Pionierzy w krainie przodków


Andrzej Koraszewski 2024-08-17

Izraelscy osadnicy w osiedlu Ofra w Judei i Samarii, podczas święta Purim. (Źródło zdjęcia: Wikipedia) 
Izraelscy osadnicy w osiedlu Ofra w Judei i Samarii, podczas święta Purim. (Źródło zdjęcia: Wikipedia) 

Kanadyjski Indianin i Aborygenka z Nowej Zelandii niezależnie od siebie przekonują, że Izrael jest wzorem dla ludów rdzennych. Oboje są doskonale zintegrowani w kulturze najeźdźców, wykształceni i doceniający wartości zachodniej kultury. Oboje patrzą z niechęcią i podejrzliwością na postmodernistycznych postępowców, udających walkę z rasizmem, i przekonują, że Żydzi w Eretz Israel nie tylko nie są kolonizatorami, ale pokazują, że ludy rdzenne mogą odzyskać swoją ziemię, język i niezależność.

Sheree Trotter ukończyła studia historyczne i zajmuje się historią ludów rdzennych. Pochodzi z plemienia Te Arawa. W swoim najnowszym artykule pisze o micie głodu w Gazie. Autorka stwierdza między innymi:

„DLACZEGO świat tak chętnie oczernia Izrael kłamstwami i przypisuje mu najgorsze intencje?


Próba odpowiedzi na to pytanie jest jak rozplątywanie wielu wątków ze skomplikowanej sieci. Oskarżenia nie są niczym nowym. Na przykład oskarżenie o ludobójstwo nawiązuje do radzieckiej propagandy, która pojawiła się w latach 60. Izabella Tabarovsky, badaczka radzieckiego antysyjonizmu i współczesnego antysemityzmu na lewicy, pisała: „Dzisiejsi postępowcy mówią językiem radzieckiej propagandy. Najbardziej niezwykłą cechą antyizraelskiej retoryki zalewającej dziś Zachód jest stopień, w jakim odtwarza ona motywy, oszczerstwa, hasła i logikę radzieckiej ideologii komunistycznej”.


Innym wątkiem jest radykalna ideologia islamistyczna – promieniująca z Iranu na jego pełnomocników w Gazie, Jemenie i Libanie – która ma jasno określony plan zniszczenia państwa żydowskiego w drodze do zniszczenia Ameryki, bastionu zachodnich wartości. Radziecki antysemityzm (maskowany jako anty-syjonizm) połączył się z potężnym islamskim i arabskim blokiem, aby zamienić międzynarodowe fora, takie jak ONZ, w broń działającą na rzecz swojego planu.


Tymczasem zachodni świat akademicki został uwikłany w szał dekolonizacji, który postrzega wszystko, co pochodzi z Zachodu, jako z natury złe, a zatem religijna motywacja islamskiego imperializmu jest naiwnie „wyjaśniana” jako „uzasadniony opór”. Skłonność do postrzegania wszystkiego, co mówi Izrael, jako podejrzane i przypisywania Żydom nikczemnych motywów opiera się na głęboko zakorzenionych antysemickich kalumniach, takich jak oszczerstwo o rytuale krwi – przekonanie, że Żydzi celowo skrzywdziliby niewinnych, szczególnie dzieci – i teorie spiskowe dotyczące władzy.”

Kanadyjski Indianin, Ryan Bellerose pisze o sobie, że pochodzi z rodziny, która od pokoleń walczy o prawa Indian w Kanadzie, więc kiedy pod płaszczykiem obrony praw człowieka próbowano mu zaszczepić nienawiść do Żydów, zabrał się za systematyczne studia nad historią Bliskiego Wschodu i szybko doszedł do wniosku, że coś tu mocno śmierdzi. Im dłużej i dokładniej oglądał argumenty przedstawiane na uniwersytetach, w mediach głównego nurtu i w mediach społecznościowych, tym wyraźniej widział wszechobecną teorię spiskową, tak dobrze znaną od początków chrześcijaństwa, stanowiącą później fundament ideologii nazistowskiej, będącą dziś centralnym kanonem ideologii islamistów i ukochanym dzieckiem sierot po Związku Radzieckim.

 

Dla niego historia Izraela jest jednym z najciekawszych rozdziałów historii dekolonizacji. Niedawno pisał:

„… dochodzę do mojego syjonizmu z głębokiego przekonania o prawach rdzennych ludów do ochrony ich świętych miejsc i utrwalania ich języków i wierzeń na ich własnych ziemiach przodków. To nie byłoby zgodne z kimś, kto wierzy, że Izrael powinien istnieć, ponieważ jest „forpocztą zachodniej demokracji”, a tak naprawdę tylko kolonią, która utrwala „wartości judeochrześcijańskie”. Jest to problematyczne, ponieważ zgoda, że Izrael powinien istnieć, podstawa poparcia dla tego istnienia byłaby zupełnie inna. Myślę, że Izrael powinien istnieć, ponieważ jest najlepszym przykładem dekolonizacji w historii. Żydzi nie tylko zmusili Brytyjczyków do odejścia, ale następnie odparli 5 armii arabskich i stworzyli kwitnący nowoczesny naród, w którym Żydzi mogą być Żydami bez ingerencji nie-Żydów.”

Przypomniałem sobie tę wypowiedź Kanadyjczyka czytając kontrowersyjny artykuł izraelskiej blogerki podpisującej się Forest Rain, która pisze o żydowskich osadnikach w Judei i Samarii, których nazywa pionierami w krainie przodków.

 

Dlaczego kontrowersyjny? Bo swój zachwyt dla ich determinacji autorka motywuje wiarą religijną tych osadników, biblijnymi obietnicami, które mnie, ateiście, fatalnie się kojarzą. O sobie Forest Rain pisze: „Jestem Izraelką urodzoną w Ameryce. Urodziłam się w wolnym kraju pionierów. Uczono mnie wiary w prawdę i sprawiedliwość. Tak, wierzę w amerykański nadzwyczajny eksperyment. Nie dlatego, że tak mnie nauczono w dzieciństwie, ale dlatego, że jako dorosła obserwuję jego powtórkę w Izraelu. W kraju moich przodków to, co widzę, to tętniące życiem, walczące o przetrwanie wartości kraju mojego urodzenia. To nie jest tylko teoria, to jest rzeczywistość.”

 

Forest Rain w swoim najnowszym artykule oddaje hołd Danielli Weiss, która całkiem dosłownie, zmieniła mapę Izraela. „Przez ostatnie 50 lat Daniella była (i nadal jest!) najważniejszą kobietą w osadnictwie biblijnego Izraela – Judei, Samarii i Gazie.”


Daniella Weiss udała się do Samarii. Jej działania miały znaczący wpływ na powstanie 300 wspólnot, w których żyje 800 000 Żydów. I co z tego, że motywują ich proroctwa biblijne. Ci, którzy ich wyśmiewają

„zapominają, że to Judea i Samaria, a nie Tel Awiw, są kolebką przodków narodu żydowskiego. Nie chcą patrzeć na mapę i zauważyć, jak społeczności żydowskie w Judei i Samarii chronią metropolitę Tel Awiwu przed inwazją w stylu 7 października z terytoriów kontrolowanych przez Autonomię Palestyńską, której przywódcy obiecywali więcej takich napaści jak 7 października i której ludność w przeważającej mierze wspiera Hamas. Na przykład miasto Kalkiliya leżące za zieloną linią znajduje się 14 kilometrów od Morza Śródziemnego – a więc w odległości krótkiego spaceru. To bliżej niż odległość między Gazą a Nir Oz. Jedyna różnica jest taka, że w Gazie nie było Żydów, a co za tym idzie, nie było też IDF, które mogłyby zapobiec inwazji.”

Forest Rain pisze, że nie trzeba być „mesjanistą”, aby uznać znaczenie obecności Żydów dla zapewnienia żydowskiego bezpieczeństwa, że  obecność żydowskich osadników faktycznie utrzymuje pokój, na tyle, na ile pokój jest możliwy w tym regionie.


Prawdą jest, że większość żydowskich osadników w Judei i Samarii motywowana jest religią, pojawiają się tu trzy istotne pytania: po pierwsze, czy przejmują własność Palestyńczyków, po drugie, czy prawdziwe są doniesienia o ich napaściach na Palestyńczyków, po trzecie, jak to osadnictwo wygląda w świetle umów z Oslo?


Na pierwsze pytanie odpowiedź brzmi: nie. Zezwolenia na osadnictwo żydowskie wydaje się wyłącznie na ziemi nie będącej niczyją własnością prywatną, a jeśli są jakieś udokumentowane roszczenia ze strony Palestyńczyków sądy izraelskie z reguły orzekają na korzyść strony palestyńskiej. Istotne jest drugie pytanie, ponieważ napięcia między ludnością palestyńską a żydowskimi osadnikami są oczywiste i mamy ciągłe doniesienia o wzajemnych napaściach, postronny obserwator ma poważne trudności z oceną, ile jest prawdy w opowieściach, że osadnicy regularnie napadają na niewinnych Palestyńczyków, a na ile jest to samoobrona przed nieustannymi atakami terrorystycznymi? Czy odpowiedź zależy wyłącznie od charakteru naszych uprzedzeń, czy może istnieje szansa na dotarcie do względnie obiektywnej oceny? Osobiście jestem częściej podejrzliwy wobec palestyńskiej narracji niż wobec żydowskiej i mam wrażenie, że są powody, by uznać większość doniesień o napaściach na niewinnych Palestyńczyków za kłamliwe bądź przesadzone. Niestety, zewnętrzny obserwator ma bardzo małe szanse na jednoznaczne ustalenie wszystkich faktów i musi pozostać ostrożny, nawet zauważając oczywistą tendencyjność wielu doniesień. Podstawowa różnica – przestępstwa popełniane wobec Palestyńczyków są ścigane przez władze izraelskie, przestępstwa wobec Izraelczyków nigdy nie są ścigane przez władze palestyńskie.             


Trzecia sprawa jest tu najpoważniejsza, czyli jak to osadnictwo żydowskie wygląda w świetle prawa międzynarodowego. Porozumienia z Oslo nie są jeszcze prawem międzynarodowym, są wstępem do traktatu pokojowego i póki tego traktatu nie ma muszą być respektowane jak prawo międzynarodowe. Podział Judei i Samarii na trzy strefy miał określony cel. Strefa C, jako terytorium sporne pozostaje pod pełną administracyjną kontrolą Izraela. Amerykański prawnik Eugene Kontorovich pisze:

„Wszyscy wiedzą, że ‘izraelskie osadnictwo’ jest kontrowersyjne i tu właśnie wkracza prawo międzynarodowe. Wielu stoi na stanowisku, że chociaż żydowskie ponowne zasiedlenie tych ziem było możliwe dzięki przejęciu nad nimi kontroli przez Izrael w 1967 r., państwo żydowskie musi mimo wszystko egzekwować zakaz – cordon sanitaire, strefę zakazu osiedlania się – żydowskich osiedli, całkowicie pokrywający się ze strefą jordańskiej czystki etnicznej i trwający do czasu, gdy takie miejsca mogą ponownie znaleźć się pod kontrolą rządu arabskiego oddanego idei ‘ani jednego Izraelczyka‘. Przedstawiony w ten sposób argument przeciwko osiedlom może nie mieć szerokiej atrakcyjności moralnej i dlatego autorzy tacy jak Berman starają się przedstawić go jako przykładowe zastosowanie neutralnych zasad obowiązujących na całym świecie. Jednak nie wspomina, gdzie jeszcze te zasady są stosowane, ponieważ odpowiedź brzmi: nigdzie.”

Nie wdając się w szczegóły sporów o spojrzenie na osadnictwo żydowskie z punktu widzenia prawa międzynarodowego zwróćmy uwagę na różnicę postaw: po stronie palestyńskiej czystka etniczna i zakaz osiedlania się Żydów wszędzie, gdzie mają pełną kontrolę; pełne prawa obywatelskie mniejszości arabskiej i dążenie do pokojowego współżycia po stronie izraelskiej. W postawach palestyńskich widzimy również dominację motywacji religijnej.


W 2005 roku wielu Izraelczyków było głęboko przekonanych, że wyjście z Gazy, wycofanie wojska, likwidacja izraelskich osad i przyzwolenie na pełną palestyńską kontrolę nad enklawą jest dobrym krokiem w kierunku pokoju. Część izraelskiego społeczeństwa była jednak przeciwna, argumentując, że nie jest to żaden spór o ziemię, że Palestyńczycy wcale nie marzą o pokoju, o własnym państwie obok Izraela i o lepszej przyszłości dla własnych dzieci. Tu jedni przypominali, co Arafat mówił po arabsku do swoich i co zrobił po podpisaniu Porozumień z Oslo, a  inni szli dalej i przypominali zarówno dokumenty założycielskie Bractwa Muzułmańskiego, jak i Kartę założycielską Hamasu. Karta założycielska Hamasu niczego nie ukrywa, stwierdza jednoznacznie, że celem jest walka z Żydami.  Już w preambule czytamy:

„…Nasza walka z Żydami jest bardzo rozległa i bardzo poważna, i wymaga wszelkich szczerych wysiłków. To krok, po którym muszą nastąpić dalsze kroki; to brygada, która musi być wzmocniona przez brygady za brygadami z tego ogromnego świata islamskiego, aż wrogowie zostaną pokonani i zwycięstwo Allaha zostanie objawione. Tak widzimy ich nadchodzących na horyzoncie: „A po pewnym czasie dowiecie się o tym (Koran, 38:88)”. Allah napisał: „Z pewnością zwyciężę Ja i Moi posłańcy. Zaprawdę, Allah jest Mocny i Potężny ' (Koran, 58:21). Powiedz: Oto jest moja droga! Ja wzywam do Allaha na podstawie jasnego dowodu - ja i ci, którzy postępują za mną. Chwała niech będzie Allahowi! Ja nie należę do bałwochwalców’." (Koran, 12:108).

Cały tekst Karty jest pełen cytatów z Koranu, które mają usprawiedliwić nienawiść do Żydów i wojnę z Żydami aż do dnia Sądu Ostatecznego. Nie ma tu najmniejszego marginesu na pokój i koegzystencję. Widzimy tu religijnie motywowane przesądy i religijnie motywowaną nienawiść.


W Artykule 34 czytamy:

„Palestyna jest centrum Ziemi i miejscem spotkania kontynentów; zawsze była celem chciwych agresorów. Tak było od zarania dziejów. Prorok, niechaj modlitwa Allaha i pokój będą z nim, wskazuje na to w swych szlachetnych słowach, którymi zwrócił się do swego wzniosłego towarzysza, Mu’adha b. Dżabala, mówiąc: 'O Mu’adhu, Allah da ci ziemię Al-Szam po mojej śmierci, od Al-Arisz do Eufratu. Jej mężczyźni, kobiety i służebnice będą [nieustannie] stacjonować na granicy aż do Dnia Zmartwychwstania, gdyż każdy z was, kto zdecyduje się [zamieszkać] w jakiejś części równin przybrzeżnych Al-Szam lub Bajt Al-Makdis [czyli Palestyny], będzie w [nieustannym] stanie dżihadu aż do Dnia Zmartwychwstania.'” 

Karta Hamasu stwierdza, że niewierni, zarówno na komunistycznym Wschodzie, jak i kapitalistycznym Zachodzie, służą Żydom. Kontynuuje, stwierdzając, że siły niewiernych połączą się, aby zwalczać islam, ponieważ naród niewiernych jest jeden.


Podczas gdy religijna motywacja skłania żydowskich osadników do odbudowy ojczyzny w ziemi przodków, religijna motywacja organizacji islamskich takich jak Hamas popycha do walki z Żydami w przekonaniu, że to pierwszy krok na drodze do walki z pozostałymi niewiernymi, do budowy światowego kalifatu i ostatecznego zwycięstwa Allaha.


Czy aborygenka z Nowej Zelandii i Indianin z Kanady mogą mieć rację, że Izrael jest wzorem dla ludów rdzennych, czy raczej rację mają komuniści z Południowej Afryki twierdzący, że Izrael jest ludobójczym krajem apartheidu? Czy osadnictwo żydowskie na terenach Judei i Samarii jest moralnie i prawnie uzasadnione, a ewentualna zgoda na państwo Palestyna musi być uzależniona od porzucenia idei Palestyny od rzeki do morza i akceptacji żydowskiego państwa, czy wolimy powielać każdą „informację” Ministerstwa Zdrowia Hamasu uznając, że tego właśnie wymaga nasze zdrowie psychiczne?


Pytań jest wiele, nadal nie jestem pewien, czy religijni żydowscy osadnicy strzegący bezpieczeństwa Izraela są pionierami umożliwiającymi względny pokój, czy też są główną przeszkodą do trwałego pokoju, o którym Palestyńczycy marzą od czasów Proroka, a do którego partnerami jest kierowana przez Mahmouda Abbasa Organizacja Wyzwolenia Palestyny (płacąca finansowe nagrody za zabijanie Żydów) i Hamas (który również w Judei i Samarii ma znacznie większe poparcie niż OWP)?                


Obawiam się, że ta druga koncepcja może być oparta na braku zainteresowania charakterem opartej na religii ideologii Palestyńczyków, traktowanych przez świat islamu, (a głównie przez Iran, Katar, i Turcję) jako forpoczta walki z niewiernymi. Podejrzewam, że Forest Rain może mieć jednak rację.