Walka o cywilizację dopiero się zaczyna
Zachód nie zdał testu moralnego 7 października. Nigdy więcej nie możemy tak zawieść.
Oto nadeszła: rocznica powrotu faszyzmu. Minął rok od pogromu Hamasu. Rok od czasu, gdy armia antysemitów najechała na państwo żydowskie i sprowadziła na jego lud niewypowiedziany terror. Rok od czasu, gdy atawistyczna nienawiść ostatniego stulecia wyskoczyła ze stron podręczników historii i gwałtownie odcisnęła się na naszym zadowolonym świecie. Rok od czasu, gdy pakt zawarty przez ludzkość po ostatniej Wielkiej Wojnie – „Nigdy Więcej” – obrócił się w pył na pustyni Negew i w kibucach południowego Izraela.
Dzisiaj jest przede wszystkim dniem pamięci o zabitych. Żydzi i ich sojusznicy zapalą świece dla ponad 1200 dusz zgładzonych przez faszystów Hamasu. Ludzie powiedzą „Nigdy więcej”. Jednak obok wspominania nieludzkiego postępowania Hamasu w Izraelu 7 października, pomyślmy o tym, co ten najciemniejszy z dni ujawnił również o naszych społeczeństwach. Co powiedział nam nie tylko o Hamasie, machinie do zabijania Żydów, która maskuje się jako ruch narodowo-wyzwoleńczy, ale także o nas. O tym, jak daleko zboczyliśmy ze ścieżki rozumu. O naszej zdradzie cywilizacji.
Moim zdaniem, 7 października ubiegłego roku wydarzyły się dwa horrory. Był horror tego, co zrobił Hamas. Jego gwałty, porwania i zamordowanie ponad tysiąca Żydów. Jego wykonanie najgorszego aktu przemocy antysemickiej od czasów nazistów. Jego radosny, chełpliwy sadyzm – nigdy nie zapomnijmy, że ta rasistowska milicja rozkoszowała się swoimi okrucieństwami, filmowała je dla potomnych, a nawet dzwoniła do domu, aby chełpić się przed bliskimi liczbą zamordowanych Żydów. Potem był horror odpowiedzi Zachodu. Horror naszej porażki – naszej niewybaczalnej porażki – gdy nie stanęliśmy po stronie Żydów przeciwko ich prześladowcom.
Wiedziałem, że reakcja zachodnich opiniotwórców i samozwańczych „postępowych” elit będzie zła. Faktycznie, 7 października, kiedy potwierdzona liczba ofiar śmiertelnych wynosiła zaledwie 20, ostrzegałem tutaj na Spiked, że gadające głowy na Zachodzie fałszywie będą chwalić ten pogrom jako „bunt”, jako „akt oporu”. I robiąc to, argumentowałem, ujawnią światu „prawdziwy rozmiar” „moralnego rozkładu” Zachodu. Jednak nawet ja nie mogłem sobie wyobrazić, jak źle potoczą się sprawy.
Nawet ja nie przewidziałem, że w Nowym Jorku na plakacie „Porwany” ze zdjęciem 12-letniego Żyda porwanego przez Hamas ktoś rozsmaruje fekalia. Nawet ja nie wyobrażałem sobie, że ktoś domaluje wąsy Hitlera na buziach trzyletnich bliźniaków porwanych przez Hamas. Nawet ja nie sądziłem, że „pro-palestyńscy” aktywiści będą gloryfikować uczestników pogromu przybywających na paralotniach na pustynię Negew, by wymordować młodych Żydów. Nawet ja nie przewidziałem, że nasze najwyższe ośrodki nauki zostaną opanowane przez gangi uprzywilejowanych sympatyków Hamasu, którzy napiętnują państwo żydowskie jako „świnie Ziemi” i powiedzą Żydom, żeby się „odpieprzyli się i wrócili do Polski”.
Nawet ja nie mogłem sobie wyobrazić, że lewicowcy w moim kraju opiszą szał mordowania Żydów przez Hamas jako „dzień świętowania”. Nawet ja nie przewidziałem tłumów młodzieży z wyższej klasy średniej na naszych ulicach wiwatujących na cześć Hutich, brutalnie rasistowskiego ruchu, którego flaga groteskowo głosi „Przekleństwo na Żydów”. Nawet ja nie mogłem przewidzieć tłumów izraelożerców, które zgromadzą się przed Operą w Sydney, by skandować „Jebać Żydów!”, i gorsze hasła, a lewica, która przez ostatnią dekadę potępiała wszystko, czego nie lubi, jako „faszyzm” – Trumpa, Brexit, krytyczny wobec płci feminizm – będzie haniebnie milczała w obliczu prawdziwego faszyzmu. W obliczu rzezi Żydów i jawnej jej apologetyki w naszych miastach. „Naganne” to za słabe słowo.
Moralne klęski Zachodu po 7 października były zupełnie nowego rodzaju. Przewyższyły nawet moje ponure obawy. Rzuciły ostre, nieuniknione światło na odwrót od rozumu i porzucenie Oświecenia, przed którym wielu z nas ostrzegało od lat. W godzinach i dniach po pogromie nadeszła budząca się, przerażająca świadomość: klasa aktywistów Zachodu i jej wykształcone elity bardziej współczuły sprawcom pogromu niż ofiarom pogromu. Przeszli od powiedzenia „Nigdy więcej” do powiedzenia „W porządku, jeszcze raz”. Delirium naszej ery postcywilizacyjnej wyszło na światło dzienne. Teraz było to niezaprzeczalne: Zachód jest w szponach głębokiego kryzysu moralnego.
I tak jest do dziś, do pierwszej rocznicy tej nikczemnej inwazji na Izrael. Pomyślcie o tym: dziś jest rocznica najgorszego aktu rasistowskiej przemocy czasów nowożytnych, a mimo to tak zwani antyrasiści nie będą jej obchodzić. Nie będą umieszczać czarnego kwadratu na swoich stronach na Instagramie. Nie będą organizować żadnych czuwań. Ani jedna łza nie spłynie po ich policzkach za ponad tysiąc istot ludzkich zamordowanych przez rasistów rok temu. Żaden „antyfaszysta” nie potępi tego faszyzmu. Wręcz przeciwnie, spędzą dzień robiąc to, co zawsze: gorączkowo nienawidząc Izraela, rzygając jeszcze większą ilością słownej żółci na państwo żydowskie. Porwą ten dzień żydowskiej pamięci, aby pogłębić swoją zniesławiającą nienawiść do narodu żydowskiego.
To, co widzieliśmy w ciągu ostatniego roku, to, że gdy młodzi w szczególności są zapraszani do odrzucenia zachodniej cywilizacji, mogą z łatwością dać się skusić i wpaść w ramiona jej przeciwieństwa: barbarzyństwa. Gdy edukujesz nowe pokolenie, aby było nieufne wobec Zachodu, aby postrzegało nasze roszczenie do oświecenia jako arogancję i przechwałki białego człowieka, możesz po prostu popchnąć je w stronę wrogów Zachodu. Gdy przedstawiasz zachodnie społeczeństwo jako upadłe, rasistowskie, fobiczne, miałkie – co jest obecnie szerzone przez wielu jako najmodniejsze myśli – sprawiasz, że antyzachodniość, nawet gwałtowna antzachodniość, wydaje się egzotyczna i kusząca. Sympatia dla Hamasu na naszych kampusach i ulicach jest zasadniczo przedłużeniem kryzysu znaczenia Zachodu, naszego zaprzeczania własnym spostrzeżeniom, naszej zdrady własnej historii.
Teraz trzeba prowadzić wojnę o duszę ludzkości. Na dwóch frontach. Na fizycznym froncie granic Izraela, gdzie niektóre z najbardziej regresywnych ruchów na Ziemi, sponsorowane przez Islamską Republikę Iranu, otwarcie pożądają i agitują na rzecz zniszczenia jedynego na świecie narodu żydowskiego. I na froncie intelektualnym tutaj, w domu. W świecie akademickim, w polityce, w sercach i umysłach. Tylko pełna determinacji obrona zalet i cudów zachodniej cywilizacji może powstrzymać moralne szaleństwo naszych czasów i nienawiść do Żydów, którą pielęgnowała. Jesteśmy winni zmarłym 7 października, by stać po stronie Izraela i naprawić nasze rozbite społeczeństwa.
Link do oryginału: https://www.spiked-online.com/2024/10/07/the-fight-for-civilisation-is-only-just-beginning/
Spiked Online, 7 października 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska