Jak zakończyć stuletnią wojnę z Izraelem?
Po kilku dekadach udanej kariery prawniczej David Friedman został ambasadorem USA w Izraelu w 2017 r. pod rządami ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa i doprowadził do dużych postępów dyplomatycznych, w tym przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy, uznanie suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan i pomoc w pośredniczeniu w Porozumieniach Abrahamowych z 2020 r. W swojej nowej książce, One Jewish State, Friedman przedstawia trwające wyzwania i przeszkody, które już zainspirowały nową partię walczącą o miejsca w nadchodzących wyborach do Światowego Kongresu Syjonistycznego, trafnie nazwanego One Jewish State.
Friedman kwestionuje „najpowszechniej akceptowaną, ale fatalnie wadliwą koncepcję w dyplomacji Bliskiego Wschodu: rozwiązanie w postaci dwóch państw”. Chociaż atrakcyjność dwóch państw z pewnej perspektywy jest jasna, argumenty przeciwko temu, z perspektywy pro-izraelskiej, są przekonujące. Palestyńczycy po prostu tego nie chcą. Nigdy tego nie chcieli. Palestyńskie kierownictwo i większość Palestyńczyków nie akceptuje istnienia państwa żydowskiego w żadnych granicach. Każde państwo im dane tylko posunie naprzód ich plan zniszczenia państwa żydowskiego. Jeśli nie było to jasne przed masakrą w południowym Izraelu 7 października 2023 r., to teraz jest to bezsprzecznie jasne. Izrael podarował im Gazę, a Hamas wykorzystał ją do masowych morderstw. To właśnie zrobili ze swoim proto-„państwem” i to mówią, że zrobią z każdym przyszłym państwem.
Dla każdego, kto popiera Izrael i prawo Żydów do bezpiecznego życia w tym regionie, powstanie państwa palestyńskiego nie wchodzi w grę.
Co więc zostaje, jeśli porzucimy rozwiązanie w postaci dwóch państw? Zasadniczo „jedno państwo”.
Jedno państwo palestyńskie „od rzeki do morza” dla strony pro-izraelskiej oczywiście nie wchodzi w grę. Friedman nie bierze pod uwagę „państwa dwunarodowego”, ale można spekulować dlaczego: to nie jest państwo żydowskie, a jego punktem wyjścia jest to, że musi istnieć państwo żydowskie. Pozostaje zatem „jedno państwo żydowskie”. Podstawowym założeniem jest to, że Izrael musi sprawować swoją suwerenność nad Judeą i Samarią. (Gaza jest odrębnym i trudnym przypadkiem, jak przyznaje Friedman w rozdziale poświęconym jej, którego nie będziemy tutaj omawiać.)
Oprócz głównego negatywnego argumentu powyżej, istnieją pozytywne argumenty za tą ideą. Sprowadzają się one do tego: tylko pod izraelską suwerennością Palestyńczycy będą mogli wieść życie pełne godności i dobrobytu, co ostatecznie przyniesie pokój dla wszystkich. Izrael jest żywą demokracją „z historią poszanowania praw obywatelskich, religijnych i praw człowieka mniejszości, z których prawie wszyscy są Arabami”. Większość arabsko-izraelskich obywateli „patriotycznie popiera życie w swoim kraju”, gdzie ich standard życia, możliwości i dobrobyt są o rzędy wielkości wyższe niż ich arabskich sąsiadów w sąsiednich krajach, w tym na terytoriach administrowanych przez samych Palestyńczyków. Chodzi o to, aby rozszerzyć tę samą sytuację — tj. izraelską suwerenność — na palestyńskich Arabów w Judei i Samarii.
Z jedną zasadniczą różnicą. Arabowie izraelscy są pełnoprawnymi obywatelami Izraela z równymi prawami. Palestyńczycy w Judei i Samarii nie mogą nimi być. Bezpieczne państwo żydowskie nie może zamienić ryzyka dla bezpieczeństwa, jakie stwarzają Palestyńczycy w Judei i Samarii, na ryzyko demograficzne uczynienia ich pełnoprawnymi obywatelami. Mogą stać się „rezydentami” Izraela, ale nie mogą stać się pełnoprawnymi obywatelami.
Tutaj dochodzimy do punktu, w którym krytycy wybuchną krzykiem: „Apartheid!”
Friedman zajmuje się tą kwestią przez dokonanie dogłębnej analizy przypadku Portoryko, które uważa za możliwy model „jednego państwa żydowskiego”. Z grubsza rzecz biorąc, Palestyńczycy w Judei i Samarii mogliby mieć analogiczny status w stosunku do Izraela, jaki mają Portorykańczycy w stosunku do obywateli Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone mają suwerenność, podczas gdy Portorykańczycy mają szerokie prawa autonomiczne, ale nie mają zbiorowego prawa narodowego do głosowania w wyborach w USA. Dlaczego to działa? Ponieważ Portorykańczycy żyją lepiej, niż gdyby byli całkowicie niezależni. Czerpią korzyści polityczne, ekonomiczne i obywatelskie i cieszą się tymi samymi podstawowymi prawami obywatelskimi, co obywatele USA, ale płacą mniej podatków federalnych w zamian za to, że nie są pełnoprawnymi obywatelami. Dzięki suwerenności Izraela Palestyńczycy mieliby prawa obywatelskie gwarantowane przez izraelską Ustawę Zasadniczą o godności człowieka bez zbiorowego prawa do samostanowienia; płaciliby mniej podatków izraelskich; i nie głosowaliby w wyborach krajowych.
Friedman pyta również, co jest lepszą opcją dla Palestyńczyków: stworzenie państwa palestyńskiego, które najprawdopodobniej zawiedzie pod każdym względem i zostanie opanowane przez terrorystów, a tym samym odtworzenie Gazy, czy przejęcie mieszkańców Judei i Samarii pod zwierzchnictwo Izraela i nadanie im statusu rezydentów?
Przedstawia dane o izraelskich Arabach, o których mowa powyżej, wykorzystując je jako model dla przyszłych palestyńskich mieszkańców Judei i Samarii, powtarzając, że większość izraelskich Arabów nie ma ochoty zostać obywatelami państwa palestyńskiego. Friedman otwarcie odnosi się do komplikacji i przeszkód w swojej analizie, ponieważ nie ma idealnego rozwiązania dla niczego. Jednak dowody wskazują na wniosek, że izraelscy Arabowie prosperują pod izraelską suwerennością i wolą ją od alternatywy. Możliwe, że Palestyńczycy również mogą preferować życie pod izraelską suwerennością w warunkach niedoskonałej równości niż pod palestyńską suwerennością.
To mogłoby zadziałać. Ci, którzy uparcie nazywają to „apartheidem”, twierdzi Friedman, pokazują, „że nie rozumieją apartheidu”.
Ale czekaj — co z Palestyńczykami? Czy kiedykolwiek zaakceptowaliby taki scenariusz?
Jak pokazują dowody, pragną zniszczenia Izraela, a zatem nie powinni mieć prawa głosu — teraz lub w przyszłości w sprawie „Jednego Państwa Żydowskiego”. Friedman wychodzi z założenia, że Palestyńczycy, po stu latach wojny z Żydami, utracili przywilej posiadania własnego państwa. Nie może być zwycięstwa Izraela w tej wojnie, dopóki Izraelczycy nie wiedzą, o co walczą, a Friedman przedstawia przekonujący argument, że powinni walczyć o „Jedno Państwo Żydowskie”.
Obecnie, na arenie publicznej i w dominującej opinii światowej, wraz z poglądem Organizacji Narodów Zjednoczonych i obecnej administracji USA, Judea i Samaria należą do Palestyńczyków jako część „rozwiązania w postaci dwóch państw”. Wynika z tego, że Izrael jest winny „okupowania” tego terytorium i jest jednostronnie zobowiązany do wycofania się. Ten pogląd jest kwestionowany w każdym szczególe, ale jedną z zalet posiadania jednego państwa żydowskiego jest to, że sprzeciwia się całemu poglądowi. Jeśli Izrael potwierdzi swoją suwerenność nad terytorium, to czy później zdecyduje się wycofać i czy zdecyduje się zaakceptować „rozwiązanie w postaci dwóch państw”, zrobienie tego byłoby ustępstwem, które następnie wymagałoby pewnych ustępstw drugiej strony w zamian.
Ironią jest, że dla tych, którzy wciąż obstają przy rozwiązaniu w postaci dwóch państw, poparcie idei jednego państwa żydowskiego może być najlepszym lub jedynym sposobem na jego osiągnięcie.
Link do oryginału: https://www.jns.org/how-to-end-the-hundred-years-war-on-israel/
JNS Org., 21 października 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Andrew Pessin
Amerykański filozof i pisarz. Autor wielu książek poświęconych filozofii umysłu, religii i etyce, autor trzech powieści i niezliczonych artykułów. Po raz pierwszy naraził się amerykańskiej klasie piszącej, kiedy w 2014 roku porównał Hamas do buldoga spuszczanego co jakiś czas z łańcucha.