Dość już tego: NATO musi zawiesić współpracę z Turcją
Pod brutalnymi i autorytarnymi rządami Recepa Tayyipa Erdogana, zagorzałego islamistycznego prezydenta, Turcja stała się największym obciążeniem NATO.


Ben Cohen 2024-08-07

Prezydent Recep Tayyip Erdoğan wita prezydenta Abbasa w pałacu prezydenckim. (Na schodach widzimy postaci symbolizujące kraje podbite przez imperium osmańskie). (Źródło zdjęcia: Wikipedia)
Prezydent Recep Tayyip Erdoğan wita prezydenta Abbasa w pałacu prezydenckim. (Na schodach widzimy postaci symbolizujące kraje podbite przez imperium osmańskie). (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Nie wiem jak brzmi słowo „hucpa” po turecku, ale cokolwiek ono oznacza, doskonale pasuje do niedawnych komentarzy Fatiha Ceylana, byłego ambasadora Turcji przy NATO.


Rozmawiając z „Al-Monitor” o implikacjach bezpieczeństwa pełnego poparcia Turcji dla Hamasu, Ceylan studził twierdzenia, że Izrael mógłby przeprowadzić ukierunkowane zabójstwa członków Hamasu i innych sprzymierzonych goszczonych w Turcji terrorystów, tak jak skutecznie zrobił to w Libanie i Iranie w ciągu ostatniego tygodnia. Po odrzuceniu prawdopodobieństwa podobnych operacji na terytorium Turcji, Ceylan dodał, że gdyby taka operacja miała miejsce, „[W] takim przypadku Turcja z pewnością podjęłaby odpowiednie kroki na forum NATO”.


Jeśli chodzi o NATO, Turcja — pod brutalnie autorytarnymi rządami zagorzałego islamisty, prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana — stała się największym obciążeniem sojuszu. Rzeczywiście, gdyby Turcja nie dołączyła do NATO w 1952 r., kiedy rządził nią świecki, zorientowany na Zachód rząd, wątpliwe, żeby była kandydatem do członkostwa w dzisiejszych czasach. To, co robi Erdoğan, to wykorzystanie członkostwa Turcji do rozbijania sojuszu od wewnątrz, funkcjonując niemal jak piąta kolumna.


Na przykład w Syrii siły tureckie przeprowadziły ataki na Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), które z kolei są wspierane przez Stany Zjednoczone — domniemanego sojusznika Ankary i najpotężniejszego z 32 członków NATO. W październiku 2023 r. sytuacja była tak napięta, że Stany Zjednoczone były zmuszone do zestrzelenia tureckiego drona — czyli jeden członek NATO podjął działania militarne przeciwko drugiemu.


Bliskie stosunki Erdogana z reżimem Władimira Putina w Rosji są równie niepokojące. Ankara została wyrzucona z amerykańskiego programu myśliwców F-35 w 2019 r. po zakupieniu od Rosjan systemu S-400. W następstwie agresji Putina na demokratyczną Ukrainę Turcja aktywnie działała na rzecz zniesienia międzynarodowych sankcji wobec Moskwy i pomagała skorumpowanym rosyjskim oligarchom w przesyłaniu funduszy za pośrednictwem tureckich banków.


Turcja jest również wroga wobec innych członków NATO, zwłaszcza Grecji. Połowa wyspy Cypr jest nielegalnie okupowana przez Turków od 1974 r.; na początku tego roku Erdoğan pojawił się tam, aby uczcić 50. rocznicę tej inwazji. Turcja próbowała powstrzymać ekspansję NATO, wstrzymując wniosek Szwecji o członkostwo, który został ostatecznie zatwierdzony dopiero w marcu ubiegłego roku. Jak ujął to mój kolega z Fundacji Obrony Demokracji, Sinan Ciddi: „Wybierz dowolny teatr żywotnych interesów bezpieczeństwa dla sojuszu NATO, a odkryjesz tureckie powiązania, które aktywnie go podważają”.


Kiedy więc Ceyhan stwierdza, że Turcja poruszyłaby kwestię ewentualnych izraelskich działań na swoim terytorium z NATO – daje do zrozumienia, że żądałaby zastosowania Artykułu 5 Traktatu NATO, który stanowi, że atak na jednego członka jest atakiem na wszystkich – można podejrzewać, biorąc pod uwagę opłakane relacje z Turcją, że pozostali członkowie NATO pokazaliby Ankarze środkowy palec.


Obecnie Bliski Wschód znajduje się w stanie największych napięć od czasu powstania państwa Izrael w 1948 r. Stoimy na progu wojny regionalnej, która stanowiłaby niewątpliwe zagrożenie egzystencjalne dla Izraela, Turcja robi wszystko, co w jej mocy, aby podsycić te płomienie. Erdoğan jest znany ze swoich ataków słownych na państwo żydowskie, przepełnionych prymitywnym antysemityzmem. Od czasu pogromu Hamasu z 7 października sytuacja stała się jeszcze gorsza, ponieważ Erdoğan twierdzi, że premier Izraela Benjamin Netanjahu jest „gorszy od Hitlera” i przedstawia Izrael jako reinkarnację Trzeciej Rzeszy. Ponadto prezydent Turcji z wielką przyjemnością fetował zbrodniarzy Hamasu na swoim terytorium, wśród nich zlikwidowanego Ismaila Hanijję, który został świeżo upieczonym męczennikiem 31 lipca w Teheranie, co jest wspaniale symboliczne. Likwidacja Hanijji wywołała kolejną napastliwą tyradę Erdogana, wraz z ogłoszeniem narodowego dnia żałoby po stracie „brata”. Na domiar złego, pod koniec lipca zagroził nawet inwazją na Izrael, przechwalając się: „Tak jak weszliśmy do Górskiego Karabachu, tak jak weszliśmy do Libii, możemy zrobić im to samo. Nie ma niczego, czego nie moglibyśmy zrobić”.


W rezultacie izraelski minister spraw zagranicznych Israel Katz trafnie porównał Erdogana do nieżyjącego irackiego tyrana Saddama Husseina, wzywając równocześnie NATO do wyrzucenia Turcji z grona państw członkowskich. Problem z tą propozycją polega jednak na tym, że w sojuszu nie ma procedury pozbawienia członkostwa — nawet gdy, jak w przypadku Turcji, wspomniany członek wręcz wyśmiewa zaangażowanie NATO w wartości demokratyczne i obronę otwartych społeczeństw.


Z tego powodu NATO musi zastanowić się uczciwie, odważnie i kreatywnie nad przyszłym statusem Turcji. Szczerze, ponieważ teraz jest boleśnie jasne, że stanowisko Turcji podważa i zaprzecza podstawowemu celowi NATO, i to musi zostać powiedziane głośno. Jedno lub więcej państw musi zebrać się na odwagę, aby publicznie zakwestionować przydatność Turcji dla sojuszu i skłonić Stany Zjednoczone do działania — coś, co może być łatwiejsze do osiągnięcia z administracją republikańską niż demokratyczną. Kreatywnie, ponieważ brak mechanizmu wyrzucania oznacza, że państwa członkowskie muszą znaleźć jakiś sposób na zneutralizowanie szkodliwości obecności Turcji w NATO.


To może oznaczać odmowę udziału w ćwiczeniach wojskowych z Turcją; zakończenie wymiany informacji wywiadowczych ze służbami bezpieczeństwa Ankary; unikanie spotkań z tureckimi oficerami wojskowymi; i dostarczanie Izraelowi użytecznych informacji wywiadowczych na temat wsparcia Turcji dla Hamasu i Hezbollahu. Erdoğan powinien również zostać napiętnowany za swoją hipokryzję i nakłaniany do opuszczania NATO dobrowolnie. Jeśli Erdoğan jest wielkim przywódcą islamskim, za którego się podaje, jeśli coraz bardziej sprzymierza się z interesami Iranu, jeśli mordercy i maruderzy w Libanie, w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu, w Jemenie, Syrii i Iraku są jego nowymi najlepszymi przyjaciółmi, to co, u licha, robi w NATO? Członkostwo Turcji w NATO nie służy jego celom. Ani naszym.


NATO od czasu swojego powstania miało już kilka trudnych momentów, ale Turcja jest największą wewnętrzną próbą od czasu, gdy prezydent Charles de Gaulle wycofał Francję ze struktur dowodzenia NATO w 1966 r. Ten konflikt jest jednak bardziej niebezpieczny, ponieważ sprzeciwy de Gaulle'a wobec dominacji USA w NATO nie popchnęły Francji w ręce Moskwy. Aby chronić siebie i to, co reprezentuje sojusz, członkowie NATO mają tylko jedną opcję: zawiesić współpracę z Turcją i zrobić wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić wyjście Turcji z sojuszu, który Turcja tylko hańbi.


Link do oryginału: https://www.jns.org/enough-is-enough-nato-must-suspend-cooperation-with-turkey/

JNS, 2 sierpnia 21024 r.

Tłumacznie: Andrzej Koraszewski


Ben Cohen
, analityk w amerykańskiej Fundacji Obrony Demokracji, autor cotygodniowych felietonów w JNS na temat spraw żydowskich i polityki Bliskiego Wschodu.