Spojrzenie na wojnę Izraela po roku
Rocznica 7 października zbliża się wielkimi krokami, a ja z uwagą myślę jak sformułować ten artykuł. ale najpierw muszę wyznać, że kiedy tysiące bojowników Hamasu tego dnia przekroczyły granicę Izraela, by wziąć udział w orgii średniowiecznej przemocy, niewiele wiedziałem o Izraelu i nie miałem własnego zdania na temat długotrwałego konfliktu.
Nigdy nie byłem w Izraelu, nigdy nie byłem w Gazie, nigdy nie byłem na Zachodnim Brzegu. Nie jest to konflikt, o którym studiowałem na uniwersytecie, ani o którym dużo czytałem.
Ludzie po obu stronach, którzy z pasją podchodzą do tej kwestii, uważają że trudno uwierzyć w moją ignorancję, ale prawdę mówiąc, większość ludzi jest właśnie taka jak ja.
Dlatego przez wiele miesięcy po atakach z 7 października unikałem komentowania tej wojny, a nawet dyskusji o tym w naszym programie. Zamiast tego czytałem, oglądałem i słuchałem niekończących się komentarzy, debat i dyskusji, próbując zrozumieć, co mówią ludzie po obu stronach.
Zebrawszy te różne spojrzenia, zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby zastosować podstawowe zasady poprawnego myślenia do argumentów, które usłyszałem.
Myślenie w oparciu o podstawowe zasady logiki oznacza sprowadzenie tego, co próbujesz analizować do samej podstawy i ponowny szerszy ogląd tego wszystkiego. Kontekst jest niezwykle ważny dla zrozumienia problemów, ale jeśli chodzi o sytuacje angażujące wysoki poziom emocji, ludzie często zalewają cię kontekstem emocjonalnym, co nie potwierdza ich argumentów.
Jest kilka oczywistych przykładów w tej debacie, które pokrótce przedstawię.
Myślenie oparte na podstawowych zasadach logiki pomaga dostrzec strukturę argumentów. Logika argumentu jest jak szkielet w naszym ciele. Z zewnątrz go nie widzisz, ale to on powoduje ruchy ciała w taki, a nie inny sposób. Dotarcie do szkieletu argumentu jest podstawą jego zrozumienia.
Takie było moje podejście, kiedy mieliśmy prominentnych propalestyńskich gości, takich jak Bassem Youssef i Norman Finkelstein w naszym podkaście TRIGGERnometry, a także proizraelskich gości, jak Ben Shapiro i Natasha Hausdorff. To było również moje podejście, gdy prowadziłem zaciekłą debatę na ten temat w Dissident Dialogues, kiedy Saifedean Ammous zaprosił mnie do dyskusji o tym problemie w jego podcaście.
Co więc o tym konflikcie mówi nam myślenie oparte na podstawowych zasadach logiki?
Najprostszym sposobem na zrozumienie skomplikowanego problemu jest znalezienie porównywalnej sytuacji, o której już wiesz, co myśleć. Na przykład, jeśli przyjmiemy, że 7 października był atakiem terrorystycznym, oczywistym podejściem byłoby porównanie go z innymi atakami terrorystycznymi w historii najnowszej. To jednak jest to niemożliwe, ponieważ świat zachodni nigdy nie doświadczył ataku na taką skalę.
Jeśli weźmiemy pod uwagę zamach z 11 września, najpotężniejszy atak terrorystyczny w historii, który wstrząsnął dominującym supermocarstwem do samych korzeni, widzieliśmy, że 2 977 osób zostało zabitych w kraju, który ma 285 milionów mieszkańców. 7 października ponad 1200 osób zostało zabitych w kraju mającym 9 milionów mieszkańców.
Ludzie często nazywają 7 października izraelskim 9/11, ale to nie jest prawdą nawet w przybliżeniu.
Gdyby 7 października był w Izraelu atak o tej samej skali co 11 września, to w przeliczeniu na jednego mieszkańca, zginęłoby tylko 100 osób.
Innymi słowy, 7 października był co najmniej 12 razy gorszy od 9/11. I to nie biorąc pod uwagę faktu, że Hamas wziął setki zakładników, z których wielu od tamtej pory zostało zabitych.
Nasuwa się więc oczywiste pytanie: gdyby tysiące uzbrojonych Meksykanów przeniknęło przez południową granice USA, zabijając 36 tysięcy Amerykanów i uprowadzając tysiące zakładników, jak zareagowałaby Ameryka? Co zostałoby z Meksyku?
Bez względu na to, jaki jest twój pogląd na historię tego konfliktu, uważam, że logika tego porównania jest nie do obalenia.
Istnieją jednak pewne przekonujące argumenty przedstawicieli obozu antyizraelskiego, które mają na celu kontekstualizację 7 października:
1) "historia nie zaczęła się 7 października 2023 r.”
Sednem tego argumentu, gdy rozbijemy go na jego główne założenia, jest to, że istnienie Izraela jest nielegalne.
W tej koncepcji Izrael powstał, ponieważ ziemie należące do Palestyńczyków zostały im zabrane przez mocarstwa zachodnie i przekazane europejskim Żydom uciekającym przed Holokaustem. Palestyńczyków nie pytano, nie dali pozwolenia, zostali wykopani ze swoich domów. Nie konsultowano się z nimi, nie wyrazili zgody i wyrzucono ich z domów.
Izrael jest państwem kolonialnym.
2) "7 października był odpowiedzią na izraelską brutalność i ucisk"
Ci z was, którzy obserwowali moją debatę z Saifedeanem Ammousem, pamiętają, że powtarzał ten argument wielokrotnie. Przekonywał, że ludność Gazy i Zachodniego Brzegu jest traktowana tak źle, iż odpowiedź, która zobaczyliśmy 7 października jest zrozumiała – to był akt oporu będący zadośćuczynieniem za doznane cierpienia.
3) "Izrael zabija cywilów"
Sceny, w których rodzice wyciągają swoje dzieci spod gruzów, mówią same za siebie.
4) "Izrael jest zaangażowany w masowe ataki, dlatego umiera tak wielu niewinnych ludzi"
Ten argument ma na celu udowodnienie, że Izrael jest złą stroną w tej wojnie, ponieważ zabija wielu ludzi, celowo, lub z powodu bezdusznego lekceważenia życia Palestyńczyków.
Są to, o ile mi wiadomo, cztery główne argumenty wysuwane przez antyizraelską stronę. Jeśli znasz inne, daj mi znać w komentarzach, a ja się do nich odniosę w kolejnym artykule.
Przejdźmy przez nie jeden po drugim i załóżmy na potrzeby dyskusji, że każdy punkt jest ważny i historycznie poprawny.
Wiem, że wielu czytelników uzna to za niewłaściwe, ale sądzę, że jest to najlepszy sposób na rozpakowanie tej całej dyskusji, tak aby potraktować argumenty ludzi jako uzasadnione i sprawdzić, czy mają one sens.
Pierwszy argument, którego główną przesłanką jest to, że samo istnienie Izraela jest nielegalne, wydaje się leżeć u sedna każdej debaty. Wielu ludzi uważa za rozsądne i logiczne tego rodzaju kontekstualizowanie izraelskiej odpowiedzi na wydarzenia 7 października.
W końcu, jeśli Izrael powstał nielegalnie, to zmienia to samą podstawę dyskusji?
No cóż, w gruncie rzeczy nie zmienia. Powróćmy do podstawowych zasad rozumowania. Jeśli wierzymy w wszystkie argumenty strony pro-palestyńskiej, która twierdzi i akceptuje założenie, że Izrael został stworzony poprzez przymusowe rozmieszczenie europejskich Żydów w obcym kraju przez mocarstwa zachodnie, musimy szukać porównywalnej sytuacji, w której państwo powstało w wyniku jakiejś formy przesiedlenia rdzennych mieszkańców.
Większość z was mieszka w jednym z takich krajów: Stany Zjednoczone, Australia, Nowa Zelandia i Kanada to produkty inwazji, kolonizacji i brutalnego podboju. Jeśli cofniesz się wystarczająco daleko, tak samo powstał prawie każdy inny kraj na świecie. Czy nam się to podoba, czy nie, Izrael istnieje. Jest domem dla ponad 9 milionów ludzi. Pomysł, że mogą, lub powinni zaakceptować zniszczenie tego, co jest teraz ich krajem, jest absurdalny. Rząd Stanów Zjednoczonych nie tolerowałby pocisków rakietowych i ataków terrorystycznych z rezerwatów rdzennych Amerykanów, podobnie jak żaden rząd w innym kraju w podobnych okolicznościach. Pokój na Bliskim Wschodzie nie zostanie osiągnięty przez cofnięcie dziesięcioleci historii.
Drugi argument to twierdzenie, że 7 października był odpowiedzią na izraelską okupację i brutalność. To znowu wielu ludziom wydaje się rozsądne – ale co musiałoby się wydarzyć, żebyście zachowywali się tak, jak Hamas 7 października?
Problem z tym argumentem polega na tym, że to, co wydarzyło się 7 października, nie było próbą osłabienia militarnej siły Izraela, to nie była próba odbicia bojowników Hamasu z izraelskich więzień, to nie był atak na IDF. Nie była to również ucieczka z więzienia, jak niektórzy lubią to nazywać. Przecież kiedy więźniowie uciekają z więzienia, to nie lecą do najbliższego miasta, żeby masakrować kobiety i dzieci. 7 października był z założenia niczym więcej jak terrorystycznym atakiem, którego celem była rzeź niewinnych ludzi dla sparaliżowania strachem izraelskiego społeczeństwa.
To nie był akt oporu; był to akt terroryzmu. Dlatego Izrael musiał zareagować w taki sposób, w jaki to zrobił, i każdy inny kraj zrobiłby to samo.
Trzecim argumentem jest to, że Izrael zabija cywilów. Jest to jedyny zarzut wysuwany przez stronę antyizraelską, który jest niezaprzeczalną prawdą. Jest to jednak przykład emocjonalnego kontekstu bez znaczenia. Na wojnie zawsze giną cywile - pytanie nie brzmi, czy giną, ale kto ponosi odpowiedzialność za ich śmierć i kto może skończyć z tym zabijaniem.
Ponownie musimy sięgnąć po porównywalny przykład. Nie przychodzi mi na myśl żaden dokładny odpowiednik, ale istnieje pewien przydatny kontekst, który możemy rozważyć.
Hamas wielokrotnie powtarzał, że jeśli nadarzy się okazja, będą powtarzać takie ataki jak wydarzenia 7 października "raz za razem". Choć może to wydawać się szokujące dla zachodniego czytelnika, to jednak ma to sens, biorąc pod uwagę fakt, że Hamas uważa, iż Izrael jest nielegalny i chciałby, żeby przestał istnieć. Oznacza to, że jeśli Izrael nie zniszczy lub nie zdegraduje zdolności Hamasu do takich zagrożeń, prawdopodobnie będzie doświadczał takich ataków terrorystycznych "raz za razem". Czy ktoś poważnie wierzy, że jakikolwiek rząd, jakiegokolwiek kraju, gdziekolwiek na świecie, może zareagować na coś w rodzaju dwunastu zamachów z 11 września w ciągu jednego dnia i groźbę nadejścia kolejnych tak często, jak to możliwe, czymkolwiek innym, niż wojna aż do pełnego zwycięstwa?
A kto może położyć kres temu zabijaniu? Cóż, teoretycznie Izrael oczywiście mógłby, ale z powodów, które właśnie omówiliśmy, nie może, nie chce i nie powinien. pozostaje więc Hamas, który mógłby uwolnić zakładników, wydać zbrodniarzy, którzy ich wzięli. I co więcej, mogą udostępnić rozległą sieć tuneli swoim cywilom, aby zmniejszyć liczbę cywilnych ofiar. Oni jednak nie zamierzali budować schronów dla ludności i robili wszystko co w ich mocy, żeby zmaksymalizować liczbę ofiar cywilnych.
To nie jest moja opinia. To coś, z czego Hamas jest dumny. Rzecznik prasowy Aami Abu Zuhri udzielił wywiadu palestyńskiej stacji telewizyjnej Al-Aksa, w którym powiedział:
"Polityka ludzi przeciwstawiających się gołą piersią izraelskim samolotom bojowym w celu ochrony ich domów okazała się skuteczna przeciwko okupacji... my w Hamasie wzywamy nasz naród, by przyjął tę politykę w celu ochrony palestyńskich domów".
Więc tak, śmierć cywilów jest tragedią, a we współczesnym świecie, w którym możesz wypełnić swoje fora mediów społecznościowych makabrycznymi materiałami, ta tragedia może być transmitowana prosto do twojego domu przez 24 godziny na dobę. Ale odpowiedzialność za ich śmierć ponosi wyłącznie Hamas. Fakt, że to zabijanie trwa, jest ich i tylko ich winą.
To prowadzi nas do ostatniego argumentu: izraelskie ataki są masowe i są skierowane przeciwko ludności cywilnej. Jest to właściwie najprostszy argument, do którego łatwo się odnieść, ponieważ jest to sprawa konkretnych faktów. Wojna w Strefie Gazy nie jest pierwszym konfliktem w historii ludzkości. Możemy porównać proporcje zabitych żołnierzy wroga do ofiar cywilnych w tej wojnie w porównaniu z innymi. Co się dzieje, gdy to robimy? Historycznie rzecz biorąc, w walkach miejskich na każdego zabitego żołnierza przypada 9 ofiar cywilnych. W Strefie Gazy jest to dwa do jednego. Innymi słowy, pomimo celowych działań Hamasu zmierzających do maksymalizacji liczby ofiar cywilnych, Izrael jest niezwykle wręcz skuteczny w ich zmniejszaniu. Nie oznacza to, że można uniknąć incydentów, w których giną niewinni Palestyńczycy i, jak w każdej wojnie, prawdopodobnie będą zbrodnie wojenne popełniane po obu stronach. Ale patrząc na całościowy obraz – liczby nie kłamią.
Jeśli potrzebujesz dalszych dowodów na to, że twierdzenia o "masowych atakach Izraela na cywilów" są absurdalne, wystarczy spojrzeć na sposób, w jaki różni komentatorzy zareagowali na to, co zostało nazwane "operacją wybuchających pagerów”. Tysiące pagerów Hezbollahu zostało uzbrojonych w materiały wybuchowe, a następnie zdetonowane jednocześnie, zabijając i raniąc tysiące terrorystów i bardzo niewielką liczbę przypadkowych osób. Pagery, o których mowa, nie były w rękach przypadkowych ludzi. Izrael zdalnie zdetonował te, które dostali wysocy rangą działacze Hezbollahu. A mimo to ludzie tacy jak Humza Yousaf, były premier szkockiego rządu, twierdzili, że był to atak na oślep. To była zdecydowanie najbardziej precyzyjna, wręcz chirurgiczna, szeroko zakrojona operacja antyterrorystyczna jaką znamy w całej dotychczasowej historii.
Reasumując: z otwartym umysłem i w dobrej wierze zaangażowałem się w walkę z wszystkimi antyizraelskimi argumentami, które przedstawiono mi na przestrzeni tego roku. W sumie uważam je za nieszczere, nieistotne i skonstruowane tak, by poruszyć moje uczucia i zamazać rzeczywistość.
Na taki konflikt my zareagowalibyśmy dokładnie tak, jak zareagował Izrael. Jedyna różnica polega na tym, że my robili byśmy to przy wsparciu wielu członków ONZ, podczas gdy Izraelczycy muszą walczyć nie tylko z terrorystami, którzy zamierzają wymazać ich kraj z mapy świata, ale również z zachodnimi apologetami tych terrorystów.
Link do oryginału: https://substack.com/home/post/p-149615695
30 września 2024
Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski
Konstantin Vadimovich Kisin jest brytyjskim satyrykiem. Urodził się w Moskwie w 1982 roku. Mając 11 lat znalazł się wraz z rodzicami w Wielkiej Brytanii. Wraz z Francisem Fosterem stworzyli podcast Triggernometry. Mówi i pisze na tematy związane z cenzurą technologiczną, komedią i wojną kulturową.