Antysemityzm i wpuszczanie młodych ludzi w maliny


Andrzej Koraszewski 2024-06-22

Prawdziwej twarzy islamskiego terroryzmu zachodnie media głównego nurtu nie pokazują nigdy. 

Prawdziwej twarzy islamskiego terroryzmu zachodnie media głównego nurtu nie pokazują nigdy.

 



Wielu autorów zastanawiało się nad pytaniem, dlaczego w narodach podbitych tak wielu ludzi porwała nazistowska ideologia? Najczęściej odpowiadano, że kościoły chrześcijańskie przez wieki przygotowywały grunt, więc niemieccy naziści nie mieli problemów ze znalezieniem chętnych wspólników swoich zbrodni. Antysemityzm był tu znakomitym narzędziem. Szukający odpowiedzi na to pytanie w psychologii odpowiadali, że nazizm apelował do najmroczniejszych sfer naszej duszy, pozwalał na bycie panem życia i śmierci, otwierał drogę do sadyzmu, pozwalał na mord, gwałt i rabunek, gwarantował poczucie wyższości. Nieliczni pamiętali pełną nazwę NSDAP i powiązania tej partii z ideą socjalizmu, dostrzegając obietnicę walki z demokracją, wolnością i wolnym rynkiem.

Oczywiście różne czynniki działały równocześnie, chociaż miały odmienną siłę oddziaływania w krajach katolickich i protestanckich, w krajach nordyckich, i na wyspach brytyjskich, inaczej to wyglądało w Ukrainie i na Łotwie, chociaż w obydwu tych krajach znalazło się mnóstwo żarliwych  sympatyków nazizmu. Za oceanem sympatie do nazizmu były wielokrotnie wyższe w Ameryce Łacińskiej niż w USA czy w Kanadzie.


W literaturze europejskiej najmniej uwagi zwracano na atrakcję nazizmu w krajach muzułmańskich i na zróżnicowanie tego zainteresowania w Turcji, Egipcie, Syrii i Iraku oraz w krajach takich jak Indonezja, Iran i inne.


Nazizm był atrakcją dla salonów intelektualistów i dla władców. W świecie islamu, podobnie jak w świecie chrześcijańskim, religijna tradycja nienawiści zmieniała antysemityzm w instrument mobilizacji mas. Radio i ambona pozwalały dotrzeć do każdego, a obietnica bezkarnego i miłego Bogu rabunku poruszała wielu.  


Dziś, bez mała osiemdziesiąt lat po upadku hitlerowskich Niemiec powraca pytanie o atrakcję antysemityzmu przemianowanego na antysyjonizm i udającego współczucie dla Palestyńczyków.


Zafascynowanie tym pytaniem koncentruje się na studentach, dziennikarzach i politykach. Kolejność powinna być odwrotna, ale studenci wydają się być najwdzięczniejszym obiektem zarówno krytyk, jak i zachwytów, co można nazwać efektem Grety T. (Greta T. nie reprezentuje żadnej własnej myśli, ale najpierw głosem dziecka, a potem głosem młodej ignorantki powtarza mądrości swoich wielbicieli.)  


Antysyjonizm jest narzędziem walki politycznej. Czy  jest to więcej niż tylko teoria? Zacznijmy od Chin, gdzie nie było żadnej tradycji antysemityzmu, a nawet radziecki antysyjonizm z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie został tam potraktowany poważnie, (a to z powodów ówczesnych napięć między ZSRR a maoistycznymi Chinami). Tymczasem, jak informuje na łamach „Haaratz” znawca kultury chińskiej, Yuval Weinreb, „przed 7 października 2023 r. Chiny były jednym z najbezpieczniejszych miejsc na świecie, gdzie można było przyznać się, że się jest Izraelczykiem, Żydem.” Izraelczyk w Chinach spotykał się z powszechnym stereotypem Żydów jako „najmądrzejszego narodu na świecie”. W ciągu kilku miesięcy obraz Żyda, a w szczególności Izraelczyka, w chińskiej świadomości społecznej radykalnie się zmienił. Nagle popularne stały się najbardziej odrażające dowcipy o Żydach, w stylu ile mydła można wyprodukować w Izraelu i wyrazy żalu, że Hitler nie dokończył swojego dzieła. Czy jest to efekt poparcia chińskich władz dla „Palestyny”? „Chiński rząd – pisze Weinreb – ma jasną strategię wyeliminowania amerykańskiej hegemonii i stworzenia nowego światowego porządku.” Opowiadanie się po stronie „Palestyńczyków” to czysty propagandowy zysk, praktycznie bez żadnych kosztów. Oczywiście wymaga to włączenia się do chóru antysyjonistów, powielania propagandy irańskiej i hamasowskiej, co wzmacnia pozycję Chin zarówno w świecie islamu, jak i w części świata zachodniego. Jest to w sumie bardziej antyamerykanizm niż antysyjonizm, który w tym przypadku jest tylko narzędziem.           


Amerykański finansista i multimilioner Clifford Asness pisał na łamach magazynu „Commentary”, że prohamasowskie protesty studentów w rzeczywistości są protestami przeciwko kapitalizmowi:

„Co wyjaśnia wylew protestów przeciwko Izraelowi i towarzyszącą mu nienawiść do Żydów ze strony zjadliwych grupek dzieciaków, profesorów i osób z zewnątrz na elitarnych kampusach uniwersyteckich? Jednej odpowiedzi, jednej kluczowej odpowiedzi nie należy szukać na Bliskim Wschodzie, ale raczej w ludzkim sercu i w tym, jak istoty ludzkie wyjaśniają sobie działanie świata. Ta odpowiedź to ‘kapitalizm’ i ci, którzy go nienawidzą. Kapitalizm to złe określenie tego, co lepiej nazwać ‘wolną przedsiębiorczością’ lub po prostu wolnością w ekonomii.”

Udający współczucie tłumek myli wszystko z wszystkim. Nie znajdziesz tu cienia zainteresowania faktami. Są rozbawieni, ale równocześnie z powagą i żarliwością rzucają takie słowa jak „ludobójstwo”, „apartheid”, „zabijanie dzieci”, które praktycznie nie różnią się od tradycyjnych oskarżeń Żydów o zatruwanie studni i porywanie chrześcijańskich dzieci na macę. Jedyne liczby, które czasem znają, to statystyki podawane przez Hamas. Podejrzenie tych młodych ludzi o to, że faktycznie współczują Palestyńczykom, byłoby wielkim nieporozumieniem. Ich zainteresowanie historią narodu palestyńskiego jest zerowe, nie interesuje ich ani terror palestyńskich władz w Gazie i w Autonomii wobec własnego społeczeństwa, ani los Palestyńczyków w innych krajach arabskich, ani sytuacja kobiet, gejów czy dysydentów, ani wpajana w szkołach nazistowska ideologia. Nie interesuje ich nic poza tym, za co można obwinić Izrael.       


Jedni twierdzą otwarcie, że popierają Hamas, inni stanowczo się tego wypierają i zapewniają, że większość mieszkańców Gazy nie ma nic wspólnego z Hamasem. Zdaniem tych pierwszych „Hamas się tylko broni”, zdaniem tych drugich „większość Palestyńczyków chce tylko spokojnie żyć”. Obydwa twierdzenia są bezpodstawne, bez najmniejszej wiedzy o ideologii Hamasu i bez wiedzy o rozmiarach poparcia tej ideologii przez palestyńskie społeczeństwo. Nawet krótka rozmowa z dowolnym uczestnikiem tych protestów pokazuje wyraźnie, że ważniejsza od zwycięstwa Hamasu jest dla nich porażka Izraela. Co się za tym kryje?  Odpowiedź Clifforda Asnessa może się wydać przesadna, zbyt stanowcza, warto się jej jednak przyjrzeć:

„Podstawową przyczyną jest panujący na skrajnej lewicy kult porażki i towarzysząca mu nienawiść do sukcesu i zasług – dogmat skierowany przeciwko wolnej przedsiębiorczości, przeciw zachodnim wartościom, przeciw postępowi i dobrobytowi, w połączeniu z umiłowaniem władzy i kontroli bez względu na konsekwencje, deprywację i rozpacz, które zawsze następują, gdy takie idee zdobywają kontrolę nad społeczeństwami. To cywilizacyjna choroba autoimmunologiczna, w której zdrowe narządy są atakowane tak, jakby były obcymi ciałami lub zagrożeniem.”

Asness twierdzi, że nienawiść do Żydów i Izraela to tylko odrażający produkt uboczny rewolucyjnego romantyzmu zmierzającego do budowy nowego wspaniałego świata na gruzach starego. Podobnie jak dla Grety Thunberg gazy cieplarniane nie są rzeczywistym problemem, bo gdyby były, krzyczałaby widząc palestyńskie podpalanie opon, celowe podpalanie izraelskich lasów i pól, mówiłaby o problemach środowiska w Chinach i w kilku innych miejscach, kocha „Palestyńczyków” i nie widzi ich pracy na rzecz ocieplenia klimatu, kocha postępowe Chiny i innych podobnie uciśnionych. Oni kochają wszystko, co może pomóc w zniszczeniu wolnego świata, kochają nawet Koreę Północną i oczywiście Iran, gdzie w świątek i piątek powtarzane jest hasło „Śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi”.           


Lewica święcie wierzy, że każdy sukces pochodzi z grabieży, że walka z głodem, to  tylko kwestia zabrania jednym i dania innym. Piękne słówka o współczuciu i braterstwie idą w kąt dopiero kiedy zdobywa się władzę, bowiem wtedy awangarda musi się urządzić, żeby lud mógł pić szampana ustami swoich przywódców. Wtedy również okazuje się, że celem jest władza, i wtedy zaczyna się rewolucyjne lub stopniowe odbieranie jednostkowych wolności i zarządzanie wszystkim, poczynając od tego, co ludzie mają robić, a skończywszy na tym, co mają myśleć.     

Izrael jest cierniem w oku przeciwników wolności. Odejście od socjalistycznej gospodarki zaowocowało cudem gospodarczym i wzmocnieniem armii, co dla postępowców (również izraelskich) jest obrazą uczuć religijnych, dla arabskich sąsiadów dowodem ostatecznego zła, a dla zachodniej lewicy dowodem, że kapitalizm jest faszyzmem. To co doprowadza do rozpaczy, to dowody, że wolność, również wolność gospodarcza, jest warunkiem rozwoju, więc te dowody muszą być zniszczone.    


Los arabskich mieszkańców Palestyńskiego Mandatu, którzy uciekli, jest okrutny. Sąsiednie kraje odmówiły im praw obywatelskich, społeczność międzynarodowa zrobiła z nich wiecznych uchodźców, ich przywódcy postanowili, że mogą być tylko mięsem armatnim. Palestyńczyk, który chce pokoju z Izraelem i normalnego życia, jest uważany za zdrajcę narodu i wielu takich Palestyńczyków straciło życie z rąk swoich rodaków.


Żydzi, nie tylko izraelscy Żydzi, uważani są przez „postępową” lewicę za białych, korzystających z białego przywileju. Stereotypowi Żydzi są przywiązani do demokracji i merytokracji, więc jeśli są nadreprezentowani w atrakcyjnych zawodach, to musi być to spowodowane spiskami i jakimiś machinacjami. (Teorie spiskowe są nieodłącznym elementem antysemityzmu od zarania dziejów.)  Wśród protestujących studentów młodzieńcza wrażliwość, rewolucyjny romantyzm, chęć zniszczenia tego strasznego kapitalizmu, doskonale łączy się z teoriami spiskowymi.


Uniwersytety, a w szczególności wydziały humanistyczne, są dziś zdominowane przez wykładowców będących zdecydowanymi przeciwnikami wolnego rynku i promującymi marksistowski światopogląd. Protestująca młodzież nie jest tu najbardziej winna, oni zaledwie powtarzają w jeszcze bardziej prymitywnej formie to, co przekazują media głównego nurtu. Nazywają to współczuciem dla uciskanych, chociaż tak naprawdę jest to głównie antyamerykanizm, czy patrząc szerzej, ruch antywolnościowy.         


W zakończeniu swojego artykułu Clifford Asness pisze:

„Kapitalizm umożliwił powstanie naszej niesamowitej cywilizacji (i pozwolił tak wielu bezużytecznym postmodernistycznym naukowcom żyć w luksusie). Odrzucenie wolnej przedsiębiorczości jest przyczyną większości niepowodzeń społecznych na całym świecie – niepowodzeń, które potencjalni totalitaryści przypisują wyłącznie uciskowi, który ich zdaniem można wyleczyć jedynie większym uciskiem (ale tym razem narzuconym przez nich). Stoimy obecnie przed wielopokoleniowym wyzwaniem, aby nauczyć młodych ludzi kochać i szanować wolność obowiązującą wszędzie, w tym w ekonomii, która faktycznie pozwoliłaby pozbawionym środków do życia dzieciom w Gazie na lepsze życie.” 

Czy ci studenci mogą usłyszeć argumenty, czy mogą zaakceptować normalne reguły dyskusji, czy możemy im powiedzieć, że ich rozumiemy i że nie są pierwszym pokoleniem wciągniętym w pułapkę?


Być może najlepiej byłoby zacząć opowieść z własnego podwórka, od pokolenia pryszczatych, od ludzi, którzy uwierzyli w stalinizm, ponieważ współczuli i porwał ich rewolucyjny romantyzm. Być może powinniśmy zacząć tę opowieść od młodego Jacka Kuronia, którego nazwisko mogą kojarzyć. Ci ludzie, na samym początku swojej młodzieńczej dorosłości dostali potężną porcję pięknych słów przekazanych przez ludobójczą totalitarną dyktaturę. Uwierzyli w reformę rolną, a potem uwierzyli, że trzeba tę nadaną ziemię ponownie odebrać. Uwierzyli w sens upaństwowienia wszystkiego, włącznie z kioskami z piwem, uwierzyli, że tworzą nowy sprawiedliwy świat. To stara i długa opowieść o pięknych dwudziestoletnich, którzy w najlepszej wierze pomagali budować krwawą dyktaturę i niewydolny system gospodarczy.               


Czy dałoby się skierować rozmowę na los irańskich kobiet  w teokratycznej tyranii? To mogłaby być kładka, do opowieści o początkach tej tyranii, żarliwie popartej przez irańską lewicę. Jak twierdzi Chahla Chafiq, irańska lewicowa socjolożka na emigracji, irańska marksistowska lewica nie sądziła, że Chomenei będzie budował socjalizm, wierzyli, ze jego władza będzie przejściowa, a potem lewica zbuduje nowe struktury. Najważniejsze było zburzenie starego świata, więc cel był wspólny.     


Ta lewica, to byli głównie studenci, Chomeini mówił o „Wielkim Szatanie i Małym Szatanie”, co oni rozumieli jako zapowiedź walki z kapitalizmem i imperializmem. Sądzili, że wspólnym wrogiem jest Zachód, tymczasem, w krótkofalowych planach, to oni byli pierwszym wrogiem nowej władzy i natychmiast po jej zdobyciu zaczęło się masowe mordowanie wczorajszych sojuszników z lewicy. Oczywiście politycy Islamskiej Republiki Iranu do dziś powtarzają hasła o „Wielkim i Małym Szatanie” i do dziś uważają, że pierwszym krokiem do zniszczenia kapitalizmu i wszelkiej wolności musi być zniszczenie Izraela. Nic więc dziwnego, że Najwyższy Przywódca, ajatollah Chamenei, zwraca się w serdecznych słowach do zachodnich studentów, dziękując im za poparcie walki z Wielkim i Małym Szatanem.


Nadim Koteich, libański dziennikarz (muzułmanin, szyita, ale dysydent) pisał niedawno, że protesty studentów przeciwko wojnie w Gazie na amerykańskich kampusach w ostatecznym rachunku służą ekstremistycznym islamistom, takim jak Iran, Al-Kaida i organizacje politycznego islamu.


Te organizacje, związane zarówno z islamskim fundamentalizmem i dążeniem do światowego kalifatu, jak i z ideologią nazistowską wykorzystują wartości liberalnej lewicy, żeby osłabić Zachód i promować  odrzucenie pluralizmu, równości i praw człowieka. Wskazują równocześnie na Izrael, jako tymczasowy i nielegalny produkt zachodniego imperializmu i kwintesencję kapitalizmu:  

„To prawda – pisze ten muzułmański dysydent - że ruch protestacyjny lewicowych studentów, który wspiera sprawę palestyńską, zwykle koncentruje się na prawach człowieka i sprawiedliwości społecznej. Jednak wyrazy tego protestu, które mają związek z jego radykalnym sprzeciwem wobec Izraela jako tymczasowego, nielegalnego produktu imperializmu, są w pełni zgodne z percepcją ekstremistycznych islamistów, takich jak Al-Kaida i reżim irański. Hasło ‘Palestyna będzie wolna od rzeki do morza’, które nie pozostawia miejsca na mapie dla Izraela, jest przerażającym punktem zbieżności między studentami protestującymi na zachodnich uniwersytetach a narracją najbardziej ekstremistycznych islamistów, którzy przysięgają eksterminację ludności Izraela z powodów religijnych i ideologicznych, z których głównym jest chęć osłabienia wpływów Zachodu i wzmocnienia modelu politycznego islamu. W ten sposób studenci zachodnich uniwersytetów stali się jednym z elementów osłabiających sam Zachód – zachodni świat, w którym żyją i z którego wolności i uniwersytetów korzystają – i stali się narzędziami używanymi przez ekstremistów do obrony własnego ekstremizmu pod hasłem niezależności kulturowej i religijnej.”

To wszystko prawda, jednak ci protestujący studenci nie śledzą irańskich mediów, nie słuchają Al-Dżaziry, która przekazuje propagandę Hamasu, korzystają z przekazów opartych na doniesieniach mediów głównego nurtu i dodatkowo zniekształconych przez młodych influencerów i różne celebrytki.


Obwinianie kolejnego pokolenia młodych ludzi za to, że dali się wciągnąć w pułapkę, bez zwracania uwagi na długoletnią działalność BBC, „New York Timesa”, „Guardiana”, „Le Monde”, głównych agencji prasowych i innych jest albo nieuczciwe, albo tylko bardzo głupie. Kolejne pokolenie dostało polityczny junk food, a ci, którzy karmili ich tą papką, nadal nie chcą przyznać, że prowadzili tych młodych ludzi prosto w pułapkę poparcia skrajnie prawicowej teokracji i kryjącego się za nią nazizmu. Jak długo politycy i media głównego nurtu odmawiają (a raczej wręcz ukrywają) ideologię kryjącą się za islamskim terroryzmem, tak długo ci młodzi ludzie są bez szans, a ratować daje się tylko poszczególne jednostki. Ci, którzy wpuścili tych młodych ludzi w maliny, biadolą z miną niewiniątek, zastanawiając się, kto właściwie tych studentów tak zradykalizował.

Więcej o studenckich protestach:

Jakub Woroncow: https://krytykapolityczna.pl/kraj/dezinformacja-teorie-spiskowe-i-romantyzowanie-terroryzmu-dokad-zmierza-polski-antysyjonizm/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR3-AZTQ2-s98huvJG_NTIFn8eyPKJuCj7jjk0Tj8x-9MjJ3J7b0ZacUjSI_aem_AT6o2aUgNI-BzOB850Dc7Exytv4XjOG5alyaeZYtsTaxb789JT6uiMhQ_4FvC76w8jAsZrzqIVxsfi0jD3zWfxtj


Andrzej Koraszewski: http://www.listyznaszegosadu.pl/znasz-li-ten-kraj/nadwislanski-antysyjonizm-po-56-latach?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3xx0JC_HyzerUu4GTU3TkOsV_jmr6Y4rLcrrIXxngxoRbuBbIlFTueN0Q_aem_HZ0w3Jb47ovxB4BrJgv7bw


Sergiusz Kowalski: https://wyborcza.pl/7,75968,31064751,studenckie-demonstracje-solidarnosci-z-hamasem-czyli-globalna.html?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTEAAR3aA56uTeHWDvRujvR0PN4LXJFBB0ZzvWmpcURXrWiSvit6r8J9onY0_FM_aem_OTw_jYaMfwodITgomCTj3Q    

Jan Hartman: https://hartman.blog.polityka.pl/2024/06/14/list-do-propalestynskiego-demonstranta/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR2Ky07OSMNtVeiJcuU2c-i00Q5I7pqgJhRlWbvadtgwTyyVXdOJR2TSr68_aem_2uTdTECY4Z_A5q4z4oM0Zw ;