Rezolucja 1701: Izraelskie oszustwo, by wycofać się z Libanu, za co obwiniano ONZ


Anjuli Pandavar 2024-12-24

obrazek: Palestyńczycy protestujący na rzecz więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach w mieście Hebron na Zachodnim Brzegu, 1 grudnia 2024 r.(zdjęcie: YONATAN SINDEL/FLASH90)
obrazek: Palestyńczycy protestujący na rzecz więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach w mieście Hebron na Zachodnim Brzegu, 1 grudnia 2024 r.(zdjęcie: YONATAN SINDEL/FLASH90)

„Ci, którzy wyobrażają sobie, że Palestyńczycy są choćby w najmniejszym stopniu zainteresowani posiadaniem własnego państwa, sami sobie stawiają przeszkodę”.

 

Były prezydent USA Bill Clinton nie całkiem świadomie zwrócił uwagę na największe podwójne oszustwo, jakiego kiedykolwiek dopuszczono się wobec narodu izraelskiego: twierdzenie, że Palestyńczycy chcą państwa i chcą negocjować w sprawie takiego państwa w „procesie pokojowym”.


Według Clintona:

Jedyny raz, kiedy Jaser Arafat nie powiedział mi prawdy, to kiedy obiecał mi, że zaakceptuje porozumienie pokojowe, które wypracowaliśmy, które dałoby Palestyńczykom państwo na 96% Zachodniego Brzegu i 4% Izraela, i mogliby wybrać, gdzie znajduje się te 4% Izraela. Więc mieliby ten sam wpływ na cały Zachodni Brzeg. Mieliby stolicę we wschodniej Jerozolimie. Mieliby – ledwo mogę o tym mówić – i mieliby równy dostęp, przez cały dzień, każdego dnia, do zabezpieczonych miast, które Izrael utrzymywał na całym Zachodnim Brzegu aż do Wzgórz Golan. Wszystko to zostało zaoferowane, w tym, powiem to jeszcze raz, stolica we wschodniej Jerozolimie i dwa z czterech kwadrantów Starego Miasta w Jerozolimie, potwierdzone przez premiera Izraela Ehuda Baraka i jego gabinet, a oni powiedzieli: „Nie”. Myślę, że częściowo wynika to z tego, że Hamas nie dbał o ojczyznę dla Palestyńczyków.

Pomijając dziwną pewność Clintona, że był to jedyny raz, kiedy Jaser Arafat skłamał i że 4% Izraela równa się 40% „Zachodniego Brzegu”, wyraźnie nie wyciągnął on najważniejszej lekcji z tego doświadczenia: Palestyńczycy, nie tylko Hamas, „nie dbają o ojczyznę dla Palestyńczyków”. Głównym oszustwem jest to, że Palestyńczycy tęsknią za własnym państwem, a to oszustwo jest tak głęboko wyryte w psychice elit zachodnich, w tym izraelskich elit, że nawet postrzegają Hamas jako działający przeciwko interesom Palestyńczyków, narażając ich przyszłą ojczyznę. Clinton nie jest jedyny, który dwoi się i troi, przywołując na drugorzędne oszustwo, które chroni to główne oszustwo: tak zwany „proces pokojowy”, aby dać im tę ojczyznę: „myślę, że będziemy musieli zasadniczo zacząć od nowa proces pokojowy”.


Nie jest jasne, dlaczego musimy ponownie rozpocząć proces pokojowy, którego nie zakończyliśmy. Jak długo Palestyńczycy będą mogli kontynuować to wtórne oszustwo [o procesie pokojowym], jest niewielka szansa, że główne oszustwo, że chcą państwa, zostanie ujawnione. Oczywistą zmianą paradygmatu jest to, że jeśli nie chcą państwa i nie chcą pokoju, to w taki lub inny sposób muszą zostać unieszkodliwieni. Na szczęście od 7 października 2023 r. zdecydowana większość Izraelczyków widzi teraz tę zmianę paradygmatu jako konieczność. Jednak Palestyńczycy nie są jedynymi, którzy potrzebują tego oszustwa i je podtrzymują.


Izraelska lewica potrzebuje tego oszustwa tak samo jak Palestyńczycy i pokazała, że jest gotowa obalić swój demokratycznie wybrany rząd, aby je zachować. Niechęć Palestyńczyków do posiadania własnego państwa – pomijając to, czego mogliby chcieć zamiast tego – stawia izraelską lewicę w obliczu poważnego kryzysu. Mogą żyć ze sobą tylko wtedy, gdy podzielą się ziemią. Ci ludzie czują się winni, że mają Izrael i potrzebują Palestyńczyków, aby mieć kogoś, z kim mogliby dzielić ziemię i ukoić swoje poczucie winy. Jest to izraelski odpowiednik zachodniego „poczucia winy białego człowieka” i „odszkodowań za niewolnictwo”/„działań afirmatywnych”/„różnorodności, równości i integracji” itd. Palestyńczycy mogą więc polegać na tych właśnie ludziach, których oszukują, by kontynuować swoje podwójne oszustwo. Ale to nie jest jedyne podwójne oszustwo, które uderza w naród izraelski.

PRZESIEDLENI PALESTYŃCZYCY, którzy uciekli z Rafah, po tym jak IDF rozpoczęło ewakuację cywilów, przemieszczają się samochodami w Chan Junis w południowej Strefie Gazy w maju 2024. Choć relokacje są dolegliwe, zostały zniekształcone przez Hamas, który przedstawia działania Izraela jako brutalne. (źródło: Ramadan Abed/Reuters)
PRZESIEDLENI PALESTYŃCZYCY, którzy uciekli z Rafah, po tym jak IDF rozpoczęło ewakuację cywilów, przemieszczają się samochodami w Chan Junis w południowej Strefie Gazy w maju 2024. Choć relokacje są dolegliwe, zostały zniekształcone przez Hamas, który przedstawia działania Izraela jako brutalne. (źródło: Ramadan Abed/Reuters)

Zdesperowany rząd Izraela


Drugim podwójnym oszustwem, trwającym od sierpnia 2006 r., jest rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701. Ta rezolucja opracowana przez Izrael nie miała nic wspólnego z usunięciem Hezbollahu z północnej granicy Izraela, a wszystko ze wsparciem izraelskiego rządu desperacko pragnącego „dyplomatycznego wyjścia” z Libanu; innymi słowy, jest to listek figowy, pod którego osłoną można było uciec. Rząd izraelski doskonale wiedział, że wycofanie się będzie jednostronne. Kiedy stało się dla wszystkich oczywiste, że Hezbollah nie stosuje się do warunków rezolucji o wycofaniu się na północ od rzeki Litanii, Izrael nie zrobił nic, aby wymusić jej przestrzeganie, nie mówiąc już o unieważnieniu rezolucji (co samo w sobie jest ustalonym wzorcem zachowań – np. brak reakcji na naruszenie traktatu przez Egipt, który zakończył wojnę na wyniszczenie; a ostatnio odmowa Hamasu uwolnienia kolejnych jeńców po tym, jak Izrael, zgodnie z umową, zwiększył liczbę ciężarówek z dzienną pomocą do 200). Choć trzeba uczciwie przyznać, że nikt się nie skarżył, z wyjątkiem chrześcijańskich uchodźców.


Artystycznego oszustwa z rezolucją 1701 dokonał izraelski establishment polityczny i bezpieczeństwa, który ostatecznie przedstawił brak egzekwowania postanowień rezolucji przez ONZ jako przyczynę „porażki” 1701, podczas gdy porażką jest sama rezolucja, która została opracowana (przez Izrael) tak, aby wycofanie Hezbollahu na północ od rzeki Litani było niemożliwe do wyegzekwowania, w przeciwnym razie nie osiągnięto by „porozumienia”. Jest to zupełnie niezależne od faktu, że wycofanie Hezbollahu na północ od rzeki Litani nie dałoby północnemu Izraelowi bezpieczeństwa przed atakami rakietowymi. Rezolucja, jako dokument gwarantujący bezpieczeństwo, nie jest warta papieru, na którym została spisana. Izraelski dyplomata odpowiedzialny za opracowanie rezolucji, Tal Becker, przyznał, że „Rezolucja jest daleka od doskonałości”. Ofiarami tego głównego oszustwa są Izraelczycy, którzy wkrótce mogą stać się ofiarą oszustwa wtórnego, które chroni rezolucję 1701.


Teraz, kiedy Izrael w końcu zaatakował Hezbollah w Libanie, zbliżając się do jego wykorzenienia, dalsze powstrzymywanie się przed wdrożeniem rezolucji 1701 stało się zbyt kłopotliwe. Teraz USA i inni nagle bardzo chcą wyegzekwować rezolucję, zmuszając Hezbollah do wycofania się na północ od rzeki Litani. To jest oszustwo wtórne, ponieważ rzeka Litani jest zbyt blisko granicy izraelskiej, szczególnie na południowo-wschodnim zakolu, gdzie znajduje się w odległości trzech kilometrów od Wzgórz Golan.


Wdrożenie nadal może być ulgą dla wielu Izraelczyków. Jednak gdyby rezolucja 1701 została właściwie opracowana od samego początku, Hezbollah zostałby ograniczony do obszarów na północ od rzeki Awali, a nie od rzeki Litani.


Na szczęście są Izraelczycy, którzy widzą to oszustwo, jak na przykład generał brygady (rez.) Amir Avivi, i mają oni potencjał, aby raz na zawsze położyć kres temu oszustwu. W wywiadzie z 31 października generał Avivi powiedział:

Jesteśmy w stanie stworzyć rzeczywistość, w której Hezbollah również zostanie rozmontowany zgodnie z rezolucją 1559 i to naprawdę zmieni rzeczywistość na pokolenia, a nie tylko doprowadzi do zawieszenie broni. Pozwólmy Hezbollahowi przetrwać, a za pięć lub dziesięć lat znów będziemy musieli iść na wojnę. To nie ma sensu. Musimy ich zlikwidować.

Niestety, nonsens, o którym mówi Avivi, jest nadal zbyt powszechny w Izraelu. Opowieści o „wysyłaniu Hezbollahowi jasnego komunikatu”, o „sprawieniu, by Hezbollah zrozumiał”, że „jeśli nas skrzywdzi, zapłaci wysoką cenę” itd. są nadal zbyt powszechne w izraelskim dyskursie i doktrynie. Zbyt wielu Izraelczyków wciąż nie rozumie, że takie „komunikaty” nie odstraszają Hezbollahu, Hamasu, Autonomii Palestyńskiej, Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu, Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, Jaskini Lwów i tym podobnych z prostego powodu: jeśli nie zabijają Żydów, to nie mają racji bytu.


Nie jest możliwe, aby „zrozumieli przesłanie”, bez względu na to, jak „jasne” jest to przesłanie zdaniem Izraelczyków. Nie jest możliwe, aby „zrozumieli”, ponieważ nie ma nic do zrozumienia. Zostali stworzeni wyłącznie w celu zabijania Żydów. Są organizacyjnym wyrazem palestyńskiej racji bytu. Gdyby Palestyńczykom udało się zabić wszystkich Żydów, sami przestaliby istnieć, ponieważ nie wiedzieliby, co ze sobą zrobić, i napadliby na siebie nawzajem. Ci, którzy wyobrażają sobie, że Palestyńczycy są choćby w najmniejszym stopniu zainteresowani posiadaniem własnego państwa, stawiają przeszkody samym sobie. To samo dotyczy tych, którzy wyobrażają sobie, że Hezbollah i inne terrorystyczne organizacje dżihadu złożą broń i wygodnie zadomowią się w polityce parlamentarnej, tylko dlatego, że otrzymali poważny cios.


Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1701 nie została pomyślana jako „umowa”, pomijając niewłaściwość samej idei negocjacji w kontekście dżihadu. Nigdy nie mogłaby być wynikiem negocjacji, ponieważ dżihad tak nie działa. Z tego samego powodu „proces pokojowy” z terrorystami nigdy nie przyniesie umowy. W dżihadzie są tylko dwa możliwe wyniki: wszystko albo nic. Dopóki będą „eksperci”, którzy będą upierać się przy postrzeganiu Bliskiego Wschodu w kategoriach interakcji państw z państwami w celu osiągnięcia „równowagi”, pozostaną oni w najlepszym razie nieskuteczni, w najgorszym niebezpieczni, ponieważ islam jest ideologią, która musi dominować.


Islam robił to, co robił, przez ponad 1000 lat, zanim państwa narodowe stały się dominującą formą suwerenności. Paradygmat stosunków międzynarodowych-geopolityki-rozwiązywania konfliktów nie tylko nie dostrzega, ale i lekceważy tę historię, a zatem zmarnował dekady, aby nie zbliżyć się nawet do pokoju na Bliskim Wschodzie.


Generał Amir Avivi reprezentuje nowy kierunek. O Autonomii Palestyńskiej, domniemanym rządzie przyszłego „państwa palestyńskiego”, generał Avivi daje wyraźnie do zrozumienia:


Zarówno Irańczycy, jak i Autonomia Palestyńska są mocno zaangażowani w promowanie antysemityzmu. BDS, jedna z wiodących organizacji działających na uniwersytetach, jest zarządzana przez Autonomię Palestyńską i palestyńskie grupy. Każdy, kto wejdzie na stronę BDS i przewinie ją do końca, żeby zobaczyć, kto zarządza BDS, to znajdzie BNC. BNC to grupa organizacji palestyńskich kierowana przez Autonomię Palestyńską. Autonomia Palestyńska stanowi strategiczne zagrożenie dla Izraela. Hamas był operacyjnym zagrożeniem taktycznym, ale Autonomia Palestyńska jest o wiele bardziej niebezpieczna. Stanowi prawdziwe zagrożenie strategiczne, ponieważ promuje delegitymizację w Hadze, w ONZ. Promuje antysemityzm. Zagraża całemu światu żydowskiemu i nadszedł czas, aby to ujawnić. Nadszedł czas, aby obalić również Autonomię Palestyńską.


Avivi wciąż ma nadzieję, że jego jasne i stanowcze stanowisko doprowadzi do pokoju z „tymi Palestyńczykami, którzy są gotowi zaakceptować prawo Izraela do istnienia”. Uświadomienie sobie, że „Palestyńczycy” i „prawo Izraela do istnienia” to sprzeczność sama w sobie, wciąż jest przed nim, podobnie jak idea, że likwidacja Hezbollahu jest konieczna, ale niewystarczająca, aby przynieść pokój. Inni szyici wystąpią, aby odzyskać miejsce opuszczone przez Hezbollah, tak jak inni zastąpią Hamas, aby odkupić „ziemię muzułmańską”, honor ukoi upokorzenie, i znowu będzie wojna. Kiedy są upokorzeni, siedzą cicho.


Ci, którzy obecnie tworzą ostrze izraelskiej włóczni, zdają sobie sprawę, że nie wystarczy zniszczyć Hamasu, ale że „ideologia”, (wciąż są zbyt nieśmiali, by powiedzieć „islam”), Gazańczyków również musi zostać wykorzeniona. Nadal jednak uważają, że jest to kwestia antysemickich podręczników szkolnych i „radykalnych imamów”, nie dostrzegając, że ta sama ideologia leży u podstaw każdej organizacji terrorystycznej na Bliskim Wschodzie i poza nim. To jest to, co każde arabskie dziecko muzułmańskie słyszy wokół siebie cały czas od urodzenia. Problem jest o wiele głębszy, a niezbędne rozwiązania są o wiele bardziej radykalne, niż doceniają obecnie nawet najbardziej radykalni Izraelczycy. Dzięki niefortunnej przygodzie Hamasu z 7 października wielu jest teraz na dobrej drodze, by to docenić. Przeszkodę dla tego zdrowego i obiecującego rozwoju stanowią ci, którzy nie potrafią dać sobie rady ze sobą, jeśli nie odróżniają muzułmanów od „islamistów” lub „dżihadystów”, ale ci ostatni nie są niczym innym niż najlepszymi z muzułmanów. To jest matka wszystkich piętrowych oszustw.


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-832518

Jerusalem Post, 18 grudnia 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą kilka lat temu wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.

Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka. Na polskim rynku księgarskim jest dostępna jej książka „Islam. Wiara a człowieczeństwo”. Wydana przez wydawnictwo „Stapis” .