnicę między pozwoleniem komuś umrzeć a zabiciem go. (Bardziej szczegółowe omówienie tego i innych wariantów można znaleźć w rozdziale książki Thomson poświęconym temu tematowi.)
Wracając do sprawy Izraela
W części I napisałam, że pytanie z 8 października, na które nasi liderzy musieli odpowiedzieć, brzmiało: czy pozwolą zakładnikom w Gazie zginąć, atakując z powietrza i rzucając Hamas i inne grupy terrorystyczne na kolana, czy też spróbują ich uratować i zaryzykują życie żołnierzy przeprowadzających inwazję lądową? Zakładnicy na jednym torze, a żołnierze na drugim.
Był trzeci tor, o którym wtedy nie wspomniałem — ten, którego Izrael używał zbyt długo: zrzucić kilka rakiet na kilka celów wojskowych i uznać to za koniec. Ale Hamas puścił tramwaj w sposób tak szybki i śmiercionośny, jakiego Izrael nigdy wcześniej nie doświadczył, a niezwykłe wydarzenia z 7 października wymagały niezwykłych działań, które uniemożliwiłyby im zrobienie tego ponownie. Więc nasi przywódcy wysłali armię do Gazy.
A miesiąc później Hamas uwolnił 105 zakładników w zamian za 240 terrorystów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. Biorąc pod uwagę historyczne proporcje zakładników do terrorystów w Izraelu, był to całkiem niezły „okup”. Myślę, że było to zasługą determinacji i profesjonalizmu naszych żołnierzy.
Pozostawmy na kiedy indziej lub komuś innemu zbadanie, dlaczego równanie się zmieniło i nasi przywódcy musieli teraz zaakceptować „układ” wymuszenia i wymianę 33 zakładników za 734 terrorystów. Zamiast tego przyjrzymy się po prostu naturze tej wymiany i wszelkim przyszłym, które nasz rząd może rozważać.
Obecna „umowa” o odzyskaniu zakładników
Próbuję wyjaśnić problemy, z którymi mierzą się nasi przywódcy — nie rodziny zakładników, nie rodziny zrozpaczone morderstwami popełnionymi przez terrorystów, którzy teraz wyjdą z więzienia, nie pogrążone w żałobie rodziny poległych żołnierzy, nie demonstranci opowiadający się za lub przeciw „porozumieniu” — ale przywódcy, ci, którzy muszą zdecydować o sposobie działania i podpisać się pod nim.
Wszyscy inni są biernymi obserwatorami, świadkami; obywatele Izraela są biernymi obserwatorami, którzy są osobiście zainteresowani wynikiem, ponieważ decyzje naszych przywódców wpływają na nasze życie, nawet jeśli nie jesteśmy bezpośrednio osobiście dotknięci. Ale nawet posiadanie osobistego interesu nie daje nam ciężaru odpowiedzialności podejmowania decyzji ani wiedzy zza kulis, jaką mają decydenci.
Kto jest na torach?
Najważniejszą częścią tego ćwiczenia jest ustalenie, kto znajduje się na każdym z torów. Czy to zakładnicy na jednym torze, a przyszłe ofiary terrorystów, których wypuścimy, na drugim torze, a na podstawie doświadczeń z poprzednich wymian zakładników z terrorystami wiemy, że istnieje prawdopodobieństwo, że na każdego uratowanego dziś zakładnika, dziesięciu Izraelczyków (lub więcej) zostanie zabitych w przyszłości. Brzmi to tak, jak pięć osób na jednym torze tramwajowym kontra jedna osoba na drugim. Ujmując to w ten sposób, może się wydawać jasne, że moralną decyzją jest uratowanie dziesięciu ludzi zamiast jednego.
Ale musimy zwrócić uwagę na to, jak to kontekstualizujemy. To nie zakładnicy kontra przyszłe ofiary. To nie zakładnicy, których twarze możemy zobaczyć i których rodziców możemy przytulić na Placu Zakładników kontra ofiary, które musimy sobie wyobrazić, że obejmiemy w przyszłości.
Pamiętacie hasło walki o Gilada Szalita? Że jest synem każdego, bratem każdego.
Jest to mocno zakorzenione w świadomości Izraela, być może świadomości żydowskiej. Mówi się: כל ישראל ערבים זה בזה (Kol Yisrael Aravim ze b'ze), a po polsku: Wszyscy w Izraelu są odpowiedzialni za siebie nawzajem.
To znaczy MY WSZYSCY. To nie rodziny zakładników i ich zwolennicy chcą zawieszenia broni i porozumienia za wszelką cenę, a przeciwko są inne rodziny zakładników, pogrążone w żałobie rodziny żołnierzy i ich zwolennicy, którzy chcą, byśmy walczyli do końca. To rodziny zakładników chcą porozumienia teraz, i rodziny zakładników i pogrążone w żałobie rodziny nie chcą. Zarówno/i. Nie albo/albo.
Przeciwnicy umowy (w tym ja, do tej pory) ostro krytykują rząd za skazanie nas na przyszłe ataki terrorystyczne, które zostaną przeprowadzone przez nikczemnych morderców, których wypuściliśmy z więzień. Twierdzą, że umowa ta naraża na szwank bezpieczeństwo Izraelczyków w Izraelu i podróżujących poza Izrael, zachęcając do porwań poprzez uleganie dżihadystom. Prawdopodobnie tak się stanie.
Być może uwolnienie zakładników teraz kosztem potencjalnych-prawie-pewnych przyszłych porwań i morderstw jest zgodne z izraelską skłonnością do mówienia: „przejdziemy przez ten most, kiedy do niego dotrzemy”. Ale myślę też teraz, po przepracowaniu tego eksperymentu z tramwajem, że zgoda na wydanie terrorystów jest bardziej moralnym wyborem, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. (Choć nadal ubolewam nad innymi punktami umowy, którą byliśmy zmuszeni podpisać, ale zostawię to na inny dzień.)
A jak moja córka, Tali, przypomniała mi w rozmowie wczoraj wieczorem, tych 734, których wypuściliśmy z więzienia w ramach tej umowy, to tylko 734, o których wiemy. Ilu innych, którzy są wolni, planuje i przygotowuje się na kolejny 7 października i nie potrzebują tej umowy o uwolnieniu zakładników, by pozostali przekonani, że muszą spróbować? Czy wśród gazańskiej ludności był inny „Sinwar”, który zaplanowałby 7 października, gdyby prawdziwy Sinwar pozostał w więzieniu? W końcu była izraelska arabska posłanka do Knesetu, Haneen Zoabi, powiedziała nam:
To nie Hamas stawia opór. To naród palestyński.
I tak, nie można odróżnić Hamasu od narodu palestyńskiego. Nie można odróżnić ich. Ci, którzy weszli siódmego października – nie weszli w granice Izraela. Weszli na swoją ziemię. Weszli na swoją ziemię. To jest ich ziemia.
Być może najbardziej stosowne jest uznanie, że na jednym torze tramwajowym są zakładnicy, a na drugim torze jest zniszczenie Hamasu i innych grup dżihadystów w Gazie. Nasi przywódcy mogli wierzyć, że możliwe będzie osiągnięcie obu, jakby byli na jednym torze, i swoich będzie można ocalić, aż do czasu tuż po pierwszym „porozumieniu” o zakładnikach naprawdę wydawało się to możliwe. Ale potem tory rozeszły się i rozjeżdżały się coraz bardziej. I z tym musimy sobie radzić od tego momentu.
Oto moje stanowisko w tej sprawie (przynajmniej na razie)
Mam wiele myśli, sprzecznych myśli, które doprowadzają mnie do szału, ale teraz będę się streszczać.
Dżihadyści porwali i zmasakrowali Izraelczyków i zagranicznych gości z dwóch powodów: (1) taka jest ich natura i cel; i (2) nasi przywódcy przymykali na nich oczy. Ponieważ nasi przywódcy są odpowiedzialni za ignorowanie gróźb, ich odpowiedzialnością jest odzyskanie jak największej liczby zakładników i zmiana sposobu postrzegania naszych wrogów i chronienia nas przed nimi.
Kiedy zaczynałam pisać ten artykuł, myślałam, że poprę ideę, że moralnie bardziej właściwe jest wybieranie dobra zbiorowego i uniknięcia dziesięciu potencjalnych przyszłych ofiar na każdego obecnego zakładnika. Kończąc pisanie, przekonałam się do przeciwieństwa tego wniosku. Nie jestem pewna, że powiem to samo, kiedy spojrzę na inne punkty tego, na co się zgodziliśmy — takie jak opuszczenie części Gazy i wysłanie pomocy tym, którzy chcą nas zabić.
Jakkolwiek spojrzeć, jest ból — jest ból rodzin zakładników, które chcą, aby ich bliscy wrócili do domu, jest ból rodzin zakładników, które boją się, że umowa może na zawsze pozostawić ich bliskich w Gazie i które, wraz z pogrążonymi w żałobie rodzinami poległych żołnierzy, chcą, aby walki trwały nieprzerwanie, i jest ból ocalałych i rodzin poprzednich terrorystycznych okrucieństw, które zobaczą, jak ich sprawcy zostaną uwolnieni. I nie mam nic mądrego do powiedzenia na ten temat — mogę to tylko czuć.
Link do oryginału: https://ozsheri.substack.com/p/numbers-vs-morals-numbers-and-morals?utm_source=post-email-title&publication_id=2255824&post_id=155396751&utm_campaign=email-post-title&isFreemail=true&r=sdu5&triedRedirect=true&utm_medium=email
Israeli Diary, 23 stycznia 2025
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Sheri Oz
Urodzona w Kanadzie w 1951 roku, w wieku 26 lat wyemigrowała do Izraela, gdzie studiowała rolnictwo, po studiach wróciła do Kanady, studiowała psychologię. W 1986 wróciła do Izraela zajmując się psychoterapią rodzin. Autorka książki Overcoming Childhood Sexual Trauma: A Guide to Breaking Through the Wall of Fear for Practitioners and Survivors