Wrota Gazy
Na dziesięć lat przed jakąkolwiek „palestyńską” sprawą, muzułmańscy terroryści zaatakowali autobus. Zastrzelili kierowcę, Ephraima Fuerstenberga, a jego żonę, Hannę, wyciągnęli z autobusu, zgwałcili i zamordowali. Mężczyźni w ostatnich chwilach życia zakryli swoimi ciałami dwoje dzieci kierowcy. Ale 9-letni, Haim, podniósł głowę, aby zawołać siostrę, dżihadysta podniósł ciało pod którym chłopiec leżał i strzelił dziecku w głowę. Chłopiec przeżył, ale leżał w śpiączce przez 32 lata, zanim w końcu zmarł. Jego siostra Miri, która opisała tę historię w książce „The Girl From Scorpions Pass”, przeżyła tylko dzięki temu, że była ukryta pod ciałem jednego z mężczyzn, który rzucił się na nią, by uratować jej życie.
OWP założono dopiero w dziesięć lat później, w 1964 r. W artykule w „Time Magazine” z 1954 rokunie wspomniano o „Palestyńczykach”, ponieważ takich ludzi jeszcze nie wymyślono. Zachodni Brzeg [Judea i Samaria] i Gaza, terytoria będące sercem rozwiązania w postaci dwóch państw i „palestyńskiej” sprawy, były okupowane przez Jordanię i Egipt i wykorzystywane jako bazy, z których działali islamscy terroryści.
Również określenie „islamski terroryzm” nie weszło jeszcze do powszechnego żargonu. Ci dżihadyści byli znani jako „fedaini” czyli ci, którzy giną za Allaha. Ich styl ataków bardzo przypominał te przeprowadzone przez Hamas 7 października. A Izraelczycy nie mieli żadnej wysokiej technologii, muru granicznego i zdecydowanie zbyt mało ludzi, żeby poradzić sobie z ciągłymi najazdami islamskich dżihadystów przez granicę.
Ataki islamskie nasiliły się pod tchórzliwym przywództwem Mosze Szaretta, drugiego premiera Izraela, który pokładał całą ufność w dyplomacji międzynarodowej i Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Po masakrze na Przełęczy Skorpiona Szarett odmówił dokonania jakiejkolwiek militarnej odpowiedzi, argumentując, że „działanie w reakcji na krwawą łaźnię tylko zatarłoby przerażający efekt i postawiłoby nas na tym samym poziomie co mordercy po drugiej stronie”. Izraelscy komandosi, którzy nie mieli cienia szacunku dla Szaretta, lewicowego funkcjonariusza partyjnego bez pojęcia o polu bitwy, zaczęli działać na własną rękę przeciwko dżihadystom.
Na długo przed dronami Izrael odpowiedział bardziej wymagającą formą ukierunkowanych zabójstw. Małe oddziały komandosów tropiły terrorystów w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu i zabijały ich. Dotarli również do egipskich oficerów, którzy organizowali ich, podobnie jak dzisiejsi Irańczycy.
Na początku lat 50. dżihadyści napadali na Izrael z Gazy, zabijając, gwałcąc i rabując. Zabili Leah Festinger, młodą kobietę ocalałą z Holokaustu, wrzucili granat do pokoju, w którym spała rodzina, zabijając dzieci, w tym 3-letnią dziewczynkę. Meir Har Zion, bohater wojenny, który był asem w penetrowaniu terytorium wroga, odpowiedział na zamordowanie swojej siostry: udał się na Zachodni Brzeg z kilkoma przyjaciółmi i odnalazł mężczyzn, którzy brali udział w zabójstwie.
Wreszcie morderstwo w pobliżu Nahal Oz, jednej z tych społeczności, które były celem masakry Hamasu 7 października, postawiło sprawę w ostrym świetle. Roi Rotberg, młody mężczyzna patrolujący pola, wpadł w zasadzkę, wyłupiono mu oczy, a jego okaleczone ciało wystawiono na pokaz.
Oczekiwanie, że społeczność międzynarodowa będzie pośredniczyć w ustanowieniu pokojowych granic, zostało wypróbowane i całkowicie zawiodło. Egiptu i Jordanii nigdy nie pociągnięto do odpowiedzialności za islamskie ataki terrorystyczne, ale Biały Dom i Organizacja Narodów Zjednoczonych potępili izraelskie odpowiedzi na terror. Administracja Eisenhowera oddała politykę zagraniczną w ręce przemysłu naftowego i arabistów, takich jak zastępca sekretarza stanu, Henry Byroade, którego prawdziwa lub kupiona lojalność leżała po stronie arabskich państw muzułmańskich.
To w takiej atmosferze odbywały się kolejne pogrzeby aż do momentu, gdy szef sztabu Sił Obronnych Izraela, Mosze Dajan, który znał Rotberga osobiście, wygłosił słynną mowę pogrzebową, która zdefiniowała nowy stan rzeczy.
Przywołując historię biblijnego Samsona, który na swoich ramionach wyniósł wrota filistyńskiej Gazy, Dajan mówił o małej wspólnocie Nahal Oz, która „niesie na swych ramionach ciężkie wrota Gazy, za którymi setki tysięcy ludzi zbierają się razem i modlą się o nadejście naszej słabości, aby mogli nas rozszarpać na strzępy”. Dajan ostrzegał:
„To do nas krew Roia woła z jego poszarpanego ciała. Chociaż złożyliśmy tysiące ślubów, że nasza krew nigdy więcej nie zostanie przelana na próżno – wczoraj daliśmy się ponownie uwieść, sprowadzić do słuchania, do wiary. Rozrachunek z samymi sobą zrobimy dzisiaj. Nie wolno nam zamykać oczy na nienawiść, która wypełnia umysły setek tysięcy Arabów, którzy żyją wokół nas i czekają na moment, gdy ich ręce będą mogły zażądać naszej krwi. Nie możemy odwracać wzroku, aby nasze ręce nie osłabły. To jest dekret naszego pokolenia. To jest wybór naszego życia – być gotowym i uzbrojonym, silnym i nieustępliwym, aby nie wytrącono miecza z naszych dłoni i nie ucięto naszego życia.
Roi Rotberg, chudy blondyn, który opuścił Tel Awiw, aby zbudować swój dom koło wrót Gazy, aby służyć jako nasz mur. Roi — światło w jego sercu oślepiło jego oczy i nie widział błysku ostrza. Tęsknota za pokojem ogłuszyła jego uszy i nie słyszał szmeru przyczajonych morderców. Wrota Gazy były zbyt ciężkie dla jego ramion i zmiażdżyły go”.
Wrota Gazy nigdy nie stały się lżejsze, chyba że Izrael wygrywał wojny. Kiedy Samson pozostawał silny, zwyciężył. Kiedy jednak pozwalał się uwieść, tracił wzrok i siłę, a następnie w ostatecznej rozpaczy walczył i zginął bohatersko.
W każdym pokoleniu wrota Gazy stawały się cięższe. Tak jak w końcu stało się w przypadku Dajana, którego kadencja jako ministra obrony zakończyła się, gdy rząd Goldy Meir zaufał dyplomacji i uległ naciskom politycznym ze strony sekretarza stanu Henry'ego Kissingera, rezygnując z wyprzedzającego uderzenia.
Wojna Jom Kipur, która była tego rezultatem, niemal doprowadziła do zniszczenia Izraela i położyła kres Partii Pracy.
Ale wrota Gazy stały się również ciężarem dla rządu Netanjahu i jego poprzedników, premierów Bennetta i Lapida, którzy skupili się raz jeszcze na międzynarodowej dyplomacji i budowaniu międzynarodowej koalicji przeciwko Iranowi poprzez Porozumienia Abrahamowe, odwracając uwagę od Gazy.
Przez dwa lata wyglądało na to, że Hamas dotrzymywał słowa i Izrael, zaślepiony po raz kolejny, zapomniał, że – jak powiedział Dajan - „nasze dzieci nie będą miały życia, jeśli nie wykopiemy schronów; a bez ogrodzenia z drutu kolczastego i karabinu maszynowego nie wyasfaltujemy drogi ani nie będziemy wiercić studni w poszukiwaniu wody”.
Izraelscy lewicowcy, przekonani, że islamscy dżihadyści zadowolą się Zachodnim Brzegiem i Gazą, terytorium za „Zieloną Linią”, gardzili tymi Żydami, którzy tam mieszkali jako „osadnikami”, mesjańskimi fanatykami, którzy utrzymywali stan wojny i niszczyli wszelkie nadzieje na pokojowe rozwiązanie. A izraelska prawica, Szaron i Netanjahu, uwierzyli, że odpowiedzią są mury. Ehud Barak wycofał się z Libanu, a Szaron z Gazy, oddając je Hezbollahowi i Hamasowi, ale Netanjahu skupił się na Iranie i gospodarce krajowej, przekonany, że mury wystarczą.
Masakry w Simchat Tora pokazały, że mury nie wystarczą, jeśli nie będą czujnie obsadzone przez ludzi, którzy naprawdę rozumieją, jak powiedział Dajan, że „za bruzdą oznaczającą granicę rozciąga się wzbierające morze nienawiści i zemsty, tęskniące za dniem, w którym spokój stępi naszą czujność, za dniem, w którym posłuchamy ambasadorów spiskującej hipokryzji, którzy wzywają nas do złożenia broni”.
7 października nadszedł ten dzień, a wraz z nim przyszli zabójcy pragnący „rozszarpać nas na strzępy”.
Samson mógł nieść wrota Gazy, ale tym, co osłabiło jego siłę, była potrzeba wiary, że ludzie, z którymi walczył tak długo, byli tacy jak on i mogli zostać jego przyjaciółmi i kochankami. Zanim oczy Samsona, podobnie jak oczy Roi Rotberga, zostały wyłupane, stracił wyobraźnię.
Życie z surowością wizji, którą Dajan przedstawił 67 lat temu na piaszczystym grobie w pobliżu Gazy, jest zbyt trudne dla większości normalnych ludzi. Samson nie mógł tego zrobić, podobnie jak żaden izraelski przywódca, począwszy od Ben Guriona, który musiał wkroczyć, gdy Szarett zawiódł, po Szarona, który przewodził odwetowym nalotom na muzułmańskie wioski w latach 50., po Netanjahu, który chciał skupić się na geopolityce, a nie na kłopotliwych realiach, które kryły się w Gazie i na Zachodnim Brzegu.
Większości z nas łatwiej jest uwierzyć, że jakiś kompromis musi być możliwy, że trzeba oddać Gazę i Zachodni Brzeg, że trzeba rozwijać wspólne projekty gospodarcze, że trzeba się spotykać jako jednostki, tak jak próbowała to zrobić jedna z uprowadzonych kobiet, działaczka na rzecz pokoju, żeby zaprzeczyć rzeczywistości zbyt przerażającej, żeby mogła być prawdziwa.
Przy ogniskach wartownicy wiedzą, że nie wolno im patrzeć w płomienie, bo przestaną dostrzegać, co dzieje się w ciemnościach. Izraelczycy, na skraju piekła, muszą nadal patrzeć w otchłań. Czy można się dziwić, że tak wielu znajduje preteksty, by odwrócić wzrok? Lęk prowadzi do syndromu sztokholmskiego, człowiek zwraca się przeciwko sobie samemu lub ucieka w fantazje o współistnieniu, kładzie wrota i pozwala wrogom ściąć swoje włosy.
Bramy Gazy znajdują się nie tylko tutaj, są wszędzie tam, gdzie po drugiej stronie czyhają hordy morderców.
Cywilizacja to zbiór granic, które ludzie kiedyś wytyczyli na pustkowiu. Po jednej stronie wioska, po drugiej wilki i barbarzyńcy żądni krwi. Stolice cywilizacji zostały oślepione. Trzymają transparenty witające uchodźców i zastanawiają się, dlaczego wybuchają bomby. Akceptują racjonalne przesłanki, kapitalizm, kolonializm, syjonizm i imperializm dla tych okropności i przekonują samych siebie, że tym razem mogą zaufać Dalili… bo jaka jest alternatywa?
„Jesteśmy zmęczeni walką; jesteśmy zmęczeni odwagą; jesteśmy zmęczeni zwycięstwami; jesteśmy zmęczeni pokonywaniem naszych wrogów” – powiedział amerykańskim lewicowcom na Israel Policy Forum były premier Ehud Olmert, który zakończył odwrót, w wyniku którego Gaza została przekazana Hamasowi.
Wrota Gazy ciążą nawet najsilniejszym z ludzi, nie wspominając o najsłabszych, których kusi, by je odłożyć i udać się do Dalili, marząc o pokoju. Moralna odporność, by unieść ciężar walki i oprzeć się kłamliwym obietnicom rozwiązania przez odcięcie źródła mocy, może złamać nawet najsilniejsze serca.
Ale kiedy przestajemy widzieć wroga takim, jakim w rzeczywistości jest, tracimy wiedzę o tym, co jest prawdą. Pozwalamy, by nasi wrogowie związali nas obietnicami pokoju i miłości, ale oni tylko nas oślepiają i wyśmiewają. Pan odchodzi od nas, Filistyni szpecą nasze pomniki i zabijają nas. I wtedy w końcu budzimy się pośród krwi i ruin, ze świadomością, że albo musimy zginąć, albo iść na wojnę z Filistynami.
Link do oryginału: Dół formularza
https://danielgreenfield.substack.com/p/the-gates-of-gaza
5 stycznia 2025
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska