Izrael potrzebuje spójności społecznej 
Pobór charedi, umowa o zakładnikach i wideo Hamasu. Spójność społeczna Izraela została wystawiona na próbę w ciągu tygodnia, gdy obawy i brak jedności narastają w Izraelu. „Razem zwyciężymy” to teraz coś więcej niż slogan.


Liat Collins 2024-07-01

Izraelska flaga (zdjęcie: MARC ISRAEL SELLEM/THE JERUSALEM POST)
Izraelska flaga (zdjęcie: MARC ISRAEL SELLEM/THE JERUSALEM POST)

Na identyfikatorze w stylu wojskowym nie ma wystarczająco dużo miejsca na wszystkie nazwiska. Ponieważ Hamas i Palestyński Islamski Dżihad w Gazie nadal przetrzymuje około 120 osób, z których uważa się, że około 80 nadal żyje, lista jest boleśnie długa. 


Wielu przyjaciół i kolegów nosi symboliczny identyfikator w kolorze srebrnym z napisem „Sprowadź ich do domu!” wraz z żółtą przypinką, która stała się symbolem kampanii na rzecz uwolnienia zakładników.


Ostatnio dostałam inny identyfikator. To ta sama sprawa, ale inne przesłanie. Zamiast „Sprowadź ich do domu!” – co jest złożeniem ciężaru na rząd izraelski – na jednej stronie jest napis po angielsku i hebrajsku: „Szlach et ami!” i „Let my people go!” [„Uwolnij mój lud!”]


Na drugiej stronie wygrawerowano słowa: „Z Bożą pomocą razem zwyciężymy” oraz „Am Yisrael Chai”, „Naród Izraela żyje!”


Z dumą noszę ten identyfikator. Przesłanie jedności jest ważnym elementem wygrania wojny z terrorystami dżihadu (i ich irańskim sponsorem), których otwarcie deklarowanym celem jest zlikwidowanie państwa Izrael. Sprowadzenie zakładników do domu wymaga ochrony tego domu i współpracy.


Oczywiście, istnieją różne opinie na temat tego, jak osiągnąć uwolnienie zakładników – w końcu to państwo żydowskie, istnieją różne opinie na każdy temat. Ale idea osiągnięcia ich wolności nie jest kwestionowana. To nie jest kwestia ceny, to kwestia ryzyka – jak zapewnić, że warunki ich uwolnienia nie narażą na niebezpieczeństwo jeszcze większej liczby Izraelczyków w przyszłości.



Różnice opinii budzą obawy, że kraj powróci do 6 października – bezprecedensowych podziałów wywołanych rządowym programem reformy sądownictwa i reakcją na niego. Każde poważne badanie tego, jak doszło do megaokrucieństwa z 7 października, będzie wymagało zbadania działań (lub bierności) IDF przed i w tym pamiętnym dniu; rządów w ciągu ostatniego dziesięciolecia; i systemu sądowniczego. 


Należy także wziąć pod uwagę rolę tych, którzy nawoływali do odmowy stawienia się do służby w rezerwie – szczególnie wśród elitarnych jednostek, w tym pilotów i słynnej Jednostki 8200 Wywiadu Wojskowego; tych, którzy wzywali liderów branży zaawansowanych technologii do przenoszenia swoich firm i aktywów za granicę; oraz organizatorów coraz bardziej anarchistycznych protestów, podczas których słychać było nawoływania do wojny domowej.


W tym miesiącu dr Itay Gal, lekarz i dziennikarz medyczny, napisał, że tysiące lekarzy podpisało list, w którym przewidywał masową emigrację swoich kolegów, jeśli uchwalone zostanie ustawodawstwo umożliwiające charedim (ultraortodoksyjnym Żydom) uniknięcie poboru do wojska. 


W liście ostrzegano przed długoterminowymi szkodami dla opieki zdrowotnej w Izraelu i dodano: „To zjawisko ‘ciche’, ale jest silnie odczuwalne w korytarzach systemu opieki zdrowotnej i poza nim – w biznesie, technologii i środowisku akademickim. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że ci, którzy pozostaną w Izraelu, będą mniej wykształceni i mniej produktywni, a późniejsza spirala spadkowa zachęci pracującą i wykształconą część społeczeństwa do emigracji, aż państwo zostanie pozbawione zasobów ludzkich niezbędnych do jego dalszego istnienia”.


Choć mogę współczuć lekarzom – i wszystkim innym rezerwistom – którzy czują, że dźwigają główny ciężar służby (i podatków), godne uwagi jest to, że nie było apelu o wojskową lub cywilną służbę narodową dla wszystkich – w tym obywateli arabskich, z których większość, podobnie jak większość charedim, nie służy w IDF. I nie daje się udowodnić patriotyzmu, stale grożąc odejściem.


W wojsku są oczywiście ultraortodoksyjni Żydzi i izraelscy Arabowie, a w obu społecznościach są rodziny, które znają ból ostatecznego poświęcenia.


W tym tygodniu IDF ogłosiła, że 7 października zamordowano chorążego Mohammeda el-Atrasza, ojca 13 dzieci, a jego ciało jest przetrzymywane w Gazie. Tego beduińskiego tropiciela z IDF, Atrasza, zaliczano wcześniej do żyjących porwanych.


Rozdzierający serce film opublikowany w tym tygodniu
 – ze złośliwą radością nakręcony w czasie rzeczywistym przez terrorystów Hamasu – pokazuje porwanie czterech Izraelczyków z festiwalu muzycznego Supernova. Rodziny trzech zakładników – Hersha Goldberga-Polina; Eliya Cohena, 26 lat; i Ora Levy’ego; 33 – wyraziły zgodę na publikację materiału filmowego w nadziei, że zwiększy to świadomość lokalną i międzynarodową. 


Trudno było patrzeć, jak potwór Hamasu wyzywa jeńców od „psów” i ciągnie Hersha za włosy, gdy ten siedział zakrwawiony i w szoku na pace ciężarówki, z ramieniem oderwanym podczas ataku.


Obrazy były równie koszmarne, jak te przedstawiające kobiety z IDF, które zostały porwane z bazy w materiale filmowym opublikowanym w zeszłym miesiącu. W zeszły weekend Na'ama Levy, jedna z tych żołnierek – ta w spodniach nasiąkniętych krwią – skończyła 20 lat w niewoli. Jakiż niepojęty ból kryje się w ostatnich publicznych obrazach z jej nastoletnich lat.


Prawie dziewięć miesięcy po mega-okrucieństwie, w którym terroryści zamordowali około 1200 osób, a 250 wzięto do niewoli, większość jeńców, którzy wciąż żyją, spędziła urodziny w Gazie. Kfir Bibas spędził w niewoli tyle czasu, ile cieszył się jako szczęśliwe dziecko w domu w kibucu Nir Oz.


KAMPANIA na rzecz uwolnienia zakładników musi skupiać się na społeczności międzynarodowej. To Hamas i Islamski Dżihad przetrzymują ich w niewoli, a nie izraelski rząd. Rola ONZ, a zwłaszcza jej obiektów i personelu UNRWA w Gazie, pokazuje absolutną porażkę organu międzynarodowego, którego zadaniem jest utrzymanie pokoju. 


Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża nalegał na zwiększenie ilości pomocy dostarczanej do Gazy, ale nie udało mu się nawet umożliwić dotarcia do zakładników małych ilości leków ratujących życie. Zakładnikami są, nawiasem mówiąc, obywatele różnych krajów, w tym USA, Argentyny, Meksyku, Rosji, Tajlandii i Nepalu. Ich los powinien być przedmiotem międzynarodowej troski.


Jednoczesne ataki islamistów na synagogi i kościoły w Dagestanie w tym tygodniu, w wyniku których zginęło wielu muzułmańskich funkcjonariuszy policji, powinny być kolejnym sygnałem ostrzegawczym – nikt nie jest bezpieczny przed globalnym dżihadem.


Na całym świecie nastąpił wzrost liczby antysemickich ataków i wieców popierających sprawę terrorystów. W Izraelu nastąpił wzrost protestów i wezwań do „dni dezorganizacji”, które prawdopodobnie nasilą się w związku z kwestią poboru charedi.


Niemniej, jak napisał w tym tygodniu mój kolega Herb Keinon: „Izraelczycy nie są podzieleni co do charakteru tej wojny… Są podzieleni co do tego, kto powinien ją prowadzić, na jakich warunkach należy ją tymczasowo wstrzymać, jaki powinien być jej kolejny etap i jaką cenę należy zapłacić za uwolnienie zakładników”.


Podobnie Keinon zauważył, że jeśli celem jest pobudzenie mas do nalegania na nowe wybory i zmianę przywództwa, wśród organizatorów nie powinny znajdować się „osobistości takie jak były premier Ehud Barak, były minister obrony Mosze Ja'alon, były dyrektor Szin Bet (Izraelska Agencja Bezpieczeństwa) Juval Diskin, przywódca Jesz Atid, Jair Lapid lub autor David Grossman w roli cheerleaderów. Dodaję do tej listy Szikmę Bressler, szczególnie zawziętą i wywołującą podziały przywódczynię protestów.


Nie wolno wykorzystywać kwestii zakładników dla zysku politycznego. Zgromadzenia poparcia dla zakładników i ich rodzin nie mogą przeradzać się w wydarzenia o charakterze politycznym, co często się zdarza.


To nie przypadek, że przywódcy Hamasu, Hezbollahu i Iranu zachęcają do protestów. Na nagraniu przedstawiającym zakładników uwolnionych przez Hamas jeńców zmuszono do wzywania do dalszych demonstracji. Iran wykorzystywał boty mediów społecznościowych do celowego szerzenia podżegania i wzniecania niepokojów.

Powrót do podziałów z 6 października może doprowadzić jedynie do katastrofy. Nasi wrogowie byli zaskoczeni sposobem, w jaki kraj zjednoczył się po 7 października. Duch wolontariatu – wśród wszystkich sektorów społeczeństwa – był wysoki i potężny. To właśnie chcą zniszczyć, aby obalić państwo.


Każdy z nas może kontrolować własne reakcje – jakich słów użyjemy, jak będziemy działać i jak zagłosujemy w demokratycznych wyborach. Forum Zakładników i Zaginionych Rodzin musi przemawiać w imieniu każdego uwięzionego i każdego obywatela.


Mediom trzeba przypomnieć, że walka na wielu frontach w realnej wojnie jest ważniejsza niż podsycanie nienawiści w wojnie o oglądalność.


„Razem zwyciężymy” to coś więcej niż slogan. Żółte wstążki muszą nam przypominać o silnych więzach, które nas łączą.

 

Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-808115

Jerusalem Post, 28 czerwca 2024

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Do niedawna kierowała The International Jerusalem Post. Obecne jest na emeryturze.