Nowy Bliski Wschód: Słoń w salonie


Amir Taheri 2025-01-13

<span>Obecny pęd do dyskutowania o przyszłości Bliskiego Wschodu ignoruje geopolityczny aspekt tej złożonej sytuacji. Symbolem tego jest słoń w salonie: Iran. Na zdjęciu: irański Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Chamenei w otoczeniu wielbicieli. (Zdjęcie: Twitter Chameneiego)</span>
Obecny pęd do dyskutowania o przyszłości Bliskiego Wschodu ignoruje geopolityczny aspekt tej złożonej sytuacji. Symbolem tego jest słoń w salonie: Iran. Na zdjęciu: irański Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Chamenei w otoczeniu wielbicieli. (Zdjęcie: Twitter Chameneiego)

Wraz z początkiem nowego roku think tanki i kręgi polityczne zaczynają huczeć od pomysłów na temat „przyszłości” Libanu, Syrii, Palestyny, Jemenu, krótko mówiąc, Bliskiego Wschodu. Niektórzy futurolodzy wolą mówić o „nowym Bliskim Wschodzie”, który stał się możliwy dzięki „wyzwoleniu” Syrii, niemal całkowitemu unicestwieniu Hamasu i poważnemu zdegradowaniu Hezbollahu i Huti.


Wszystko to dzieje się z poczuciem zadowolenia, ponieważ eksperci od polityki uznali, że w regionie, który nie znał dobrych wiadomości od dziesięcioleci, (jeśli nie stuleci), należy zadowolić się wiadomościami, które są „mniej złe”. Tak więc upadek Rzeźnika z Damaszku jest raczej wiadomością mniej złą niż dobrą, ponieważ pomimo przyciętej brody Ahmada al-Szaraa, jego jedwabnego krawata i szerokiego uśmiechu, nikt nie wie, dokąd zmierzają nowi władcy.


Trzeba się zgodzić, że „mniej złe” jest lepsze niż nic dobrego.


W porównaniu z tym, co wydarzyło się w innych krajach „arabskiej wiosny”, to, co dzieje się w Syrii, może wydawać się uspokajające. W przeciwieństwie do Libii, choć instrumenty represji państwowych zostały zniszczone, syryjskie struktury państwowe nie załamały się całkowicie. Istnieje zatem nadzieja, że po ich zreformowaniu Syria nie stanie się kolejnym terytorium bez rządu.


Syria może również uniknąć tego, co wydarzyło się w Iraku, gdzie brutalne rozwiązanie regularnej armii i policji oraz pospieszna de-Baasyfikacja stworzyły głęboko zakorzenione niezadowolenie, które z kolei wywołało przemoc i wojnę. W przeciwieństwie do Tunezji, Syria może nie stanąć przed zagrożeniem ze strony radykalnego islamizmu, jeśli okaże się, że nowi władcy sami są „łagodnymi” wersjami tej ideologii. Ale w przeciwieństwie do Egiptu w czasach „arabskiej wiosny”, Syria nie ma dobrze zorganizowanej armii, która mogłaby przeciwdziałać, wyznaczając radykałom granice.


Obecnie co najmniej 60 krajów jest bezpośrednio lub pośrednio zainteresowanych oczekiwanym „nowym Bliskim Wschodem”. Niektóre, takie jak Rosja, Turcja, Izrael i Stany Zjednoczone, są obecne w tym kraju militarnie, podczas gdy inne, takie jak Jordania, mają interes bezpieczeństwa narodowego w tym, co może się tam wydarzyć. Egipt i kraje Zatoki są również żywo zainteresowane ze względów politycznych i bezpieczeństwa. Pomimo obecnego problemu braku przywódców, Unia Europejska jest również zaniepokojona z wielu powodów, w tym przyszłością milionów uchodźców, których obecność powoduje napięcia w całej UE.


Coraz bardziej uzależnione od ropy naftowej z Bliskiego Wschodu Chiny, Japonia, Korea Południowa i Tajwan również mają nadzieję, że coś  na tej zmianie zyskają, podczas gdy Indie, w zaostrzającej się rywalizacji z Chinami, nie zamierzają pozostać biernym obserwatorem.


Niektóre międzynarodowe korporacje już się oblizują w oczekiwaniu na zyskowne kontrakty, jakie uda im się zawrzeć przy odbudowie zniszczonego regionu.


Wszystko to piękne, ale pozostaje fakt, że w obecnym pośpiechu w dyskusjach na temat przyszłości Bliskiego Wschodu ignoruje się geopolityczny aspekt tej złożonej sytuacji.


Symbolem tego jest z kolei słoń w salonie: Iran. To prawda, że reżim Iranu został wygnany z Syrii i właściwie uciekł z Libanu w najbardziej upokarzający sposób. Jest również prawdą, że ci, którzy szukają rozwiązań dla niezliczonych problemów regionu, nie chcą zauważać sprawiającego kłopoty słonia jako uczestnika rozwiązywania problemów.


Problem polega na tym, że słoń, którego wszyscy chcą ignorować, jest duży. W tej chwili jest rannym zwierzęciem, ledwo stojącym, nie próbującym podskakiwać. Ale myślenie o „nowym Bliskim Wschodzie” nie dotyczy tylko dnia dzisiejszego i nie miałoby sensu, gdyby nie przewidywało jutra i dalszych dni.


Ten słoń ma genetyczną skłonność do swawoli.


W artykule redakcyjnym z zeszłego tygodnia irańska gazeta „Kayhan”, odzwierciedlająca podobno poglądy „Najwyższego Przewodnika” Alego Chameneiego, zbagatelizowała „ostatnie problemy, z jakimi zmagała się nasza rewolucja w Syrii i Libanie” jako „drobne przeszkody na chwalebnej drodze do całkowitego zwycięstwa”. Parafrazując Arnolda Schwarzeneggera z filmu „Terminator”, generał brygady Mohammad-Reza Nakdi, zastępca szefa Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, powiedział: „Opuściliśmy Syrię, ponieważ Assad nie był już wart wspierania. Ale wrócimy!”


Każdy, kto zna historię Iranu pod rządami obłąkanej teokracji stworzonej przez ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, wie, że reżim ten od samego początku stał przed trudnym wyborem: stać się takim jak reszta Bliskiego Wschodu czy przerobić cały Bliski Wschód na własne podobieństwo.


Przez ostatnie pięćdziesiąt lat Stany Zjednoczone, Unia Europejska, kraje Rady Współpracy Zatoki Perskiej, Japonia, a nawet Rosja i Chiny podejmowały liczne wysiłki, aby przekonać przywódców chomeinistów do podpisania mantry „jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich!”, lecz nie udało im się skłonić mułłów do ruszenia w tym kierunku.


Ten drański słoń jest drugim co do wielkości zwierzęciem w regionie pod względem populacji, terytorium i wielkości gospodarki. Jest również wyjątkowy na świecie pod względem doświadczenia w asymetrycznej wojnie, braniu zakładników, terroryzmie i korumpowaniu elit słabszych sąsiadów walizkami wypełnionymi szeleszczącymi dolarami.


Przez prawie 30 lat rządząca klika w Teheranie dosłownie odbierała chleb od ust Irańczyków, aby nakarmić bojowników „oporu” w Iraku, Syrii, Libanie, Strefie Gazy, Jemenie i innych miejscach. W zeszłym tygodniu brytyjska policja dokonała nalotu na dwie londyńskie „organizacje charytatywne” powiązane z Iranem i wykorzystywane do prania pieniędzy w celu finansowania fałszywych grup opozycyjnych i rekrutowania muzułmańskiej młodzieży do karier w polityce „oporu”. Naloty odbyły się również na podobne „organizacje charytatywne” w Niemczech, Francji i Belgii.


Pracowici eksperci od salonowej polityki ignorują ten problem na własną zgubę.


Link do oryginału: https://www.gatestoneinstitute.org/21285/iran-elephant-in-the-room

Gatestone Institute, 5 stycznia 2025

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Amir Taheri

Pochodzący z Iranu dziennikarz amerykański, znany publicysta, którego artykuły publikowane są często w ”International Herald Tribune”, ”New York Times”, ”Washington Post”, komentuje w CNN, wielokrotnie  przeprowadzał wywiady z głowami państw (Nixon, Frod, Clinton, Gorbaczow, Sadat, Kohl i inni) jest również prezesem Gatestone Institute).