Zamach na życie Trumpa jest przestrogą dla Izraela
Podżeganie przeciwko premierowi Benjaminowi Netanjahu osiągnęło punkt kulminacyjny, a skutki są już nieuchronne.


Gadi Taub 2024-07-20

Republikański kandydat na prezydenta, Donald Trump, w chwilę po próbie zamachu na jego życie 13 lipca 2024 r. Zdjęcie: Evan Vucci, źródło: Wikipedia: https://en.wikipedia.org/w/index.php?curid=77350262)
Republikański kandydat na prezydenta, Donald Trump, w chwilę po próbie zamachu na jego życie 13 lipca 2024 r. Zdjęcie: Evan Vucci, źródło: Wikipedia: https://en.wikipedia.org/w/index.php?curid=77350262)

Po zamachu na życie Donalda Trumpa i nagłym „odkryciu” podżegania, które do niego doprowadziło, rząd Izraela otrzymał ponure przypomnienie, o ile gorsze jest podżeganie przeciwko premierowi Benjaminowi Netanjahu.


Z doświadczeniem amerykańskim świeżo w pamięci, premier otworzył posiedzenie gabinetu klipem (długości 1:40 min.) o dzikim podżeganiu. Protestujący, politycy, goście studia w telewizji, emerytowany szef służb bezpieczeństwa i inni, rzucali z ekranu szalone obelgi, podczas gdy ministrowie obserwowali to w milczeniu.


Na nagraniu znajdowały się wyraźne wezwania do przemocy. „Strzelcie mu w łeb” – powiedziała jedna z kobiet w telewizji. „Czekamy na ciebie z pętlą! Na to zasługujesz!” – krzyknęła inna kobieta do mikrofonu do zachwyconego tłumu na demonstracji. Inna wyraziła opinię, że Netanjahu musi spotkać koniec taki sam, jak byłego rumuńskiego dyktatora Nikołaja Ceausescu i serbskiego przywódcy Slobodana Miloszevića.


Rak, mówili. Diabeł. „Najgorszy wróg narodu żydowskiego od 2000 lat”. Zdrajca. Masowy morderca. Zbrodniarz wojenny. „Bibi jest Hamasem”. Ktoś nawet użył terminu „tzorer”, zwykle zarezerwowanego we współczesnym hebrajskim dla Adolfa Hitlera.


Szef opozycji Jair Lapid zbył emisję klipu i powiedział Netanjahu, żeby nie był „płaksą”. Dołączyli do niego ci z mediów, którzy są mu zawsze niechętni, i pisali złośliwie o chwycie reklamowym.


Prawda jest taka, że dziennikarze są współwinni podżegania. Nie tylko przyczyniają się do demonizacji, ale także nie informują o rosnącym chórze wzywającym do przemocy politycznej. Właśnie dlatego Netanjahu wykorzystał posiedzenie gabinetu, aby zaprezentować zebrane dowody wideo.


Jak to możliwe, że te same lewicowe elity, które nie przegapiły żadnej okazji, by przypomnieć Izraelowi, że podżeganie przeciwko Icchakowi Rabinowi doprowadziło do jego zabójstwa, są teraz obojętne na podżeganie, które jest o kilka rzędów wielkości gorsze? Czy nie boją się kolejnego politycznego zabójstwa?


Odpowiedzią jest, że w dziwaczny sposób, odwracając emocjonalną logikę, którą lewica utrwaliła w naszej narodowej mitologii, lekcja zamachu na Rabina jest w rzeczywistości licencją na podżeganie, a nie zakazem. Oczywiście, jeśli takie podżeganie jest skierowane przeciwko Netanjahu.


Dla niewtajemniczonych może to brzmieć absurdalnie. Ale gdy zrozumiesz szczególny sposób, w jaki lewica zmitologizowała zabójstwo Rabina, możesz podążać — choć trudno to zaakceptować — za „logiką”, która doprowadziła do akceptacji w stosunku do faktycznych wezwań do faktycznego zabójstwa urzędującego premiera.


Dzieje się tak, ponieważ deifikacja Rabina była nieodłączną częścią demonizacji Netanjahu. Dlatego ciągłe pouczanie przeciwko podżeganiu tak łatwo przechodzi w swoje przeciwieństwo i usprawiedliwia to, czemu wydaje się sprzeciwiać.


Ta historia narodziła się z wielkiej nadziei. Elity Izraela oparły swoją wizję przyszłości Izraela na nadziei pokoju. Ta nadzieja stała się czymś w rodzaju zsekularyzowanej wersji odkupienia, nowej ery, w której „przekują swoje miecze na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy: naród nie podniesie miecza przeciwko narodowi, ani nie będą się więcej uczyć wojny” (Izajasz 2:4). W ten sposób „proces pokojowy” w Oslo nabrał quasi-religijnej aury.


Dla lewicowych elit Izraela, gdy „proces” Oslo zaczął rozpadać się pod presją palestyńskiego terroryzmu, było to duchowe trzęsienie ziemi, a nie tylko polityczny przełom. Aby ocalić poczucie nadziei, lewica musiała zaprzeczyć oczywistości: że nie było palestyńskiego partnera do pokoju. Lewica musiała zrzucić winę za niepowodzenie Oslo na izraelską prawicę, ponieważ jeśli to była nasza wina, to nadal można to naprawić, a pokój znów byłby o jedne wybory dalej.


Zabójstwo Rabina odegrało centralną rolę w tej narracji, która zaprzeczała odpowiedzialności Palestyńczyków za upadek Oslo. Początkowo powiedziano nam, że zabójca Rabina, Jigal Amir, „próbował zamordować pokój”. Powinniśmy zatem przygotować się na „wrogów pokoju po obu stronach” i brnąć dalej.


Ale potem nadeszły wybory w następstwie zamachu. Ku zdumieniu wszystkich, sceptyczny wobec Oslo Netanjahu pokonał wizjonerskiego pacyfistę Szymona Peresa. Tak więc mit zakotwiczył się w rzeczywistości: Amir faktycznie „zamordował pokój”. Jak zauważył politolog z Uniwersytetu Hebrajskiego, prof. Efraim Podoksik, zwycięstwo Netanjahu zostało zinterpretowane jako ułatwione przez Jigala Amira, przywołując potężne biblijne oskarżenie: „Czy zabiłeś, a także wziąłeś w posiadanie?” (1 Księga Królów 21:19).


W rzeczywistości było odwrotnie. Netanjahu wygrał pomimo, a nie z powodu zamachu. Sondaże przeprowadzone przed zamachem przewidywały miażdżące zwycięstwo Likudu Netanjahu, ponieważ Izraelczycy byli coraz bardziej rozczarowani Oslo. Do tego stopnia, że nawet sympatia wywołana zamachem nie mogła całkowicie powstrzymać tej fali.


Ale rzeczywistość nie miała szans w starciu z mitem o morderstwie i dziedziczeniu, który teraz również starał się włożyć broń do ręki Netanjahu. Historia została zrekonstruowana wstecznie, aby przedstawić Netanjahu nie tylko jako przejmującego posiadanie, ale także jako zabijającego.


Jak nam powiedziano, to podżeganie Netanjahu doprowadziło do morderstwa, które następnie umożliwiło Netanjahu przejęcie władzy. To wszystko było jego dziełem. W ten zawiły sposób nadzieja na pokój została zachowana. Tylko diaboliczne machinacje Netanjahu stanęły między Izraelem a jego świeckim odkupieniem.


Wszystko to opierało się na czystym oszczerstwie. Netanjahu nigdy nie podżegał przeciwko Rabinowi. Jak stwierdził nawet lewicowy dziennikarz „Haaretz”, Anshel Pfeffer, w swojej wrogiej biografii Netanjahu, rzekome podżeganie Netanjahu było mitem.


„Oskarżenie, że [Netanjahu] przewodził podżeganiu, stało się powszechnie przyjętą prawdą – napisał Pfeffer. - Ale w żadnym momencie Netanjahu nie użył słownictwa skrajnej prawicy przeciwko Rabinowi i jego ministrom. … Stawił czoła tym, którzy skandowali ‘Rabin zdrajca’, upominając ich. ‘On nie jest zdrajcą, [ale] popełnia wielki błąd’ – powiedział stanowczo na wiecu w kwietniu. ‘Mamy do czynienia z rywalami politycznymi, nie wrogami. Jesteśmy jednym narodem’”.


Jednak mit „podżegania” przez Netanjahu odgrywa tak centralną rolę w lewicowej mitologii, jest tak kluczowy dla zachowania lewicowego marzenia o Izraelu żyjącym w pokoju ze wszystkimi sąsiadami, że fakty nigdy nie mogłyby go obalić. Tak więc dla fanatycznych demonstrantów „Tylko nie Bibi” i ich sympatyków w całym lewicowym establishmencie Izraela, prawdziwą lekcją zamachu na Rabina pozostaje to, że Netanjahu jest uosobieniem zła.


Tak więc podżeganie przeciwko Netanjahu może nie być miłe, może nawet nie być legalne, ale mimo to jest zrozumiałe w umyśle lewicy. Oni po prostu nie mogą pozbyć się kukły voodoo, którą podstawiają za rzeczywistość, jakby jej dźgnięcie mogło sprawić, że rzeczywistość zniknie i przywróci utracony proces pokojowy.


Nie ma powodu wątpić w szczerość fanatyków anty-Netanjahu. Niektórzy z nich wzywają do przemocy politycznej i nie mają na myśli tylko metafory. Ich lekcja z jednego politycznego zamachu przerodziła się w pragnienie kolejnego.


Niebezpieczeństwo jest zatem realne. Jeśli ktoś zadziała pod wpływem tych dzikich impulsów, organy ścigania, prokurator stanowy i prokurator generalny, a także szefowie policji i Szin Bet, będą musieli odpowiedzieć za wiele rzeczy — ponieważ ich bezczynność pozwala na rozprzestrzenianie się ognia. Nie jesteśmy daleko od tego, co właśnie wydarzyło się w USA. Mane Tekel Fares jest już bardzo wyraźnie napisane na murze. Czas egzekwować prawo.


Link do oryginału: https://www.jns.org/the-attempt-on-trumps-life-is-a-warning-to-israel/

JNS Org., 17 lipca 2024
Tłumaczenie; Małgorzata Koraszewska


Gadi Taub

Izraelski historyk, komentator polityczny i pisarz, przez wiele lat współpracował z „Haaretz”, (w 2023 roku „Haaretz” zrezygnował z dalszej współpracy z powodu niepoprawnego stosunku Tauba do reformy sądownictwa). Jest wykładowcą na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie.