Tajemnica nieuznanej ale historycznej popularności Netanjahu


Caroline B. Glick 2024-10-11

Premier Izraela Benjamin Netanjahu w sali plenarnej parlamentu izraelskiego w Jerozolimie, 30 września 2024 r. Zdjęcie: Yonatan Sindel/Flash90.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu w sali plenarnej parlamentu izraelskiego w Jerozolimie, 30 września 2024 r. Zdjęcie: Yonatan Sindel/Flash90.

Oglądałam wczoraj z pewnym zdumieniem Marthę MacCallum z Fox News, która mówiła o „niepopularności” premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Izraelu. McCallum jest rzetelną dziennikarką. Jak to możliwe, że nie zorientowała się, że Netanjahu jest najbardziej popularnym premierem Izraela od dziesięcioleci?


Direct Polls to najdokładniejsza izraelska firma badania opinii publicznej. Jako jedyna dokładnie przewidziała wybory do Knesetu w 2022 r., które przywróciły władzę Netanjahu i jego prawicowo-religijnemu blokowi. W ciągu ostatniego roku firma Direct Polls dokonała tego, co wcześniej uważano za niemożliwe: przeprowadziła dokładne prognostyczne sondaże w znacznie trudniejszych wyborach samorządowych.


Jest całkowicie zrozumiałe, że popularność Netanjahu drastycznie spadła bezpośrednio po inwazji Hamasu i rzezi 1200 Izraelczyków 7 października 2023r. Jednak zaczęła się odradzać już pod koniec listopada, zaś po tym, jak Benny Gantz zrezygnował z rządu Netanjahu w czerwcu, Netanjahu systematycznie rósł w sondażach Direct Polls — znacznie wyprzedzając w bezpośrednich pojedynkach Gantza i lidera opozycji, szefa partii Jesz Atid Jaira Lapida. W międzyczasie różnica między Netanjahu a jego rywalem stale rosła.


W niedzielę, dwa dni po tym, jak Izrael wyeliminował lidera Hezbollahu Hassana Nasrallaha, Direct Polls opublikowało wyniki najnowszego sondażu dla Kanału 14. Okazało się, że po raz pierwszy od 7 października partie tworzące rządzącą koalicję Netanjahu mają bezwzględną większość w Knesecie. Gdyby wybory odbyły się dzisiaj, rząd zostałby ponownie wybrany.


Jeśli chodzi o samego Netanjahu, jego popularność osiągnęła zdumiewające rozmiary w spolaryzowanej izraelskiej politycznej dżungli. Respondenci dali mu więcej głosów, niż uzyskali jego dwaj najwięksi rywale razem wzięci. W bezpośrednich pojedynkach wyprzedza Gantza w stosunku 52% do 25% i Lapida 54% do 24%.


Za każdym razem, gdy Netanjahu idzie ulicą lub kiedy przejeżdża jego konwój, ludzie  krzyczą o swoim poparciu i chcą zrobić sobie z nim selfie. A jak zauważył izraelski socjolog dr Aviszai Ben Haim, Netanjahu jest jedynym premierem od czasów Menachema Begina, którego zwolennicy modlą się za niego.


Pomimo tej ogromnej popularności Netanjahu, narracja medialna zarówno w Izraelu, jak i na całym świecie pozostaje taka sama, jak tuż po 7 października. Standardowa mantra to ta, którą MacCallum powtarzała we wtorek wieczorem. Podstawowy przekaz jest taki, że Netanjahu przedłuża wojnę, aby uniknąć wyborów.


Poza tym, że jest to całkowicie błędne, twierdzenie, że Netanjahu jest niepopularny i przedłuża wojnę, aby uniknąć wyborów, zaciemnia znaczenie tego, co robi Netanjahu. Jeśli wojna zostanie sprowadzona do kwestii politycznej, możemy zignorować jej strategiczne znaczenie. A jeśli zignorujemy strategiczne znaczenie wojny, możemy również zignorować badania opinii publicznej, które pokazują, że społeczeństwo jednoczy się wokół Netanjahu w sposób, jakiego żaden izraelski przywódca nie doświadczył w ostatnich latach. A jeśli zignorujemy sondaże, możemy zignorować powody historycznej popularności Netanjahu.


Jednak zrozumienie jego popularności jest kluczem nie tylko do zrozumienia politycznych realiów Izraela, ale także sił napędzających wydarzenia.


Źródła popularności Netanjahu


Poparcie dla Netanjahu płynie z dwóch źródeł. Pierwszym jest uznanie przez opinię publiczną, że Izrael walczy o przetrwanie. Drugim jest wrogość administracji Bidena-Harris.


7 października był druzgocącym wydarzeniem. Nie był to po prostu masowy atak terrorystyczny. Dla Izraelczyków była to informacja, co się stanie w przyszłości, jeśli Izrael nie wygra wojny. Ten dzień pokazał Izraelczykom, że jesteśmy w grze o sumie zerowej w starciu z Iranem i jego terrorystycznymi pełnomocnikami. Nie ma żadnego porozumienia z Hamasem, Hezbollahem ani z reżimem irańskim. Albo wygrają i Izrael zostanie unicestwiony, albo Izrael wygra, a oni zostaną zniszczeni jako byty militarne i polityczne. Nie ma nic po środku, nie ma żadnego miejsca na kompromis.


Podczas gdy administracja Bidena-Harris deklarowała solidarność z Izraelem od 7 października, tamten dzień okrucieństw Hamasu nie zmienił celów politycznych administracji. Zarówno przed, jak i po 7 października administracja Bidena-Harris miała dwa cele na Bliskim Wschodzie — osiągnięcie porozumienia nuklearnego z Iranem przez strategiczną ustępliwość; i ustanowienie państwa palestyńskiego w Jerozolimie, Judei, Samarii i Gazie.


Oba te cele są odrzucane przez zdecydowaną większość Izraelczyków, którzy postrzegają zarówno państwo palestyńskie, jak i Iran posiadający broń nuklearną jako egzystencjalne zagrożenia dla kraju. Biorąc pod uwagę wsparcie emocjonalne, jakie Izraelczycy otrzymali od prezydenta Joe Bidena i jego doradców bezpośrednio po 7 października, Izraelczycy słusznie spodziewali się, że wreszcie porzucą swoją antyizraelską politykę.


Ale amerykańska administracja zamiast zmienić swoją politykę, zaledwie kilka dni po 7 października odmroziła 6 miliardów dolarów na kontach irańskich i przelała fundusze do Teheranu. Pomimo całych gór dowodów, administracja zaprzeczyła, że Iran był zaangażowany w planowanie i zatwierdzanie terrorystycznej inwazji Hamasu. I całkowicie zignorowali fakt, że ponad 75% Palestyńczyków poparło rzeź tamtego dnia, a żaden polityk Autonomii Palestyńskiej nie potępił okrucieństw.


Daleka od popierania Izraela, amerykańska administracja już 8 października rozpoczęła politykę manipulacji, sugerując, że Izrael jest na skraju popełnienia zbrodni wojennych i wzywając, aby Izrael walczył zgodnie z „prawem wojny”, jak gdyby istniał jakikolwiek powód, by sądzić, że tego nie robi.


Już miesiąc po rozpoczęciu operacji lądowej Izraela w Gazie administracja zaczęła powoli wprowadzać ograniczenia dostaw broni ofensywnej, począwszy od karabinów szturmowych i kul, po pociski czołgowe i artyleryjskie oraz bomby dla sił powietrznych. Jedynym uzbrojeniem, które było systematycznie uzupełniane, były pociski do Żelaznej Kopuły.


Z perspektywy administracji Izrael miał prawo do samoobrony, ale nie do zwycięstwa. W tym celu administracja starała się wpływać na działania militarne Izraela i ograniczać ich znaczenie strategiczne. Izraelczycy uznali jednak, że dążenie do jakiegoś remisu oznacza porażkę.


Gantz, Lapid i minister obrony Joav Gallant byli gotowi zaakceptować stanowisko administracji amerykańskiej. Było ono zgodne ze sposobem, w jaki wojsko prowadziło odstraszanie przez dziesięciolecia. Co więcej, akceptując nakazy Amerykanów, zostali obsypani pochwałami ze strony administracji. Nienawidzące Netanjahu media wykorzystały swoje gorące kontakty z Białym Domem i Pentagonem jako sposób na przedstawienie ich jako mężów stanu, a Netanjahu jako odizolowanego egomaniaka, który podtrzymuje walkę, tylko po to, żeby uniknąć nowych wyborów.


Izraelskie społeczeństwo nie kupiło jednak tej medialnej narracji. Daleko od postrzegania Netanjahu jako egoisty, ludzie widzą w nim swoją jedyną nadzieję na zapobiegnięcie narodowej zagładzie. Od samego początku wojny Netanjahu wyróżniał się jako jedyny przywódca, którego akceptowała większość społeczeństwa: Izrael stawia czoła wrogom, którzy chcą zabić każdego Żyda, na którego się natkną, więc jeśli my ich nie pokonamy, oni nas zniszczą.


Tylko Netanjahu publicznie i wielokrotnie przyrzekł, że nie pozwoli, aby polegli żołnierze Izraela zginęli na próżno i nie ustąpi w wysiłku wojennym. Gdy presja USA stała się silniejsza i bardziej agresywna, był również jedynym, który się nie zawahał.


Administracja amerykańska odpowiedziała na odmowę zaakceptowania przez Netanjahu czegokolwiek innego niż zwycięstwo, otwartą ingerencją w politykę izraelską z jasnym celem zneutralizowania premiera w rządzie lub odsunięcia go od władzy. Aby osiągnąć pierwszy cel, Biden, sekretarz stanu USA Anthony Blinken i ich podwładni wykorzystali publiczne wezwanie do jedności narodowej, aby zmusić Netanjahu do przyznania Gantzowi skutecznego prawa weta w sprawie operacji wojskowych, czyniąc go partnerem w gabinecie wojennym. Ze swojej pozycji Gantz był w stanie konsekwentnie osłabiać operacje wojskowe Izraela zgodnie z dyktatem USA. Administracja była również głęboko zaangażowana w decyzję Gantza w czerwcu o opuszczeniu rządu. Pomysł polegał na tym, że po rezygnacji Gantza Gallant zjednoczy czterech członków Knesetu z Likudu, aby opuścili rząd wraz z nim i utworzyli alternatywną koalicję z lewicą. W efekcie Gallant nie był w stanie zrealizować planu. A pod nieobecność Gantza Netanjahu szybko podjął działania mające na celu zwiększenie działań ofensywnych i skuteczności operacji wojennych Izraela w Gazie. Społeczeństwo zdecydowanie poparło decyzje premiera Netanjahu. Wszelkie szanse, że posłowie Likudu dołączą do opozycji, zniknęły.


Symbiotyczna relacja, którą administracja Bidena-Harris pielęgnowała z izraelską lewicą, nie osłabiła politycznie Netanjahu, jak zakładały to media i ich polityczni sojusznicy na lewicy. Wręcz przeciwnie. Ponieważ społeczeństwo zgodziło się z Netanjahu, że jest to wojna o przetrwanie narodu, w miarę jak społeczeństwo stawało się coraz bardziej świadome sprzeciwu administracji amerykańskiej wobec zwycięstwa Izraela, jego poparcie dla Netanjahu rosło. Podobnie politycy tacy jak Gallant, Lapid i Gantz, którzy są postrzegani jako mający dobre relacje z administracją Bidena, stali się dla wielu podejrzani.


To, co przesunęło notowania Netanjahu z imponujących 40 do (w kategoriach izraelskich) nadzwyczajnych 50+, to jego podróż do Waszyngtonu pod koniec lipca. Izraelczycy w zdecydowanej większości postrzegają sojusz USA-Izrael jako strategiczny imperatyw. Tak więc, chociaż aprobowali odmowę Netanjahu, by ugiąć się pod presją Ameryki, obawiali się, że media mogły mieć rację, oskarżając go o zniszczenie relacji USA-Izrael.


Entuzjastyczna reakcja, jaką Netanjahu otrzymał od prawodawców z obu partii, gdy wygłaszał przemówienie przed połączonymi izbami Kongresu, oraz jego udane spotkania z Bidenem, wiceprezydent Kamalą Harris i byłym prezydentem Donaldem Trumpem pokazały izraelskiej opinii publicznej, że dążenie Netanjahu do zwycięstwa wcale nie osłabiło poparcia USA dla Izraela. Największy wzrost poparcia dla Netanjahu nastąpił właśnie po tej wizycie.


Cel mitu o niepopularności Netanjahu


Wracamy do uporczywego mitu medialnego dotyczącego niepopularności Netanjahu. W dużej mierze międzynarodowa narracja medialna na jego temat jest kształtowana przez relacje izraelskich mediów. Z godnym uwagi wyjątkiem Kanału 14, izraelskie media drukowane i elektroniczne były głównymi aktorami w długotrwałych wysiłkach lewicy, aby demonizować premiera w celu odsunięcia go od władzy. W tym celu, od wczesnych etapów wojny, relacje były defetystyczne i demoralizujące. Na przykład, korespondenci i komentatorzy Kanału 12 zareagowali na ogłoszenie IDF z 27 września, że Nasrallah został zabity, z żałobnymi twarzami i ledwo skrywanym żalem. W przeciwieństwie do tego, opinia publiczna była uradowana i naładowana energią przez tę wiadomość.


Uparcie twierdząc, że Netanjahu jest niepopularny, a ta niepopularność jest motorem jego determinacji do odniesienia zwycięstwa w wojnie, media lansują narrację, która ignoruje strategiczne implikacje zakończenia wojny bez pokonania Hamasu, Hezbollahu lub Iranu.


Ale społeczeństwo tego nie kupuje. Nalegając na walkę o zwycięstwo za wszelką cenę, a następnie uparcie utrzymując wierność swojej przysiędze, Netanjahu odzyskał zaufanie społeczeństwa. A teraz, gdy jego determinacja przynosi zwycięstwa i z dnia na dzień zwiększa jego popularność, rzeczywistość sprawia, że amerykańska administracja, izraelska opozycja i media wydają się coraz bardziej śmieszne i nieistotne w oczach izraelskiej opinii publicznej.


Link do oryginału:

https://www.jns.org/the-secret-of-netanyahus-unacknowledged-and-historic-popularity/

JNS, 2 październikia 2024

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Caroline Glick
 

Znana dziennikarka izraelska. Urodzona w Stanach Zjednoczonych, gdzie ukończyła studia z nauk społecznych. Emigrowała do Izraela w 1991 roku, wstępując natychmiast do IDF, w 1996 roku zakończyła karierę w wojsku w stopniu kapitana. Występuje często w izraelskiej telewizji, jest również zapraszana przez różne stacje telewizyjne w USA.