Kiedy medialne pole bitwy i prawdziwy front zderzają się
Znaczną część mojego zawodowego życia zawodowego spędziłem w HonestReporting. Pracowaliśmy w czasie zbyt wielu kryzysów, podczas kilku dużych operacji wojskowych IDF, podczas ataków terrorystycznych z masowymi ofiarami i licznych incydentów, które trafiły na pierwsze strony wszystkich międzynarodowych gazet na całym świecie.
W tej sferze musisz mierzyć się z ciągłą walką, która cię czeka. Możesz wygrać decydujące bitwy, ale sama wojna — wojna wykraczająca poza pole bitwy — jest tą, której możesz nigdy w pełni nie wygrać. To walka o legitymację Izraela i jego prawo do traktowania go jako po prostu jeszcze jednego państwa wśród innych narodów.
Miniony rok był jednym z najtrudniejszych, jakich kiedykolwiek doświadczyłem, nie tylko z powodu nieustannych ataków w międzynarodowych mediach na prawo Izraela do obrony przed terrorystami z Hamasu, którzy dopuścili się najgorszych okrucieństw wobec narodu żydowskiego od czasów Holokaustu. To także przytłaczający antysemityzm i obelgi zalewające media społecznościowe — rzeczy, które zmuszam się widzieć i na które codziennie odpowiadam.
To niemożność oddzielenia mojej pracy od surowej rzeczywistości, w której żyją Izraelczycy — ponieważ jestem jednym z nich. W tak małym kraju to prawie banał, że każdy jest związany z kimś bezpośrednio dotkniętym dramatem. Ale to prawda.
Mieszkam w Modi'in, mieście liczącym 100 tysięcy mieszkańców, położonym dokładnie w połowie drogi między Jerozolimą a Tel Awiwem. To miejsce dumne jest z tego, że ma najwyższy odsetek 18-latków podejmujących obowiązkową służbę w IDF.
Niestety, w dniach po 7 października stało się jasne, że kilku z tych młodych żołnierzy zostało brutalnie zabitych w swoich bazach, w tym niektórzy z mojego sąsiedztwa. Mieszkam w tym samym domu od 14 lat, ale nigdy nie spotkałem sąsiadów mieszkających dwa domy dalej — aż do czasu, gdy uczestniczyłem w sziwie po śmierci ich nastoletniej wnuczki, która zginęła tego dnia. W innych momentach ulice naszego sąsiedztwa zapełniały się mieszkańcami stojącymi w milczeniu, trzymającymi izraelskie flagi, podczas gdy konwoje wiozły rodziny poległych, aby pochować ich bliskich na miejscowym cmentarzu — ta rozdzierająca serce scena powtarzała się w całym kraju.
Pod koniec czterdziestki jestem w wieku, w którym żołnierze na linii frontu są zarówno moimi rówieśnikami, jak i dziećmi wielu przyjaciół i znajomych. Na moim stanowisku otrzymuję stałe aktualizacje od różnych organizacji rządowych i pozarządowych, w tym IDF, policji i ratowników Magen David Adom. Zbyt często budziłem się z powiadomieniem IDF o najnowszych ofiarach. Czasami jakieś nazwisko było znajome i modliłem się, żeby nie było to dziecko przyjaciela lub kolegi. Niestety, czasami było.
Mąż byłej koleżanki z pracy i syn przyjaciela rodziny, obaj zabici w Gazie. Kuzynka z mojej dalszej rodziny, zasztyletowana podczas służby jako policjantka na Starym Mieście Jerozolimy. Ból i żal są nie do opisania.
HonestReporting jest mikrokosmosem całego kraju. Jeden z kolegów, który jest w rezerwie, służy w armii od ponad 200 dni, pozostawiając żonę i dwójkę małych dzieci samym sobie, podczas gdy nasza organizacja została bez kluczowego członka zespołu. Mąż innej koleżanki spędził wiele dni w mundurze, pozostawiając ją samą z opieką nad niemowlęciem. Każdy jest w jakiś sposób dotknięty, a nie różnimy się od niezliczonych miejsc pracy, które zostały zdezorganizowane przez obowiązkowe powołanie do służby.
Zawsze będę uważał za przywilej posiadanie dostępu do informacji poufnych, którego wielu Izraelczyków nie ma. Pod koniec listopada zostałem zaproszony na śniadanie do rezydencji zagranicznego ambasadora, wraz z kolegami z innych organizacji i kilkoma członkami rodzin zakładników.
Siedzieliśmy i słuchaliśmy, jak rodziny dzieliły się historiami swoich bliskich, wciąż przetrzymywanych w niewoli w Gazie. W pewnym momencie jedna z uczestniczek rozpłakała się. Szybko przeprosiła, zastanawiając się na głos, jak to możliwe, że to ona płacze, skoro inni w pokoju mieli braci, siostry, mężów, żony i dzieci przetrzymywanych przez Hamas — a jednak jakoś udało im się zachować spokój, walcząc o ich uwolnienie.
Nie miała powodu, by wstydzić się tych łez. Ludziom z zewnątrz trudno jest w pełni pojąć głębokie więzi łączące Izraelczyków i szerszą globalną społeczność żydowską, lub prostą prawdę, że ta katastrofa dotyka w jakiś sposób niemal każdego z nas.
W tygodniach następujących po 7 października miałem okazję odwiedzić Sderot i kilka kibuców w pobliżu granicy z Gazą. Miałem wrażenie, jakbym wkroczył na ogromną scenę zbrodni, zamrożoną w czasie od tamtego strasznego dnia. Wielu pracowników HonestReporting było tam, będąc naocznymi świadkami dewastacji, więc możemy dokładnie przekazać światu rozmiary barbarzyństwa tego, co się tam wydarzyło.
Izrael to kraj wciąż pogrążony w traumie i nic nie wskazuje na to, że sytuacja się poprawia. Za każdym artykułem, filmem i wpisem w mediach społecznościowych stoi członek zespołu HonestReporting, który żyje w rzeczywistości narodu w stanie wojny — gdzie linia frontu jest jednocześnie tyłami. Dni robocze spędzone przed komputerami są często przerywane syrenami i gorączkowymi biegami do bezpiecznych pomieszczeń. Praca skupiona na radzeniu sobie ze złymi wiadomościami staje się nieodróżnialna od nieustannego nawału strasznych wydarzeń, które ciągle do nas docierają.
Bezpośrednio po ataku Hamasu wierzyłem, że Izrael może mieć trzy lub cztery dni, zanim globalna narracja zwróci się przeciwko nam. Prawdę mówiąc, nie jestem pewien, czy w ogóle mieliśmy aż tyle.
Dziś nadal walczymy z uprzedzeniami mediów i oszczerstwami przeciwko Izraelowi — nie tylko dlatego, że to nasza praca, ale dlatego, że to nasza odpowiedzialność jako dumnych Izraelczyków. Dano nam przywilej służenia naszemu krajowi i ludziom w najlepszy znany nam sposób.
Link do oryginału: https://honestreporting.com/when-the-media-battlefield-and-the-home-front-collide/
Honest Reporting, 6 października 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Simon Plosker - dziennikarz izraelski, wieloletni badacz i publicysta Honest Reporting.