Zarażenie i uzależnienie: metafory antysemityzmu


Eve Garrard 2024-08-19

Z propalestyńskiego protestu w Warszawie 21 października 2023 r.  Pokazana tu norweska studentka została surowo skrytykowana (przez Uniwersytet, przez publiczną petycję, przez cały szereg publicznych osobistości). Zdjęcie Visegrád 24 przez Twittera na https://twitter.com/visegrad24/status/1715792860241363377/photo/1</a>
Z propalestyńskiego protestu w Warszawie 21 października 2023 r.  Pokazana tu norweska studentka została surowo skrytykowana (przez Uniwersytet, przez publiczną petycję, przez cały szereg publicznych osobistości). Zdjęcie Visegrád 24 przez Twittera na https://twitter.com/visegrad24/status/1715792860241363377/photo/1

Antysemityzm jako zjawisko jest nie tylko alarmujący, ale także bardzo zagadkowy, zwłaszcza w krajach, które szczycą się wygraną w wojnie z nazistami; których główne instytucje edukacyjne są generalnie bardzo nieprzychylne wszelkim formom rasizmu; gdzie ludzie, którzy uważają się za antyrasistów, często stosują retorykę „Nigdy więcej”. [1] Jeszcze bardziej zagadkowy jest fakt, że antysemityzm obecnie rośnie, w wielu miejscach skokowo. [2]  Gwałtowny wzrost rozpoczął się natychmiast po 7 października, zanim do Gazy wkroczył choćby jeden żołnierz izraelskiej armii, więc nie był on spowodowany wojną w Gazie, chociaż z pewnością znacznie wzrósł w wyniku konfliktu zbrojnego. Wygląda na to, że sam widok okrucieństw popełnianych na żydowskich cywilach wystarczy, aby niektórzy ludzie – czasami dość dużo ludzi – znienawidzili Żydów i chcieli skrzywdzić więcej z nich. Bez wątpienia istnieje wiele różnych sił przyczynowych powodujących ten wynik i będzie potrzeba wiele przemyśleń, dyskusji i badań, żeby wskazać najważniejsze. Jednak teraz, aby lepiej zrozumieć lub chociaż opisać to zjawisko, przydatne może okazać się sięgnięcie po metaforę, ponieważ często próbujemy zrozumieć zagadkowe zjawisko, porównując je do innego, które rozumiemy nieco lepiej, i mamy nadzieję, że w ten sposób uda nam się lepiej zrozumieć to mniej zrozumiałe wydarzenie.

Zarażenie


Żyjemy w czasach, w których miliony ludzi są codziennie narażone na jakąś odmianę argumentu, że wyzwania świata, w którym żyją, najlepiej wyjaśnić w kategoriach „Izraela”. (David Nirenberg, Anti-Judaism: The History of a Way of Thinking) Metafory mogą być bardzo pouczające (dużo literatury, zwłaszcza poezji, opiera się na nich), a jedną z nich, która łatwo przychodzi na myśl w obecnym przypadku, jest metafora zarażenia. Jeśli pomyślimy o antysemityzmie jako o wirusie, to w miarę rozprzestrzeniania się wirusa zaraża on coraz więcej ludzi, a każda ofiara przenosi infekcję na jeszcze więcej osób, tak że wirus rozprzestrzenia się skokowo, jak to widzieliśmy. Ludzie często przyjmują poglądy, które są powszechne i szeroko wyrażane w ich społecznościach, i w ten sposób pomagają rozprzestrzeniać te poglądy. (Nie ogranicza się to do antysemityzmu; istnieje wiele ideologicznych mód, które rozprzestrzeniają się w ten sposób: mniej przez naukę i poważne myślenie, a bardziej przez przypadkowy kontakt komunikacyjny z tymi, którzy akceptują dane ideologie.) Porównanie antysemityzmu i choroby zakaźnej jest atrakcyjne, ponieważ pomaga nam zrozumieć, dlaczego problem rozprzestrzenia się tak łatwo, a w przeszłości zaowocowało co najmniej jednym dziełem literackim o wielkiej mocy: Dżumą Alberta Camusa, napisaną po największej krwawej orgii antysemityzmu, jaką świat kiedykolwiek widział. W powieści duże miasto pada ofiarą pewnej formy dżumy dymieniczej, którą przenoszą szczury będące nosicielami śmiertelnej bakterii. Wielu umiera, ale choroba zostaje ostatecznie pokonana (chwilowo) dzięki nieustającym wysiłkom tych nielicznych lekarzy i innych pracowników, którzy mają determinację, wiedzę i wytrwałość, aby ją zwalczać.


To potężna metafora antysemityzmu. Ale chociaż jest atrakcyjna i z pewnością oddaje to, jak szybko antysemicka mowa i działanie mogą rozprzestrzeniać się w kulturze, jest coś w antysemityzmie, czego idea zarażenia nie odzwierciedla w pełni. Co prawda, żadna metafora nie jest nigdy w pełni satysfakcjonująca, głównie dlatego, że żadne dwa wydarzenia nie są w pełni identyczne; ale metafora zarażenia dla obecnego dramatycznego wzrostu antysemityzmu, choć jest oświecająca, nie może być całkowicie adekwatna, ponieważ nie oddaje w pełni pewnych kluczowych cech nienawiści do Żydów, w szczególności obecności i roli ludzkiej woli i wyboru – to znaczy ludzkiej sprawczości. Istnieje bardzo znacząca różnica między chorobą fizyczną a antysemityzmem: w przypadku fizycznej infekcji ani wirus, ani ofiary nie decydują się na rozprzestrzenianie choroby, ani nie można ich moralnie obwiniać za to. Wirusy nie są tym rodzajem rzeczy, które mogą kiedykolwiek wybierać lub być pociągnięte do odpowiedzialności moralnej za cokolwiek, nie mówiąc już o ich śmiertelnych konsekwencjach, a większość ofiar wirusów wolałaby uniknąć zarażenia się jakąkolwiek plagą, która jest obecnie w pobliżu, i często podejmuje skomplikowane (choć często nieskuteczne) środki ostrożności, aby to zrobić. Zazwyczaj nie możemy ich winić za zarażenie się chorobą lub jej rozprzestrzenianie. Ale w przypadku antysemityzmu chcemy i powinniśmy chcieć pociągnąć antysemitów do odpowiedzialności za wyznawane uprzedzenia i ich konsekwencje, zwłaszcza biorąc pod uwagę zabójczą historię tej katastrofalnej bigoterii. Wielu antysemitów dobrowolnie wybiera swoje poglądy – często wręcz gorąco i radośnie je przyjmując – i to jest miara ich odpowiedzialności zarówno za swoje poglądy, jak i działania, które z nich wynikają.


Uzależnienie


Istnieje inna metafora, która może pomóc nam w pełniejszym przemyśleniu obecnego wybuchu złośliwej wrogości wobec Żydów: jest to metafora uzależnienia, z jego niezwykłą mieszanką zarówno widocznego wyboru, jak i wewnętrznie odczuwanego przymusu. Osoba uzależniona jest przedmiotem współczucia, ponieważ czuje się nieodparcie zmuszona do wzięcia narkotyku, który jej szkodzi, podczas gdy jednocześnie jest przynajmniej częściowo odpowiedzialna zarówno za zainicjowanie swojego uzależnienia, jak i za szkodę, często znaczną, jaką wyrządza innym. Uzależnienie można również traktować jako problem zdrowia publicznego, niemal jak czysto fizyczną chorobę, a podobnie jak w przypadku antysemityzmu, osoby uzależnione, być może szczególnie w przypadku uzależnienia od alkoholu, często zaprzeczają obecności jakiegokolwiek uzależnienia. Antysemityzm również można postrzegać jako kwestię zdrowia publicznego, chociaż w tym przypadku chodzi o zdrowie ciała politycznego: rosnąca powszechność antysemityzmu stanowi zagrożenie dla demokracji, na co często wskazywano. [3]


Dlaczego uzależnienie może być satysfakcjonującą metaforą antysemityzmu – to jest, jakie są znaczące punkty podobieństwa między nimi? Pierwszy i najważniejszy jest fakt, że antysemityzm jest przyjemny: daje swoim nosicielom przyjemność krytykowania, wyśmiewania, obwiniania i potępiania Żydów i ich zachowania. [4]  Niektórym daje dodatkowy dreszczyk emocji jako nie całkiem dozwolona przyjemność, dezaprobowana przez bardziej konwencjonalnych ludzi, więc antysemita ma dodatkową przyjemność z tego, że czuje się odważny, oryginalny, płynący dzielnie pod prąd powszechnej, przyziemnej fali. Biorąc pod uwagę, że antysemityzm jest źródłem przyjemności (choć oczywiście tylko dla antysemity), nie dziwi, że staje się głęboko zakorzeniony; ludzie zazwyczaj chcą kontynuować lub powtarzać przyjemne czynności. I ogólnie rzecz biorąc, ludzie zazwyczaj niechętnie przyznają, że mylili się co do któregokolwiek ze swoich poglądów, a jest jeszcze trudniej, gdy porzucenie poglądu wiąże się również z rezygnacją ze znacznej przyjemności. Jak dotąd jest to podobne do początku drogi do uzależnienia, kiedy początkowe zażywanie narkotyków było przyjemne, a chęć powtórzenia tak satysfakcjonującego doświadczenia może być niefortunna, ale jest całkowicie zrozumiała.


Po drugie, zażywanie narkotyków uzależnia, podobnie jak antysemityzm: im częściej ktoś go wyraża, tym bardziej prawdopodobne, że zrobi to ponownie. Coraz łatwiej jest zająć takie stanowisko, uznać Żydów za nieco budzących sprzeciw w określonym kontekście, a następnie za budzących sprzeciw w szerszym zakresie kontekstów, aż do momentu, gdy – jak sugeruje Nirenberg – Żydzi staną się standardowym punktem obwiniania za każdy problem, który antysemici uznają za aktualnie ważny.


Innym bardzo zauważalnym podobieństwem do uzależnienia jest chęć nie tylko powtarzania, ale także zwiększania dawki bodźca. To, co kiedyś dawało wystarczającą przyjemność, teraz nie jest wystarczające: potrzebna jest większa dawka. Kiedyś ktoś mógł życzyć sobie, by Żydzi nie mieli wstępu do jego klubu golfowego lub lubił opowiadać dowcipy o tym, że Żydzi kochają pieniądze, teraz może życzyć sobie, by Żydzi nie mieli wstępu na kampus uniwersytecki lub wymyślać rymy o potrzebie brutalnej intifady przeciwko nim. Kiedyś (fałszywie) narzekali, że żydowscy imigranci do Izraela ukradli ziemię arabskim mieszkańcom, teraz (fałszywie) twierdzą, że Izrael celowo i umyślnie dopuszcza się ludobójstwa na Palestyńczykach. To ześlizgnięcie się do hiperboli stale podnosi stawkę: wrogie słownictwo przechodzi od skąpstwa i klanowości do kolonializmu osadniczego, apartheidu i nazizmu, aż demonizacja staje się tak ekstremalna, że aż śmieszna – zobacz na przykład niedawno wysunięte przeciwko Izraelowi oskarżenie, że jego celem było zagłodzenie mieszkańców Gazy aż do kanibalizmu. [5] Trzeba przyznać, że grupy antysemitów okazujące tę nieprawdopodobną skrajną nienawiść były widoczne od jakiegoś czasu, ale jest ich teraz o wiele więcej niż powiedzmy 20 lat temu, czemu niewątpliwie sprzyja rozwój mediów cyfrowych. [6] I niestety nie ma nic śmiesznego w niedawnym stoczeniu się w kierunku twierdzeń, że syjoniści nie zasługują na życie, lub w wyrażaniu gróźb gwałtu lub morderstwa wobec określonych (lub nawet nieokreślonych) Żydów.


Użycie hiperboli dostarcza dodatkowego źródła przyjemności osobie, która ją stosuje, ponieważ stopień i zakres rzekomo ujawnianej niegodziwości świadczy o znaczeniu wypowiadanej przez antysemitę krytyki. Można to dostrzec nie tylko u studentów angażujących się w wrogie protesty, ale także w części przychylnego im dziennikarstwa. Jedna z dziennikarek oświadczyła, że protestujący studenci zostali obciążeni „niemożliwym ciężarem moralnym” poczuciem, że „odpowiedzialność za wymuszenie ponownej oceny stanowiska kraju wobec Gazy spoczywa teraz na ich barkach”. [7] W artykule zawierającym to twierdzenie w ogóle nie wspominała o 7 października; ani o tym, czy Izrael, podobnie jak każdy inny kraj, może mieć prawo do obrony swoich obywateli przed powtórzeniem się tego strasznego wydarzenia, powtórzeniem, które zostało wyraźnie i przerażająco zapowiedziane przez sam Hamas; lub czy Izrael może mieć w rzeczywistości obowiązek obrony swoich obywateli przed takimi okrucieństwami; nie było też żadnych rozważań, czy może Hamas należy obarczyć winą za obecną wojnę; ani czy którykolwiek z niesłychanie obciążonych moralnie studentów kiedykolwiek rozważał odpowiedzialność Hamasu za tę wojnę; ani czy zdaniem dziennikarki takie rozważania są w jakikolwiek sposób właściwe; ani czy wręcz przeciwnie, studenci i ich sojusznicy po prostu zakładają, że można bezpiecznie obwiniać Izrael i popierających go Żydów za wszelkie wydarzenia, których ktoś mógłby nie pochwalać, w tym gwałty, tortury seksualne i inne tortury, porwania i morderstwa dokonane przez tych, którzy w najlepszym wypadku chcą eksmitować, a w najgorszym wymordować wszystkich Żydów w Izraelu, a jeśli to możliwe, gdzie indziej także.


Żadne z tych rozważań nie wydawało się liczyć w zestawieniu z satysfakcją płynącą z podziwu dla rzekomo olbrzymiego ciężaru moralnego dźwiganego przez protestujących studentów i być może wynikającego z tego podziwu dla dziennikarskiej wrażliwości na istnienie tego niemożliwie wielkiego ciężaru. (Jednak, żeby być sprawiedliwym, ta dziennikarka powiedziała, że rozumie, dlaczego niektórzy żydowscy studenci mogą czuć się nieswojo. Nie rozważała jednak, czy izraelscy zakładnicy obecnie uwięzieni w Gazie mogą czuć się gorzej niż tylko nieswojo.)


Dalsze przyjemności oferowane obecnie przez antysemityzm obejmują satysfakcję z wiary, że jesteś po właściwej stronie historii, a nawet więcej - z rozważania własnej odwagi w mówieniu prawdy władzy w twarz. Dla wielu ludzi, zwłaszcza gdy są młodzi, te satysfakcje są bardzo duże; podobnie jak alkohol i inne narkotyki, wywołują poczucie siły i pewności siebie. Stąd naturalnie zwiększają siłę zaangażowania w antysemicki punkt widzenia i w konsekwencji niechęć do jego porzucenia.


Inne podobieństwa między antysemityzmem a narkomanią obejmują niechęć do zaprzestania, nawet jeśli ewidentnie szkodzi to innym ludziom, jak również tobie, oraz skrajne stępienie wrażliwości na wszelkie próby przekonania osoby uzależnionej do zmiany. Z pewnością dotyczy to antysemityzmu: jeśli David Nirenberg ma rację (a myślę, że ma), sugerując, że wrogość wobec Żydów na przestrzeni wieków jest pryzmatem, przez który ludzie nadają sens temu, co najbardziej ich niepokoi na świecie, to dla nich będzie z pewnością bardzo trudno, wręcz bolesne, porzucenie tego pryzmatu, przyznanie, że się mylili, że ich wizja moralna była tak wadliwa, że w efekcie mieli halucynacje, a robiąc to, często wyrządzali światu wielką krzywdę. [8]  Dla wielu nazistów trzeba było aż klęski w wojnie światowej, aby zrozumieli, że byli w błędzie w swoim zapiekłym uzależnieniu od nienawiści do Żydów, a jak wiadomo, dla niektórych z nich nawet to nie wystarczyło, aby zmienić zdanie. Zerwanie z nałogiem jest bardzo trudne i bolesne, a jeśli jesteśmy w miarę empatyczni, możemy nawet współczuć uzależnionemu w tej sytuacji. Ale nie tak bardzo, jak współczujemy tym, którzy zostali skrzywdzeni, czasami śmiertelnie, przez nieposkromione pochłanianie iluzorycznego dobra przez antysemitę.


Metafora uzależnienia nie jest całkowicie idealna dla antysemityzmu: w późniejszych stadiach uzależnienia od narkotyków wolny wybór wydaje się odgrywać znikomo małą rolę, podczas gdy antysemita wydaje się cały czas mieć swobodę odrzucenia swoich wrogich poglądów. Po prostu nagrody, które te poglądy mu zapewniają, są wystarczająco satysfakcjonujące, aby uczynić mało prawdopodobnym, że to zrobi. Metafora ta (ani żadna inna pojedyncza metafora) nie oddaje sprawiedliwości pełnemu i złożonemu wykazowi przyczyn i konsekwencji tej śmiertelnej nienawiści. Ma jednak pewną siłę napędową w projekcie zrozumienia, czym jest antysemityzm: metafora uzależnienia oświetla jego trwałość i pozwala nam zobaczyć coś z tego, co sprawia, że jest tak odporny na próby wykorzenienia. Pozwala nam również myśleć o antysemicie zarówno jako o człowieku odpowiedzialnym za swoją bigoterię i jej straszne skutki, jak i jako o osobie, której poznanie świata jest tak uszkodzone przez nieprzeanalizowane i narcystyczne domniemania, że w pewnym stopniu jest godny politowania. Spektakl zamożnych młodych studentów z klasy średniej domagających się, aby inni zapewnili im to, co nazywają pomocą humanitarną, aby zapobiec cierpieniu z powodu rzekomego odwodnienia i głodu, podczas gdy są otoczeni przez całkowicie dostępne bogactwo, jakie można znaleźć na każdym uniwersyteckim kampusie, nie jest piękny i z pewnością sugeruje poważne uszkodzenia poznawcze. Jest jeszcze mniej atrakcyjny, jeśli uważają się za wyjątkowych, dźwigających olbrzymi ciężar moralny wyrażania wrogości wobec syjonizmu i tych Żydów – bardzo dużej większości – którzy go popierają, a w ostatecznym rachunku, wobec Żydów w ogóle. A jeśli chcą, aby ich kraj dążył do osłabienia, a być może zniszczenia, jedynego państwa żydowskiego na świecie, państwa, które działało jak tratwa ratunkowa dla tysięcy Żydów uciekających przed prześladowaniami i czystkami etnicznymi z otaczających państw arabskich, a także z Rosji i innych części Europy, to w ogóle pozostaje zadziwiająco mało moralnej atrakcyjności. Ale studenci są w większości bardzo młodzi i należy to brać pod uwagę. Odpowiedzialność dorosłych, którzy zarówno w obrębie uczelni, jak i poza nią, zachęcają do ukrytego lub jawnego antysemityzmu, jest inną, o wiele poważniejszą sprawą.


Co to wszystko oznacza dla walki z antysemityzmem? Prawdopodobnie, że jest nie do wykorzenienia, ale o tym już wiedzieliśmy, chociaż możemy potrzebować przypominania. Bez względu na to, jaką metaforę lub metafory wybierzemy, aby pomóc nam myśleć o tym zjawisku, które okropnie poniża swoich wyznawców i niszczy, a czasami zabija wiele swoich ofiar, walka z nim pozostaje nieustanną koniecznością. Ale możemy również nauczyć się czegoś wartościowego ze stosowania metafor: porównanie z zarażeniem i uzależnieniem skupia się na różnych, choć uzupełniających się, aspektach problemu antysemityzmu. Metafora zarażenia przypomina nam, że jeśli ignorujemy lub pobłażamy antysemityzmowi, rośnie i rozprzestrzenia się. Metafora uzależnienia przypomina nam, że nagrody za antysemityzm nie są nieistotne, a jego nosiciele będą się ich mocno trzymać, zwłaszcza jeśli czasami (choć nie zawsze słusznie) postrzegają swoje społeczeństwo jako niepokojąco niestabilne i niesprawiedliwe. [9] I powie nam również, raz po raz, że antysemici będą odczuwać głęboki dyskomfort, trudność, a czasami silny ból, gdy będą musieli zrezygnować ze swoich bigoteryjnych poglądów, więc będą stanowczo sprzeciwiać się próbom zachęcenia ich do tego. Nie jest to zupełnie nowy pomysł: Carl Jung, założyciel szkoły psychologii analitycznej, dostrzegł możliwość uzależniających stanów umysłu i zauważył, że „Każda forma uzależnienia jest zła, bez względu na to, czy narkotykiem jest alkohol, morfina czy idealizm” … lub, jak mógłby dodać (choć z pewnością tego nie zrobił), antysemityzm.  A niektóre bieżące badania w socjologii poznawczej są gotowe traktować szersze zjawisko samej nienawiści jako uzależniające. [10]


Te dwie metafory nie są w istocie sprzeczne: niestety stan umysłu, idea, ideologia mogą być zarówno uzależniające, jak i zaraźliwe. A jak mówi nam Albert Camus w ostatnim zdaniu Dżumy: „Rieux, [główna postać] wiedział to, czego nie wiedziały te radosne tłumy, ale mogły się dowiedzieć z książek: że pałeczka dżumy nigdy nie umiera ani nie znika na zawsze; że może drzemać latami w meblach i skrzyniach na pościel; że czeka na właściwy moment w sypialniach, piwnicach, kufrach i regałach na książki; i że być może nadejdzie dzień, kiedy dla zguby i oświecenia ludzi, obudzi ponownie swoje szczury i wyśle je na śmierć do szczęśliwego miasta”.


My wszyscy – także ci, którzy mają trudności z rozpoznaniem sytuacji taką, jaka jest – musimy zmierzyć się po raz kolejny ze złowrogą prawdą, która kryje się za tymi metaforami.


Przypisy: 

[1] Dziękuję Lesley Klaff, Shalom Lappin i Stephenowi de Wijze za bardzo pomocne komentarze do wcześniejszej wersji tego tekstu.

[2] Nie będę tutaj omawiała kwestii, czy antysyjonizm  jest niezmiennie antysemicki. Zakładam, że niekoniecznie musi być antysemicki, ale na ogół jest, być może w większości przypadków, i zakładam również, że czytelnicy tego artykułu potrafią dostrzec różnicę.

[3] Zobacz na przykład Dave Rich, Everyday Hate, Biteback Publishing Ltd, 2023, rozdz. 8.

[4] Pełniejszy argument na rzecz tego twierdzenia można znaleźć w: E. Garrard, The Pleasures of Antisemitism , w: A. Johnson (red.), Mapping the New Left Antisemitism: the Fathom Essays, Routledge 2023

[5] Zob. https://medium.com/@jackieatworknow/israeli-goal-cannibalism-in-gaza-b855ea6182c5

[6] Zob. znakomite opracowanie takich przypadków autorstwa Cary’ego Nelsona w książce Israel Denial: Anti-Zionism, Antisemitism, and the Faculty Campaign Against the Jewish State , Academic Engagement Network & Indiana University Press, 2019, zwłaszcza rozdz. 6.

[7] Nesrine Malik, „Amid the furore, listen to what the students are saying”, “Guardian” , 6 maja 2024 r.

[8] David Nirenberg, Anti-Judaism, Norton, 2013. Zobacz także Norman Geras, „Alibi Antisemitism” w: A. Johnson (red.), Mapping the New Left Antisemitism: the Fathom Essays, Routledge 2023.

[9] Aby zapoznać się z pełną analizą tego aspektu i wielu innych aspektów współczesnego antysemityzmu, zobacz Shalom Lappin, The New Antisemitism , w druku, Polity, czerwiec 2024.

[10] Zob. na przykład, P. Simi, K.Blee, et al, ‘Addicted to Hate: Identity Residual among Former White Supremacists’, “American Sociological Review”, 2017.


Link do oryginału:https://fathomjournal.org/infection-and-addiction-metaphors-for-antisemitism/

Fathom, Czerwiec 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Eve Garrard
była przez wiele lat wykładowcą filozofii i bioetyki na Keele University, a obecnie jest pracownikiem naukowym na Wydziale Filozofii na Manchester University. Jej zainteresowania badawcze obejmują teorię moralności, koncepcję zła, naturę przebaczenia i kwestie końca życia w bioetyce.