Główny prawnik Sił Obronnych Izraela chroni „cywilów”, którzy brali udział w masakrze 7 października


Gadi Taub 2024-10-15

Zrzut ekranu nagrania wideo przedstawiającego Sziri, Ariela i Kfira Bibasów w Strefie Gazy, tuż po tym, jak zostali wzięci jako zakładnicy przez Hamas 7 października. 19 lutego 2024 r. Źródło: IDF.
Zrzut ekranu nagrania wideo przedstawiającego Sziri, Ariela i Kfira Bibasów w Strefie Gazy, tuż po tym, jak zostali wzięci jako zakładnicy przez Hamas 7 października. 19 lutego 2024 r. Źródło: IDF.

Za tym starciem polityków i prawników, między moralizmem „przebudzonych” a prawdziwą moralnością, kryje się pytanie o globalne implikacje historyczne.

 

Ze wszystkich zdjęć Izraelczyków branych jako zakładnicy 7 października 2023 r. najbardziej rozdzierające serce jest zdjęcie Sziri Bibas trzymającej na rękach dwoje rudowłosych dzieci, z twarzą wykrzywioną przerażeniem, jakby kamera uchwyciła moment, gdy zdała sobie sprawę, że w jej barbarzyńskich porywaczach nie ma żadnych ludzkich uczuć, do których można by się odwołać.



Sziri Bibas i jej synowie Ariel (4 lata) i niemowlę Kfir zostali porwani z kibucu Nir Oz w południowym Izraelu przez terrorystów z Hamasu 7 października 2023 r.
Sziri Bibas i jej synowie Ariel (4 lata) i niemowlę Kfir zostali porwani z kibucu Nir Oz w południowym Izraelu przez terrorystów z Hamasu 7 października 2023 r.

Teraz wiemy, kim są ci barbarzyńcy. Siły Obronne Izraela pozytywnie zidentyfikowały porywaczy rodziny Bibas. Nadal mieszkają w Gazie.


I chociaż Izrael przysiągł ścigać wszystkich uczestników masakry, jednak nie bierze pod uwagę porywaczy rodziny Bibas — ponieważ generał brygady Jifat Tomer-Jeruszalmi, rzecznik generalny sił zbrojnych, zdefiniował ich jako „obywateli”, a nie wojowników, i dlatego zawetował atakowanie ich. Szef sztabu Sił Obronnych Izraela, generał Herzi Halevi, przyjął ten dyktat, a minister obrony Joav Gallant wyraził zgodę. I tak oprawcy Sziri Bibas i jej dzieci żyją i mają się dobrze. Sprawa została po raz pierwszy ujawniona przez Amita Segala w Channel 12 News na początku tego roku, ale od tego czasu nic się nie zmieniło.


Jak dotarliśmy do tego szaleństwa? Rozumowanie prawne jest zarówno banalne, jak i nieistotne dla omawianej sprawy. Opiera się na „Dodatkowym Protokole I” Konwencji Genewskiej, który dotyczy między innymi cywilów biorących udział w działaniach wojskowych. Tacy cywile, jak mówi protokół, są uzasadnionymi celami tylko przez czas trwania ich udziału w tych działaniach.


Izrael, podobnie jak Stany Zjednoczone, nie ratyfikował tego protokołu. Jednak według Sądu Najwyższego Izraela jest on mimo wszystko częścią zwyczajowego prawa międzynarodowego i dlatego ma zastosowanie do izraelskiego wojska.


Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę, że wyraźny podział na żołnierzy i cywilów stał się nie do utrzymania we współczesnych wojnach, w których organizacje terrorystyczne są osadzone wśród ludności cywilnej, i dlatego przyznały prezydentowi władzę uznawania wrogów biorących udział w działaniach militarnych, mimo że nie są częścią regularnej armii, za pośrednią kategorię „nielegalnych uczestników walk”.


Sąd Najwyższy Izraela znalazł inny sposób radzenia sobie z szarą strefą. Według byłego prezesa Sądu Najwyższego, sędziego Aharona Baraka, idea, że cywil uczestniczący w działaniach wojskowych jest uzasadnionym celem tylko przez czas trwania uczestnictwa, może stać się bardziej elastyczna, jeśli „czas trwania” zostanie zinterpretowany szerzej. Jeśli taka osoba wielokrotnie bierze udział w działaniach wojskowych, okresy między tymi działaniami należy uznać za przygotowanie do wznowienia działań, a zatem objęte terminem „czas trwania”.


Jednakże główny prawnik  sił zbrojnych, Tomer-Jeruszalmi, jest najwyraźniej jeszcze bardziej rygorystyczny i w związku z tym zaklasyfikował niezależnych uczestników masakry po prostu jako „cywilów”.


Wśród sprawców okrucieństw z 7 października było 1250 takich „cywilów”. Tego dnia lub później podczas akcji w Gazie zginęło siedmiuset z nich. Około 450 nadal żyje. Wywiad IDF ich zidentyfikował.


Jednak weto głównego prawnika wojskowego uniemożliwia siłom izraelskim atakowanie ich, pozwalając żołnierzom jedynie na ich poszukiwanie i aresztowanie — czego, na szczęście, nie robią. Izrael nie powinien ryzykować życia ani jednego żołnierza, aby chronić nieistniejące prawo do należytego procesu barbarzyńskich terrorystów-wrogów, którzy najechali kraj i dopuścili się jednych z najgorszych zbrodni przeciwko ludzkości, w trakcie operacji wojskowej w wojnie, która wciąż trwa. Atak na nich nie jest po prostu formą zemsty. To odwet wojskowy konieczny, aby odstraszanie Izraela było skuteczne, a zobowiązania coś znaczyły.


Nierozsądne i nieuzasadnione formalności stosowane przez izraelskich prawników – które na wiele sposobów krępują ręce Izraela – rzekomo mają na celu ochronę kraju przed trybunałami międzynarodowymi. Logika podpowiada, że jeśli Izrael osądza sam siebie wystarczająco surowo, zasada komplementarności doprowadzi sądy międzynarodowe do wniosku, że nie ma podstaw do interwencji.


To jest groteskowe, jak pokazała niedawna nielegalna procedura przeciwko Izraelowi w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze. Te organy są polityczne, pełne antysemitów i wrogów Izraela, w pełni gotowych odwrócić rzeczywistość na głowie i oskarżyć państwo żydowskie — a nie ludobójczych terrorystów, którzy je zaatakowali — o popełnienie jakiegoś ludobójstwa.


To, co robią izraelscy prawnicy, jest zatem nie tylko bezużyteczne; jest również oburzające. Przypomina nam, że płaszczenie się u stóp antysemitów w nadziei, że izraelsko/żydowska nienawiść do samych siebie w jakiś sposób sprawi, że nas zaakceptują — lub przynajmniej zaakceptują tych z nas, którzy są gotowi jej ulegać — jest tak samo daremne, jak było zawsze. Nienawiść do siebie nie jest mniej godna pogardy, gdy jest ukryta w formalistycznym języku prawa.


Uznanie za „cywilów” aktywnych terrorystów nie jest bynajmniej pojedynczym błędem w osądzie wojskowego prokuratora generalnego. Cały system sądowniczy Izraela jest zarażony tym sposobem myślenia. I dlatego jest on tak samo niepotrzebnie surowy wobec żołnierzy IDF, jak pobłażliwy wobec terrorystów.


Krajowy Prokurator wniósł oskarżenie o zabicie terrorystów z Nuchba przeciwko niektórym odważnym ludziom, którzy rzucili się na ratunek w ten straszny poranek 7 października. W sprawach, które toczą się obecnie, twierdzi się, że palestyńscy najeźdźcy zostali zabici po ich zneutralizowaniu, co powinno być uznane za nielegalną egzekucję — tj. morderstwo. Jakby pośród chaosu i zamętu, morderczej serii i barbarzyńskiego horroru, bohaterscy ludzie, którzy rzucili się, mimo przewagi liczebnej wroga, w ogień, by ratować innych, mogli po prostu skuć złapanego terrorystę, a następnie usiąść i go pilnować, dopóki nie przybędzie żandarmeria wojskowa, albo też odprowadzić go do jakiegoś jeszcze nieistniejącego punktu, gdzie odebrałaby go nieobecna wtedy policja.


Przez wiele godzin nie było nigdzie zorganizowanych jednostek wojskowych, nie mówiąc już o pomocniczych jednostkach wojskowych lub regularnej policji. Absurd osądzania tych, którzy musieli myśleć w biegu, podczas gdy rozpaczliwie walczyli pośród bestialskiego okrucieństwa, aby uratować rodziny przed spaleniem żywcem, tak jakby znajdowali się w słoneczny poranek w jakiejś dzielnicy mieszkalnej i dokonywali obywatelskiego aresztowania, powinien być oczywisty dla każdego z minimum zdrowego rozsądku.


Ale czym jest zdrowy rozsądek w porównaniu z samouwielbieniem szlachetnych prawników o „przebudzonej” mentalności? Najwyraźniej dla nich wojna nie jest egzystencjalną walką o przetrwanie, ale szansą na zademonstrowanie swojej moralnej czystości, a za swoje zadanie uważają zmuszenie nas wszystkich do życia zgodnie z nią.


To, co chcą nam narzucić, nie jest jednak tak naprawdę moralne. To lokalna żydowska odmiana — doprawiona nienawiścią do samego siebie — perwersyjnej, moralistycznej formy przebudzonego narcyzmu. To kolejny przejaw choroby autoimmunologicznej, która obróciła wartości Zachodu przeciwko samemu Zachodowi.


To krzywe lustro, które powiększa wyimaginowane grzechy Zachodu, aby ukryć prawdziwe okropności popełnione przez niezachodnich Innych. Zachodnie uniwersytety stały się poligonami doświadczalnymi tej wypaczonej mentalności: wrogowie naszych wartości stali się jedynie abstrakcjami, na których możemy polerować nasze poczucie wyższości moralnej — obwiniając samych siebie. Polityka stała się rytuałem taniego, fałszywego samooczyszczenia.


Członek Knesetu Amit Halevy z partii Likud, odmawia uznania moralizmu wojskowego rzecznika generalnego za w jakikolwiek sposób moralny. Jest on niemoralny, ponieważ zastępuje cnotę złem. Dlatego też napisał pilny list do ministra obrony Izraela Joava Gallanta na początku lipca, domagając się ponownego rozpatrzenia dyktatu zakazującego atakowania „cywilnych” uczestników masakry.


To nie są „cywile” złapani w krzyżowy ogień i przypadkowo chwytający za broń, napisał Halevy. Dołączyli do jednostek bojowych i dlatego, w rzeczywistości, a nie w teorii, stali się ich częścią; najechali suwerenne terytorium innego kraju — naszego kraju; i brali udział w okrutnych zbrodniach przeciwko ludzkości. „Zaliczanie ich do kategorii chronionych cywilów — powiedział Halevy — jest całkowicie perwersyjne”. Jego prośba o ponowne rozpatrzenie instrukcji wojskowego prokuratora generalnego została jak dotąd odrzucona.


Ale jego list jest godny uwagi z jeszcze jednego powodu. Po przeanalizowaniu absurdów sprawy rozszerzenia ochrony „Dodatkowego Protokołu I” na terrorystów niezwiązanych formalnie z grupami terrorystycznymi, Halevy zakończył być może najważniejszą z obserwacji, jakie poczynił: W warunkach trwającej wojny takie decyzje powinny być polityczne, a nie prawne.


W tym tkwi sedno problemu.


W tym starciu polityków i prawników, moralizmu „przebudzonych” i prawdziwej moralności oraz sygnalizowania cnoty i zdrowego instynktu przetrwania, kryje się pytanie o globalne implikacje historyczne. Jak zauważył profesor Dan Schueftan w podcaście „Israel Update”, ta wojna jest przypadkiem testowym tego, czy cywilizowane narody mogą pokonać barbarzyństwo w czasach, gdy barbarzyńcy nauczyli się wykorzystywać nasze wartości przeciwko nam. Albo, mówiąc bardziej dosadnie, czy autoimmunologiczna choroba „przebudzenia” rozwinęła się tak daleko, że sparaliżowała naszą zdolność do obrony własnego życia?


Czy postępowe, „przebudzone” elity — ze swoimi trybunałami, organizacjami pozarządowymi, organizacjami informacyjnymi, mediami społecznościowymi i rozrastającą się biurokracją — wolą raczej zobaczyć śmierć Żydów, a ostatecznie upadek Zachodu, w imię sygnalizowania własnej cnoty? Czy Izrael zignoruje to wszystko i pokaże, że może przebić się przez ten mur fałszywej moralności i chronić cywilów, a także cywilizację?


W tym sensie im wyższy mur, tym silniejsza demonstracja. Im bardziej przenikliwe krzyki pełnego hipokryzji oburzenia przeciwko nam, tym bardziej przekonujące jest surowe naleganie, by je ignorować. Naszym zadaniem w tej wojnie jest nie tylko zapewnienie sobie fizycznego przetrwania, ale także ujawnienie moralnego zepsucia elit, które zrezygnowały z obrony własnej kultury. Bowiem wirus „przebudzenia”, jak przypomniała nam ta wojna, może być śmiertelny.


Nie możemy stać się jak barbarzyńcy, z którymi walczymy; to oczywiste. Izraelowi udało się zredukować liczbę ofiar cywilnych w stosunku do liczby ofiar wśród żołnierzy do jednej trzeciej lub mniej tego, co jest uważane za normę w wojnie miejskiej. Wszystko to pomimo gęstości zaludnienia Gazy i bezwzględnego używania żywych tarcz przez barbarzyńskich wrogów. To godne pochwały.


Ale jest to dalekie od oczywistej maksymy, że my, Izraelczycy, powinniśmy utrzymywać ich standardy moralnej farsy, w której samobiczowanie zmniejsza naszą zdolność do pokonania i odstraszenia barbarzyńców. Niemoralne jest narażanie życia naszych żołnierzy na niepotrzebne ryzyko w imię infantylnego sygnalizowania cnoty. Powinniśmy w rzeczywistości odwrócić moralne role przeciwko „przebudzonym” elitom, które teraz organizują demonstracje poparcia Hamasu i próbują przekonać świat, że rasowa nienawiść do Żydów jest w jakiś sposób częścią globalnej wojny z rasizmem.


Ci, którzy popierają organizację, która wykorzystuje dzieci jako żywe tarcze, powinni być zawstydzani, a ich postawy powinny być napiętnowane. Wszystkie te śmierci są ich winą. A Izrael nie powinien ugiąć się przed próbą wywrócenia rzeczywistości moralnej do góry nogami.


Link do oryginału: https://www.jns.org/the-idf-advocate-general-is-protecting-civilians-who-participated-in-the-oct-7-massacre/

JNS Org., 8 października 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Gadi Taub
 izraelski historyk i dziennikarz, nauczyciel akademicki, znany również jako autor populatnych książeczek dla dzieci.