Prawdziwym wrogiem Izraela jest Hamas, nie Netanjahu
Ponad 30 lat temu te „elity”, w przeważającej mierze na politycznej „lewicy” Izraela (mówiące o „pokoju”, jakby większość ludzi w demokracjach nie chciała pokoju) odegrały znaczącą rolę w przekonaniu ówczesnego rządu Izraela do podpisania Porozumienia z Oslo z Organizacją Wyzwolenia Palestyny (OWP), kierowaną przez Jasera Arafata. Założeniem w tamtym czasie było, że jeśli sprowadzisz OWP Arafata z krajów arabskich do Gazy i na Zachodni Brzeg i pomożesz im stworzyć rząd i policję, Palestyńczycy wyrzekną się terroryzmu i zrezygnują ze swojego marzenia o zniszczeniu Izraela.
Autonomia Palestyńska, utworzona na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy w 1994 r., nie miała najmniejszego zamiaru zawarcia pokoju z Izraelem i do tej pory tego nie zrobiła (patrz tutaj, tutaj i tutaj).
Zamiast przygotowywać Palestyńczyków do pokoju i uznania prawa Izraela do istnienia jako ojczyzny narodu żydowskiego, Arafat i jego następca Mahmud Abbas rozpoczęli ogromną kampanię delegitymizowania Izraela i demonizowania Żydów. Palestyńscy przywódcy powiedzieli swoim ludziom, że nigdy nie uznają Izraela za państwo żydowskie, że Izrael jest „państwem rasistowskim stosującym apartheid”, że Izrael używa „gazu trującego” do zabijania Palestyńczyków, dopuszcza się „ludobójstwa” na Palestyńczykach i że Żydzi zatruwają palestyńskie studnie.
Przywódcy Palestyny nadal chwalą terrorystów jako „męczenników” i „bohaterów” i wypłacają comiesięczne pensje ich rodzinom. „Nie będziemy ciąć ani uniemożliwiać wypłacania stypendiów rodzinom więźniów i męczenników” – powiedział Abbas podczas spotkania z rodzinami terrorystów w 2018 r. „Jeśli zostanie nam tylko jeden grosz, wydamy go na rodziny więźniów i męczenników”.
Zarówno za rządów Arafata, jak i Abbasa wiele palestyńskich grup terrorystycznych, w tym wspierany przez Iran Hamas i Palestyński Islamski Dżihad, rozkwitło i utworzyło grupy terrorystyczne na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Palestyńscy przywódcy nie zrobili nic, aby powstrzymać terrorystów.
Wielu w izraelskich „elitach” przymykało oczy na poparcie palestyńskich przywódców dla terroryzmu i podżeganie do przemocy i nienawiści wobec Izraela. Niektórzy izraelscy aktywiści pokojowi nadal twierdzą, że Abbas, który od 2014 r. odmawia wznowienia negocjacji pokojowych z Izraelem, jest w jakiś sposób wiarygodnym partnerem pokojowym.
Kiedy Palestyńczycy rozpoczęli drugą intifadę (powstanie) w 2000 r., niestety, duża część tych „elit” nie obudziła się i nie zmieniła swoich poglądów. Podczas pięcioletniego powstania zamordowano ponad 1000 Izraelczyków, w tym w ogromnej fali zamachów samobójczych. Zamiast obarczać Palestyńczyków odpowiedzialnością za terroryzm i przemoc, niektórzy przywódcy tych „elit” wolą obwiniać izraelskich przywódców i kolejne izraelskie rządy za niepowodzenie Porozumień z Oslo. Każdy, kto był wtedy w pobliżu, pamięta, że kiedykolwiek ktoś sugerował, że Autonomia Palestyńska powinna ponieść odpowiedzialność, odpowiedź brzmiała: „Czy próbujesz zniszczyć proces pokojowy?”
Na początku tego roku jedna z zakładniczek uwolnionych z Gazy opowiedziała, że gdy przywódca Hamasu Jahja Sinwar odwiedził ich w podziemnym tunelu, „Zapytałam go, jak to możliwe, że nie wstydzi się robić czegoś takiego ludziom, którzy od lat popierają pokój? Nie odpowiedział. Milczał”.
Były minister Jossi Beilin, jeden z architektów nieudanego procesu pokojowego z Palestyńczykami, twierdził, że porozumienia z Oslo były absolutnie słuszne. Za to, co nie poszło dobrze, obwinia premiera Benjamina Netanjahu i prawicę w Izraelu:
„Bardzo trudno nazwać Oslo porażką. Porażką jest to, że Oslo nie zostało wdrożone. Najważniejszym powodem było to, że [premier] Icchak Rabin został zamordowany, a po kilku miesiącach [rządów premiera] Szimona Peresa wybrano innego premiera [Netanjahu], który był przeciwny Oslo”.
Beilin i inni przedstawiciele izraelskich „elit” często ignorują jednak fakt, że Druga Intifada wybuchła wkrótce po tym, jak ówczesny premier Ehud Barak na szczycie w Camp David złożył Arafatowi najbardziej hojną ofertę: zdemilitaryzowane państwo palestyńskie na około 92% Zachodniego Brzegu i 100% Strefy Gazy oraz przekształcenie dużych części Wschodniej Jerozolimy w stolicę Palestyny. Arafat odrzucił ofertę. Wściekły prezydent USA Bill Clinton uderzył pięścią w stół i powiedział: „Prowadzi pan swój naród i region ku katastrofie”.
Później cytowano Baraka, który powiedział:
„On [Arafat] nie negocjował w dobrej wierze; w istocie, nie negocjował wcale. Po prostu mówił ‘nie’ każdej ofercie, nigdy nie składając własnych kontrpropozycji”.
Te same izraelskie "elity", które naciskały na wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy w 2005 r., demonstrują obecnie na ulicach Tel Awiwu i innych izraelskich miast z żądaniem zakończenia izraelskiej ofensywy militarnej przeciwko Hamasowi. Zaczęło się to niemal natychmiast po 7 października 2023 r., po ataku Hamasu na izraelskie społeczności w pobliżu granicy ze Strefą Gazy. Zamordowano wtedy 1200 Izraelczyków, wielu zgwałcono, torturowano i spalono żywcem. Kolejnych 240 Izraelczyków terroryści Hamasu porwali do Strefy Gazy. Ponad 100 kobiet i dzieci zwrócono podczas zawieszenia broni w listopadzie. Według władz izraelskich pozostało około sześćdziesięciu żyjących zakładników; potwierdzono, że 35 zostało zamordowanych.
Wycofanie się Izraela ze Strefy Gazy w 2005 r., aby umożliwić Palestyńczykom stworzenie Dubaju nad Morzem Śródziemnym, umożliwiło Hamasowi i innym grupom terrorystycznym przekształcenie nadmorskiej enklawy w ogromną bazę dżihadu (świętej wojny) przeciwko Izraelowi. Z pomocą Iranu grupy terrorystyczne przemycały broń do Strefy Gazy z Egiptu przez tunele wykopane pod granicą i uczyły się produkcji rakiet i pocisków. Gazańczycy zbudowali rozległą sieć tuneli w całej Strefie Gazy, z których wiele szło pod granicą z Egiptem.
Okazało się, że wiara izraelskich „elit” w to, że wyrzucenie Żydów ze Strefy Gazy przyczyni się do pokoju z Palestyńczykami, była katastrofalną ułudą.
Palestyńczycy nie widzieli w „wycofaniu się” przesłania, że Izrael chce pokoju. Zamiast tego wielu Palestyńczyków postrzegało wycofanie jako izraelski pokaz słabości i ucieczkę przed rakietami i zamachami samobójczymi. Tak więc Palestyńczycy uznali: „To działa! Więc zróbmy tego więcej!” Wycofanie się ze Strefy Gazy tylko dodało terrorystom pewności co do skuteczności ich strategii terroryzmu i podsyciło ich pragnienie kontynuowania dżihadu przeciwko Izraelowi ze zdwojoną siłą.
Podobnie Iran, Katar, Hamas i Hezbollah zyskują coraz większe zaufanie w wyniku obecnych antyrządowych protestów w Izraelu, zwłaszcza od czasu, gdy administracja Bidena i Harris zaczęła naciskać na Izrael, by szedł na ustępstwa, ale nigdy nie żąda ustępstw od Hamasu, Hezbollahu, Kataru ani Iranu.
Czego tak wielu demonstrantów w Izraelu, (niewątpliwie kierujących się dobrymi intencjami), najwyraźniej nie dostrzega, to tego, że wpadli prosto w pułapkę Hamasu: chcą przedłużyć wojnę – nie zwracając uwagi na liczbę ofiar wśród cywilów w Strefie Gazy; im dłużej, tym lepiej, żeby można było zrzucić winę na Izrael – chcą umożliwić Hamasowi utrzymanie się przy władzy i ponowne zaatakowanie Izraela oraz chcą mieć pewność, że w przypadku niepowodzenia porozumienia o zawieszeniu broni winę zrzuci się na Izrael, a nie na Hamas.
Plan, ujawniony w weekend przez niemiecką gazetę „Bild”, został przedstawiony w dokumencie napisanym dla Sinwara w marcu, na komputerze, który według doniesień należał do Sinwara, a który został zarekwirowany przez Siły Obronne Izraela.
W dokumencie znajduje się zalecenie:
„Kontynuować wywieranie presji psychologicznej na rodziny [zakładników], zarówno teraz, jak i w pierwszej fazie [zawieszenia broni], aby zwiększyć presję społeczną na rząd wroga”.
W tym dokumencie dodano:
„Siły arabskie powinny służyć jako bufor, aby zapobiec przedostaniu się wroga [Izraela] do Strefy Gazy po zakończeniu wojny w Strefie Gazy, dopóki [Hamas] nie zreorganizuje swoich szeregów i potencjału militarnego”.
Jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem, należy przypisać to „izraelskiemu uporowi” i „Hamas nie będzie uważany za odpowiedzialnego za brak porozumienia”.
Demonstracje są szeroko relacjonowane w mediach powiązanych z Hamasem i przedstawiane jako dowód słabości Izraela. Media te mówią także o interesie własnym Netanjahu w przedłużaniu wojny, by utrzymać się przy władzy, a nie jako wysiłku Netanjahu, by zapobiec wykorzystaniu tuneli – o których nie wspomniano nawet w dokumencie opublikowanym przez „Bild” – do przemytu tysięcy rakiet i innej broni, które obecnie czekają po egipskiej stronie granicy na przemyt do Gazy. Istnieje również możliwość, że Sinwar planuje ucieczkę do Iranu, zabierając ze sobą zakładników.
Według doniesień Izrael wie już, gdzie ukrywa się Sinwar w tunelach pod Chan Junis, ale jest otoczony przez izraelskich zakładników, co zapewnia mu ochronę.
Antyrządowi demonstranci chcą, żeby Netanjahu przystał na wszystkie żądania Hamasu, w tym na zawieszenie broni i całkowite wycofanie się ze Strefy Gazy, w zamian za uwolnienie niektórych izraelskich zakładników. Każde porozumienie o zawieszeniu broni, które utrzyma Hamas u władzy, doprowadzi jedynie do kolejnych ataków dżihadystów i okrucieństw wobec Izraelczyków w stylu 7 października.
Podobno negocjacje z Hamasem załamały się – przypuszczalnie ostatecznie, bo wreszcie, po zamordowaniu niedawno przez Hamas sześciorga zakładników stało się jasne, że Hamas nie jest zainteresowany uwalnianiem zakładników, a jego jedynym celem jest “trwałe zawieszenie broni” na jego warunkach, by mógł przetrwać jako siła polityczna i militarna i nadal atakować Izrael.
W początkowej fazie projektu umowy o zawieszeniu broni i przetrzymywaniu zakładników Hamas najwyraźniej był skłonny uwolnić tylko 30 zakładników. Zrozumiałe jest, że grupa terrorystyczna chce zatrzymać jak najwięcej zakładników jako „polisę ubezpieczeniową”, aby Izrael nie zlikwidował jej przywódców i pozwolił jej utrzymać kontrolę nad Strefą Gazy. Co więcej, grupy terrorystyczne nie są znane z dotrzymywania zobowiązań. Arafat jasno to wyraził, kiedy wyjaśnił swoim ludziom po arabsku po podpisaniu Porozumień z Oslo, że mają być traktowane tak samo jak Traktat Hudaibijja Mahometa: Mahomet obiecał plemieniu Kurajszytów rozejm na dziesięć lat, a następnie zebrał armię i wrócił dwa lata później, wymordował ich i zajął Mekkę.
Samozwańcze „elity” Izraela najwyraźniej nie rozumieją, że Hamas jest skłonny zaakceptować tylko jedno porozumienie: takie, które doprowadzi do upokorzenia i porażki Izraela.
Izraelscy demonstranci antyrządowi niesłusznie obwiniają Netanjahu za impas w negocjacjach o zawieszeniu broni i zakładnikach. Jak pokazuje dokument Hamasu, to w rzeczywistości grupa terrorystyczna nie spieszy się z osiągnięciem porozumienia. Hamas i izraelscy demonstranci zdają się mieć nadzieję, że protesty doprowadzą do obalenia Netanjahu, żeby Izraelczycy mogli wybrać nowego premiera – takiego, który pozwoli Hamasowi ponownie się uzbroić, przegrupować i zaatakować, a także takiego, który pozwoli na powstanie na granicy Izraela państwa palestyńskiego, oddanego idei zniszczenia Izraela i wolne od Żydów, którzy mogliby zapobiec dalszym atakom.
Niestety, wielu demonstrujących dziś w Izraelu nie zdaje sobie sprawy, że są wykorzystywani przez Hamas; że weszli w pułapkę Hamasu, który chce wyrzucić Netanjahu, bo w końcu udaje mu się pokonać Hamas. Niektórzy Izraelczycy krótkowzrocznie wykorzystują straszliwą sytuację rodzin zakładników, aby promować własną agendę polityczną: odsunięcie Netanjahu od władzy. Wielu Izraelczyków najwyraźniej zapomniało, że prawdziwym wrogiem Izraela nie jest Netanjahu, ale Hamas.
Link do oryginału: https://www.gatestoneinstitute.org/20925/israel-enemy-hamas
Gatestone Institute, 10 września 2024
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Bassam Tawil jest muzułmańskim badaczem i publicystą mieszkającym na Bliskim Wschodzie.