Wszystkie słońca kalifatu


Andrzej Koraszewski 2024-12-27

Przywódca zwycięskiej grupy terrorystycznej w Syrii Ahmed al-Szaraa z tureckim ministrem spraw zagranicznych Hakanem Fidanem w Damaszku w ubiegłym tygodniu.
Przywódca zwycięskiej grupy terrorystycznej w Syrii Ahmed al-Szaraa z tureckim ministrem spraw zagranicznych Hakanem Fidanem w Damaszku w ubiegłym tygodniu.

Zdjęcie nowego wodza Syrii z tureckim ministrem spraw zagranicznych mówi bardzo wiele, chociaż nikt tak do końca nie wie, co właściwie mówi. Gdzieś mignęła mi informacja o tym, że członkowie zwycięskiej grupy islamskiej Ha'jat Tahrir al-Szam (HTS) nazywają się czasami „Armią Umajjadów”, nie mogę tego znaleźć, wyszukiwarka niczego takiego nie widzi, co o niczym nie świadczy. Wódz był powiązany z Al Kaidą i z ISIS, czyli z pewnością składał przysięgę na wierność samozwańczemu kalifowi Islamskiego Państwa Iraku i Syrii. Dlaczego samozwańczemu? Czy byli inni? Kalif jest następcą Mahometa i wszyscy prawdziwi wierni mają go traktować jako głowę islamskiego narodu, czyli ummy.

3 marca minęło sto lat od formalnego rozwiązania osmańskiego kalifatu, a ostatnim prawdziwym kalifem był Abdülmecid II (1868-1944). Rozwiązanie kalifatu było uznaniem klęski i (chwilowym) rozstaniem się z marzeniem o podboju przez islam całego świata. Prawdę mówiąc kalifat w Istambule był już od dłuższego czasu równie śmieszny jak dzisiejszy Watykan. A jednak był i jego formalne rozwiązanie było dla wielu gorzkie i tak symboliczne jak późniejsze rozwiązanie ZSRR.  


Zaledwie w cztery lata później, w marcu 1928 roku Hassan al-Banna zakłada Bractwo Muzułmańskie zmierzające do zbudowania narodu islamskiego rządzonego prawem szariatu i znajdującego się pod władzą jednego kalifa. Zwornikiem ruchu był antysemityzm, zarówno skierowany przeciw emancypacji Żydów w samym Egipcie, jak i przeciw syjonizmowi w sąsiednim Mandacie Palestyńskim. Nic dziwnego, że ten ruch niebawem znalazł sojusznika w niemieckim nazizmie. Łączyła te dwa ruchy nienawiść do Żydów, walka z Brytyjczykami i odraza do demokracji.  


Kiedy Wielki Mufti Jerozolimy szukał tego, co wspólne w nazizmie i w islamie, wskazywał na ideę jednego wodza, jednej idei i jednego narodu. Wielki Mufti nie marzył o żadnym państwie Palestyna, marzył o zjednoczeniu muzułmanów całego świata wokół idei wojny z Żydami.


Panarabizm walczył o lepsze z panislamizmem. Zwolennicy kalifatu byli (i są) wrogami autorytarnych władców, stąd w Egipcie, w Syrii, w Arabii Saudyjskiej Bractwo Muzułmańskie było w pewnych okresach brutalnie zwalczane. Rywalizacja rozbijała kolejne próby stworzenia federacji krajów arabskich. Równocześnie wśród zwolenników światowego kalifatu działały te same, odwieczne prawa konkurencji. Egipskie Bractwo Muzułmańskie marzyło oczywiście o kalifacie ze stolicą w Kairze, Syryjskie chciało kalifatu w Damaszku, ruch neoosmnański marzył i marzy o odtworzeniu kalifatu w Istambule.


Przywódcy powiązanego z Bractwem Muzułmańskim Hamasu widzą to inaczej. Państwo Palestyna ich nie interesuje, w dziesiątkach wypowiedzi powtarza się ten sam motyw, że ruch nie ogranicza się do Palestyny, że celem jest podporządkowanie świata rządom islamu.


Niemal zabawnym  szczegółem tych powtarzających się marzeń o ogólnoświatowym kalifacie są odmienne wyobrażenia o tym, gdzie ma być centrum tego kalifatu. Jeden z nielicznych żyjących jeszcze przywódców Hamasu, Fathi Hammad, oświadczył 1 grudnia 2023 r, że Palestyńczycy przygotowują się do ustanowienia światowego kalifatu ze stolicą w Jerozolimie:

„Naród [palestyński] był żołnierzem przez całą historię. Teraz przygotowuje się do wyzwolenia Jerozolimy i meczetu Al-Aksa, a ja mówię to głośno i wyraźnie: [naród palestyński] przygotowuje się do ustanowienia kalifatu ze stolicą w Jerozolimie, Inszallah. Jerozolima będzie nie tylko stolicą Palestyny jako niepodległego państwa – będzie stolicą kalifatu islamskiego…”

Ten sam polityk dziesięć lat wcześniej (wówczas jako minister spraw wewnętrznych Hamasu w Gazie) mówił:

„Wyzwolimy nasz meczet Al-Aksa, nasze miasta i wioski jako wstęp do ustanowienia przyszłego kalifatu islamskiego. Dlatego, bracia i siostry, jesteśmy u progu ery globalnej cywilizacji islamskiej. Paliwem i włócznią tej ery będzie Gaza, a jej mudżahedini i przywódcy będą pochodzić z Gazy, jeśli Allah pozwoli.”

Konstytucja Islamskiej Republiki Iranu stanowi:

„Konstytucja zapewnia niezbędną podstawę do kontynuacji rewolucji w kraju i za granicą. W szczególności w rozwoju stosunków międzynarodowych konstytucja [stanowi, że Islamska Republika Iranu] będzie dążyć wraz z innymi ruchami islamskimi i ludowymi do przygotowania drogi do utworzenia jednej społeczności świata”.

Ajatollah Chomeini mówił:

„Wyeksportujemy naszą rewolucję na cały świat. Dopóki okrzyk nie ma boga nad Allaha, nie będzie rozbrzmiewał na całym świecie, będzie trwała walka”.

Chomeini uważał, że patriotyzm jest grzechem, jest formą egoizmu. A jednak, światowy kalifat ma w tych marzeniach być rządzony z Teheranu (lub Kum), może z Bagdadu, ale z pewnością nie z Istambułu, Damaszku, czy Jerozolimy, o Kairze nie wspominając.

 

Dziś słyszymy rzeczy, które mogą budzić śmiech lub zdumienie. Po zapewnieniach, że Islamska Republika rządzi już Bagdadem, Damaszkiem, Bejrutem i Saną, ajatollah Chamenei zapewnia, że Teheran nie ma żadnych najemnych milicji:

„Republika Islamska nie ma najemnych milicji. Jemen walczy, ponieważ ma wiarę. Hezbollah walczy, ponieważ siła wiary przyciąga go na pole walki. Hamas i [Islamski] Dżihad walczą, ponieważ ich przekonania zmuszają ich do tego. Nie działają jako nasi zastępcy. Oni [Amerykanie] ciągle powtarzają, że Republika Islamska straciła swoje siły zastępcze w regionie! To kolejny błąd” – powiedział, dodając: „Jeśli pewnego dnia będziemy chcieli podjąć działania, nie będziemy potrzebować sił zastępczych” - powiedział Najwyższy Przywódca Ajatollah Ali Chamenei grupie gości w Teheranie.

Związek Radziecki udzielał tylko „bratniej pomocy”, zmiana retoryki Teheranu jest efektem rozbicia przez Izrael Hamasu i Hezbollahu oraz upadku tyranii Assada w Syrii w wyniku błyskawicznej operacji sunnickich islamistów.


Ahmed al-Szaraa, człowiek, który prawdopodobnie niebawem zdobędzie nowy tytuł - prezydenta Syrii, jest dowódcą „Armii Umajjadów”, jest niezwykle umiarkowany i zgoła „zachodni”. Kiedy patrzymy na jego zdjęcie obok ministra spraw zagranicznych Turcji możemy się zastanawiać, ile jest między nimi „braterskiej miłości” wynikającej z oddania tej samej ideologii Bractwa Muzułmańskiego, a ile starannie skrywanych planów przechytrzenia „przyjaciela”.


Niedawno (już po upadku Assada), prezydent Turcji był na wiecu wzywany przez swoich zwolenników do marszu na Jerozolimę. Z czarującym uśmiechem odpowiedział o potrzebie cierpliwości. Syn prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana zorganizował  tuż przed świętami Bożego Narodzenia wielki wiec w Istambule, na którym domagał się przejęcia Izraela przez Turcję. „Wczoraj Hagia Sophia, dziś Meczet Umajjadów, jutro Al-Aksa”.

 

Neoosmańskie nadzieje wzrosły wraz z osłabieniem irańskich najemników, pozostała silna wiara i przekonanie, że jej najważniejszym spoiwem jest walka z Żydami oraz, że tym razem, to my będziemy mieli stolicę światowego kalifatu, który podbije Jerozolimę, Madryt, Rzym, Paryż i całą resztę.  


Obecność mitu jest namacalna, wrogami są Żydzi, kapitalizm, demokracja i marksizm. Do zwolenników tego ostatniego zwolennicy światowego kalifatu zwracają się z ważnym pytaniem: towarzysze, pomożecie?